Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

XXX13

Maz nie staje w mojej obronie

Polecane posty

Witam,

Chcialabym się podzielić moim problemem w zwiazku,bo juz sama zwatpilam czy to może ja zle to wszystko widzę.Otóż jestem mężatką od prawie 3 lat i w sytuacji gdy siostry i matka mojego meza mówią o mnie zle i mnie oczerniaja on staje w ich obronie a nie mojej!Dodam,ze mieszkamy za granica od 8 lat razem i mamy synka a one mimo tego ze mieszkamy tak daleko od siebie potrafia się wtrącać i mieszać w naszym zyciu!To juz nie pierwszy raz jak klocimy sie przez jego rodzinę a ja mam wrażenie jakby oni byli wazniejsi ode mnie i dziecka.Jak urodzil sie nasz synek to jego matka potrafila nawet do mnie powiedziec ze dziecko synowej kocha sie inaczej jak wlasnej corki! a on nic na to nie zareagowal!Dopiero jak sie z nim poklocilam o to i powiedzialam mu ze ma jej zwrocic uwagę to powiedzial jej pare słów. Jego siostry oczerniaja mnie i wtracaja sie jak ja wychowuje moje dziecko i co ja mojemu mezowi z głową robię,mowia,ze mam problem ze sobą.Jeszcze tylko brakuje tego zeby zrobily ze mnie wariatke,a on nic na to nie reaguje!! Wszystko jest dobrze miedzy nami jak nie utrzymujemy kontaktu ale jak tylko przyjada do nas w odwiedziny albo my do Polski to za każdym razem jest gadanie na temat naszego zycia i tego jaka ja zla i okropna żona i matką nie jestem!Powiem Wam ze mam juz tego wszystkiego dosyć i poważnie mysle o tym zeby sie rozwiesc,bo nie na tym zycie polega zeby sobie uprzykrzac je ciagle.Wydaje mi sie ze ja mam calkiem inny pogląd na to jak powinna wygladac szczęśliwa rodzina,ze w małżeństwie powinno sie stać jedno za drugim,i to ta rodzina ktora sie stworzylo powinna byc na pierwszym miejscu a nie mama i siostry?Nie wiem juz sama moze sie mylę ale prosze napiszcie co wy o tym sadzicie moze to ja tak naprawde nie mam racji w tym wszystkim😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia

Dziwisz sie zachowaniu meza? Jak on sie wychowal w takiej rodzinie o ktorej piszesz to sie nie dziw. Jablko nie pada daleko od jabloni. A jak bylo na poczatku waszego zwiazku? Tak samo sie wtracali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz dlugo by tu opisywac to wszystko,ale mi sie ze wszystko zaczęło sie od tego jak do siebie wróciliśmy po rozstaniu, jak mielismy lat naście bylismy razem ze soba 2 lata,potem sie rozstalismy na 5 lat, po takim dlugim czasie nasze drogi sie zeszły z tego co wiem to one razem z matka byly bardzo przeciwne temu ze wracamy do siebie.Dlatego tez cieszylam sie ze wybraliamy zycie za granica z dala od nich wszystkich.My oboje tego chcieliśmy i to była nasza decyzja,to nasze zycie i my najlepiej wiedzielismy czego chcemy,a teraz mam takie wrazenie ze one próbują to wszystko zniszczyć i szczerze chyba im sie to udaje.Masz racje bo w jego rodzine jest straszna zawiść pomiedzy matka i siostrami,jak na to patrze z boku to az sie w glowie nie miesici jak jedna gada na druga,a mama ich nie lepsza bo potrafi do mnie wlasne córki dogadywać! Co ja mam pomyśleć o takich osobach jak oczerniaja sie nawzajem to mam takie wrażenie,ze ja wychodzac za drzwi jestem na ich językach.Jak strasznie dziecinne jest takie zachownie to sie w glowie nie miesci! Tez to powiedzialam mojemu mezowi ze on sie zachowuje tak jak oni bo taki mial przyklad w rodzinie,wiesz ale najbardziej boli to ze po tylu latach człowiek myslac ze ma oparcie w drugiej osobie z która sobie zycie uklada dowiaduje się ze sie jednak pomylił.Boli to strasznie ta świadomość ze one sa ważniejsze jak ja i dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia

To nie jest tak, ze one sa wazniejsze. Ja mysle, ze on nie ma po prostu odwagi sie postawic. Pewnie nigdy nie mial. Lepiej polozyc uszy po sobie i udawac, ze jest ok. 

Zrozum, ze on jest tez pewnie wewnetrznie rozdarty. ON chcialby moze i z rodzina dobrze i z toba ale przy takiej rodzinie to sie tak nie da. Wczesniej czy pozniej bedzie sie musial okreslic. Trudno sobie wyobrazic, ze niektore rodziny sa tak "chore" wewnetrznie. A kto z kim przestaje, takim sie staje. Tu nie ma innego wyjscia jak ostry dystans i zycie wlasnym zyciem. Trzeba raz i wyraznie powiedziec: koniec. To moje zycie i przestancie (matka i siostry) sie wpieprzac. Zajmijcie sie soba. I tego sie trzymac. Musisz to mezowi wytlumaczyc, zeby potem nie byl zdziwiony jak go zostawisz. Postaw sprawe na ostrzu noza moze sie wreszcie zastanowi i ocknie.

Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To wlasnie im ostatnio powiedziałam zeby przestaly mieszać i zajely się własnym zyciem a nie naszym,ze przyczyniają się tylko i wyłącznie do rozpadu naszej rodziny ale najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to ze moj mąż nie widzi nic złego w tym co one robią!On twierdzi że one tylko zauważają jak jest i zwracają uwagę na to,i ze ja się ich niepotrzebnie ich się czepiam.Rece mi opadają jak słyszę takie slowa od niego!Jak do cholery nikt ich i zdanie i porady nie pyta! Najgorsze jest to ze jak on tak mowi to ja zaczynam myśleć ze moze to ja naprawdę źle postępuje,i ze to ja jestem problemem w tym wszystkim.Wydaje mi sie ze gdyby mu tak naprawde zależało na nas to postawilby sie po mojej stronie bo ja bym nie pozwolila na to gdyby to moja mama lub siostry mieszaly tak w naszym życiu.Wydaje mi się że on już poprostu jest takim czlowiekiem i nigdy sie nie zmieni,a podejrzewam ze im dłużej bedzie to trwało to bedzie tylko coraz gorzej i dojdzie do rozpadu naszej rodziny...ja przeżyje wszystko ale serce mi pęknie bo moje dziecko ucierpi na tym najbardziej,on na dopiero 6 lat i dużo rzeczy jest tak niezrozumialych dla niego.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia

A zagrozilas mezowi, ze jesli jego zachowanie sie nie zmieni to ten zwiazek nie ma szans na przetrwanie? Niestety nie wystarczy, ze jemu to nie przeszkadza. Jestes jeszcze ty. Do partnerstwa nalezy dwoje ludzi. A ty sobie nie wyobrazasz tak dalej zyc. 

Nastrasz go ze odchodzisz bo tak dalej nie chcesz zyc. Zobaczysz jaka bedzie reakcja. Moze jemu to bedzie wrecz na reke. A masz w ogole dokad isc jesli zdecydowalabys sie na rozstanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Macie dziecko. Jesteście za granicą. Widujesz te toksyczne osoby prawdopodobnie bardzo rzadko. Czy tak naprawdę jest o co kruszyć kopię. Może postaraj się zacząć czytać jakieś informacje na necie, które Cię oburzają i na to przekieruj całą złość. Podejrzewam, że one przyjadą na kilka dni w ciągu kwartału, a Ty potem siedzisz i trzy miesiące myślisz o tym co Ci napsioczyły. Wiem, że pewnie są irytujące, ale oducz się myślenia, że one muszą Cię lubić, otóż nie muszą. Ba... nawet mogą to demonstrować. Można spytać, czemu ich zachowanie ma niby służyć... ale czy warto się nad tym zastanawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak wlasnie zrobilam,postawilam mu warunek albo będzie z nami albo z nimi,szczerze obojetne mi jet to jak one na to zareagują.Pare miesięcy temu kupilismyrazem dom takze aie niw martwię o moj i dziecka byt bo sad zawsze w tym kraju pozoatawia matke z dzieckiem w domu a jemu beda jazali się wyprowadzić,takze o to martwie aie najmniej,splace go i tyle będzie z jego "naszego"wspolnego.Dam znac jaka podjął decyzję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
35 minut temu, Amperka napisał:

Macie dziecko. Jesteście za granicą. Widujesz te toksyczne osoby prawdopodobnie bardzo rzadko. Czy tak naprawdę jest o co kruszyć kopię. Może postaraj się zacząć czytać jakieś informacje na necie, które Cię oburzają i na to przekieruj całą złość. Podejrzewam, że one przyjadą na kilka dni w ciągu kwartału, a Ty potem siedzisz i trzy miesiące myślisz o tym co Ci napsioczyły. Wiem, że pewnie są irytujące, ale oducz się myślenia, że one muszą Cię lubić, otóż nie muszą. Ba... nawet mogą to demonstrować. Można spytać, czemu ich zachowanie ma niby służyć... ale czy warto się nad tym zastanawiać.

Chyba wszystko za bardzo upraszczasz bo nigdy nie bylas w takiej sytuacji. Jesli to sa tak toksyczne osoby to i na odleglosc potrafia zatruc ci kompletnie zycie. Wystarczy ze ciagle dzwonia albo kontaktuja sie z jej mezem, i cyrk gotowy. Ciagle cos, ciagle ktos. Ciagle niezadowolone, ciagle maja swoje lepsze pomysly na czyjes zycie. Nie, nie uwazam ze trzeba to tolerowac zajmuac uwage czyms innym. Maz to jest teraz  jej, i dziecka najblizsza rodzina (sa sami za granica) i to oni musia sie przede wszystkim dogadywac. A tak niestety nie jest. Nie wolno chowac glowy w piasek i udawac ze nas to nie obchodzi. Takie zachowanie na dluzsza mete sie nie sprawdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Amperka moze i masz racje,one nie sa warte moich nerwów i zdrowia,dobrze ze mieszkaja tyle kilometrów od nas i juz teraz jestem bardziej niz pewna,ze zakończyły swoj rozdział w miom zyciu,nie warata jest ich moja rodzina i to co stworzyliamy razem.A mysle ze moj mąż predzej czy później to zrozumie bo wiem ze chce byc z nami nas kocha tylko one mu robia pranie mózgu.Tak jak piszecie odizoluje sie od nich i najlepiej na tym wyjdziemy.Dziekuje Wam zaslowa otuchy,ciesze się że nie wszyscy twierdzą ze to ja mam ze soba problem 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Gość gwoli wyjasnienia napisał:

Chyba wszystko za bardzo upraszczasz bo nigdy nie bylas w takiej sytuacji. Jesli to sa tak toksyczne osoby to i na odleglosc potrafia zatruc ci kompletnie zycie. Wystarczy ze ciagle dzwonia albo kontaktuja sie z jej mezem, i cyrk gotowy. Ciagle cos, ciagle ktos. Ciagle niezadowolone, ciagle maja swoje lepsze pomysly na czyjes zycie. Nie, nie uwazam ze trzeba to tolerowac zajmuac uwage czyms innym. Maz to jest teraz  jej, i dziecka najblizsza rodzina (sa sami za granica) i to oni musia sie przede wszystkim dogadywac. A tak niestety nie jest. Nie wolno chowac glowy w piasek i udawac ze nas to nie obchodzi. Takie zachowanie na dluzsza mete sie nie sprawdza.

Oczywiście, że mąż powinien stać za żoną. Ale myśleć o rozwodzie, mając dzieci, bo jakaś zgorzkaniała baba będzie chciała udowadniać, że wie lepiej jak żyć i zadzwoni z jakąś głupią radą. Piszesz '"ciągle niezadowolone, ciągle mają lepsze pomysły na czyjeś życie", no i dobrze, niech mają. Mieszkają sobie setki kilometrów dalej i mogą sobie bajdurzyć. Jak włączam audycje w radio to też ciągle jakaś pani psycholog daje mi do zrozumienia, że źle wychowuję dzieci, czy źle funkcjonuję w społeczeństwie i się tym nie zadręczam. Jeżeli autorka nabierze poczucia, że to jest jej życie i postępuje słusznie, to takie gadanie nie będzie jej ruszać. To że są takie babska na świecie, no nic na to nie poradzimy. Tu najważniejsza powinna być postawa jej męża, a mianowicie wspierająca i wyrozumiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak ze ja mysle o rozwodzie przez nie tylko,poprostu mam wrazenie ze mu na nas nie zależy,nie jestesmy dla niego wazni jako rodzina i nie robi nic w tym kierunku zeby ja ochronic przed w takich sytuacjach.Mozna by tu wrocic do sedna calego problemu,bo on wogole nie stoi za mną,nie wspiera mnie w tym wcale,mam wrażenie jakby go to wogole nie ruszalo,nie bylo wazne to jak ja sie z tym czuje, mimo tego ze rozmawiałam z nim na ten temat i ostatnio bardzo sie poklocilismy o to!To wlasnie,wydaje mi sie bardzo nie na miejscu.

Mielismy w planach wrocic kiedys do Polski a ja mu od zawsze powtarzalalm ze jak bedziemy koło nich to wiem ze nie bedziemy razem.To mnie najbardziej boli,ze on daje soba tak manipulowac i pozwala na to zeby one mieszały w naszym życiu,wydaje mi się ze on powinien stac za nami murem i nie pozwolic na niszczenie naszej rodziny,bo przeciez jak twierdzi tak bardzo mu na nas zależy😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia

Autorko, piszesz: on powinien to, on powinien tamto...pytanie jest wiec dlaczego tak nie jest. Zycie to nie koncert zyczen. Tu jest chyba glebszy problem. Dlaczego on cie nie wspiera, dlaczego nie broni cie czy raczej was przed wscibska rodzina, dlaczego, dlaczego. Dla mnie sa dwie opcje, albo faktycznie mu na was nie zalezy, nie kocha was tak jak powinien. To wtedy nie ma sensu dalej ciagnac tego zwiazku. Druga opcja to to, ze on ma moze bardzo slaba osobowosc, nie potrafi tupnac noga, powiedziec nie. Jest na to za slaby i nie ma w sobie sily przebicia. Przytakuje mamusi i daje soba manipulowac. Tyle, ze to nie ma nic wspolnego z miloscia do was.

Dobrze by bylo, zeby sie dowiedziec gdzie lezy glowny problem. Jesli problemem jest ta druga opcja to moze jakas terapia by mu pomogla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak ze ja myślę ze moje zycie bedzie uslane rozami i na kazde moje zyczenie bedzie tak jak sobie tego zapragne.Dobrze zdaje sobie sprawę z tego ze zyciu są przeróżne problemy,ktorym czola powinniamy stawiać i sobie z nimi radzić.Ja w zyciu swoim przeszlam dużo, i w dzieciństwie i w zyciu doroslym,nigdy tak naprawdę nie miałam latwo.Zycie mnie nauczylo dużo i zdaje mi się ze jeżeli decydujemy się zalozyc rodzinę to powinnismy się nawzajem kochac,wspierać,byc jedno za drugim a przede wszystkim chronić "swoje" przed takimi toksycznymi osobami! Ja mimo wszystkiego chce ratować moje małżeństwo ale poprostu zaczyna mi juz brakować sił,tym bardziej ze widze ze nie mam w nim oparcia to wszystko zaczyna mnie przerastac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość gwoli wyjasnienia napisał:

Autorko, piszesz: on powinien to, on powinien tamto...pytanie jest wiec dlaczego tak nie jest. Zycie to nie koncert zyczen. Tu jest chyba glebszy problem. Dlaczego on cie nie wspiera, dlaczego nie broni cie czy raczej was przed wscibska rodzina, dlaczego, dlaczego. Dla mnie sa dwie opcje, albo faktycznie mu na was nie zalezy, nie kocha was tak jak powinien. To wtedy nie ma sensu dalej ciagnac tego zwiazku. Druga opcja to to, ze on ma moze bardzo slaba osobowosc, nie potrafi tupnac noga, powiedziec nie. Jest na to za slaby i nie ma w sobie sily przebicia. Przytakuje mamusi i daje soba manipulowac. Tyle, ze to nie ma nic wspolnego z miloscia do was.

Dobrze by bylo, zeby sie dowiedziec gdzie lezy glowny problem. Jesli problemem jest ta druga opcja to moze jakas terapia by mu pomogla.

Jest też trzecia opcja - on naprawdę nie widzi problemu. Uznaje, że kobiety zawsze mają jakieś spinki i lepiej się nie mieszać, jeżeli to są błahostki.

Powiesz mu "ale musisz mnie wspierać, rozumieć, że mnie to boli kiedy Twoja mama mówi tak a tak", a on odpowie "ale ja mogę Cię wspierać, mogę powiedzieć, to co mi podyktujesz, ale ja naprawdę nie uważam, żeby moja mama chciała Ci zrobić na złość. W głębi ducha uważam, że przesadzasz, ale skoro chcesz żebym powiedział, coś mojej mamie, to powiedz mi co, bo ja nie widzę problemu".

I nie jesteś w stanie go zmusić do tego, żeby on rozumował tak jak Ty, żeby czuł to co Ty. Powiedz wprost, jakich działań od niego oczekujesz. Bo nie możesz oczekiwać, żeby zmienił swój stosunek do sytuacji. Powiedz mu wprost "masz kontaktować się z mamą raz na dwa tygodnie", albo "Twoja mama może nas odwiedzać, tylko na moje zaproszenie". Ale nie możesz oczekiwać, że wszyscy przestaną mówić i myśleć to co chcą. A jak kontakt z Twoimi rodzicami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moj tata zmarl pare lat temu, a moja mama trzyma się od tego wszystkiego z daleka, ale zawsze mi powtarzala żebym trzymala sie z duzym dystansem od takich osób jak one.Nie odwiedza nas zbyt czesto bo opiekuje sie moim dziadkiem, a ja nie lubie (moze i nie chce)sie jej uzalac jak bardzo mi z tym ciezko,bo nie chce jej zamawiać moimi problemami rodzinnymi,uwazam tez ze to my powinnyśmy w naszym malym gronie rodzinnym rozwiazywac nasze problemy a nie wywlekac je na cala rodzinę.Mysle ze poprostu utne kontakt z nimi i nie bede ich wogole zapraszać do siebie ani ich odwiedzac,nie zalezy mi na tym czy mnie będą lubiec czy nie,obawiam sie tylko tego ze poprzez zerwanie z nimi kontaktów moga sie pogorszyc stosunki miedzy mna i mężem,no ale cóż, nikt mu nie będzie zabranial sie z nimi widywać,poprostu niech mnie w to nie miesza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×