Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dth

Dlaczego w Polsce uważa się że kobieta ma cierpieć?

Polecane posty

Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Chomiczka napisał:

Tylko dlaczego prawie kazda chce mieć te dzieciaczki? Czy to też aby nie jest nam trochę wmawiane? Nie wynika to trochę z presji otoczenia? Z tego, że przed młodymi kobietami starsze kobiety trochę ukrywają prawdę? Do niedawna w ogóle sie o takich rzeczach nie mówiło. Matki i bab cie same nakręcają córki, żeby miały chłopaka, na zaręczyny, slub i dzieci.

Ile kobiet, dziewczyn myśli o macierzyństwie w kategorii doświadczenia? Jako przekazywania pewnej mądrości w sztafecie pokoleń? A ile myśli o dzieciach w kategorii słodkie ciuszki, małe rączki i stópki? To juz nie wynika z biologii, tylko z ich niewiedzy, w której często są utrzymywane i mamione tymi mitycznymi usmiechami, satysfakcją, reklamami. 


A ile matek mówi uczciwie swoim córkom( i synom) o tym jak wyglada ciąża, poród, połóg, pierwszy rok zycia, bez używania "jakoś to bedzie, jakoś to przejdzie i minie" i "uśmiechy dzieci wszystko wynagradzają".  Ile matek powie ile poświęciło w imię macierzyństwa?

Dziewczyny czesto chcą i robia sobie dzieci własnie ze strachu, że za moment nie beda mogły(choć najczęściej jest to brednia) i z niewiedzy, bo tak naprawdę nie wiedza jak to wygląda i z czym to się je. 

Czemu tak mało matek mówi córkom, żeby nie brały pierwszych lepszych portek, że właśnie mają czas? Że strach jest złą motywacją do wchodzenia w związki? Że jak być z "bele" kim to się lepiej ściany oprzeć? 

Uważam, że faceci też mają biologiczne ograniczenia. Tylko nas się straszy. Rzadko mówi  się o tym, że płodność męska spada z wiekiem. Dawcy spermy nie powinni być starsi niż 33-36 lat. A dawczynie komórek? To też 33-36 lat max. Za niepłodność małżeńską w 40-60% odpowiadają mężczyźni. A na moim oddziale była ostatnio pacjentka 51 lat. 7 miesiąc ciąży. Naturalne poczęcie, wpadka na całego. Ciąża wysokiego ryzyka, ale dziecko zdrowe, bez wad. 

To że ona ma dziecko bez wad w tym wieku to rzadkość, ale nie o tym chcę głównie napisać.

Chce powiedzieć że na jestem taka właśnie kobieta która chodziła z chłopakiem dwa lata, najpierw jego matka mu kazała się określić żeby albo wziął ze mną ślub albo się rozstał bo już dwa lata chodzimy (WTF?) ale on ją ubiegl bo się oświadczył przed tą rozmową. Potem moja matka i ojciec męczyli mnie żeby zrobić ten ślub w lato 2015, nic nie docierało że chcemy za rok, wywierali na mnie presję i robili miny jakbym im zrobiła krzywdę lub jakby ktoś umarł. Dziś uważam że co nagle to po diable. Mój mąż zaraz po ślubie przestał się starać. Niektórzy tak mają, poczytajcie w różnych artykułach i książkach z psychologii, syndrom zdobycia. Zdobył to co się ma starać, po co. Od razu po ślubie zaszłam w ciążę bo mi mówiono że moi rodzice już czekają na wnuki i boją się że nie dożyją, do tego miałam już wyprany mozg przez środowisko prawicowe że trzeba zajsc póki się da bo później może się właśnie być bezpłodną. Fakt że ja zawsze bardzo kochałam dzieci i zazdrościłam dzieciatym koleżankom ale teraz widzę że to było za wcześnie. Krótko pracowałam, umowa wygasła po porodzie. Jestem już trzeci rok w domu bo syna nie chcemy dawać do żłobka, dopiero do przedszkola no i nie mam nikogo do pomocy bo mąż duO pracuje a teściowa nie jest osobą którą można wpuszczać do swojego życia. Mąci mi w związku i naśmiewa się a udaje przyjaciółkę. Szczerze? Zazdroszczę teraz moejj rówieśnicy która z dzieckiem poczekała i ze ślubem tez. Teraz ma karierę w korporacji, wysokie zarobki, z tym facetem się rozstała a ja ze swoim muszę być czy tego chcę czy nie bo póki co nie zarabiam ani grosza .

Z żalem muszę przyznać że rodzice nie wychowali mnie na dzielną i pewna siebie dziewczynę. Raczej na własność mężczyzny, bezwolną mimoze, wiem że charakter mój to nie jest wina rodziców ale jak się chyba widzi że córka jest nieśmiała i skryta to trzeba jej objaśniać świat, zachęcać do sukcesów i działania na własną rękę a nie pchać w ramiona faceta bo akurat ten, czyli mój drugi chłopak w życiu, się rodzicom spodobał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hello

Rodzine mozna miec albo nie, jak kto chce. Polski problem polega na tym, ze czesto decyduja o tym inni, np. rodzice, ciotki, znajomi.Wlasnie ta polska presja spoleczna i ciagle pytania, a ty kiedy, uwazaj, bo zostaniesz stara panna itp. mieszaja kobietom w glowie. Ja opuscilam Polske w wieku 9 lat, mieszkam w Europie zachodniej. Nie ma tu zadnego  parcia na slub, wogole zwiazki i dzieci. Urodzilam dziecko w wieku 38 lat, nie planujemy zadnego slubu, mamy od dawna uregulowane warunki materialne, zadnych kredytow, nikt nie jest od  nikogo uzalezniony. Moja przerwa w pracy trwala 7 miesiecy, 5 miesiecy urlopu macierzynskiego mial moj partner. Mnie nigdy nikt nie spytal, kiedy ja w koncu itp. W gronie przyjaciol nie wszyscy maja dzieci, jezeli juz to rowniez w wieku dojrzalym (35-42). Dlaczego nie jest to w Polsce mozliwe, w 21 wieku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chomiczka
15 minut temu, Gość gość napisał:

Kreślisz trochę wyidealizowany obraz. Kobiety w okolicach 25 roku życia już mają pierwsze przykre doświadczenia życiowe, pojawia się pierwsze wypalenie zawodowe, świadomość nie do końca trafionych studiów, dlaczego więc nie spróbować się wcielić w tryb matki? I kto tu mówi o faceto-cetryzmie, czy zawsze uwaga musi być ukierunkowana na odpowiedniego faceta? Same często wspominamy żeby się od nich psychicznie nie uzależniać. Może być dobrym ojcem nawet jak nie wypali małżeństwo powiedzmy z doskoku, a niekoniecznie partnerem tymczasem piękno rodzicielstwa będzie towarzyszyć nam już zawsze 🙂

Więc tak. Skończyłam nietrafione studia, mam dziadowską pracę, wiec zrobię sobie dziecko, tak na próbę. Albo na zaś.

O małżeństwie z doskoku nawet brak mi słów do skomentowania.


W tym kraju nigdy nie będzie dobrze.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie każde. To prawda. 50% kończy się rozwodem. A ile procent z tych pozostałych 50% to nieszczęśliwe małżeństwa? Ile małżeństw trwa tylko dlatego, że są dzieci, kredyty, brak finansów żeby żyć samodzielnie, presja społeczna itd itp?

Jak dla mnie lepiej selekcjonować do śmierci niż hajtać się i rozmnażać z pierwszym lepszym, który dał się postawić pod ścianą.

No to Ty masz taką strategię prokreacyjną, ale nie jest ona jedyna obowiązującą.

Skąd nagle presja by małżeństwo było konieczne udane jako jedyna możliwa droga życiowej satysfakcji? Tyle się kreśli alternatyw by psychicznie nie uzależniać się od faceta a tu nagle małżeństwo jako jedyna opcja dochodzenia do szczęścia? To już nie można realizować się poza średnio udanym związkiem radości upatrywać choćby w dzieciach?

Trochę Was nie rozumiem. Prezentujecie przeciwstawne rzeczy. Kobieta ma nie być uzależnioną od partnera, ale jak małżeństwo jest nieudane to już tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Chcę tez dodać że mój mąż przed ślubem wymusił intercyzę więc jakby pokazał mi jak bardzo wierzy w nierozerwalność tego związku. Niekumate nazwą mnie materialistką a ja mam wrażenie że tą intercyzą wydał na nas wyrok. Skoro już w dniu ślubu wieszczy koniec i się boi że go z czegoś oskubię, to ja przestałam wierzyć w to wszystko. Traktuję to jak samospełniającą się przepowiednię. I rzeczywiście coraz gorzej się on zachowuje. A im więcej zarabia, tym bardziej jest skąpy i tym bardziej oszczędza. Robi problem o wszystko. Dla mnie to on pokazał jakim jest naprawdę człowiekiem. Póki chodziliśmy ze sobą to się starał bo chyba miał wrażenie że każdy  z nas działa na własny rachunek i nie jest współodpowiedzialny za to drugie. Bo przecież kobieta ma bardziej przewalone, to ona rodzi, siedzi w domu czasem kilka lat, facet powinien to szanować. I doceniać a u nas? Po ślubie - inny facet. Widać że źle funkcjonuje w takim układzie i nie rozumie idei małżeństwa. Widzę to tak: za mocno kochał by się rozstać ale za słabo by być mężem. Może on nie ma wzorca bo rodzice byli rozwiedzeni. Sama nie wiem. Załamka 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"A może zamiast skupiać energię na popychaniu Wacka i przyciskaniu go do ślubu to przenieść ją w inne miejsce swojego życia, na pracę zawodową, hobby, przyjaciół, wygląd? Ręczę Ci, że taka babeczka szybciej wyjdzie za mąż niż męczybuła "bo już rok ze sobą chodzimy a ja mam 25 lat, oświadcz mi się!!!!". A jak sie nie oświadczy, to nie jest ofiarą losu, porzuconą bez pierścionka, tylko kobietką ze swoim zyciem, w którym po prostu nie ma już Wacka."

Ehhh poniekąd do tego nawiązuje. Facet to nie jest absolut i nie ma co się schizować na wiecznym poszukiwaniu odpowiedniego. A macierzyństwo to niepowtarzalny etap w życiu, który można osiągnąć jedynie dzięki facetowi i jest 50% szans, że związek małżeński będzie zgodnym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość gość napisał:

No to Ty masz taką strategię prokreacyjną, ale nie jest ona jedyna obowiązującą.

Skąd nagle presja by małżeństwo było konieczne udane jako jedyna możliwa droga życiowej satysfakcji? Tyle się kreśli alternatyw by psychicznie nie uzależniać się od faceta a tu nagle małżeństwo jako jedyna opcja dochodzenia do szczęścia? To już nie można realizować się poza średnio udanym związkiem radości upatrywać choćby w dzieciach?

Trochę Was nie rozumiem. Prezentujecie przeciwstawne rzeczy. Kobieta ma nie być uzależnioną od partnera, ale jak małżeństwo jest nieudane to już tragedia.

Dlatego, że w kochających się rodzinach wychowują się szczęśliwe dzieci. Stąd ta presja. 

Jak się ma dziecku fundować życie w domu, w którym rodzice się nie kochają lub co gorzej są dla siebie wrogami to lepiej nie powoływać tego dziecka na świat w ogóle. A zakładanie z góry, ze będzie się samotną matką to już szczyt egoizmu. Takie jest moje zdanie.

Dzieci nie powinno robić się dla siebie i żeby ich kosztem zaspokajać jakieś swoje potrzeby. Np. upatrywać radości w dzieciach i się realizować ich kosztem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chomiczka
6 minut temu, Gość Gość napisał:

To że ona ma dziecko bez wad w tym wieku to rzadkość, ale nie o tym chcę głównie napisać.

 Chce powiedzieć że na jestem taka właśnie kobieta która chodziła z chłopakiem dwa lata, najpierw jego matka mu kazała się określić żeby albo wziął ze mną ślub albo się rozstał bo już dwa lata chodzimy (WTF?) ale on ją ubiegl bo się oświadczył przed tą rozmową. Potem moja matka i ojciec męczyli mnie żeby zrobić ten ślub w lato 2015, nic nie docierało że chcemy za rok, wywierali na mnie presję i robili miny jakbym im zrobiła krzywdę lub jakby ktoś umarł. Dziś uważam że co nagle to po diable. Mój mąż zaraz po ślubie przestał się starać. Niektórzy tak mają, poczytajcie w różnych artykułach i książkach z psychologii, syndrom zdobycia. Zdobył to co się ma starać, po co. Od razu po ślubie zaszłam w ciążę bo mi mówiono że moi rodzice już czekają na wnuki i boją się że nie dożyją, do tego miałam już wyprany mozg przez środowisko prawicowe że trzeba zajsc póki się da bo później może się właśnie być bezpłodną. Fakt że ja zawsze bardzo kochałam dzieci i zazdrościłam dzieciatym koleżankom ale teraz widzę że to było za wcześnie. Krótko pracowałam, umowa wygasła po porodzie. Jestem już trzeci rok w domu bo syna nie chcemy dawać do żłobka, dopiero do przedszkola no i nie mam nikogo do pomocy bo mąż duO pracuje a teściowa nie jest osobą którą można wpuszczać do swojego życia. Mąci mi w związku i naśmiewa się a udaje przyjaciółkę. Szczerze? Zazdroszczę teraz moejj rówieśnicy która z dzieckiem poczekała i ze ślubem tez. Teraz ma karierę w korporacji, wysokie zarobki, z tym facetem się rozstała a ja ze swoim muszę być czy tego chcę czy nie bo póki co nie zarabiam ani grosza .

 Z żalem muszę przyznać że rodzice nie wychowali mnie na dzielną i pewna siebie dziewczynę. Raczej na własność mężczyzny, bezwolną mimoze, wiem że charakter mój to nie jest wina rodziców ale jak się chyba widzi że córka jest nieśmiała i skryta to trzeba jej objaśniać świat, zachęcać do sukcesów i działania na własną rękę a nie pchać w ramiona faceta bo akurat ten, czyli mój drugi chłopak w życiu, się rodzicom spodobał.

Wiem, że fart i szczeście, ale że w ogóle zaszła bez wspomagania w ciążę w tym wieku to cud 🙂

Będziesz szczęśliwa. Może na początek jakaś terapia małżeńska?

Po prostu uwazam, ze straszenie kobiet bezpłodnością jest wstrętne. 
A wciskanie chłopakom kitu o ich wiecznej płodności też złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17 minut temu, Gość Gość napisał:

Tak, tak. A potem będziemy uwieszonymi na dzieciach toksycznymi teściowymi, które tak się zachłysnęły "pięknem rodzicielstwa", że za nic w świecie nie chcą odciąć pępowiny. A współlokator, którego mają w domu tylko działa im nerwy.

Nie mierz wszystkich małżeństwem swoich rodziców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mi się wydaje że inaczej się myśli jak się ma 20 lat a inaczej jak 40 . Żadna 20 latka nie chce dzieci , ja sama ich wtedy nie chciałam. Gorzej jak się w wieku 50 lat dojdzie do wniosku że jednak lepiej było mieć dziecko ale wtedy juz z późno. Facet może jeszcze sobie iść założyć rodzinę a kobieta juz nie może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

I przestań być betonem, że to tylko tak pięknie brzmi i że coś dla kobiet sie kończy. Spójrz na taką Megham Markle, 36 lat, rozwódka. Wyszła za całkiem przystojnego(ja tam lubię rudych) księcia, kawalera, bezdzietnego. I zaraz urodzi im się pierwsze dziecko. Ale Meghan tam sie pierwszych portek nie łapała i nie rodziła dzieci byle Wackowi, co ją chciał jako pierwszy. Znała swoją wartość.

xxx

No to rozwódka czy ostra selekcjonerka co to nie popełniła nigdy błędu a czekająca na odpowiedni materiał? :D No bo skoro rozwiedziona to jednak po drodze życiowej jej się jednak przytrafił. I z dwojga złego to ona wychodzi na bardziej uzależnioną od portek, bo wiele polskich kobiet jak już się rozwiedzie desperacko nie szuka kolejnych tylko wiedzie życie ustabilizowane a ta wchodzi w kolejny związek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Mi się wydaje że inaczej się myśli jak się ma 20 lat a inaczej jak 40 . Żadna 20 latka nie chce dzieci , ja sama ich wtedy nie chciałam. Gorzej jak się w wieku 50 lat dojdzie do wniosku że jednak lepiej było mieć dziecko ale wtedy juz z późno. Facet może jeszcze sobie iść założyć rodzinę a kobieta juz nie może.

Czyli co? Mamy robić dzieci na wszelki wypadek? Żeby potem nie żałować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalka
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Mi się wydaje że inaczej się myśli jak się ma 20 lat a inaczej jak 40 . Żadna 20 latka nie chce dzieci , ja sama ich wtedy nie chciałam. Gorzej jak się w wieku 50 lat dojdzie do wniosku że jednak lepiej było mieć dziecko ale wtedy juz z późno. Facet może jeszcze sobie iść założyć rodzinę a kobieta juz nie może.

to znaczy że ma się robić na gwałt dzieciaka w wieku max 30 lat (bo później to olaboga ryzykownie!) nawet jeżeli się nie chce, bo w wieku 50 lat mogę potencjalnie żałować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annn
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Dlatego, że w kochających się rodzinach wychowują się szczęśliwe dzieci. Stąd ta presja. 

Jak się ma dziecku fundować życie w domu, w którym rodzice się nie kochają lub co gorzej są dla siebie wrogami to lepiej nie powoływać tego dziecka na świat w ogóle. A zakładanie z góry, ze będzie się samotną matką to już szczyt egoizmu. Takie jest moje zdanie.

Dzieci nie powinno robić się dla siebie i żeby ich kosztem zaspokajać jakieś swoje potrzeby. Np. upatrywać radości w dzieciach i się realizować ich kosztem.

Moja teściowa tak zrobiła. Zaszła w ciążę bo chciała mieć nową zabawkę i jej się nudziło . Już jak ślub brała to wiedziała że się rozwiedzie. Nie muszę dodawać chyba że synowe mają z nią przewalone. Kilka lat nam zajęło wbicie matolicy do głowy że synowie mają prawo założyć własne rodziny i przestać zaspokajać potrzeby emocjonalne chorej na egoizm mamusi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Chomiczka napisał:

Wiem, że fart i szczeście, ale że w ogóle zaszła bez wspomagania w ciążę w tym wieku to cud 🙂

Będziesz szczęśliwa. Może na początek jakaś terapia małżeńska?

Po prostu uwazam, ze straszenie kobiet bezpłodnością jest wstrętne. 
A wciskanie chłopakom kitu o ich wiecznej płodności też złe.

Dzięki, ale mój mąż nie chce słyszeć o psychologu. Uważa że to mu uwłacza. Taki typowy facet co uważa że psycholog jest dla słabeuszy. Ale na szczęście ostatnio jak coś we mnie pękło i poważnie z nim pogadalam jest poprawa. Obawiam się że na niedługo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chomiczka
17 minut temu, Gość gość napisał:

No to Ty masz taką strategię prokreacyjną, ale nie jest ona jedyna obowiązującą.

 Skąd nagle presja by małżeństwo było konieczne udane jako jedyna możliwa droga życiowej satysfakcji? Tyle się kreśli alternatyw by psychicznie nie uzależniać się od faceta a tu nagle małżeństwo jako jedyna opcja dochodzenia do szczęścia? To już nie można realizować się poza średnio udanym związkiem radości upatrywać choćby w dzieciach?

 Trochę Was nie rozumiem. Prezentujecie przeciwstawne rzeczy. Kobieta ma nie być uzależnioną od partnera, ale jak małżeństwo jest nieudane to już tragedia.

No bo nie czytasz ze zrozumieniem. Właśnie nikt tu nie opisuje małżeństwa jako dochodzenia do szczęścia. I raczej wszyscy postulują niezależność od faceta.

Średnio udany związek, albo nieudany związek rzutuje na całe nasze życie. Bo po prostu narastają w nas braki niespełnionych potrzeb emocjonalnych. Toksyczna atmosfera w domu wypala i podcina skrzydła. Nie tylko partnerom, ale również dzieciom, które patrzą, słuchają i ucza się jak wygląda związek. I to z kolei rzutuje na ich życie i poszukiwanie partnera.


Dziecko nigdy nie będzie artnerem. Związek z dzieckiem to zupełnie inny wymiar satysfakcji co z partnerem. I lepeij nie mieszać tego i nie łączyć. Ale w polsce to powszechne zjawisko, ze mamusia przenosi na syna uczucia jakie sie czuje do mężczyzny. Tak się okalecza syna, tworząc maminsynka. A maminsynkowie są zmorą polskich kobiet. I kolejną przyczyną dla której cierpią.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Annn napisał:

Moja teściowa tak zrobiła. Zaszła w ciążę bo chciała mieć nową zabawkę i jej się nudziło . Już jak ślub brała to wiedziała że się rozwiedzie. Nie muszę dodawać chyba że synowe mają z nią przewalone. Kilka lat nam zajęło wbicie matolicy do głowy że synowie mają prawo założyć własne rodziny i przestać zaspokajać potrzeby emocjonalne chorej na egoizm mamusi

Niestety jest więcej takich kobiet. Ona w centrum wszechświata, ona ma się realizować jako matka. Obojętnie jakim kosztem, obojętnie jakie dzieciom warunki do rozwoju emocjonalnego stworzy, ona upatruje radość w dzieciach. To chyba najgorszy rodzaj egoizmu 😞 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14 minut temu, Gość Gość napisał:

Chcę tez dodać że mój mąż przed ślubem wymusił intercyzę więc jakby pokazał mi jak bardzo wierzy w nierozerwalność tego związku. Niekumate nazwą mnie materialistką a ja mam wrażenie że tą intercyzą wydał na nas wyrok. Skoro już w dniu ślubu wieszczy koniec i się boi że go z czegoś oskubię, to ja przestałam wierzyć w to wszystko. Traktuję to jak samospełniającą się przepowiednię. I rzeczywiście coraz gorzej się on zachowuje. A im więcej zarabia, tym bardziej jest skąpy i tym bardziej oszczędza. Robi problem o wszystko. Dla mnie to on pokazał jakim jest naprawdę człowiekiem. Póki chodziliśmy ze sobą to się starał bo chyba miał wrażenie że każdy  z nas działa na własny rachunek i nie jest współodpowiedzialny za to drugie. Bo przecież kobieta ma bardziej przewalone, to ona rodzi, siedzi w domu czasem kilka lat, facet powinien to szanować. I doceniać a u nas? Po ślubie - inny facet. Widać że źle funkcjonuje w takim układzie i nie rozumie idei małżeństwa. Widzę to tak: za mocno kochał by się rozstać ale za słabo by być mężem. Może on nie ma wzorca bo rodzice byli rozwiedzeni. Sama nie wiem. Załamka 

Ale do kogo Ty masz pretensje? Jesteś dorosła, mogłaś wykazać asertywność w odpowiednim momencie i odpowiedzieć NIE przed ołtarzem lub opcjonalnie złożyć pozew o rozwów. Sądzisz, że jak będziesz wiercić dziurę w brzuchu facetowi to się on zmieni pod dyktando jęczybuły? Raczej będzie coraz bardziej zrezygnowany. Swoją drogą zastanawiam się czy on uważa z perspektywy czasu małżeństwo jako udane. Mamy szczęście w PL, że faceci podchodzą jeszcze do życia zadaniowo na zasadzie: są dzieci, jest żona niepracują, kredyt na mieszkanie - muszę trwać przy rodzinie i na to zarobić i zaciskać pasa. Przecież jakby miał podejście jak niebieskie ptaszki z Zachodu to byłaby plaga niezaradnych (eufemenistycznie: wycofanych, nieśmiałych - bo tak wygodniej zrzucić odpowiedzialnośc na kiepskie wzorce rodzinne niczym ubezwłasnowolniona) i samotych madek Polek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość Gość napisał:

Dlatego, że w kochających się rodzinach wychowują się szczęśliwe dzieci. Stąd ta presja. 

Jak się ma dziecku fundować życie w domu, w którym rodzice się nie kochają lub co gorzej są dla siebie wrogami to lepiej nie powoływać tego dziecka na świat w ogóle. A zakładanie z góry, ze będzie się samotną matką to już szczyt egoizmu. Takie jest moje zdanie.

Dzieci nie powinno robić się dla siebie i żeby ich kosztem zaspokajać jakieś swoje potrzeby. Np. upatrywać radości w dzieciach i się realizować ich kosztem.

Spróbuj zdefiniować KOCHAJĄCE się rodziny. To wbrew pozorom trudne.

Polscy faceci często nie dorastają do roli ojca i wychodzi to w praktyce. Lepiej wówczas opuścić gniazdko frustrata i samotnie kształtować dziecko na dobrego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalka
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Niestety jest więcej takich kobiet. Ona w centrum wszechświata, ona ma się realizować jako matka. Obojętnie jakim kosztem, obojętnie jakie dzieciom warunki do rozwoju emocjonalnego stworzy, ona upatruje radość w dzieciach. To chyba najgorszy rodzaj egoizmu 😞 

ja wyrosłam w takim domu. Mama 24/7 w domu, miałam 11 lat, tata podpytywał mamę, że może poszłaby do pracy, skoro już mnie odchowali i dam sobie radę. To mama zachciała drugie dziecko. I tym sposobem niedługo 50tka mamusi stuknie i przepracowała w życiu tylko jeden miesiąc. Ja wyrosłam zupełnie inna, ale to dlatego, że w porę się ocknęłam co moja mama sobą prezentuje. Stosowała wobec mnie przemoc fizyczną i psychiczną. Wieczna kontrola, nakaz że mam spełniać jej oczekiwania jak ma wyglądać wzorowe dziecko. Kto wie co by ze mnie wyrosło gdybym nie oprzytomniała. Pewnie bym właśnie nieszczęśliwa niańczyła bachora i czekała na męża aż wróci z pracy. A tak to mam szczęsliwy partnerski związek, hobby i spoko studia, na których mi dobrze idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Niestety jest więcej takich kobiet. Ona w centrum wszechświata, ona ma się realizować jako matka. Obojętnie jakim kosztem, obojętnie jakie dzieciom warunki do rozwoju emocjonalnego stworzy, ona upatruje radość w dzieciach. To chyba najgorszy rodzaj egoizmu 😞 

Nasze związki prawie porozbijała, bo skoro synowie ojca nie mieli, a matka była szurnięta to do kogo oni się mają odnieść, jaki mają punkt odniesienia? Są niesamowicie obciążeni, niestety mój mąż bardziej, wiem że mentalnie nie umie w 100% przeciąć pępowiny d;latego uważam że ten związek prędzej czy później sie rozpadnie, bo on na początku był świadkiem jak matka płakała i cierpiała że on ją opuszcza dla mnie (jeden syn już to zrobił, mniej pupilkowy) i mysle ze w glowie to zostało. Dlatego on sie emocjonalnie nie angazuje we mnie ani w syna tak na 100%, mam wrazenie ze ma zakodowane ze albo bedzie mamusi albo niczyj.

Myślę o rozwodzie. Mój mąz jest poraniony, zablokowany, matka przez lata prała mu mózg i ja na pewno juz tego nie naprostuję, choc kiedys jak kazdej mlodej ...ce mi sie wydawalo ze milosc wszystko zwiciezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Chomiczka napisał:
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

I w sumie to ona sama jest jak pies ,ma znajomych ale to nie to samo

Taka pogarda przykryta płaszczykiem niby litości i jednak nutka poczucia wyższości. Po co komu wróg skoro ma takiego przyjaciela? Właśnie o tym mówiłam. O tym, że kobiety w tym kraju sa dla siebie okropne. Brak wsparcia dla siebie wzajemnie, brak szacunku dla decyzji. A na punkcie macierzyństwa to już jest w ogóle fixum dyrdum. 

 

O czym ty mówisz? Jaka pogarda, wyższość? Tylko ludzie  głupi tacy są, taka wyższość i pogarda dla innych ludzi obraca się zwykle przeciwko nim samym. Trzeba trochę przeżyć już w życiu żeby o tym wiedzieć. Moja siostra ode mnie nigdy nie odczuła takiego czegoś. Tak zdecydowała ,to był jej wybór, ja jej nigdy nie mówiłam jak ma zyc a że tak jej się życie poukładało,no cóż,teraz lubi spędzać czas z moimi chłopakami,zawsze ma jakieś pocieszenie w tym wszystkim. Zarówno ona jak i oni lubią piłkę nożną więc mają wspólne tematy. A znajomi? Jacyś tam są ale oni mają swoje rodziny i swoje sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość Gość napisał:

Mi się wydaje że inaczej się myśli jak się ma 20 lat a inaczej jak 40 . Żadna 20 latka nie chce dzieci , ja sama ich wtedy nie chciałam. Gorzej jak się w wieku 50 lat dojdzie do wniosku że jednak lepiej było mieć dziecko ale wtedy juz z późno. Facet może jeszcze sobie iść założyć rodzinę a kobieta juz nie może.

Dokładnie. Sama znam przypadek 70 letniego ojca, jego aktualna żona jest młodsza od córki z pierwszego małżeństwa :D

Niestety, ale dla kobiet płodność wygasa bardzo szybko... Mamy więc ograniczony czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość Chomiczka napisał:

No bo nie czytasz ze zrozumieniem. Właśnie nikt tu nie opisuje małżeństwa jako dochodzenia do szczęścia. I raczej wszyscy postulują niezależność od faceta.

Średnio udany związek, albo nieudany związek rzutuje na całe nasze życie. Bo po prostu narastają w nas braki niespełnionych potrzeb emocjonalnych. Toksyczna atmosfera w domu wypala i podcina skrzydła. Nie tylko partnerom, ale również dzieciom, które patrzą, słuchają i ucza się jak wygląda związek. I to z kolei rzutuje na ich życie i poszukiwanie partnera.


Dziecko nigdy nie będzie artnerem. Związek z dzieckiem to zupełnie inny wymiar satysfakcji co z partnerem. I lepeij nie mieszać tego i nie łączyć. Ale w polsce to powszechne zjawisko, ze mamusia przenosi na syna uczucia jakie sie czuje do mężczyzny. Tak się okalecza syna, tworząc maminsynka. A maminsynkowie są zmorą polskich kobiet. I kolejną przyczyną dla której cierpią.
 

Chyba jakieś nadwrażliwe jesteście skoro rozwód rodziców traktujecie jako coś rzutującego na całe życie.

Wiele moich przyjaciółek wywodzie się z rozbitych rodzin i to nauczyło nas, że właśnie nie trzeba za wszelką cenę szukać iluzorycznej satysfakcji przy portkach, bo miłość to rzecz ulotna i nie jest bezwarunkowa. Paradoksalnie jednak żadna z naszych rozwiedzionych matek nie zadeklarowała, że żałuje rodzicielstwa. Co do małżeństwa no to już naturalnie zdania podzielone.

Żadna z nas nie jest zaburzona i daleko nam od kobiety bluszcza. Pracujemy, rozwijamy się, mamy swoje zainteresowania i kilka powtórzyło scenariusz z życia ich matek (mam na myśli rozwód) i tragedia się nie stała. Żyją dalej a dziećmi, pracą, własnym życiem są zachwycone.

Musicie zrozumieć, że dziewczęca pogoń za idealnym partnerem to jakaś fikcja i marzenia, z których się wyrasta. Czas jednak mija nieubłaganie każdej z nas i czas podjąć decyzję w ten sposób by nie żałować "a może byłabym dobrą matką"? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 minut temu, Gość gość napisał:

Spróbuj zdefiniować KOCHAJĄCE się rodziny. To wbrew pozorom trudne.

Polscy faceci często nie dorastają do roli ojca i wychodzi to w praktyce. Lepiej wówczas opuścić gniazdko frustrata i samotnie kształtować dziecko na dobrego człowieka.

A nie lepiej w ogóle nie wchodzić w nierokujący związek? Nie stawiać nikogo pod ścianą i nie przymuszać faceta, żeby się oświadczył i zakładał rodzinę, do zakładania której mu nie śpieszno? Nie robić sobie dzieci z facetami, którzy nie dorośli do roli ojca? Wtedy nie trzeba będzie opuszczać żadnych gniazdek i fundować takiego życia innym ludziom - czyli dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość gość napisał:

Dokładnie. Sama znam przypadek 70 letniego ojca, jego aktualna żona jest młodsza od córki z pierwszego małżeństwa 😄

Niestety, ale dla kobiet płodność wygasa bardzo szybko... Mamy więc ograniczony czas...

I jest pewien, że strzał nie padł z boku? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

Chyba jakieś nadwrażliwe jesteście skoro rozwód rodziców traktujecie jako coś rzutującego na całe życie.

Wiele moich przyjaciółek wywodzie się z rozbitych rodzin i to nauczyło nas, że właśnie nie trzeba za wszelką cenę szukać iluzorycznej satysfakcji przy portkach, bo miłość to rzecz ulotna i nie jest bezwarunkowa. Paradoksalnie jednak żadna z naszych rozwiedzionych matek nie zadeklarowała, że żałuje rodzicielstwa. Co do małżeństwa no to już naturalnie zdania podzielone.

Żadna z nas nie jest zaburzona i daleko nam od kobiety bluszcza. Pracujemy, rozwijamy się, mamy swoje zainteresowania i kilka powtórzyło scenariusz z życia ich matek (mam na myśli rozwód) i tragedia się nie stała. Żyją dalej a dziećmi, pracą, własnym życiem są zachwycone.

Musicie zrozumieć, że dziewczęca pogoń za idealnym partnerem to jakaś fikcja i marzenia, z których się wyrasta. Czas jednak mija nieubłaganie każdej z nas i czas podjąć decyzję w ten sposób by nie żałować "a może byłabym dobrą matką"? 😉

Czyli całą wiedzę psychologiczną o rozwoju emocjonalnym dzieci trzeba wyrzucić do kosza. 

Okazuje się, że rozwody są wręcz zbawienne dla rozwoju dzieci i są czymś pożądanym.

No wiele interesujących rzeczy można się dowiedzieć z kafeterii. Rozbite rodziny są cool.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ta co pisze o "madkach Polkach" dla których dobrze że facet podchodzi zadaniowo i ich nie zostawia, to pierwsza hejterka kobiet i to właśnie przez takie jak ona, kobiety mają przewalone. Więc jest ostatnią osobą która może mówić że w Polsce jest kobietą kobiecie wilkiem. Ty właśnie nim jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość gość napisał:

Chyba jakieś nadwrażliwe jesteście skoro rozwód rodziców traktujecie jako coś rzutującego na całe życie.

Wiele moich przyjaciółek wywodzie się z rozbitych rodzin i to nauczyło nas, że właśnie nie trzeba za wszelką cenę szukać iluzorycznej satysfakcji przy portkach, bo miłość to rzecz ulotna i nie jest bezwarunkowa. Paradoksalnie jednak żadna z naszych rozwiedzionych matek nie zadeklarowała, że żałuje rodzicielstwa. Co do małżeństwa no to już naturalnie zdania podzielone.

Żadna z nas nie jest zaburzona i daleko nam od kobiety bluszcza. Pracujemy, rozwijamy się, mamy swoje zainteresowania i kilka powtórzyło scenariusz z życia ich matek (mam na myśli rozwód) i tragedia się nie stała. Żyją dalej a dziećmi, pracą, własnym życiem są zachwycone.

Musicie zrozumieć, że dziewczęca pogoń za idealnym partnerem to jakaś fikcja i marzenia, z których się wyrasta. Czas jednak mija nieubłaganie każdej z nas i czas podjąć decyzję w ten sposób by nie żałować "a może byłabym dobrą matką"? 😉

Czyli należy wieść życie egoistki i spełniać się kosztem dzieci? Super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Bo ogólnie Polki to są bohaterki, do których polskie wyroby męskopodobne nie nadążają w zakresie dojrzałości i odpowiedzialności za powołane na świat dzieci. Ile samotnych i rozwiedzionych świetnie sobie daje radę jako jedyny rodzic, no coś wspaniałego jak czasem patrzę na moje rówieśniczki :) Podziwiam je :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×