Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Banana

Czy jest choć jedna mama, która powie "urodzenie dziecka nie wyssało ze mnie życia i energii?"

Polecane posty

Gość Banana

Mamy. Mój namawia na dzidzie, ja wcale nie czuje chęci i potrzeby (proszę bez wjazdów, nic to nie da, jak ktoś chce się wyrzyć i zamanifestować swój resentyment, to niech idzie gdzie indziej).

I stąd pytanie - czy to naprawdę jest tak wykanczające? Wszystkie znane mi mamy mówią, że to koszmar - permanentne, chroniczne zmęczenie, brak czasu dla siebie i tak dalej. Oczywiście zawsze dodają "ale warto :)". Czy ktoś napisze coś innego? Powie, jak jest? A jeśli rzeczywiście warto - to jak to sie dzieje? Hormony dodają kopa? Bierzecie koks :D:D? Bo nie wierzę, że można przez rok lub dłużej być permanentnie niewyspaną i szczęśliwą jednocześnie. No za chiny w to nie uwierzę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ccv

Mamy, mamy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bozenka

Mam 8 latke i 8 miesięcznego synka z wpadki, nie planowaliśmy więcej i powiem tylko tak: kocham na zabój ale czasami mam ochotę się powiesić. Teraz jesteśmy na etapie raczkowania i wstawania więc jest sajgon i makabra. 5 dni w tyg jestem sama z dziećmi bo mąż jest kierowca i czasami zasypiam na siedząco, czasami nie mam kiedy się wysr...ć. pozdrawiam właśnie pisze z kibla- to moja chwila wytchnienia wieczorem jak już gnojki śpią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Banana
5 minut temu, Gość Bozenka napisał:

Mam 8 latke i 8 miesięcznego synka z wpadki, nie planowaliśmy więcej i powiem tylko tak: kocham na zabój ale czasami mam ochotę się powiesić. Teraz jesteśmy na etapie raczkowania i wstawania więc jest sajgon i makabra. 5 dni w tyg jestem sama z dziećmi bo mąż jest kierowca i czasami zasypiam na siedząco, czasami nie mam kiedy się wysr...ć. pozdrawiam właśnie pisze z kibla- to moja chwila wytchnienia wieczorem jak już gnojki śpią.

Bożenko 😄 hahahaha 😄 

ale jesteś szczęsliwa? Otępiona? Tak zmęczona, że w zasadzie sama już nie wiesz? Rozpoznajesz w sobie siebie sprzed dzieci? Sorry, że tak bombarduje pytaniami, ale stasznie mnie to interesuje.

Kurde, lubię siebie, taką mnie chyba polubiłoby i dziecko, ale boję się, że przez to chroniczne zmęczenie moje hipotetyczne dziecko pozna kogoś zupełnie innego. Masakra. Naprawdę nie wiem jak można być zadowolonym będą tak wydupczonym ;D 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tonietak

Jak ma się kogoś do pomocy a obowiązki związane z dzieckiem dzieli między inna osobę ( mąż, babcia, niańka itp) to nie jest się permanentnie zmęczonym:) ja bardziej zmęczona byłam pracując na 3 zmiany przed pójściem na macierzyński niż teraz z 8 msc dzieckiem, poza tym jak by było tak tragicznie to NIKT nie decydowałby się na kolejne dziecko, ludzie lubią przesadzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie jest lekko. Ja też jestem z dziećmi sama, bo mój mąż jest marynarzem. Ale jak podrastają jest już ok. 

Żyję i nawet mam energię 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośss

Jestem mamą 4- latka i owszem, są chwile  kiedy marzę  o ciszy, ale generalnie nie mam na co narzekać, bo mam raczej bezproblemowe dziecko i z czystym sumieniem mogę powiedzieć,  że dziecko nie wyssalo że mnie ani życia ani energii- mam jej teraz więcej, niż przed ciążą, znacznie więcej czasu spędzam aktywnie, na świeżym powietrzu itp. Itd. Jak chcesz mieć dzieci, to do dzieła 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Banana

O, dobrze to czytać, bardzo dobrze 😄 bije od was jakiś taki spokój, mimo że wirtualny to go czuje. Jest troche tak, ze jak juz pojawi się dziecko to ma się trochę bardziej "wyje*ane" na, powiedzmy, pierdoły? ;D

Zmieniłyście się po urodzeniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olla

Warto. Hormony raczej po urodzeniu padają, stad wlasnie pierwsze pol roku jest najtrudniejsze. A potem sie zapomina, bo jest bardzo duzo frajdy.Co daje kopa? miłość.  Poza tym dzieci sa rózne. No i nie jest tak,ze sie przez rok nie spi. Jednak duzo w tym przesady. Moze trafilas akurat na znajome, ktore z jakichs powodów nie dają rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zależy od dziecka 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gramofon

Tak ja, ale posiadanie dziecka ( nawet szesciorga dzieci) bylo moim najwiekszym marzeniem. Urodzilam corke i zeswirowalam na jej punkcie. Idealizowalam ja i w sumie wychowalam na okropnego samoluba, zapatrzonego w swoje wlasne ja. 

Po nastu latach urodzilam drugie i juz nie ma we mnie takiego pawera , tej mocy. Jednak nie powiem ze jest ciezko i zle, pierwszy rok calkiem spoko , mimo ze do pol roku zycia dziecka w nocy pobudke mialam co 45-120 min. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hbavj

Tak jak mówi dziewczyna wcześniej. Oby pierwszy rok. Ja uważam że akurat dziecko daje o"ogarniecie".  Wcześniej marnowałam więcej czasu na głupoty. Teraz jestem bardziej zorganizowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmm czasem człowiek jest zmęczony, charakter trochę się zmienia bo zawsze będziesz się martwić o dzieci tak jak Twoi rodzice o Ciebie.. ale dalej jestem tą osobą co szybciej, w której zakochał się mój mąż i za co lubią mnie moje koleżanki 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zua Madka

Lekko nie jest ale nawet przy najbardziej wymagających dzieciach zdarzają się chwile oddechu. Dla mnie najcięższe były pierwsze 2-3 tygodnie po porodzie, potem do 6 miesiąca luuuuz  (córka zdrowa, spała i jadła super, mieliśmy z mężem kupę czasu dla siebie, mnóstwo filmów wtedy obejrzeliśmy 😊 ), dopiero jak się zaczęły zęby, raczkowanie itp.to dała nam popalić. Ogólnie do wieku szkolnego z dzieckiem jest mnóstwo roboty ale też i radości, choć w większości czujesz się wymęczona, osaczona, wiecznie napięta bo wiadomo, okres beztroski bezpowrotnie minął. No i wszelkie choroby dziecka strasznie męczą, martwią, wyłączają z życia, i mówię tu o zwykłych infekcjach, nie wiem skąd biorą siły rodzice dzieci przewlekle chorych. Szczerze - nie polecam macierzyństwa, chyba że nie możesz wytrzymać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bdbdbd

Mam 4 latka i 4 tygodniowego synka. Dom na głowie bo mąż dużo pracuje. Fakt mogłabym być bardziej wyspana ale nie jestem zmęczona. Jestem szczęśliwa. Po prostu robie szybsze obiady niż wcześniej sprzątam codziennie po trochę. Mąż więcej pomaga. Najgorzej jest z praniem ale już się ciepło robi wiec można na dworze suszyć. Nawet zaczęłam myśleć ze może jeszcze za 2-3 lata postaramy się i 3. Dzieci nie są wiecznie małe. Kilka lat mniejszej ilości snu jeszcze nikogo nie zabiło 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To zależy od dziecka, jedne tylko jedzą i śpią, drugie płaczą bez powodu, budzą się w nocy, kolki, ulewania i inne problemy. 

Moje od początku źle sypiało, pobudki co 2-3 godziny w nocy, w ciągu dnia czasami godzinę go usypiałam, a jak zasnął, to czasami spał tylko 30 minut. Skończył rok i nic się nie zmieniło, idą zęby, pobudki w nocy, marudzenie w dzień. Mnie od pół roku boli ciągle głowa z niewyspania, na nic nie mam ochoty, jestem zniechęcona i ogólnie mam ochotę gdzieś uciec. Najgorsze jest to, że całymi dniami jestem z dzieckiem sama, jedynie w weekendy mąż może mnie trochę odciążyć. 

Jeśli nie jesteś przekonana do roli matki, to sobie odpuść. Będziesz miała "trudne" dziecko, to zwariujesz i będziesz żałowała, że dałaś się namówić. Jak czujesz instynkt macierzyński i jesteś świadoma, że może Cię czekać najgorsze, to się starajcie. Jak to mówią, najgorszy pierwszy rok. Taa... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojciec

Odpuść. Poczekaj na lepsze czasy. O ile trafi się dziecko zdrowe i nieproblemowe to luz. A gdy będzie hore na horobe przewlekłą? Nie ma gdzie leczyć, brak porady, brak pomocy ...nia i 2 metry mułu. To zadanie dla silnych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zua Madka

No niestety niewiele się mówi o tym, że rodzicielstwo wcale nie jest różowe. A już największą bzdurą jest zdanie "uśmiech dziecka ci wszystko wynagrodzi"...Totalny bullshit. Po paru miesiącach orki przy maluchu masz wszystkiego dość, nie masz ochoty oglądać nikogo i niczego, a już w szczególności jakiegoś obślinionego grymasu. Nasze społeczeństwo nie pozwala kobietom na dzielenie się negatywnymi odczuciami z macierzyństwa, od razu są piętnowane, osądzane jak najgorsze zbrodniarki. A fakty są jakie są. Nie mówię, że cały czas jest beznadziejnie, ale pierwsze lata są okropne i trzeba być jakąś totalnie bezrefleksyjną amebą żeby się nimi zachwycać. Później, znacznie później robi się nieco lepiej, kiedy dziecko zaczyna jasno formułować myśli,  wyrażać emocje, rozmawiać o rzeczach ważnych,  wtedy czujesz dumę,  radość,  szczęście. Jak przetrwasz do tego momentu to będziesz żyć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Djsjs
1 minutę temu, Gość Zua Madka napisał:

No niestety niewiele się mówi o tym, że rodzicielstwo wcale nie jest różowe. A już największą bzdurą jest zdanie "uśmiech dziecka ci wszystko wynagrodzi"...Totalny bullshit. Po paru miesiącach orki przy maluchu masz wszystkiego dość, nie masz ochoty oglądać nikogo i niczego, a już w szczególności jakiegoś obślinionego grymasu. Nasze społeczeństwo nie pozwala kobietom na dzielenie się negatywnymi odczuciami z macierzyństwa, od razu są piętnowane, osądzane jak najgorsze zbrodniarki. A fakty są jakie są. Nie mówię, że cały czas jest beznadziejnie, ale pierwsze lata są okropne i trzeba być jakąś totalnie bezrefleksyjną amebą żeby się nimi zachwycać. Później, znacznie później robi się nieco lepiej, kiedy dziecko zaczyna jasno formułować myśli,  wyrażać emocje, rozmawiać o rzeczach ważnych,  wtedy czujesz dumę,  radość,  szczęście. Jak przetrwasz do tego momentu to będziesz żyć 

Nie, Nie ameba, trzeba Po prostu świadomie podejść do decyzji o posiadaniu dziecka i trzeba być na to gotowym. To, że ty jesteś nieszczęśliwa z powodu faktu bycia matką, nie oznacza że każda tak ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zua Madka

Nie mówię że KAŻDA kobieta tak ma, tylko że tak się zdarza ale nie wolno o tym głośno mówić, to jest problem, na który zwracam uwagę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Djsjs
1 minutę temu, Gość Zua Madka napisał:

Nie mówię że KAŻDA kobieta tak ma, tylko że tak się zdarza ale nie wolno o tym głośno mówić, to jest problem, na który zwracam uwagę 

To przeczytaj jeszcze raz, co napisałaś 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zua Madka

Czytam i widzę tylko moją opinię, do której mam prawo, tak jak ty do swojej. Do czego chcesz mnie przekonać? Że macierzyństwo powinno być zawsze cudowne? Że nie jestem na nie gotowa? No i co z tego, że nie jestem? Miliony kobiet są w tej sytuacji. Czy to powód żeby załamywać rzeczywistość? Narzucać matkom jedynie słuszne odczucia? Przecież to bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bozenka

Mój syn ani chwilę nie usiedzi na tyłku, ciągle coś kombinuje, wszystko maca, wszędzie włazi i grzebie więc zrobienie czegokolwiek przy nim jest niemożliwe bo inaczej sobie zrobi krzywdę w ułamku sekundy. Do tego odrabianie lekcji że starszą, młody wisi bo chce zdemolować książki i się drze, chyba taki typ że niczym się nie zajmie na chwilę. Ja statam się nie zaniedbywać obowiązków więc jak ma drzemkę to odkirzam, prasuje, gotuje więc odpoczynek tylko wieczorem jak usnie ale wtedy przeważnie ja padam na ryjozo, do tego targanie zakupów i dziecka na 3 piętro prawie codziennie albo i kilka razy dziennie. Nieprzespane noce bo ciągle coś a to zęby a to bąki... Do póki nie był mobilny było całkiem spoko a okres noworodkowy cud miód jak w reklamie ze ślicznymi bobaskami. Teraz niestety trzeba przetrwać do wieku przedszkolnego o zacisnąć posladki- mamy co chcieliśmy. Uśmiech dziecka wynagradza wszystko? A ... tam wynagradza jak ja nie śpię 5 dzień a on się cieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Djsjs
1 minutę temu, Gość Zua Madka napisał:

Czytam i widzę tylko moją opinię, do której mam prawo, tak jak ty do swojej. Do czego chcesz mnie przekonać? Że macierzyństwo powinno być zawsze cudowne? Że nie jestem na nie gotowa? No i co z tego, że nie jestem? Miliony kobiet są w tej sytuacji. Czy to powód żeby załamywać rzeczywistość? Narzucać matkom jedynie słuszne odczucia? Przecież to bez sensu

Napisałaś, że trzeba być totalnie bezrefleksyjna ameba, żeby zachwycać się pierwszymi latami życia dziecka, więc z łaski swojej, nie obrażaj milionow kobiet, wyrażając swoją opinie- tylko i wyłącznie o to mi chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo muszą

Czy rozumiesz sens wyrażenia "dawac zycie"? Ty rodzac dziecko dajesz zycie... swoje... Bezpowrotnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama

Też tak myślę. Nie rozumiem takich matek właśnie.. Jak można powiedzieć że uśmiech dziecka wszystkiego Ci nie wynagrodzi..przecież to jest tak cudowne jak Twoje dziecko się śmieje do Ciebie zapomina się od razu o wszystkim jak już ma parę miesięcy i się do Ciebie tuli chce żebyś je ukochala i jesteś dla Niego najważniejsza osobą.. Po prostu wspaniałe piekne uczucie i nie ma się chęci żeby to dziecko szybko rosło tylko żeby jak najdłużej było małe i tylko Twoje. Jak jest już duże to jest całkiem inaczej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo muszątak
14 minut temu, Gość Djsjs napisał:

To przeczytaj jeszcze raz, co napisałaś 

No nie masz o tym mowic, bo masz rodzic jak krowa rozplodowa, bo panstwo potrzebuje niewolnikow, ktirzy beda placili podatki na elyty, a jak sie pokloca to dostaczysz mieso armatnie, co bedzie walczyc i umierac za ich majatki... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bozenka

Są rzeczy na które człowiek nigdy nie będzie przygotowany zwłaszcza jeśli to pierwsze dziecko. W teorii wszystko fajnie cacy jednak gorzej się to ma w praktyce - niestety zmęczenie daje się we znaki a do tego hormony często wariują. Kocham moje dzieci najbardziej na świecie ale nikt mi nie wmówi że idealne mamusie z kafeterii nigdy nie miały chwili zwątpienia i chęci ucieczki na Madagaskar żeby mieć chociaż chwilę spokoju, zwłaszcza gdy mąż pracuje daleko a nikogo innego nie ma do pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ymk

Zależy... ale nie tylko od dziecka. Również od tego jakie masz możliwości (rodzinne, finansowe) i jak sobie zorganizujesz życie.

Możesz być wygodną mamą jedynaka z dużą pomocą dookoła siebie. Możesz być matką trójki, która sama ogarnia dzieci, gotowanie, dom. W obu przypadkach możesz być dobrą i szczęśliwą matką.

Pierwsze miesiące to faktycznie najczęściej cieżki, burzliwy czas, są momenty radości, ale jest też niewyspanie, bezradność, niepewność w działaniu (szczególnie przy pierwszym dziecku), generalnie życie wywrócone do góry nogami. Potem nadal bywa trudno, ale życie staje się trochę bardziej uporządkowane. Można wrócić do pracy, dziecko jest coraz bardziej samodzielnie. Są bunty, histerie, problemy, jasne. Ale na pewno jest dużo łatwiej w porównaniu do tego, jak miało parę miesięcy.

Teraz Ci powiem jak jest u mnie. Pewnie mnie zjadą na wygodnictwo, ale co mi tam:). Córka (z wpadki, nie chciałam dzieci) ma 2,5 roku, po skończeniu roku poszła do żłobka. Ja pracuję na pełny etat. Oboje z mężem jemy obiady w pracy, córka w żłobku, więc gotowanie zostaje tylko na weekend (a i tak często w weekend jemy coś na mieście - teraz już się nawet da, jak córka była młodsza było gorzej). Raz na dwa tygodnie płacę jednej pani za gruntowne sprzątanie całego mieszkania. Oczywiście nadal coś tam sprzątam na bieżąco, ale nie muszę się już przejmować szorowaniem łazienki czy toalety, myciem podłóg na mokro itd. - bardzo duże ułatwienie. Zakupy praktycznie wszystkie robię przez internet. Z mężem obowiązkami dzielimy się sprawiedliwie - jest cudownym ojcem, zawsze umiał wszystko przy małej zrobić, jestem w ciężkim szoku jak czasami gdzieś czytam, że wielce tatuś nigdy w życiu dziecku pieluchy nie zmienił. Do tego obie babcie dość chętnie zajmują się wnuczką. Nie ma problemu, żebyśmy sobie gdzieś czasami wyszli. A gdyby nie było babć, to byśmy wzięli opiekunkę, żeby raz na tydzień czy dwa została wieczorem. A dzięki temu, że nie muszę cały dzień stać przy garach albo latać z mopem, mam czas żeby po południu faktycznie spędzić czas z córką. A jak ona idzie spać, to mam jeszcze siłę i czas na odpoczynek i swoje hobby (różne projekty diy).

Nie czuję się permanentnie zmęczona, śpię podobną ilość czasu, jak przed dzieckiem. Oczywiście mimo wszystko jest trudniej, są obowiązki, jest odpowiedzialność, ale jest też wielka miłość i wspaniała, mała osóbka, członek naszej rodziny, bez której już nie wyobrażam sobie niczego. Ale to nie powód żeby się zajeżdżać:) Chociaż czasami myślę o drugim, nie wykluczam, że niedługo się zdecydujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja do 30 rż. nie chcialam dzieci. Ani małżenstwa. Moi rodzice mieli trudny związek. I ja tak nie chciałam. Ale po trzydziestce włączył mi się instynkt macierzyński. W wieku 32 lat urodziłam pierwsze dziecko, potem drugie. Były ciężkie chwile ale tez wiele pięknych. I wcale nie było tak strasznie jak sie nasłuchalam wczesniej od "matek polek'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×