Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wspolczuje

patrzcie z jakiej rodziny bierzecie sobie faceta. Jak teściowa wydaje się psychiczna to bierzcie nogi za pas. Moja znajoma urodziła nienormalne dziecko, geny poszly po babuni...

Polecane posty

Gość Gość
6 minut temu, Gość Mija napisał:

Masz rację trzeba być ograniczonym aby teściową traktować za konkuręcję.... Ale niektóre kobiety tak uważają, są przewraźliwione na swoim punkcie i chciałyby mieć męża  na wyłączność, najlepiej gdyby zerwał kontakt ze swoją matką, bo ona jest zła, wredna, uszczypliwa, tak jak sugeruje jedna z pań piszących na forum. Ale prawda jest taka, że żadna matka nie chce źle dla swojego dziecka być może to zachowanie teściowej z czegoś wynika i to synowa powinna być na tyle mądra, rozsądna i sprytna aby ten kontakt  stał się chociaż poprawny.  Ja też jestem synową i akurat z teściową nigdy żadnego problemu nie było tylko teść jest toksycznym człowiekiem ale zawsze  starałam  się tak poprowadzić z nim rozmowę aby nie było żadnych nieporozumień, druga synowa tego nie potrafi dlatego nie raz  dochodziło między nimi do spięć. Zostałam wychowana przez swoich rodziców w ten sposób, że szacunek do drugiego człowieka to podstawa nawet jak nie zawsze się z nim zgadzam, ale spokojem i dobrymi argumentami można wiele zdziałać. Matkę ma się tylko jedną natomiast żon można mieć kilka i wiem, że nie pozwoliłabym aby mój mąż kiedykolwiek próbował odciąć mnie od moich rodziców i też nigdy bym nie chciała i nie próbowała aby on stracił kontakt ze swoimi rodzicami.

Nie ze wszystkimi da się rozmawiać. Ja odcięłam się szybko, inna synowa później, bo przez cały czas próbowała rozmawiać kulturalnie z teściowa i skończyło się fiaskiem. Tym się różnimy, że ja od razu po kilku sytuacjach wiem że niektórzy ludzie są zamknięci, hermetyczni i bezkrytyczni wobec siebie, taka jest moja teściowa stara nauczycielka. Tak, psycholog mi mówiła że mój mąż też źle robi, że jest uwikłany w toksyczna w tym wypadku relacje z matką i nie umie jej ustawić. To było kilka lat wstecz teraz tak jak mówię jest inaczej. 

Ja też zostawałam wychowana że mam szanować innych ale po wielu sytuacjach gdy byłam łagodna i rzeczowa a teściowa nadal mnie bardzo źle traktowała i świadkami były inne osoby z rodziny bojące się postawić (teściowej się w tej rodzinie trochę boją a trochę nie chcą z nią wchodzić w polemikę), straciłam ten szacunek. Między innymi oo wizycie u psychologa doszło do mnie że dosyć kładzenia uszu po sobie! A ty jesteś bardzo krótkowzroczna. Mało wiesz. Nie wiesz jak bardzo można człowieka skrzywdzić że aż się staje agresywny. Jak bardzo ktoś go musiał męczyć i ile czasu, że nabył aż problemy z agresją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I miło mi że uważasz że "trzeba być ograniczona by teściowa uważać za rywalkę" ale niestety w moim przypadku należy to zdanie zmodyfikować bo u nas zazdrosna i to chorobliwie o czas spędzany ze mną była teściowa. Wymyślanie chorób, uwieszanie się ostentacyjnie przy mnie  na szyi syna  i mówienie że jakastam go ukradła, granie na jego emocjach, wzbudzanie poczucia winy że syn idzie na randkę no kto normalny tak robi??? To jest CHORE więc zmodyfikuj swoje zdanie na: "Trzeba być ograniczonym by synowa traktować jak rywalkę". Dziękuję, do widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaś

Osobo wyżej, po co się pałujesz z tą obrończynią twojej uciemiezonej przez zła synowa 🙂 tesciowej? przecież od kilku postów widać że do tego betona nic nie dotrze. Ty jesteś winna 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Mija napisał:

Masz rację trzeba być ograniczonym aby teściową traktować za konkuręcję.... Ale niektóre kobiety tak uważają, są przewraźliwione na swoim punkcie i chciałyby mieć męża  na wyłączność, najlepiej gdyby zerwał kontakt ze swoją matką, bo ona jest zła, wredna, uszczypliwa, tak jak sugeruje jedna z pań piszących na forum. Ale prawda jest taka, że żadna matka nie chce źle dla swojego dziecka być może to zachowanie teściowej z czegoś wynika i to synowa powinna być na tyle mądra, rozsądna i sprytna aby ten kontakt  stał się chociaż poprawny.  Ja też jestem synową i akurat z teściową nigdy żadnego problemu nie było tylko teść jest toksycznym człowiekiem ale zawsze  starałam  się tak poprowadzić z nim rozmowę aby nie było żadnych nieporozumień, druga synowa tego nie potrafi dlatego nie raz  dochodziło między nimi do spięć. Zostałam wychowana przez swoich rodziców w ten sposób, że szacunek do drugiego człowieka to podstawa nawet jak nie zawsze się z nim zgadzam, ale spokojem i dobrymi argumentami można wiele zdziałać. Matkę ma się tylko jedną natomiast żon można mieć kilka i wiem, że nie pozwoliłabym aby mój mąż kiedykolwiek próbował odciąć mnie od moich rodziców i też nigdy bym nie chciała i nie próbowała aby on stracił kontakt ze swoimi rodzicami.

A co zrobić w sytuacji, kiedy to teściowa wprowadza konkurencję i niezdrową atmosferę, dążąc do konfliktu? Jak się wtedy zachować? 

Od początku próbowałam się z moją teściową dogadać. Tak jak Tobie, rodzice wpoili mi szacunek do drugiego człowieka i wychodzenie ze spokojem i dialogiem do innych, ale tutaj to nie działa. Zupełnie nie działa, czuję się jak w jakiejś nieskończonej wojnie podjazdowej, bo jak próbuję zagrać w otwarte karty i wyjaśnić o co chodzi, to teściowa udaje, że tematu nie ma, a do wszystkich wokół ma wiele do powiedzenia niemiłych rzeczy o mnie. A uwierz mi, rozmawiałam, starałam się, nadskakiwałam, byłam na na każde zawołanie i mimo wszystko, nadal jestem tą złą i niegodną.

Teraz ja już mam dość, nie chcę wiecznych utarczek i po prostu rozluźniam swój kontakt z teściami. Chodzę mniej zestresowana, a oni też są szczęśliwsi, jak nie muszą udawać przed synem, że mnie lubią.

Mężowi nie zabraniam kontaktów z rodzicami. To że ja się z nimi nie dogaduję nie oznacza, że on nie ma prawa do kontaktów ze swoimi rodzicami. Chce, niech sobie z nimi codziennie rozmawia przez telefon, chociaż to że im opowiada o wszystkim co się u nas dzieje, nie zawsze mi odpowiada. Ma ochotę do nich jechać - proszę bardzo, nigdy mu słowa nie powiedziałam, ja ze względu na zagrożoną ciążę nie jeżdżę do nich aktualnie wcale, za to teściowie na zaproszenia męża do nas znajdują sto wymówek, byle tylko nie przyjechać.

Jak się pojawi nasze dziecko, nie mam zamiaru utrudniać dziadkom kontaktu z nim. Jedyne co, to jeśli zauważę, że dziecko będzie nastawiane przeciwko mnie (a jest to realne w przypadku mojej teściowej i tego co już teraz potrafi wygadywać), to odwiedziny będą przebiegały pod moim nadzorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
27 minut temu, Gość Gość napisał:

A co zrobić w sytuacji, kiedy to teściowa wprowadza konkurencję i niezdrową atmosferę, dążąc do konfliktu? Jak się wtedy zachować? 

Od początku próbowałam się z moją teściową dogadać. Tak jak Tobie, rodzice wpoili mi szacunek do drugiego człowieka i wychodzenie ze spokojem i dialogiem do innych, ale tutaj to nie działa. Zupełnie nie działa, czuję się jak w jakiejś nieskończonej wojnie podjazdowej, bo jak próbuję zagrać w otwarte karty i wyjaśnić o co chodzi, to teściowa udaje, że tematu nie ma, a do wszystkich wokół ma wiele do powiedzenia niemiłych rzeczy o mnie. A uwierz mi, rozmawiałam, starałam się, nadskakiwałam, byłam na na każde zawołanie i mimo wszystko, nadal jestem tą złą i niegodną.

Teraz ja już mam dość, nie chcę wiecznych utarczek i po prostu rozluźniam swój kontakt z teściami. Chodzę mniej zestresowana, a oni też są szczęśliwsi, jak nie muszą udawać przed synem, że mnie lubią.

Mężowi nie zabraniam kontaktów z rodzicami. To że ja się z nimi nie dogaduję nie oznacza, że on nie ma prawa do kontaktów ze swoimi rodzicami. Chce, niech sobie z nimi codziennie rozmawia przez telefon, chociaż to że im opowiada o wszystkim co się u nas dzieje, nie zawsze mi odpowiada. Ma ochotę do nich jechać - proszę bardzo, nigdy mu słowa nie powiedziałam, ja ze względu na zagrożoną ciążę nie jeżdżę do nich aktualnie wcale, za to teściowie na zaproszenia męża do nas znajdują sto wymówek, byle tylko nie przyjechać.

Jak się pojawi nasze dziecko, nie mam zamiaru utrudniać dziadkom kontaktu z nim. Jedyne co, to jeśli zauważę, że dziecko będzie nastawiane przeciwko mnie (a jest to realne w przypadku mojej teściowej i tego co już teraz potrafi wygadywać), to odwiedziny będą przebiegały pod moim nadzorem.

Witaj w klubie, niestety pani powyżej nie zrozumie ani Ciebie, ani mnie. Napisałam wyraźnie że moja teściowa była zazdrosna do tego stopnia że jak nigdy nie prosi o podwiezienie do miasta (ma bus spod domu) tak nagle zaczęła prosić syna o podwozki akurat wtedy jak do niego przyjechałam ze swojego miasta na weekend (mieszkaliśmy wtedy w innych miastach). Do tego mówiła otwarcie że jak on pójdzie na randkę to ona będzie samotna, nic ją nie czeka. Mówił mi że mąciła mu w poprzednich związkach. Ja przez nią byłam u terapeutki. Mam dalej tłumaczyć jej rzeczy oczywiste??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mija
12 minut temu, Gość Gość napisał:

A co zrobić w sytuacji, kiedy to teściowa wprowadza konkurencję i niezdrową atmosferę, dążąc do konfliktu? Jak się wtedy zachować? 

Od początku próbowałam się z moją teściową dogadać. Tak jak Tobie, rodzice wpoili mi szacunek do drugiego człowieka i wychodzenie ze spokojem i dialogiem do innych, ale tutaj to nie działa. Zupełnie nie działa, czuję się jak w jakiejś nieskończonej wojnie podjazdowej, bo jak próbuję zagrać w otwarte karty i wyjaśnić o co chodzi, to teściowa udaje, że tematu nie ma, a do wszystkich wokół ma wiele do powiedzenia niemiłych rzeczy o mnie. A uwierz mi, rozmawiałam, starałam się, nadskakiwałam, byłam na na każde zawołanie i mimo wszystko, nadal jestem tą złą i niegodną.

Teraz ja już mam dość, nie chcę wiecznych utarczek i po prostu rozluźniam swój kontakt z teściami. Chodzę mniej zestresowana, a oni też są szczęśliwsi, jak nie muszą udawać przed synem, że mnie lubią.

Mężowi nie zabraniam kontaktów z rodzicami. To że ja się z nimi nie dogaduję nie oznacza, że on nie ma prawa do kontaktów ze swoimi rodzicami. Chce, niech sobie z nimi codziennie rozmawia przez telefon, chociaż to że im opowiada o wszystkim co się u nas dzieje, nie zawsze mi odpowiada. Ma ochotę do nich jechać - proszę bardzo, nigdy mu słowa nie powiedziałam, ja ze względu na zagrożoną ciążę nie jeżdżę do nich aktualnie wcale, za to teściowie na zaproszenia męża do nas znajdują sto wymówek, byle tylko nie przyjechać.

Jak się pojawi nasze dziecko, nie mam zamiaru utrudniać dziadkom kontaktu z nim. Jedyne co, to jeśli zauważę, że dziecko będzie nastawiane przeciwko mnie (a jest to realne w przypadku mojej teściowej i tego co już teraz potrafi wygadywać), to odwiedziny będą przebiegały pod moim nadzorem.

Ja odniosłam się do swojego przypadku z teściem i kilku innych z grona swoich znajomych a tu akurat spokojna rozmowa i argumentacja zadziałała.Z tego co ty opisujesz widać, że problem jest duży być może teściowa jest zaburzona i powinna skorzystać z pomocy specjalisty, ale o to powinien zawalczyć twój mąż i jego rodzeństwo( jeżeli takie ma). Ty przynajmniej się staralaś, próbowałaś aby twoje relacje były dobre jednak te starania nie odniosło oczekiwanego rezultatu. Ale nie wszystkie panie tutaj piszące są na tyle mądre i kulturalne jak ty. To co wypisuje jedna z nich na temat teściowej używając obraźliwych słów nie tylko w stosunku do matki swojego partnera ale też osób piszących na forum to jest nie na miejscu wręcz  chamskie a nawet patologiczne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
52 minuty temu, Gość Kaś napisał:

Osobo wyżej, po co się pałujesz z tą obrończynią twojej uciemiezonej przez zła synowa 🙂 tesciowej? przecież od kilku postów widać że do tego betona nic nie dotrze. Ty jesteś winna 😛

" betona" ?i kto tutaj jest tym betonem hahaha. Widać kto to pisał ta biedna synowa chyba, mocno faktycznie zostałaś skrzywdzona przez wredną teściową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 minut temu, Gość Mija napisał:

Z tego co ty opisujesz widać, że problem jest duży być może teściowa jest zaburzona i powinna skorzystać z pomocy specjalisty, ale o to powinien zawalczyć twój mąż i jego rodzeństwo( jeżeli takie ma).

Z nimi rozmowa o psychologu/psychiatrze to temat tabu.

Kiedyś zaproponowałam teściowi wizytę u psychologa, bo od paru lat jest na rencie i zamknął się praktycznie w czterech ścianach, żyje telewizją i hipochondrią, nic go nie interesuje, nie da się z nim normalnie porozmawiać, ani gdzieś go wyciągnąć z domu. Wygląda to na jakieś początki depresji, albo jakichś innych zaburzeń. Zarówno on, jak i teściowa oburzyli się nieprawdopodobnie na taki pomysł, bo przecież teść "jest normalny i on nie będzie po oszołomach chodził".

A podejście obu synów da się streścić jako "to prości ludzie, oni po prostu tacy są i nic nie poradzisz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
49 minut temu, Gość gość napisał:

" betona" ?i kto tutaj jest tym betonem hahaha. Widać kto to pisał ta biedna synowa chyba, mocno faktycznie zostałaś skrzywdzona przez wredną teściową.

Ty chyba masz już urojenia, bo to nie był mój wpis, złotko. Udaj się do tego lekarza od główki, którego tak boi się moja teściowa. Masz UROJENIA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
11 minut temu, Gość Gość napisał:

Z nimi rozmowa o psychologu/psychiatrze to temat tabu.

Kiedyś zaproponowałam teściowi wizytę u psychologa, bo od paru lat jest na rencie i zamknął się praktycznie w czterech ścianach, żyje telewizją i hipochondrią, nic go nie interesuje, nie da się z nim normalnie porozmawiać, ani gdzieś go wyciągnąć z domu. Wygląda to na jakieś początki depresji, albo jakichś innych zaburzeń. Zarówno on, jak i teściowa oburzyli się nieprawdopodobnie na taki pomysł, bo przecież teść "jest normalny i on nie będzie po oszołomach chodził".

A podejście obu synów da się streścić jako "to prości ludzie, oni po prostu tacy są i nic nie poradzisz".

Przykre jest to, że we współczesnym świecie problemy natury psychicznej między innymi depresja w pewien sposób stygmatyzują. Tyle jest dostępnej literatury, często też mówi się w mediach, o takim  problemie a  są ludzie którzy nadal tkwią w swojej niewiedzy na ten temat i uważają pójście do specjalisty za wstydliwe. Masz rację  zachowanie twojego teścia może być zwiastunem depresji a nawet ośmieliłabym się stwierdzić, że to już choroba, która sama nie przejdzie tylko będzie się pogłębiać. No cóż sama nic nie zrobisz, musisz mieć  wsparcie teściowej i jej synów, ale jak napisałaś oni problemu nie widzą a jego zachowanie usprawiedliwiają w inny sposób " to prości ludzie". Dbaj o siebie i swoje maleństwo, na razie problemy z teściami odsuń na bok i się nimi nie przejmuj, urodzisz wtedy zobaczysz być może mąż i jego brat dojrzeją  aby coś zrobić. Miłego dnia ci życzę:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Mija napisał:

Ja odniosłam się do swojego przypadku z teściem i kilku innych z grona swoich znajomych a tu akurat spokojna rozmowa i argumentacja zadziałała.Z tego co ty opisujesz widać, że problem jest duży być może teściowa jest zaburzona i powinna skorzystać z pomocy specjalisty, ale o to powinien zawalczyć twój mąż i jego rodzeństwo( jeżeli takie ma). Ty przynajmniej się staralaś, próbowałaś aby twoje relacje były dobre jednak te starania nie odniosło oczekiwanego rezultatu. Ale nie wszystkie panie tutaj piszące są na tyle mądre i kulturalne jak ty. To co wypisuje jedna z nich na temat teściowej używając obraźliwych słów nie tylko w stosunku do matki swojego partnera ale też osób piszących na forum to jest nie na miejscu wręcz  chamskie a nawet patologiczne. 

dziecko, dziecko drogie.... napisałam kilka razy, że zanim zaczęłam np. tutaj źle się wyrażać, fakt, wręcz chamsko, o teściowej, miałam za sobą kilka lat kulturalnych rozmów z nią przeprowadzonych, które nic nie dawały, wręcz miała satysfakcję że jej odzywki mnie ruszają, bolą i ranią. "Ty przynajmniej sie starałaś", a w ktorym miejscu i na jakiej podstawie wyciuagasz wniosek ze ja sie nie starałam?

Przykro mi ale jesteś bardzo ograniczona, widzisz tylko jeden wpis ktory nie wiedziec czemu aż tak cię zabolał, zachowujesz się jakbys sama była tesciową lub córeczką nielubianej teściowej.

Ja uznałam, ze to chyba oczywiste ze najpierw probowalam z dobrocią, miło, gadać z eściową ale to nic nie dawało, zresztą podałam przykład innje synowej ktora jeszcze dłużej niż ja wytrzymała bez wybuchu złości.  I nic to nie dało, w chwili obecnej jest taka sytuacja ze tamta synowa widuje sie z tesciową jeszcze rzadziej niz ja, bo z tą kobietą nie ma co się spoufalać, ona nie raz nam juz powiedziała że ją obchodzą tylko synowie i wnuki a synowa to obca kobieta. No to o czym my tu rozmawiamy?

Nie wiem co bierzesz ale natychmiast przestan to brać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A co do osoby opisującej teściową wymyślającą choroby i nagle niebędącą w stanie jechać PKSem, akurat wtedy gdy syn ma randkę - jest to ewidentny przykład manipulowania dorosłym dzieckiem, moja była (na szczęście) teściowa była właśnie taka i wiem co czujesz. Nie  przejmuj się pretensjami jakiejś dziewczyny z forum, podałaś jej jak na tacy konkrety, przykłady jak zachowywała się teściowa, co mówiła, jak brała cię za rywalkę a ona dalej broni twojej tesciowej. Czy tu trzeba pytan? Akurat na forum anonimowym nazwanie takiej starszej kobiety starą, wredną to nie jest objaw braku kultury lecz raczej ujście dla cierpienia i frustracji gromadzonej tyle czasu. Zrozumiałe. lepiej tutaj niż w twarz kogoś zwyzywać w akcie obrony. Nie do wszystkich trafiają rzeczowe argumnty.

pozdrawiam i glowa do gory,

szczesliwie rozwiedziona eks-żona kicusia mamusi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gośc napisał:

Przykre jest to, że we współczesnym świecie problemy natury psychicznej między innymi depresja w pewien sposób stygmatyzują. Tyle jest dostępnej literatury, często też mówi się w mediach, o takim  problemie a  są ludzie którzy nadal tkwią w swojej niewiedzy na ten temat i uważają pójście do specjalisty za wstydliwe. Masz rację  zachowanie twojego teścia może być zwiastunem depresji a nawet ośmieliłabym się stwierdzić, że to już choroba, która sama nie przejdzie tylko będzie się pogłębiać. No cóż sama nic nie zrobisz, musisz mieć  wsparcie teściowej i jej synów, ale jak napisałaś oni problemu nie widzą a jego zachowanie usprawiedliwiają w inny sposób " to prości ludzie". Dbaj o siebie i swoje maleństwo, na razie problemy z teściami odsuń na bok i się nimi nie przejmuj, urodzisz wtedy zobaczysz być może mąż i jego brat dojrzeją  aby coś zrobić. Miłego dnia ci życzę:-)

odpisywanie samej sobie tez ma nazwę. Schizofrenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koncia

a ja wlasnie lubie takie ostrzejsze osoby, ktore zamiast do konca zycia jak ta melepeta dawać po sobie jezdzic, użyja w koncu ostrzejszego jezyka chocby tylko tu na kafeterii. bardzo dobrze! lepiej czasem glosno przeklinac niż byc malym, cichym sqrw.synem! i nie ma co dawac po sobie jezdzic albo udawac ze pada deszcz gdy pluja na ciebie. takie rzeczy to dla frajerów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość gość napisał:

Ty chyba masz już urojenia, bo to nie był mój wpis, złotko. Udaj się do tego lekarza od główki, którego tak boi się moja teściowa. Masz UROJENIA...

Sreberko, jeśli to nie twój wpis to bardzo  Cię przepraszam. I proszę abyś nie stawiała mi diagnozy po jednym zdaniu. Urojeń jeszcze nie mam a psychiatrów też się nie boję bo jeden z nich jest moim mężem, wiec jestem z nimi oswojona. A gdyby było tak jak mówisz coś z moją główką nie tak to pewnie pierwszy by to zauważył. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość gość napisał:

odpisywanie samej sobie tez ma nazwę. Schizofrenia.

Akurat chyba mówisz o sobie, bo ja czegoś takiego nie robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Sreberko, jeśli to nie twój wpis to bardzo  Cię przepraszam. I proszę abyś nie stawiała mi diagnozy po jednym zdaniu. Urojeń jeszcze nie mam a psychiatrów też się nie boję bo jeden z nich jest moim mężem, wiec jestem z nimi oswojona. A gdyby było tak jak mówisz coś z moją główką nie tak to pewnie pierwszy by to zauważył. 

No to dobrze trafiłaś. Jesteś nieco kopnięta i taki mąż to w twoim przypadku los wygrany na loterii. A tak zupełnie serio, to nawet jeśli jesteś zdrowa psychicznie to wyobraźni nie masz za grosz, upatrzyłaś sobie jedno zdanie wyrwane z kontekstu, uczepiłas się go i pomijasz wszystkie szczegóły i to co pisałam.. można dyskutować czy taka normalna jesteś.  Brak dystansu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
28 minut temu, Gość Gość napisał:

No to dobrze trafiłaś. Jesteś nieco kopnięta i taki mąż to w twoim przypadku los wygrany na loterii. A tak zupełnie serio, to nawet jeśli jesteś zdrowa psychicznie to wyobraźni nie masz za grosz, upatrzyłaś sobie jedno zdanie wyrwane z kontekstu, uczepiłas się go i pomijasz wszystkie szczegóły i to co pisałam.. można dyskutować czy taka normalna jesteś.  Brak dystansu.

Ja odpisałam dwa razy na twój post i niczego się nie uczepiłam, wyraźnie napisałam, że nie bronię twojej  teściowej an nie stoję po twojej stronie ponieważ uważam, że wina leży po środku. Być może z kimś mnie mylisz. Daj już sobie spokój, skup się lepiej na sobie i swoim zdrowiu psychicznym a o moje się nie martw i proszę abyś mnie nie obrażała bo ja  ciebie nie wyzywam ani nie poniżam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wawa

W temacie jest o patrzeniu z jakiej rodziny sobie bierzecie meza a pod nim jęki na straszna tesciową.

Nikt w naszych czasach nikogo do malzenstwa nie zmusza

Mlodzi moga sie poznac przed slubem jak tylko chca.

Moga poznac dobrze rodzinę.

 

O wszystkim tym przed tak wazną decyzją, jak slub,  trzeba mysleć!

Jesli matka jest potworem, takim jak opisujecie, to powinna sie zapalic czerwona lampka ( maz wychowywany przez potwora, -  jak sie stało,ze wychowała takie cudo?, geny potwora w nim i waszych przyszlych  dzieciach, perspektywa relacji babci w wnukami) i -pomyslec, czy faktycznie to malzenstwo jest dobrym wyborem i czy na pewno dobrze znacie narzeczonego.

. Walczyc z niczyją matka nie ma sensu ( chyba,ze to sa szczegolne , bardzo rzadkie wypadki -gdy mąz dawno odcial sie od matki w uwagi na to,ze matką dla niego faktycznie nie była).Jesli jest bardzo  nieciekawa ale uwazacie, ze maz jest miloscia waszego zycia, to trzeba mocno  pokombinowac, jak te stosunki  z jego matką poprawnie  ulozyć, bo to kwestia dlugich następnych lat i waszych wzajemnych relacji z mężem a dzici z babcią.  Nie byłoby wam milo, gdyba męzowie o waszych matkach mowili  "straszne zlośliwe babsko" itd.

Piszę oczywistosci, ale okazuje się, nie dla wszystkich....

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
48 minut temu, Gość wawa napisał:

W temacie jest o patrzeniu z jakiej rodziny sobie bierzecie meza a pod nim jęki na straszna tesciową.

Nikt w naszych czasach nikogo do malzenstwa nie zmusza

Mlodzi moga sie poznac przed slubem jak tylko chca.

Moga poznac dobrze rodzinę.

 

O wszystkim tym przed tak wazną decyzją, jak slub,  trzeba mysleć!

Jesli matka jest potworem, takim jak opisujecie, to powinna sie zapalic czerwona lampka ( maz wychowywany przez potwora, -  jak sie stało,ze wychowała takie cudo?, geny potwora w nim i waszych przyszlych  dzieciach, perspektywa relacji babci w wnukami) i -pomyslec, czy faktycznie to malzenstwo jest dobrym wyborem i czy na pewno dobrze znacie narzeczonego.

. Walczyc z niczyją matka nie ma sensu ( chyba,ze to sa szczegolne , bardzo rzadkie wypadki -gdy mąz dawno odcial sie od matki w uwagi na to,ze matką dla niego faktycznie nie była).Jesli jest bardzo  nieciekawa ale uwazacie, ze maz jest miloscia waszego zycia, to trzeba mocno  pokombinowac, jak te stosunki  z jego matką poprawnie  ulozyć, bo to kwestia dlugich następnych lat i waszych wzajemnych relacji z mężem a dzici z babcią.  Nie byłoby wam milo, gdyba męzowie o waszych matkach mowili  "straszne zlośliwe babsko" itd.

Piszę oczywistosci, ale okazuje się, nie dla wszystkich....

 

Zaraz jedna z pań piszących tutaj na forum twój post przypisze mojej osobie i stwierdzi, że mam schizofrenię i pisze sama ze sobą :-). Dokładnie masz rację jestem podobnego zdania co ty. Jak się spotykamy z chłopakiem, widzimy, że coś nie tak i nam to nie pasuje to wtedy się trzeba mocno zastanowić czy jest sens ciągnąć ten związek dalej i czy będziemy miały na tyle siły aby żyć w takiej rodzinie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość wawa napisał:

Jesli matka jest potworem, takim jak opisujecie, to powinna sie zapalic czerwona lampka ( maz wychowywany przez potwora, -  jak sie stało,ze wychowała takie cudo?, geny potwora w nim i waszych przyszlych  dzieciach, perspektywa relacji babci w wnukami) i -pomyslec, czy faktycznie to malzenstwo jest dobrym wyborem i czy na pewno dobrze znacie narzeczonego.

Wiesz, często problem z teściową wychodzi po ślubie, albo na etapie ciąży i pojawienia się wnuków. Wcześniej wydaje się, że w miarę sensowni ludzie, wiadomo, nie wszystko będzie Ci pasowało nawet przed ślubem, ale uznajesz, że nikt idealny nie jest i jesteś w stanie z tym żyć. Do tego trochę inna kultura i wychowanie, ale to normalne, że nie jesteśmy tacy sami.

Koniec końców rodzinę zakładasz z jej synem, macie tworzyć oddzielny byt, jeśli tak to można ująć, a tu nagle okazuje się, że z pary robi się trójkąt i to nie z powodu Waszego potomstwa, a mamusi, która nagle się obudziła, że jej to jednak zbyt duża dorosłość i samodzielność synka nie pasuje. I w tym jest problem, bo ta kobieta nagle budzi się, że syn, który rekompensuje jej brak lub rozczarowanie mężem wychodzi z narzuconej przez matkę roli, a ona tego nie chce, bo co jej wtedy zostaje? Samotność, albo zapuszczony facet przesiadujący całe dnie przed TV. A ona nie widzi i nie rozumie, że zamiast skupiać się na synu-partnerze, mogłaby tą energię poświęcić na samorealizację, hobby, czy cokolwiek, co zabiłoby nudę i dało masę satysfakcji takiej niezależnej od drugiego człowieka. Cała energia jest kanalizowana na podkopaniu pozycji synowej jako żony i matki, a to nie jest ani miłe ani przyjemne, jeśli jako ta żona musisz się zastanawiać, czy nadal być z człowiekiem, z którym stworzyłaś rodzinę, czy ważniejsze jest własne zdrowie psychiczne i odpuścić sobie coś, na co z trudem pracowałaś przez tyle lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
28 minut temu, Gość Gość napisał:

Wiesz, często problem z teściową wychodzi po ślubie, albo na etapie ciąży i pojawienia się wnuków. Wcześniej wydaje się, że w miarę sensowni ludzie, wiadomo, nie wszystko będzie Ci pasowało nawet przed ślubem, ale uznajesz, że nikt idealny nie jest i jesteś w stanie z tym żyć. Do tego trochę inna kultura i wychowanie, ale to normalne, że nie jesteśmy tacy sami.

Koniec końców rodzinę zakładasz z jej synem, macie tworzyć oddzielny byt, jeśli tak to można ująć, a tu nagle okazuje się, że z pary robi się trójkąt i to nie z powodu Waszego potomstwa, a mamusi, która nagle się obudziła, że jej to jednak zbyt duża dorosłość i samodzielność synka nie pasuje. I w tym jest problem, bo ta kobieta nagle budzi się, że syn, który rekompensuje jej brak lub rozczarowanie mężem wychodzi z narzuconej przez matkę roli, a ona tego nie chce, bo co jej wtedy zostaje? Samotność, albo zapuszczony facet przesiadujący całe dnie przed TV. A ona nie widzi i nie rozumie, że zamiast skupiać się na synu-partnerze, mogłaby tą energię poświęcić na samorealizację, hobby, czy cokolwiek, co zabiłoby nudę i dało masę satysfakcji takiej niezależnej od drugiego człowieka. Cała energia jest kanalizowana na podkopaniu pozycji synowej jako żony i matki, a to nie jest ani miłe ani przyjemne, jeśli jako ta żona musisz się zastanawiać, czy nadal być z człowiekiem, z którym stworzyłaś rodzinę, czy ważniejsze jest własne zdrowie psychiczne i odpuścić sobie coś, na co z trudem pracowałaś przez tyle lat.

Bardzo rzetelnie i dokładnie, w punkt, ujęłaś to co czuję ja, to co czuje bratowa mojego męża z którą czasem rozmawiam, również. Nawet pamiętam wypowiedziane przez nią ostatnio słowa: "Myślałam, że skoro kochamy się z X. to wszystko inne jakoś się ułoży. Że wychodzę za swojego męża, a nie także za jego matkę. Niestety, okazało się, że wychodzę też za jego rodzinę" bo w tej rodzinie oni sie duszą we własnym sosie i synowie są mocno związani z matką, choć stosują wyparcie że tak nie jest. Matka jest silną osobowością, ale z problemami psychicznymi, w jej przypadku pojawienie się mojego męża i jego brata na świecie to był efekt "projektu dziecko", jak sama to ujmuje poczuła zew natury, a że zbliżała się 30tka wzięła jakiegoś i okłamując sama siebie że go kocha, zrobiła sobie z nim dzieci, wzieła ślub i dwa lata po urodzeniu drugiego syna wzieła rozwód z tym człowiekiem, ja nie wiem co ona mu powiedziała i jak to zrobiła, czy szantaż, czy co, ale on od wielu lat nie ma kontaktu z własnymi synami, zrobiła tak żeby zrobić mu czarny PR u dzieci, zrobiła z niego alkholika i dno w ich oczach, całe życie im to wbijała do głów, manipulacja mająca na celu zawłaszczenie dzieci dla siebie, plan sie oczywiście powiódł. Mój mąż i jego brat mają duże problemy z  tytułu półsieroctwa i posaidania szurniętej matki. Ja z perspektywy czasu uważam, że żałuję że moje uczucie do męża na tyle było silne że nie odeszłam w porę. Teraz pozostają przykre wspomnienia zachowan teściowej kiedy mój mąż nie umiał mnie bronić lub stosował technikę wycofania się, pozostaje żal teraz zostawić go bo jednak go kocham ale nie juz tak mocno jak kiedyś. Niestety to że nie umiał powiedzieć mamie że ja nie jestem jej workiem treningowym, to zostaje w pamięci. Ona odpuściła jak pojawił się wnuk (było to podyktowane strachem przed utrudnionym z nim kontaktem) ale nie ufam jej, bo nie raz udowodniła że jest osoba, której jeśli się zwierzysz, to niby ci potaknie ale potem się wyśmiewa z ciebie w towarzystwie, przytaczając twoje słowa które jej wyznałaś w tajemnicy (w domysle, bo kazdy ... by sie domyslil ze to nie jest sprawa do rozchlapania na prawo i lewo), przeinacza twoje słowa, nigdy nie wiadomo co i w jakiej formie puści w eter, wiec lepiej nie odzywać się nic.

Jest to trudne, poza tym niezła z niej mąciwoda, wiele razy napuszczała nas synowe nawzajem na siebie, wyśmiewała jedną do drugiej lub przeciwnie - wychwalała zalety synowej A by synowa B była zazdrosna i traktowała synową A jak rywalkę, i na odwrót. Dziś cała ta rodzina jest na dystans do siebie nawzajem. Przypominają mi się słowa starej, wypowiedziane kiedyś niby to żartem w moim towarzystwie: "Ja to jestem jak taka moja ciotka, co to całą rodzinę skłóciła, ha ha" - no rzeczywiście, udało się, gratulacje.

Nie wiem co to za ludzie, jakieś potwory. Co do męża - im starszy tym wiecej cech matki sie uwydatnia w nim. Nie wiem na ile to jest pokazanie prawdziwej twarzy ukrywanej przez kilka lat z obawy przed utratą mnie, a na ile to sa geny ktore będą wyłazić że tak powiem na wierzch z wiekiem coraz bardziej. Na domiar złego urodziłyśmy dzieci z problemami, tamci mają Aspergerowca, my na razie niby nic ale już mówi przedszkolanka że jest jakiś kłopot, z integracją sensoryczną i nadwrażliwością psychiczną tak że do panci która tak po mnie jedzie - łaskawie nie śmiej się z tytułu mojego tematu i treści moich postów. Bo NAPRAWDĘ pewne rzeczy poszły po genach, po babuni, nic nie pomogło że mojego męża wychowywała głównie babcia z dziadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Bardzo rzetelnie i dokładnie, w punkt, ujęłaś to co czuję ja, to co czuje bratowa mojego męża z którą czasem rozmawiam, również. Nawet pamiętam wypowiedziane przez nią ostatnio słowa: "Myślałam, że skoro kochamy się z X. to wszystko inne jakoś się ułoży. Że wychodzę za swojego męża, a nie także za jego matkę. Niestety, okazało się, że wychodzę też za jego rodzinę" bo w tej rodzinie oni sie duszą we własnym sosie i synowie są mocno związani z matką, choć stosują wyparcie że tak nie jest. Matka jest silną osobowością, ale z problemami psychicznymi, w jej przypadku pojawienie się mojego męża i jego brata na świecie to był efekt "projektu dziecko", jak sama to ujmuje poczuła zew natury, a że zbliżała się 30tka wzięła jakiegoś i okłamując sama siebie że go kocha, zrobiła sobie z nim dzieci, wzieła ślub i dwa lata po urodzeniu drugiego syna wzieła rozwód z tym człowiekiem, ja nie wiem co ona mu powiedziała i jak to zrobiła, czy szantaż, czy co, ale on od wielu lat nie ma kontaktu z własnymi synami, zrobiła tak żeby zrobić mu czarny PR u dzieci, zrobiła z niego alkholika i dno w ich oczach, całe życie im to wbijała do głów, manipulacja mająca na celu zawłaszczenie dzieci dla siebie, plan sie oczywiście powiódł. Mój mąż i jego brat mają duże problemy z  tytułu półsieroctwa i posaidania szurniętej matki. Ja z perspektywy czasu uważam, że żałuję że moje uczucie do męża na tyle było silne że nie odeszłam w porę. Teraz pozostają przykre wspomnienia zachowan teściowej kiedy mój mąż nie umiał mnie bronić lub stosował technikę wycofania się, pozostaje żal teraz zostawić go bo jednak go kocham ale nie juz tak mocno jak kiedyś. Niestety to że nie umiał powiedzieć mamie że ja nie jestem jej workiem treningowym, to zostaje w pamięci. Ona odpuściła jak pojawił się wnuk (było to podyktowane strachem przed utrudnionym z nim kontaktem) ale nie ufam jej, bo nie raz udowodniła że jest osoba, której jeśli się zwierzysz, to niby ci potaknie ale potem się wyśmiewa z ciebie w towarzystwie, przytaczając twoje słowa które jej wyznałaś w tajemnicy (w domysle, bo kazdy ... by sie domyslil ze to nie jest sprawa do rozchlapania na prawo i lewo), przeinacza twoje słowa, nigdy nie wiadomo co i w jakiej formie puści w eter, wiec lepiej nie odzywać się nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jest to trudne, poza tym niezła z niej mąciwoda, wiele razy napuszczała nas synowe nawzajem na siebie, wyśmiewała jedną do drugiej lub przeciwnie - wychwalała zalety synowej A by synowa B była zazdrosna i traktowała synową A jak rywalkę, i na odwrót. Dziś cała ta rodzina jest na dystans do siebie nawzajem. Przypominają mi się słowa starej, wypowiedziane kiedyś niby to żartem w moim towarzystwie: "Ja to jestem jak taka moja ciotka, co to całą rodzinę skłóciła, ha ha" - no rzeczywiście, udało się, gratulacje.

Nie wiem co to za ludzie, jakieś potwory. Co do męża - im starszy tym wiecej cech matki sie uwydatnia w nim. Nie wiem na ile to jest pokazanie prawdziwej twarzy ukrywanej przez kilka lat z obawy przed utratą mnie, a na ile to sa geny ktore będą wyłazić że tak powiem na wierzch z wiekiem coraz bardziej. Na domiar złego urodziłyśmy dzieci z problemami, tamci mają Aspergerowca, my na razie niby nic ale już mówi przedszkolanka że jest jakiś kłopot, z integracją sensoryczną i nadwrażliwością psychiczną tak że do panci która tak po mnie jedzie - łaskawie nie śmiej się z tytułu mojego tematu i treści moich postów. Bo NAPRAWDĘ pewne rzeczy poszły po genach, po babuni, nic nie pomogło że mojego męża wychowywała głównie babcia z dziadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

"Nic nie pomogło że mojego męża wychiwywała głównie babcia z dziadkiem" chodzi mi o to, że mąż i tak rok po roku uwydatnia coraz więcej cech odziedziczonych po matce, mimo że dziadkowie byli podobni zupełnie inni i sympatyczni, życzliwi. A nasze dzieci tak jak mówię, nie uciekną od "dziedzictwa" babuni, szkoda że tak jest, stąd moje ostrzeżenie dla Was, uważajcie z kim się rozmnażacie, jaka jest teściowa, jaki jest teść, bo naprawdę nawet jeśli mąz jest ok lub prawie ok, to w dziecku może się ujawnić odchył po babce czy dziadku i caaałe życie bedziecie miec zagwozdkę i problem z terapiami i innymi takimi. Zabawne, że moja teściowa także jak ktoś wyzej pisał, uważa że psychologowie to tumany, chcą tylko na kazdym zarobić, a jej rodzina jest wspaniała i ona nie rozumie,  co te synowe chcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
53 minuty temu, Gość Gość napisał:

Wiesz, często problem z teściową wychodzi po ślubie, albo na etapie ciąży i pojawienia się wnuków. Wcześniej wydaje się, że w miarę sensowni ludzie, wiadomo, nie wszystko będzie Ci pasowało nawet przed ślubem, ale uznajesz, że nikt idealny nie jest i jesteś w stanie z tym żyć. Do tego trochę inna kultura i wychowanie, ale to normalne, że nie jesteśmy tacy sami.

Koniec końców rodzinę zakładasz z jej synem, macie tworzyć oddzielny byt, jeśli tak to można ująć, a tu nagle okazuje się, że z pary robi się trójkąt i to nie z powodu Waszego potomstwa, a mamusi, która nagle się obudziła, że jej to jednak zbyt duża dorosłość i samodzielność synka nie pasuje. I w tym jest problem, bo ta kobieta nagle budzi się, że syn, który rekompensuje jej brak lub rozczarowanie mężem wychodzi z narzuconej przez matkę roli, a ona tego nie chce, bo co jej wtedy zostaje? Samotność, albo zapuszczony facet przesiadujący całe dnie przed TV. A ona nie widzi i nie rozumie, że zamiast skupiać się na synu-partnerze, mogłaby tą energię poświęcić na samorealizację, hobby, czy cokolwiek, co zabiłoby nudę i dało masę satysfakcji takiej niezależnej od drugiego człowieka. Cała energia jest kanalizowana na podkopaniu pozycji synowej jako żony i matki, a to nie jest ani miłe ani przyjemne, jeśli jako ta żona musisz się zastanawiać, czy nadal być z człowiekiem, z którym stworzyłaś rodzinę, czy ważniejsze jest własne zdrowie psychiczne i odpuścić sobie coś, na co z trudem pracowałaś przez tyle lat.

U nas tak było jak opisujesz. I nie tylko u nas, także u innej synowej i zięcia. Ta kobieta ma jakiś problem ze sobą, podkopuje pozycję każdego kto przyszedł do tej rodziny z zewnątrz jako partner syna czy córki. To bardzo dziwne, niezdrowe. Teściowa męża nie ma, hobby też nie, nawet kościół odpada, więc jest całkiem "kaplica"... ostatnio jest lepiej ale to zapewne cisza przed burzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fifi
15 minut temu, Gość Gość napisał:

"Nic nie pomogło że mojego męża wychiwywała głównie babcia z dziadkiem" chodzi mi o to, że mąż i tak rok po roku uwydatnia coraz więcej cech odziedziczonych po matce, mimo że dziadkowie byli podobni zupełnie inni i sympatyczni, życzliwi. A nasze dzieci tak jak mówię, nie uciekną od "dziedzictwa" babuni, szkoda że tak jest, stąd moje ostrzeżenie dla Was, uważajcie z kim się rozmnażacie, jaka jest teściowa, jaki jest teść, bo naprawdę nawet jeśli mąz jest ok lub prawie ok, to w dziecku może się ujawnić odchył po babce czy dziadku i caaałe życie bedziecie miec zagwozdkę i problem z terapiami i innymi takimi. Zabawne, że moja teściowa także jak ktoś wyzej pisał, uważa że psychologowie to tumany, chcą tylko na kazdym zarobić, a jej rodzina jest wspaniała i ona nie rozumie,  co te synowe chcą.

A twój mąż i jego brat nie widzą, że matka ma jakiś problem natury psychicznej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Fifi napisał:

A twój mąż i jego brat nie widzą, że matka ma jakiś problem natury psychicznej?

Widzą, pewnie że widzą. Zamiatają sprawę pod dywan, a jeśli zwracają uwagę matce, to tak ledwie ledwie, żeby czasem majestatu nie urazić. A tej babie trzeba walnąć z grubej rury! Mój mąż raz się ostro postawił, to dostała palpitacji, zbladła, pojechała do rodziny siać ferment że traci syna :) zrobiła mi czarny PR, potem druga synowa dała sie zrobić i dzwoniła do mnie żebym odpuściła teściowej bo ona cierpi (a co ze mną, moim bólem???), a teraz ta sama synowa przyznaje mi po latach rację, z teściową spotyka się tylko na święta. Ale nasi mężowie zostali wychowani przez dziadków i sama matkę, że matka "już taka jest", "i tak jej życie daje w tyłek to chociaż wy jej nic nie mówcie", "matka jest nienormalna, co się będziesz gadaniem osoby nienormalnej przejmować?"  do tego dochodzi bardzo nieciekawa mieszanka wychowania w duchu niezależności i bycia "ponad", czyli psycholog tylko dla słabych, psychologiczne bzdury, etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie doprecyzowałam, wybaczcie. To ostatnie zdanie: "Matka jest nienormalna, co się nią będziesz przejmować" to oczywiście nie było zdanie wypowiadane przez dziadka do mojego męża czy jego brata, ale jest wypowiadane przez mojego męża do mnie. Tak, na pewno ma problem natury psychicznej to niech pokaże świstek od specjalisty, wtedy owszem mozna jej wybaczać, ale ona brzydzi się psychologią i psychiatrią, ona na pewno nie pójdzie. Ale skoro papieru nie ma, pracuje normalnie w szkole, to chyba oczywiste że wymagam, by zachowywała się wobec mnie kulturalnie jak wobec ludzi postronnych, a nie podbudowywała siebie moim kosztem. widzę też braki z mojego domu rodzinnego, rodzice mnie prawie nigdy nie chwalili, a byłam bardzo dobrą uczennicą, same piątki, szóstki, konkursy...a gdyby mnie więcej chwalili i nie uczyli przesadnej skromności i uległości wobec starszych, to może teraz nie wyrzygiwałabym agresywnych, wyniakjących z dołka, postów na forum i może teksty teściowej sprzed lat nie robilyby wtedy na mnie takiego wrazenia.

Kiedy masz do czynienia z mobberem, agresorem, prześladowcą, to jeśli spuścisz oczy i popłaczesz potem w poduszkę, to twoje poczucie własnej wartosci spada. Co innego gdy od razu sie bronimy, wychodzimy z tarczą, czujemy ze nie dalismy sobą pomiatać. Ja tego zbyt długo nie umiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fifi
26 minut temu, Gość Gość napisał:

Widzą, pewnie że widzą. Zamiatają sprawę pod dywan, a jeśli zwracają uwagę matce, to tak ledwie ledwie, żeby czasem majestatu nie urazić. A tej babie trzeba walnąć z grubej rury! Mój mąż raz się ostro postawił, to dostała palpitacji, zbladła, pojechała do rodziny siać ferment że traci syna :) zrobiła mi czarny PR, potem druga synowa dała sie zrobić i dzwoniła do mnie żebym odpuściła teściowej bo ona cierpi (a co ze mną, moim bólem???), a teraz ta sama synowa przyznaje mi po latach rację, z teściową spotyka się tylko na święta. Ale nasi mężowie zostali wychowani przez dziadków i sama matkę, że matka "już taka jest", "i tak jej życie daje w tyłek to chociaż wy jej nic nie mówcie", "matka jest nienormalna, co się będziesz gadaniem osoby nienormalnej przejmować?"  do tego dochodzi bardzo nieciekawa mieszanka wychowania w duchu niezależności i bycia "ponad", czyli psycholog tylko dla słabych, psychologiczne bzdury, etc.

To  faktycznie masz problem i sama raczej sobie z tym nie poradzisz. Konieczna jest pomoc specjalisty ale jak teściowa nie chce się leczyć to będzie ciężko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×