Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Shadow1

Brak przyjaciół, ciągła samotność

Polecane posty

Witam. Mam 21 lat i piszę tu, ponieważ chcę się wyżalić i może znaleźć kogoś kto ma ten sam problem co ja lub przeżywał coś podobnego i jakoś z tego wyszedł. Otóż mój problem polega na tym że  nie mam ani jednego przyjaciela, no może oprócz mojej mamy. Gdyby nie ona nie miałabym komu się zwierzać, szczerze porozmawiać, gdzieś wyjść. Wszystkie moje znajomości z innymi ludźmi są "powierzchowne". Niby każdy ze mną rozmawia, jest dla mnie miły, ale nikt nie chce przekraczać pewnych granic. Najbardziej widać to w sytuacjach wyjścia na miasto. Jestem osobą ogólnie nieśmiałą, ale bardzo z tym walczę. Moi znajomi nie chcą mnie ze sobą nigdzie zabierać, umawiają się między sobą pomijając mnie. Staram się zorganizować jakieś wyjście, nadgaduje o różnych fajnych wydarzeniach w mieście, ale nikt zbytnio na to nie odpowiada. Zwykle padają teksty typu: "no trzeba by było gdzieś wyskoczyć", "oo fajnie, może pójdziemy", ale przychodzi co do czego to nikt nie ma czasu itp. Natomiast po jakimś czasie widzę jak wspólnie moi znajomi gdzieś wychodzą i nawet mi nie wspominają o tym ani słowa. Są też sytuację, gdzie np. wchodzę do pomieszczenia, słyszę jak gadają że idą tu i tu, wchodzę ja i jest cisza... To bardzo dołujące, bo czuję się jak ostatni .... Zastanawiam się co jest przyczyną, że tak mnie traktują. Nikt wprost nigdy mi nic nie powiedział o mnie, że coś komuś we mnie nie pasuje. Wiadomo każdy ma wady, mam i ja, ale nie wydaje mi się że jest ze mną bardzo źle. Dochodzi teraz do sytuacji, że analizuje wszystko to co mówię, myślę w domu czy kogoś nie uraziłam mówiąc to i owo. Jest mi ze sobą źle, bo nie rozumiem zachowania moich znajomych. Jestem osobą bezkonfliktową, zawsze staram się zrozumieć innych, jeżeli zdarza się że ktoś mi "pociska" staram się nie robić tego samego w stosunku do tej osoby, no chyba że zaczyna się na mnie ostry hejt- co zdarzyło się 2/3 razy. W sumie do dziś nie wiem czemu akurat tak mnie wtedy atakowano, ale nie będę w to wnikać. Staram się być miła dla każdego i nie skreślać kogoś tylko dlatego, że np. jakaś tam koleżanka powiedziała o innej że jest taka i owaka. Może ludzie przez to myślą że się każdemu podlizuje lub coś w tym stylu. Ale dlaczego miałabym nie rozmawiać z kimś kto nic mi nie zrobił? Jeżeli ktoś prosi mnie o dyskrecję w czasie rozmowy to nigdy niczego nie rozpowiadam. Popadam w jakiś obłęd i doszukuje się w sobie złych cech, analizuje wszystko. Jestem już tym wykończona. Skoro ja akceptuje innych takimi jakimi są to czemu oni nie mogą? Tak bardzo mi brakuje wyjść z kimś, pogadać od serca. Z mamą na wszystkie tematy nie mogę rozmawiać, bo jest jednak ta granica że to rodzic. Chociaż jestem osobą nieśmiałą to z reguły znajomi odbierają mnie jako wesołą dziewczynę, lubię iść do klubu trochę wypić, potańczyć. Mam w sobie iskierke szaleństwa, więc nie wydaje mi się żebym była nie wiadomo jak nudna. Niestety widocznie jest coś co odpycha ode mnie ludzi. Wiele razy zauważyłam, że chociaż jakieś osoby w gronie moich znajomych zachowuje się wobec innych źle to od razu jest to im wybaczane, a jeśli ja powiedziałam coś komuś (co zdarza się na prawdę rzadko- ktoś musi wtedy na prawdę przesadzić z zachowaniem w stosunku do mnie np. ciągłe obrażanie mnie bez przyczyny) to wszyscy mi to wypominają :( Nie mogę sobie wejść przecież na głowę, prawda? Jestem mi także przykro w momencie kiedy inne dziewczyny kupią sobie coś nowego. Od razu jest wokół każdej wianuszek dziewczyn, każda zachwala itd. Dołączają się chłopacy którzy też wszystko zachwalają, a gdy ja sobie coś kupię to jest cisza i tylko widzę spojrzenia. Nie mówię, że mają mnie chwalić, absolutnie nie w tym rzecz. Tylko zauważam wtedy po prostu jacy są dla siebie a jacy są dla mnie :(Nie wiem już co mam robić... Czuję się jakbym dla wszystkich była kulą u nogi. Czy ktoś z was miał tak samo? Jak sobie radzić z tymi samotnymi wieczorami, widząc jak inni świetnie się bawią? Chcę też dodać, że ostatnio rozstałam się z chłopakiem i strasznie mnie to wszystko dobija z zdwojoną siłą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ja mam tak samo nikt mnie nie chce moje zycie to porażka czy to juz koniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111

Nie pchaj się tam, gdzie Cię nie chcą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111

Nie pchaj się tam, gdzie Cię nie chcą to nie ma sensu czy bedziesz tam czy nie oni się znają z podwórka i nowa osoba im niepotrzebna Możesz nawet nie żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ale to że lubisz wypić i iść do klubu to nikogo nie interesuje bo to każdy umie, jak masz 21 lat to już powinnaś wiedzieć że imponowanie komuś wypitym alko czy liczbą godzin spędzonych na imprach nikogo nie bawi w dorosłym życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×