Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jezus jest moim pasterzem

MOJE ŚWIADECTWO 5 sierpnia 2015 r wyskoczyłem przez okno gabinetu lekarskiego szukając śmierci.

Polecane posty

Gość Jezus jest moim pasterzem

Jak do tego doszło? Jak mogłem zapragnąć zakończyć swoje życie, skoro od wielu lat uważałem się za osobę szczęśliwą, miałem kochaną rodzinę, żonę i dwójkę dzieci, wymarzoną pracę, ciekawe hobby, dużo przyjaciół, niczego mi nie brakowało. Tydzień wcześniej wyjechałem na festiwal muzyki, pełen radości i optymizmu. Bawiłem się doskonale , na łonie natury, wśród pięknych ludzi uskrzydlonych muzyką.  Jednak to mi nie wystarczało do szczęścia, chciałem głębszych przeżyć, bardziej niesamowitych doznań. Sięgnąłem po narkotyki, drugi raz w życiu wziąłem LSD, po raz pierwszy garść grzybów halucynogennych i rozpocząłem wędrówkę w głąb siebie. Miałem nadzieję na plejadę barw i niesamowitych obrazów ukazujących mi prawdziwe, niewidzialne oblicze rzeczywistości. Rzeczywiście początek był fascynujący, usiadłem przed podświetlonym drzewem i ujrzałem w nim wszechświat, plejady gwiazd zgrupowanych w galaktykach skąpanych w światłości przeplatały się z regionami ciemności tworzącej struktury tkanki kosmosu. Drzewo wszechświata delikatnie poruszało się falami drgań, drgań które zdawały się wypływać ze źródła którym była twarz wyrastająca z  podstawy korony drzewa. Twarz wydawała się być pogrążona w medytacji, we śnie tworzącym życie toczące się wśród gwiazd. Wiedziałem że siedzę twarzą w twarz przed pięknym obrazem Boga. Byłem zachwycony. Następne dni spędziłem w ekstazie przeżywania tej wizji, która była spełnieniem moich marzeń, marzeń o zbliżeniu się do zrozumienia Boga. Zdałem sobie sprawę że Bóg jest połączony ze wszystkim co żyje, z każdą gwiazdą, z każdym sercem, jak drzewo połączone jest z każdym liściem, on jest życiem, on tworzy i poprzez wolną wolę daje również możliwość tworzenia.Szukałem go zawsze w różnych miejscach, studiując różne filozofie, religie, teorie funkcjonowania wszechświata, czytając czy oglądając fantastykę itp. Teraz nie mogłem powstrzymać myśli tłoczących się do głowy, nie mogłem spać. Na początku wszystko przebiegało dobrze, tryskałem radością i miłością do życia, wszędzie dostrzegałem przejawy obecności Boga, w przyrodzie, w ludziach, w tym jak moje serce rosło przepełniając się uczuciem. Jednak wszystko się odmieniło kiedy nie będąc w pełni usatysfakcjonowany tym co jest wokół mnie i w moim życiu,  zacząłem mieszać sobie w głowie, szukając kolejnych wytłumaczeń wszechświata. Wszystkie teorie i wizję którymi zatruwałem się  przez całe życie, czerpiąc z popkultury, zaczęły tworzyć plątaninę, labirynt, w którym zagłębiałem się coraz bardziej, oddalając się od prawdy, od Boga i od wiary, oddalając sie od życia. Szybko zanurzałem się w ciemności, zwątpieniu, strachu. Zbłądziłem, dochodząc do miejsca w którym podważyłem całą wiarę chrześcijańską, wrzucając ją do jednego worka z innymi religiami, które potraktowałem jako kolejne wymysły ludzkiej wyobraźni, kultury i tradycji. Odszedłem od Jezusa. Fundamenty mojej wiary okazały się za słabe aby oprzeć się czasowi próby.Po tej kolejnej nieprzespanej nocy wszystko potoczyło się bardzo szybko. Błyskawicznie spadałem z myślami napełniającymi mnie strachem. Jak się okazało później, również na skutek reakcji na narkotyki, byłem wykończony, na granicy wytrzymałości nerwowej, przeciążony napływającymi informacjami, którymi nie byłem już w stanie żonglować, których nie mogłem powstrzymać, popadłem w obsesję. Nie wchodząc w szczegóły, po kolejnych nie przespanych nocach, skończyłem biegając w przerażeniu po polach, słuchając głosu, który manipulując moimi teoriami kierował mnie podstępnie ku zagładzie. Byłem jak przerażone zwierzę zaganiane strachem w otchłań szaleństwa. Przeraziłem rodzinę, żona zaprowadziła mnie siłą do lekarza, mimo że chciałem iść do kościoła,  jednak było już dla mnie za późno. Jak przerażone i obłąkane dziecko, przekonany byłem, że sprowadziłem na rodzinę i świat, takie nieszczęście, że jedynym sposobem na uratowanie najbliższych jest skończenie ze sobą. Nie myśląc długo, wyskoczyłem przez okno. Bogu dzięki przeżyłem, roztrzaskałem sobie głowę tracąc połowę czaszki, pękły mi trzy kręgi w kręgosłupie, nie wspominając o złamanych żebrach i ranach po szkle, ale przeżyłem. Dlaczego o tym piszę, wystawiając się na pośmiewisko i potępienie? Ponieważ to co chcę powiedzieć jest tego warte. Ponieważ pragnę przestrzec, dając świadectwo o tym jak cienka granica dzieli nas od chaosu i śmierci. Jestem przedstawicielem naszej cywilizacji, cywilizacji zachłannej w próbach ogarnięcia naszym rozumem tego co może objąć jedynie Bóg. Jestem człowieka który w swoich teoriach i zwiedziony wszechobecnymi manipulacjami zła oddalił się od wiary, oddalił się od prawdy, oddalił się od Boga, bez którego czeka nas jedynie strach, chaos, szaleństwo i zło. Dlaczego nie trzymamy się kurczowo świętości i prawdy która chroni nas przed zbłądzeniem? Dlaczego nie trzymamy się za wszelką cenę miłości i nadziei która pozwoli przejść nam przez problemy życiowe? Dlaczego popadamy w szaleństwo jednostek jaką jest wojna? Dlaczego nie trzymamy się prostej drogi wiary by mieć nadzieje na zbawienie? Dlaczego nie trzymamy się miłości w rodzinie, tej cienkiej ścieżki światła, którą jest cud życia, cud normalności. Pamiętam zachody słońca w szpitalnym oknie, kiedy żegnałem się ze światłem dnia, kąpiąc się w jego promieniach, napawając się jego ciepłem. Delektowałem się delikatnym drganiem pod skórą napełniającym mnie życiem. Żegnałem się z dniem przepełnionym życiem, w modlitwie dziękczynnej ale i błagalnej o przebaczenie i o siłę do tego bym potrafił przetrwać kolejną noc. Noc pogrążoną w ciemności, samotności, wśród osób płaczących ze strachu przed śmiercią od trawiących ich chorób. Noc która wkradała się do mojego wnętrza ciemnością, trawiąc mnie strachem i beznadzieją stanu w jakim znajdowała się moja psychika i emocje.Uciekałem od tego stanu w panicznym biegu słów, zapisywanych w listach do ukochanej rodziny, słowach szukających radosnych wspomnień, pełnych obrazów wspólnych zabaw, tańca w rytmach radości i beztroski. Wygrzebywałem się z gruzów mojego życia, łapczywie oddychając marzeniami powrotu do normalności, do prostego życia wśród kochanych ludzi, spragniony zanurzania się w każdym ciepłym spojrzeniu, każdym uśmiechu, każdym miłym słowie. Przeciskałem się z trudem do światła poprzez łzy utęsknienia, poprzez łzy utraconego raju, raju który potrafiłem dopiero dostrzec i docenić kiedy go utraciłem.Utraciłem go przez swoją zachłanność, swoją głupotę, zaniedbanie, obojętność, marnotrawstwo, egoizm, nie docenianie tego co mam... Wypaliłem się w sztucznych światłach miast, w grzechu, puszczając z dymem czas który został mi dany, skarb który został mi ofiarowany. Nie mogłem sobie wybaczyć, nadal nie mogę sobie do końca wybaczyć. Jak mogłem doprowadzić swoje życie na granicę zniszczenia?Jak bardzo musiałem upaść by pojąć co utraciłem, co zmarnowałem? Jak bardzo będziemy musieli zabłądzić by obudzić się w chaosie, chorobie, pustce, nicości, samotności, w której "słychać tylko płacz i zgrzytanie zębów".Przebudźmy się ze złej drogi puki to możliwe, puki jeszcze nie popadliśmy w totalną ciemność, samozagładę z której już nie ma odwrotu. Opamiętajmy się za nim nie jest za późno, puki jeszcze możemy uciec w ramiona ukochanych, puki jeszcze możemy powrócić do cudownej prostoty dobrego życia, puki możemy jeszcze uciec w ramiona kochającego Boga, który wskaże nam drogę uleczenia chorych umysłów i dusz, który nauczy nas na nowo jak żyć w harmonii, tworząc przyszłość przepełnioną nadzieją na lepszy świat, świat w którym miłość i współczucie nie ma granic. Zdrowy świat w którym będziemy mogli żyć bez strachu o przyszłość, świat zjednoczony w doskonałym Bogu. Człowiek którym byłem umarł, zginął w chaosie do którego doprowadził swoje życie. Zginął w strachu i ciemności, w szaleństwie życia pozbawionego bożego porządku. Narodziłem się na nowo, wzrastając do światła z gruzów tragicznej przeszłości. Buduję nowe życie na fundamencie wiary. Unoszę się ku światłości płynącej z miłości i nadziei bożego miłosierdzia. Kroczę ostrożnie, trzymając się cienkiej ścieżki bożego światła, które prowadzi mnie przez życie, wyprostowując ścieżki mojego pokręconego myślenia. Nie mogę zejść ze ścieżki, wiem co czai się w ciemności, byłem w niej i zrobię wszystko by tam nie wrócić. Jezus jest moim pasterzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

2 Koryntian 5.17, „Jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe.

Rzymian 8:5 Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha - do tego, czego chce Duch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Boga nie da się pojąć rozumem, Jego trzeba po prostu kochać i ufać Mu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Boga nie da się pojąć rozumem, Jego trzeba po prostu kochać i ufać Mu

to prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Piękne świadectwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość man on the moon

won smakosz ty krva ... z forume!! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość man on the moon napisał:

won smakosz ty krva ... z forume!! 

Ale ciebie to boli Przemek że słowo boże jest zgłoszone i miłość chrystusowa... Wiesz kto tak samo reaguje jak ty? Szatan... Widać że do niego należysz, Jestem ciekaw jak byś zareagował gdyby cię pokropić wodą święconą. 

Odrzuć chłopie wreszcie tą nienawiść i przestań mnie wszędzie widzieć, bo ty mnie naprawdę nie interesujesz już, długo chciałem ci pomóc próbowałem latałem za tobą jak głupi ale to ciągle masz to gdzieś dlatego odpuściłem już dawno, a widzę że to wszędzie ciągle mnie widzisz, a Ja naprawdę mam cię gdzieś, ja na tym forum jestem już tylko po to by głosić słowo Boże nie rozmawiać sobie o Panu Bogu i Jezusie itd A ty Przemek rób swoje idź swoją drogą i daj mi spokój, ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PRAWILNY
Dnia 22.03.2019 o 11:03, Gość Jezus jest moim pasterzem napisał:

Dlaczego o tym piszę

Po to aby przypomnieć przegrywom że wygrałeś, a oni nie mają szansy na normalne życie i rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

by głosić słowo Boże i rozmawiać sobie o Panu Bogu i Jezusie itd A ty Przemek rób swoje idź swoją drogą i daj mi spokój, ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×