Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosc

Matka mi zapewniła nic z tego co jest najwazniejsze w zyciu

Polecane posty

Gość gosc

a zapewnila wiele rzeczy, ktore sa zrodlami moich nerwic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość co

Cóż, nie każdy nadaje się na rodzica, nic na to nie poradzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Gość gosc napisał:

a zapewnila wiele rzeczy, ktore sa zrodlami moich nerwic

nie ty pierwszy nie ostatni.....

1. odetnij się od źródła toksycznych emocji

2.przemienić myślenie zablokuj toksyny nie plac złem za zło...nienawiść niszczy ciebie...

3.leczenie nerwicy..

4.nie kopiuj tego co w domu nie żyj takim samym życiem terapia...

5 nie musisz tego wspominać odetnij się od tych złych emocji....

kontrola emocji....

rozum ostrzyga ..co jest dobre pozytywne co buduje...co niszczy

co niszczy toksyczne emocje złość nienawiść zal ....wywalić z serca na śmietnik...

nie ty pierwszy i ostatni nic nie dostałeś.....my tez nic matka zniszczona przez wojnę...i wszyscy rękawy zakasaliśmy....nie użalać się nad sobą tylko powiem brzydko zap....i będziesz tez miał z jednaj roboty szlo się do drugiej...z jednego kursu na drugi kształcić ..i będziesz się rozwijał...jesteś wierzący...to modlitwa o uwolnieni z pod zlo rzeczna pomaga...bardzo pomaga...twoje życie co z nim zrobić to będziesz mal...rękawy zakasał i za p....my tak robiliśmy i dziś każda ma....idzie idzie...nie użalaj się ...zarób kształć się..jeden kurs drugi,..jena szkoła druga praca ty tam ..nie ma op..ie...trzeba nauczyć się cerpic i nic się z tego nie robić...męstwo......odwaga..le,k ogranicza i manipuluje ..leczyć i wyrzekać się lek,kow

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Mi też matka nie dała nic na start. Najgorsze jest to, że wiem, że na starość będę musiała ją utrzymywać bo nie ma emerytury. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mi matka dała mieszkanie. Nie widziałam jej przez 25 lat bo jak miałam pół roku to podrzuciła mnie dziadkom " na weekend" i wyjechała z jakimś gachem do Stanów. Byli tam nielegalnie, więc nie mogła przyjechać. Dzwoniła raz na rok na święta. Nie interesowało jej, czy dziadkowie mają siłę, pieniądze i chęci by mnie utrzymywać. Dziadkowie dawali mi odczuć,że jestem przybłęda,bo moja matka się puściła za młodu i mnie im podrzuciła. Byłam grzeczną dziewczynka, ale ciągle narzekali jakim jestem dla nich utrapieniem i że powinnam ich po stopach całować że mnie nie oddali do domu dziecka. Czasem myślałam,czy nie zgłosić się do tego domu dziecka, bo tam nikt by mi nie sapał nad głową o każdą podpaskę czy kromkę chleba.

Jak miałam 25 lat mama sobie przypomniała, że ma w Polsce córkę ( w Stanach ma dwoje dzieci, które z nią normalnie mieszkają i są bardzo szczęśliwa rodziną) i wysłała mi 250 tysięcy na mieszkanie.

Kij z tym, że dziadkowie włożyli w moje wychowanie dużo więcej kasy, bo jednak mieszkałam u nich póki nie skończyłam studiów. Kij z tym, że o mnie nie pamiętała i zostawiła mnie ludziom, którzy totalnie nie nadawali się na opiekunów. Kij z tym, że dziadkowie mieli pracę i nikt ich nie powiadomił, że zostanie u nich niemowlę. Dała im torbę z paczką pieluch, mlekiem w proszku i paroma ciuszkami. Zorganizowanie żłobka w 87 roku w parę dni? Dobrze, że w tamtych czasach było inne podejście to nikt nie pytał o zgodę jakiegoś opiekuna prawnego czy coś... Bo niestety ale ojca nie mam, mamusia nie wiedziała kto ją zapłodnił i nie znała jego imienia. Dziadkowie uraczali mnie tą historią średnio co wtorkowy obiad. 

W rzyci mam to mieszkanie, gdybym miała wybór to wolałabym nie dostać nic materialnego od rodziców, ale mieć mamę i tatę.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Gość Gość napisał:

Mi matka dała mieszkanie. Nie widziałam jej przez 25 lat bo jak miałam pół roku to podrzuciła mnie dziadkom " na weekend" i wyjechała z jakimś gachem do Stanów. Byli tam nielegalnie, więc nie mogła przyjechać. Dzwoniła raz na rok na święta. Nie interesowało jej, czy dziadkowie mają siłę, pieniądze i chęci by mnie utrzymywać. Dziadkowie dawali mi odczuć,że jestem przybłęda,bo moja matka się puściła za młodu i mnie im podrzuciła. Byłam grzeczną dziewczynka, ale ciągle narzekali jakim jestem dla nich utrapieniem i że powinnam ich po stopach całować że mnie nie oddali do domu dziecka. Czasem myślałam,czy nie zgłosić się do tego domu dziecka, bo tam nikt by mi nie sapał nad głową o każdą podpaskę czy kromkę chleba.

Jak miałam 25 lat mama sobie przypomniała, że ma w Polsce córkę ( w Stanach ma dwoje dzieci, które z nią normalnie mieszkają i są bardzo szczęśliwa rodziną) i wysłała mi 250 tysięcy na mieszkanie.

Kij z tym, że dziadkowie włożyli w moje wychowanie dużo więcej kasy, bo jednak mieszkałam u nich póki nie skończyłam studiów. Kij z tym, że o mnie nie pamiętała i zostawiła mnie ludziom, którzy totalnie nie nadawali się na opiekunów. Kij z tym, że dziadkowie mieli pracę i nikt ich nie powiadomił, że zostanie u nich niemowlę. Dała im torbę z paczką pieluch, mlekiem w proszku i paroma ciuszkami. Zorganizowanie żłobka w 87 roku w parę dni? Dobrze, że w tamtych czasach było inne podejście to nikt nie pytał o zgodę jakiegoś opiekuna prawnego czy coś... Bo niestety ale ojca nie mam, mamusia nie wiedziała kto ją zapłodnił i nie znała jego imienia. Dziadkowie uraczali mnie tą historią średnio co wtorkowy obiad. 

W rzyci mam to mieszkanie, gdybym miała wybór to wolałabym nie dostać nic materialnego od rodziców, ale mieć mamę i tatę.

 

 

kochana ciesz się ..ze masz choć mieszkanie moja matkę zniszczyła wojna choroba..i co z tego ze miałam matkę ojca nie byli pijakami nie..ojciec ubus ubowiec..a mata zniszczona przez wojnę ...i co żadnej miłości i tak nie miałam matka ciężką depresje ...i co....wiec otrząśnij się z tego,,, babka tez mnie nienawidziła ..myślisz ze nie przeszłam piekła...jednak terapia i uzdrowienie wewnętrzne na modlitwie o uzdrowienie zabrało mi rany i wypełniło dziurę emocjonalna.....inaczej jak będziesz rozpamiętywać to zniszczysz siebie kup książkę don colberta zabójcze emocje....wyzuć zablokuj wszystkie toksyczne emocje-zła adrenalina hormon stresu..będziesz chorować..

rozum wola rozum rozstrzyga co jest budujące a co niszczy....wiec zablokuj te emocje weź terapie.....i ciesz się ze choć mieszkanie masz.....i ciesz się życiem nie żyj toksynami bo będziesz z gorzkla baba...a masz być radosna kobieta ..rozdawać radość..bylo minęło---------- i nie wróci ja tez nie zaznałam od chorej matki jednego przytulenia...i musiałam mieć terapie i latałam po modlitwach o uzdrowienie..teraz jest już ok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×