Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość EWA

Błagam o informacje, jestem zrozpaczona

Polecane posty

Gość EWA

Proszę o poradę co mogę zrobić w mojej sytuacji. Mam 32 lata, 3-letnie dziecko, do wczoraj miałam spokojne życie i narzeczonego, z którym planowaliśmy wspólną przyszłość, ślub, mieliśmy już wszystko dopięte na ostatni guzik. Nagle z nieznanych mi powodów, przyszedł do domu, wyrzucił mnie z niego na ulicę razem z synem. Nie dał mi nawet spakować rzeczy dla dziecka, moich (to jest jego dom, który dostał w spadku i ma do tego prawo, ja nie mam tam nic prócz rzeczy swoich i dziecka)...Pod dach przyjęła mnie moja koleżanka, ale nie mogę u niej zostać dłużej jak kilka dni. Nie mam nikogo, rodzeństwo ma swoje rodziny i nie mamy dobrego kontaktu, rodzice nie żyją i naprawdę nie wiem co mam ze sobą i dzieckiem zrobić. Byłoby prościej gdybym nie była w ciąży....bo pracy się nie boję, dziecko jest już dość samodzielne, mogłabym dać je do południa do przedszkola by pracować, ale w ciąży przecież nikt ze mną nawet nie porozmawia. Nie proszę o współczucie,  wiem że głupotą było, że naiwna dziewczyna z rozbitej rodziny, żyjącej w biedzie, myślała przez chwilę, że może mieć normalne życie. Teraz myślę tylko o moim dziecku ( również tym nienarodzonym). Jak się domyślacie nie mam nic, bo ja wychowywałam dziecko i zajmowałam się domem, mój były już teraz narzeczony przynosił wypłatę. Zarabiał tyle, że mogliśmy porobić opłaty i skromnie żyć. Jak to wygląda ze strony prawnej, co mogę zrobić i gdzie się udać, by nie wylądować z dzieckiem na bruku??? Powiem jeszcze, że pochodzę z małej wioski, tu nie ma domów samotnej matki w okolicy, nie ma organizacji tego typu, ale gdzie jeszcze mogę się udać, bo na wynajem mnie nie stać na tą chwilę i bez pracy nie będzie mnie stać przez najbliższe miesiące jak nie dwa lata, bo gdzie pójdę z małym dzieckiem. Boję się z drugiej strony, że odbiorą mi dziecko w tej sytuacji albo on wniesie o wyłączną opiekę, bo dom ma....Proszę darujcie sobie teksty w stylu chciałaś to masz, bo nikt z was nie przeszedł mojej drogi, nie żył w takiej rodzinie jak ja. Nie liczę też na współczucie ale zwyczajne zrozumienie jak matka matki, przede wszystkim dla mojego dziecka, bo to o jego dobro mi teraz chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Popełniłaś błąd, że gdy wyrzucił Cię z dzieckiem na bruk nie wezwałaś policji, chyba nie miał takiego prawa, bez względu na to, że to jego dom. Popełniłaś błąd, że zamiast iść do pracy, gdy dziecko już podrosło, Ty zdałaś się całkowicie na niego, jego utrzymanie i zafundowałaś sobie kolejną ciążę, zwłaszcza, że nie jesteście małżeństwem, nie masz żadnego zabezpieczenia.

Co możesz teraz zrobić, poszukać pomocy w najbliższym mieście, może jakiś ośrodek interwencyjny, fundacja, poszukaj w internecie po to, żeby ktoś pomógł Ci trafić do domu samotnej matki. Nie masz raczej innego wyjścia.

Może tam pomogą ogarnąć Ci sytuację od strony prawnej. Nikt, nie odbierze Ci dziecka, jeśli jesteś dobrą matką, a znalazłaś się bez dachu nad głową. 

Noże w mieście uda Ci się znaleźć choćby dorywcza pracę, dopóki jeszcze będziesz mogła. Na ten moment przysługują Ci alimenty na syna oraz 500+ ze względu na brak dochodów. Tylko musisz ruszyć z miejsca i zacząć działać, szukać pomocy.

Na przyszłość, nigdy nie składaj swojego losu w cudze ręce, musisz być samodzielna i niezależna finansowo, bo jak widzisz rycerze na białym koniu, to tylko w bajkach, a rzeczywistość potrafi być brutalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Dziękuję z całego serca, wiem i dałam się omotać człowiekowi, z którym wiązałam przyszłość. Dzisiaj z tymi przejściami jakie mam w życiu nie zgodziłabym się na taki układ, że ja w domu zajmuje się dziećmi a on pracuje na chleb. Pochodzę z rodziny gdzie była bieda, ojciec alkoholik, było nas sześcioro, wcześnie musieliśmy iść do pracy, oddawaliśmy co zarobiliśmy rodzicom. Przykro to przyznać ale jak jesteś takim poczciwym robalem, który z miłości i więzi rodzinnej zrobi dla drugiego wszystko, to jak trafiasz w taki świat jaki pokazał mi ojciec mojego dziecka, to można się pogubić. Teraz dopiero dostrzegam to że on mnie tak urobił a ja głupia myślałam, że to z miłości, że troszczy się o mnie...o nas. A on nas wyrzucił jak psa na bruk, zabawkę którą się znudził. Co do policji, to wstyd mi było przed sąsiadami, jak powiedział, że albo wyjdę sama albo policja mi pomoże, to wyszłam jak stałam, jakby mi ktoś obuchem w twarz dał. Dopiero idąc przed siebie z małym dotarło do mnie co się stało. Łzy zalewają mi ekran jak to piszę, ale już nawet mam myśli, by usunąć ciążę ( jestem w 6 tygodniu), nie jestem wyrodną matką, ale nie chcę, by z braku środków do życia odebrali mi synka. Strasznie się boję o jutro i to drugie dziecko nie było planowane, ale chciałam mu dać wszystko jak pierwszemu. Samej będzie mi trudno. Nigdy nie miałam takich myśli i nigdy nie sądziłabym, że takie coś przejdzie mi przez usta, nawet nie wiem czy to jest możliwe, ale nie mam wielkiego wyboru :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że nie będziesz mogła usunąć ciąży, bo w naszym kraju jest to przestępstwo, a na wyjazd za granicę nie masz środków. Po za tym, jak sądzę, on wie o drugiej ciąży, więc gdybyś ją usunęła, z pewnością wykorzystałby ten fakt, oskarżył Cię o popełnienie przestępstwa i wtedy faktycznie miałby szanse na odebranie Ci dziecka.

Czy on w tej sytuacji płaci na dziecko, czy wcześniej mieliście jakieś problemy, bo trudno jest mi uwierzyć, że wszystko między Wami było ok, a on nagle ni z gruszki, ni z pietruszki, kazał Ci się wynosić? 

Nie możesz wiecznie siedzieć u koleżanki, więc może na początek udaj się na najbliższy posterunek policji i spytaj w jaki sposób możesz odzyskać swoje i dziecka rzeczy, powiedz jak zostałaś potraktowana, w jakiej znalazłaś się sytuacji, może tam uzyskasz jakąś pomoc, a chociażby ukierunkowanie Twoich działań.

Z pewnością musisz wziąć się w garść, przestać użalać się nad sobą, bo w tej chwili walczysz o przetrwanie. Szukaj intensywnie pomocy, nie wstydź się, bo to raczej on pokazał się z jak najgorszej strony. I jeszcze jedno, składając doniesienie na policji, dopilnuj, żeby sporządzili notatkę, będziesz miała solidny argument przeciwko niemu, gdyby jednak chciał odebrać Ci dziecko (w co bardzo wątpię), bo jaki normalny ojciec, wyrzuca nagle na ulicę swojego syna i jego matkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

No właśnie tego nie wiedziałam, czy usunięcie ciąży wchodzi w grę. Wszystko stało się wczoraj więc nie mogę powiedzieć, że płaci czy nie, ja pobieram na siebie 500+, on miał wypłatę, robiliśmy z tego bieżące opłaty i zakupy, nigdy nie było problemu. Uwierz mi, że nie mam zielonego pojęcia o co mu chodzi. On często znikał i wpadał do domu jak do hotelu, ciągle coś załatwiał, miał wyjazd. Nigdy mi się nie tłumaczył z wszystkiego, gdzie jedzie, po co. Ostatnio zmienił pracę, myślał że na lepszą a okazało się że to była głupia decyzja. Chodził z tego powodu nadąsany, odbąkiwał często jak o to pytałam. Wczoraj jak wychodził z domu było wszystko ok, późnym popołudniem wrócił, był z nim kolega, zrobiłam im herbatę i poszłam z synkiem do jego pokoiku się z nim pobawić. Zeszłam na dół jak już ów kolega pojechał do domu, a on powiedział że żadnego ślubu nie będzie i że nie będzie się drzeć, ale mam się wynosić. Jak zaczęłam pytać o co mu chodzi, spytał czy wyjdę sama czy ma mi policja pomóc, no to wziełam małego za rękę i wyszłam jak stałam. Brzmi jak niestworzona historia ale tak było. Wiem, że już obdzwonił wszystkich gości, że wesela nie będzie, bo dzwonili do mnie co się stało...Jestem tak samo mądrą jak oni. Nie mam bladego pojęcia co się wydarzyło. Ktoś ze wspólnych znajomych napisał mi, że wspominał o wyjeździe zagranicę. Mam serdecznie dość tej dziecinady, jak gówniarz się zachowuje zamiast powiedzieć skąd ta zmiana...Już nie wspomnę o stresie i wstydzie jaki mi zrobił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wstydu, to on narobił sobie. Może perspektywa kolejnego dziecka + kobiety na utrzymaniu, do tego problemy z pracą, no i jeszcze być może sugestie kolegi, spowodowały, że postanowił po prostu pozbyć się problemu i nawiać za granicę?

Jakby nie było, zachował się podle. Zadzwoń na niebieską linię, spytaj jakie masz prawa, co zrobić w tej sytuacji. Nie dzwoń na razie do niego, nie błagaj, bo tym samym pokażesz swoją słabość. Znalazłaś się w bardzo trudnej sytuacji, więc czas, żeby stanąć na nogi i zmierzyć się z problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Gość EWA napisał:

Proszę o poradę co mogę zrobić w mojej sytuacji. Mam 32 lata, 3-letnie dziecko, do wczoraj miałam spokojne życie i narzeczonego, z którym planowaliśmy wspólną przyszłość, ślub, mieliśmy już wszystko dopięte na ostatni guzik. Nagle z nieznanych mi powodów, przyszedł do domu, wyrzucił mnie z niego na ulicę razem z synem. Nie dał mi nawet spakować rzeczy dla dziecka, moich (to jest jego dom, który dostał w spadku i ma do tego prawo, ja nie mam tam nic prócz rzeczy swoich i dziecka)...Pod dach przyjęła mnie moja koleżanka, ale nie mogę u niej zostać dłużej jak kilka dni. Nie mam nikogo, rodzeństwo ma swoje rodziny i nie mamy dobrego kontaktu, rodzice nie żyją i naprawdę nie wiem co mam ze sobą i dzieckiem zrobić. Byłoby prościej gdybym nie była w ciąży....bo pracy się nie boję, dziecko jest już dość samodzielne, mogłabym dać je do południa do przedszkola by pracować, ale w ciąży przecież nikt ze mną nawet nie porozmawia. Nie proszę o współczucie,  wiem że głupotą było, że naiwna dziewczyna z rozbitej rodziny, żyjącej w biedzie, myślała przez chwilę, że może mieć normalne życie. Teraz myślę tylko o moim dziecku ( również tym nienarodzonym). Jak się domyślacie nie mam nic, bo ja wychowywałam dziecko i zajmowałam się domem, mój były już teraz narzeczony przynosił wypłatę. Zarabiał tyle, że mogliśmy porobić opłaty i skromnie żyć. Jak to wygląda ze strony prawnej, co mogę zrobić i gdzie się udać, by nie wylądować z dzieckiem na bruku??? Powiem jeszcze, że pochodzę z małej wioski, tu nie ma domów samotnej matki w okolicy, nie ma organizacji tego typu, ale gdzie jeszcze mogę się udać, bo na wynajem mnie nie stać na tą chwilę i bez pracy nie będzie mnie stać przez najbliższe miesiące jak nie dwa lata, bo gdzie pójdę z małym dzieckiem. Boję się z drugiej strony, że odbiorą mi dziecko w tej sytuacji albo on wniesie o wyłączną opiekę, bo dom ma....Proszę darujcie sobie teksty w stylu chciałaś to masz, bo nikt z was nie przeszedł mojej drogi, nie żył w takiej rodzinie jak ja. Nie liczę też na współczucie ale zwyczajne zrozumienie jak matka matki, przede wszystkim dla mojego dziecka, bo to o jego dobro mi teraz chodzi.

W przypadku Twoich i dziecka rzeczy idź na policję. Nawet jeżeli znajdują sie w jego własności, nie może nic z nimi  zrobić, prawnie ponosi za nie odpowiedzialność. Jeżeli nie chce ich wydać to przy policji ma wyznaczyć termin ich odbioru, a od policji weź notatkę z interwencji. Druga sprawa, pisz wniosek o alimenty, koniecznie z zabezpieczeniem na czas postępowania (nie czekaj na to, czy sam wpadnie na to żeby płacił, skoro  wyrzucił Cie z dzieckiem to nie będzie raczej chetny). Jak robił Tobie przelewy na konto, to dołącz je do pozwu będą pomocne przy zabezpieczeniu na czas postępowania. Dzwoń na infolinię dla ofiar przemocy, na pewno coś więcej podpowiedzą. Powodzenia i nie łam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Dziękuję Wam za rady i słowa otuchy. Nigdy w życiu nie zniżę się do tego, żeby go o coś błagać. To co się dziecku należy jak nie będzie chciał, to odpowiednie organy wyegzekwują. Podjechałam wczoraj z koleżanką do jego domu i udało mi się spakować najpotrzebniejsze rzeczy, nawet bez dyskusji mnie wpuścił, bo był u niego jakiś kolega. W innym wypadku zadzwoniłabym na policję, bo przecież wszystkie nasze rzeczy są u niego. Nie mogę też narazie spakować wszystkiego, bo u koleżanki nie ma tyle miejsca żebym jej się zwaliła na głowę z całym dobytkiem. Daleki kuzyn z żoną jak usłyszeli co się stało chcieli po nas przyjechać z drugiego końca Polski i nas przygarnąć. Boję się tylko czy jak tylko nie wyjadę, on nie zgłosi, że wywiozłam dziecko. On jest ojcem, syna uznał, dał mu nazwisko, my żyliśmy bez ślubu i na dobrą sprawę prócz syna i nienarodzonego jeszcze dziecka nie łączy nas nic. Orientujecie się może czy mogę wyjechać z dzieckiem do innego województwa, czy muszę wcześniej zgłosić na policji że w związku z taką a nie inną sytuacją, zmuszona jestem wyjechać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Gość Ewa napisał:

Dziękuję Wam za rady i słowa otuchy. Nigdy w życiu nie zniżę się do tego, żeby go o coś błagać. To co się dziecku należy jak nie będzie chciał, to odpowiednie organy wyegzekwują. Podjechałam wczoraj z koleżanką do jego domu i udało mi się spakować najpotrzebniejsze rzeczy, nawet bez dyskusji mnie wpuścił, bo był u niego jakiś kolega. W innym wypadku zadzwoniłabym na policję, bo przecież wszystkie nasze rzeczy są u niego. Nie mogę też narazie spakować wszystkiego, bo u koleżanki nie ma tyle miejsca żebym jej się zwaliła na głowę z całym dobytkiem. Daleki kuzyn z żoną jak usłyszeli co się stało chcieli po nas przyjechać z drugiego końca Polski i nas przygarnąć. Boję się tylko czy jak tylko nie wyjadę, on nie zgłosi, że wywiozłam dziecko. On jest ojcem, syna uznał, dał mu nazwisko, my żyliśmy bez ślubu i na dobrą sprawę prócz syna i nienarodzonego jeszcze dziecka nie łączy nas nic. Orientujecie się może czy mogę wyjechać z dzieckiem do innego województwa, czy muszę wcześniej zgłosić na policji że w związku z taką a nie inną sytuacją, zmuszona jestem wyjechać?

Napisz do mnie na priv to mniej więcej postaram się wyjaśnić jak wygląda sprawa wyjazdów itd. Nie chce pisać pewnych rzeczy publicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×