Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Weronika

Mniej zamożny a ma więcej gestu i klasy

Polecane posty

Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

po prostu, nie chce mu się iść do kwiaciarni, uważa to za głupotę i tyle, ma do tego prawo i co takowemu zrobisz?. a ty jak to będziesz interpretować czy przejdziesz nad tym do porządku dziennego czy też będziesz truć dvpe jak ważna jest to zachcianka (przez to staje się inwazyjna) zależy od ciebie. czasy domu rodzinnego, gdzie cały dom stawał na głowie by wyjść naprzeciw oczekiwaniom emocjonalnym księżniczki dawno masz już za sobą. na tym opiera się dorosłe życie - nie zawsze ma się to co chce. a żąłosne manipulacje mające na celu osiągnięcie swojego spotkać się mogą z szyderczym śmiechem, bo jeśli nie zarabiasz najniższej karjowej i nie mieszkasz na zapadłej wsi sama możesz iść do kwiaciarni czy masz fobię społeczną i bytowanie wśród ludzi, zapytanie o kwiatka Cię krępuje? 😄

A jej się nie chce gotować obiadu jak on wraca z pracy o 18, uważa to za głupotę i tyle, co jej zrobisz? Przejdziesz nad tym do porządku dziennego czy będziesz truć kobiecie dvpe jak ważne jest mieć obiad po długim dniu w pracy podczas gdy ona wraca o 15 (robiąc z tego inwazyjną zachciankę?) Zależy od ciebie.

 

W ten sposób można podejść do każdej potrzeby. Bo gotowy obiad to też nie jest sprawa niezbędna do zycia- facet może sam ugotować, albo zamówić. Wprawdzie na pewno wolałby żeby zrobiła to ona (analogicznie do akcji z kwiatkami)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
26 minut temu, Gość gość napisał:

Przeczytałem tylko do drugiego akapitu. Bo trudnym dzieciństwem można usprawiedliwić dosłownie wszystko a tak to w cywilizowanym społeczeństwie nie funkcjonuje 🙂 To nie jest trauma wojenna lub czas anomii.

Co do drugiego akapitu - tak znam człowieka, który ze względu na urok osobisty często spraszał panie już będące na lewo z moralnością na pokoje w ściśle określonym celu i nie musiał płacić. Następnie proponował układ pod jego skrzydłami (nie sponsoring) i tu pani włączyła sie kalkulacja czyli kasa w biedrze lub użeranie się z chemią jako fryzjerka a całkiem wygodne życie  bez większego wysiłku- bo jako, że musiał skakać to i była kawalerka na niego, gwarancja interwencji, a nawet treningów personalnych. Na pustą dziewuchę zadziałała wizja wygodnego życia w Warszawce, słowem wyrachowanie a nie jakiś ślad po dzieciństwie. A jak wspominałem - ona i tak sex lubiła tylko teraz poszła na skróty i miała dzięki temu zarabiać. Jeśli się nie zgadzała to nie było żadnych porwań, niewolnictwa, dzieczyno ja nie wiem co one Ci za farmazonów nawciskały 😄

Jak panience nie odpowiadają warunki to idą na prywatkę albo zabierają ciuchy i jeszcze zeznaniami na CBŚ potrafią postraszyć. Model rekrutacji jest IDENTYCZNY w 99% w Polsce. Więcej nie będę się rozpisywać ani więcej czytać, bo okolicznościami można uzasadnić wszystko jak wspominałem - nawet konflikt z powszechnie obowiązującymi normami moralnymi. Nie tędy droga.

Słowem jesteś niewiarygodna a temat znasz z kilku rozmów i artykułu. Niepotrzebnie zgrywasz głos ekspercki.

Nosz kurła powinniscid sie przy zawodowkach z kolega reklamowac! I rekrutowac! Lepiej byc dziwer;ką niżeli fryzjerka! I dajemy multisporta:) jak to taki fajny i letki kawalek chleba to rzuc swoja robote i dolacz do branzy. Biedni alfonsi, dobrze ze divy zwiazkow zawodowych nie moga zakladac 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość gość napisał:

ta, kobieta 35 rż z dziećmi w złej sytuacji finansowej, chyba jedynie w jej artykule. widać, że się objawiła ta stażystka z wp.pl i zaraz będzie z tego kolejny artykulik.

a tymczasem samotna kobieta z dziećmi to obecnie najbardziej doinwestowana grupa społeczna w Polsce. alimenty - jak nie od ojca, a jeśli jest NN to od pańswta, opcjonalnie FA (gdzieś tam jest temat, że jedna może pozwać nawet... dziadków od strony meżą :O), 500+, kosiniakowe, często mieszkanie gminne, obiady dla dzieci w szkole - rzeczywiście nie ma wyjścia musi się sprzedawać.

dziffka to dziffka one usprawiedliwią wszystko, jeszcze sama wspomina, że okradają klientów, a ta ich broni bo one takie biedne. one zawsze są w kolizji z moralnością, ojciec nie nauczył je jak zarabiać, matka kręgosłupa moralnego, to idą przez życie na skróty.

po czasie przychodzi refleksja w związku z własnym uprzedmiotowieniem i odreagowują ćpaniem - przy czym "opiekun" prochów nie chce mieć na kwadracie, więc już nie da rady zrzucić na niego odpowiedzialności... albo może, jeśli by jej tak powiedziały to by tak opisała temat... a z uzależnieniem przychodzą różne psychozy, w tym maniakalna "nie mogę odejść, bo mnie zabiją" albo rodzina dostanie materiały - taaa.... bo do tej pory nie podejrzewała, że coś dziwnie się córuni stopa życiowa poprawiła i te Kanary to pewnie z premii z taśmy montażowej.

zresztą one same się pchają w układ, wiele świadczy usługi w hostelach, które już i tak funkcjonują tylko dlatego, że idzie za nimi sława średnio legalnych interesów: a to automaty w piwnicy czyli nielegalne kasyno, papieroski bez akcyzy pod ladą bo Ukraińcy na pokojach a do tego jeszcze kompleksowo panienka na godzinki i z recepcji odmierzają czas pukając, że wizyta dobiegła końca.

szkoda słów na taki warsztat dziennikarski, takie obiektywne mamy właśnie media.

W sumie gdyby nie bylo chetnych na uslugj to dziw tez by nie bylo, nie zal mi facetow okradanych w boooordelach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

A jej się nie chce gotować obiadu jak on wraca z pracy o 18, uważa to za głupotę i tyle, co jej zrobisz? Przejdziesz nad tym do porządku dziennego czy będziesz truć kobiecie dvpe jak ważne jest mieć obiad po długim dniu w pracy podczas gdy ona wraca o 15 (robiąc z tego inwazyjną zachciankę?) Zależy od ciebie.

 

W ten sposób można podejść do każdej potrzeby. Bo gotowy obiad to też nie jest sprawa niezbędna do zycia- facet może sam ugotować, albo zamówić. Wprawdzie na pewno wolałby żeby zrobiła to ona (analogicznie do akcji z kwiatkami)

a co to dla mnie za problem ugotować obiad? twój misio nie umie, więc musi latać z kwiatkami?

w życiu bym się nie zarzynał w robocie do 18, szanjmy się ludzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

W sumie gdyby nie bylo chetnych na uslugj to dziw tez by nie bylo, nie zal mi facetow okradanych w boooordelach

 Już można zgłupieć. Rozumiem, że nie ma na forum jednomyślności, ale raz słychać: jak nie potrafisz (uwaga!) DOROSNĄĆ do małżenstwa (w domyśle przyjąć jedyną możliwą babską wizję) to łaź do burdelów, a teraz jakby nie było chętnych to by nie było profesjonalistek. Pozostaje chyba jak Japończykom sex lalki wymyśleć żeby ogół kafeterii był zadowolony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Realistka
2 minuty temu, Gość gość napisał:

a co to dla mnie za problem ugotować obiad? twój misio nie umie, więc musi latać z kwiatkami?

w życiu bym się nie zarzynał w robocie do 18, szanjmy się ludzie 😄

Ty się wogóle nie zarzynasz bo siedzisz tu od rana. Wniosek- bezrobotny, ale jeszcze marzyciel🤣

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
19 minut temu, Gość gość napisał:

a co to dla mnie za problem ugotować obiad? twój misio nie umie, więc musi latać z kwiatkami?

w życiu bym się nie zarzynał w robocie do 18, szanjmy się ludzie 😄

To możesz sobie wziąć za przykład cokolwiek innego co robi dla Ciebie Twoja żona, a bez czego byłoby Cu w życiu gorzej. Nie wiem, robi rosół jak jesteś chory, przypomina Ci o czyichś urodzinach, no cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A jeszcze co do tych którzy mówią że skąpstwo to nie wada- nie wiem czy wiecie jaka jest różnica między skąpstwem a oszczędnością: 

Facet oszczędny optowalby za tańsza restauracja na randkę, albo zaproponowałby wspólne gotowanie w domu i film na netfliksie.

Skąpy facet pójdzie do restauracji i będzie się cieszył jeśli partnerka zapłaci bo "tyle wygrał".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magenta

Wracając do głownego tematu poruszonego przez autorkę, że im więcej ktoś ma pieniędzy, tym wiekszym jest skąpcem, to cos w tym chyba jest.  Związków z bogaczami nie przerabiałam, więc tu nie mam doświadczeń, ale zauważyłam ten trend np. u moich byłych szefów.  Mówimy o korpoprezesach i viceprezesach z rocznym dochodem w okolicach pół miliona do miliona euro.  Kilka sytuacji:

1. szef musi zaplacić za coś jakieś 100eur.  Prosi mnie, żebym za niego założyła, bo on akurat "nie ma drobnych".  Zakładam i potem przez pół roku nie moge sie doprosić o zwrot, bo nie ma tyle przy sobie, bo nie ma drobnych, bo jest koniec miesiąca i jest pod kreską, bo mam mu nie zawracć głowy takimi groszami, itd.  Oddał w końcu po pół roku z ogromnym fochem.

2. szef do pracy jeździ samochodem, natomiast na spotkanie z klientami w obrębie centrum miasta jedzi metrem, żeby nie stać w korkach.  Tylko że szkoda mu paru euro na bilet (które i tak odliczyłby od podatku), więc chodzi po całej firmie i sępi od pracowników, żeby mu pożaczyli swoje bilety miesięczne (których zresztą nigdy nie oddawał)

3. szef organizuje impreze urodzinową dla swojej żony i szuka DJa.  Mówię, że moge mu polecic kilka osób i mówie jakie są stawki (po znajomości, więc niewygórowane).  On wpada w oburzenie, że no jak to jakiś "didżejczyna" śmie oczekiwać od niego jakichkolwiek pieniędzy, czy on zdaje sobie w ogóle sprawe z tego kim on jest, i jaki to zaszczyt prowadzić imprezę u niego.  Jeśli bardzo chce, może się ewentualnie poczęstować jedzeniem, ale tylko symbolicznie, bo jest wyliczone

4. szef za każdym razem, kiedy kupuje sobie nowy mebel, gadżet, opony do samochodu itp umawia się na płatnośc przelewem i jako numer kontaktowy podaje moją służbową komórkę. Przelewów nie robi. I ja tak średnio raz na 2 tygodnie dostaje telefony z działu windykacji z różnych firm, że mój szef po raz kolejny nie zapłacił za jakieś zakupy.  Informuje go o telefonie,  w odpowiedzi słyszę, że po to im dał mój numer, żebym ja im wytłumaczyła kim on jest i że on za nic nie będzie płacił, bo mu się powinno należeć za darmo i mu na takie "bzdety" szkoda pieniędzy.

Mówię tu o 4 różnych osobach. Nie wiem jacy są wobec swoich rodzin i chyba nie chciałabym sie dowiadywac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
35 minut temu, Gość Magenta napisał:

Wracając do głownego tematu poruszonego przez autorkę, że im więcej ktoś ma pieniędzy, tym wiekszym jest skąpcem, to cos w tym chyba jest.  Związków z bogaczami nie przerabiałam, więc tu nie mam doświadczeń, ale zauważyłam ten trend np. u moich byłych szefów.  Mówimy o korpoprezesach i viceprezesach z rocznym dochodem w okolicach pół miliona do miliona euro.  Kilka sytuacji:

1. szef musi zaplacić za coś jakieś 100eur.  Prosi mnie, żebym za niego założyła, bo on akurat "nie ma drobnych".  Zakładam i potem przez pół roku nie moge sie doprosić o zwrot, bo nie ma tyle przy sobie, bo nie ma drobnych, bo jest koniec miesiąca i jest pod kreską, bo mam mu nie zawracć głowy takimi groszami, itd.  Oddał w końcu po pół roku z ogromnym fochem.

2. szef do pracy jeździ samochodem, natomiast na spotkanie z klientami w obrębie centrum miasta jedzi metrem, żeby nie stać w korkach.  Tylko że szkoda mu paru euro na bilet (które i tak odliczyłby od podatku), więc chodzi po całej firmie i sępi od pracowników, żeby mu pożaczyli swoje bilety miesięczne (których zresztą nigdy nie oddawał)

3. szef organizuje impreze urodzinową dla swojej żony i szuka DJa.  Mówię, że moge mu polecic kilka osób i mówie jakie są stawki (po znajomości, więc niewygórowane).  On wpada w oburzenie, że no jak to jakiś "didżejczyna" śmie oczekiwać od niego jakichkolwiek pieniędzy, czy on zdaje sobie w ogóle sprawe z tego kim on jest, i jaki to zaszczyt prowadzić imprezę u niego.  Jeśli bardzo chce, może się ewentualnie poczęstować jedzeniem, ale tylko symbolicznie, bo jest wyliczone

4. szef za każdym razem, kiedy kupuje sobie nowy mebel, gadżet, opony do samochodu itp umawia się na płatnośc przelewem i jako numer kontaktowy podaje moją służbową komórkę. Przelewów nie robi. I ja tak średnio raz na 2 tygodnie dostaje telefony z działu windykacji z różnych firm, że mój szef po raz kolejny nie zapłacił za jakieś zakupy.  Informuje go o telefonie,  w odpowiedzi słyszę, że po to im dał mój numer, żebym ja im wytłumaczyła kim on jest i że on za nic nie będzie płacił, bo mu się powinno należeć za darmo i mu na takie "bzdety" szkoda pieniędzy.

Mówię tu o 4 różnych osobach. Nie wiem jacy są wobec swoich rodzin i chyba nie chciałabym sie dowiadywac...

Właśnie chciałam pytać czy to ten sam człowiek. Straszna patola, z mojego doświadczenia tak się zachowują nowobogaccy (a i oni się dziela na takich właśnie sknerusow i na zbytnio rozrzutnych). Stare pieniądze zwykle po prostu zachowują się normalnie, tak jak każdy kowalski- czyli jakieś powiedzmy 40% zarobków odkładają (inwestują), za 40% zyja, a 20% wydają na przyjemosci i zachcianki. Nie kupują złotych bentleyow ani nie kradną biletów miesięcznych pracownikom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elżbieta
10 godzin temu, Gość Weronika napisał:

Cześć dziewczyny, mam 30 lat i pracuje w korpo, zarabiam w miarę, bez szału, ale przyzwoicie. Nigdy nie patrzyłam na kasę u faceta, ale zależało mi, żeby był ambitny i żebyśmy żyli w związku partnerskim-bez utrzymywania siebie na wzajem, żeby każdy miał swoją kasę, tak jest najlepiej. Kiedyś poznałam dość zamoznego technologia, facet wykształcony i z dobrą pensja, na pierwszy rzut oka sympatyczny i co? Kwiaty kupił mi raz i to najtańsze, zawsze wpychal na siłę jedzenie w knajpie "bo zapłacone to trzeba wszystko zjeść" - nie ważne że pod gardło podchodzi, sknera totalny. Dodam, ze kilka razy ja płaciłam za randkę, spoko nie mam z tym problemu, ale on się wyraźnie wtedy cieszył jakby tysiaka conajmniej zaoszczędzil a nie 100 zł... Teraz jestem z facetem młodszym od poprzedniego, w moim wieku, na dorobku, ale ciągle awansuje i idzie w górę, zarabia mniej niż poprzedni i wiecie co? Ma klasę, ma gest, jest prawdziwym dzentelmanem. Pasuje mi że płacimy rachunki mieszkaniowe na pół, on za to ciągle robi mi jakieś niespodzianki, nie jest sknera tylko prawdziwym facetem. Nie zazdroszczę kurom domowym "bogaczy robotników" za granicą ani prezesów sresow🤣🤣🤣🤣 zaraz się jakaś odezwie że jej mąż zarabia 20 a też jest super- no to gratulacje 🙂 pozdrawiam kury domowe, utrzymanki i naterialistki🤣🤣-jestescie żałosne 🙂

A co ty autorko innym  kobietom ubliżasz? Kto ci dał prawo z pogardą pisać o innych. Weź ty się puknij w łeb. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magenta
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Właśnie chciałam pytać czy to ten sam człowiek. Straszna patola, z mojego doświadczenia tak się zachowują nowobogaccy (a i oni się dziela na takich właśnie sknerusow i na zbytnio rozrzutnych). Stare pieniądze zwykle po prostu zachowują się normalnie, tak jak każdy kowalski- czyli jakieś powiedzmy 40% zarobków odkładają (inwestują), za 40% zyja, a 20% wydają na przyjemosci i zachcianki. Nie kupują złotych bentleyow ani nie kradną biletów miesięcznych pracownikom.

Gdyby to był jeden człowiek, uznałabym to za pojedyncze dziwactwo.  Ale to jest jakiś szerszy trend.  Znajome, które pracuja w podobnych firmach mówią to samo. Chyba nigdy nie zostanę milionerką, bo byłoby mi zwyczajnie wstyd w ten sposób probowac przykutwic i zbic fortunę.  Z tego co wiem, to każdy z nich. przynajmniej z tego co opowiadali, pochodził z bardzo dobrze usytuowanej rodziny, więc na nowobogackich raczej nie wyglądali.  

Ale odnośnie nowobogackich też masz rację.  Przypomniała mi się sytuacja spred kilkunastu lat, kiedy zaczełam randkować z jednym facetem.  Zarabiał podobnie do mnie (troche powyżej średniej krajowej, ale bez szczegolnych szalenstw), jego siostry tez na podobnym poziomie.  Generalnie ich rodzice usytuowani byli cale zycie raczej średnio, dopiero dzieci powiedzmy się wybiły.  Siostry szastały kasą na prawo i lewo, aż do przesady (co 2 miesiące wypady do Nowego Jorku na zakupy, wszystkie ciuchy od projektantów itd), a on z kolei okazał się kutwą jakich mało.  U siebie w mieszkaniu spał w kuchni na dmuchanym materacu, a wszystki pokoje podnajmował i namawiał mnie, że ja u siebie powinnam robic to samo, jadł tylko chleb z margaryną, chyba że był w gościach, to wtedy najadał sie na zapas.  U mnie w domu wyliczał mi plasterki pomidora, ktore kładłam na kanapkę, a potem dzwonił do mojje mamy, prosząc, żeby wpłynęła na mnie, żebym mniej jadła, bo jedzenie przeciez kosztuje.  Nigdy nie byl na wakacjach ani w restauracji, ani w kinie nawet, ubierał sie tylko w to co kupiła mu mama lub siostry.  Nie z biedy, tylko z oszczędności. Kiedy odpuściłam sobie te znajomość, bo na dłuższą metę nie da sie z kims takim żyć, przybiegł do mnie z wydrukowanym wyciągiem z konta, gdzie było podświetlone 20 euro, które wydał na kwiatki, które dał mi na urodziny oraz 7 euro, które wydał na czekoladki dla mojej mamy, kiedy poznał moich rodziców. I domagał sie zwrotu inwestycji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
22 minuty temu, Gość Magenta napisał:

Gdyby to był jeden człowiek, uznałabym to za pojedyncze dziwactwo.  Ale to jest jakiś szerszy trend.  Znajome, które pracuja w podobnych firmach mówią to samo. Chyba nigdy nie zostanę milionerką, bo byłoby mi zwyczajnie wstyd w ten sposób probowac przykutwic i zbic fortunę.  Z tego co wiem, to każdy z nich. przynajmniej z tego co opowiadali, pochodził z bardzo dobrze usytuowanej rodziny, więc na nowobogackich raczej nie wyglądali.  

Ale odnośnie nowobogackich też masz rację.  Przypomniała mi się sytuacja spred kilkunastu lat, kiedy zaczełam randkować z jednym facetem.  Zarabiał podobnie do mnie (troche powyżej średniej krajowej, ale bez szczegolnych szalenstw), jego siostry tez na podobnym poziomie.  Generalnie ich rodzice usytuowani byli cale zycie raczej średnio, dopiero dzieci powiedzmy się wybiły.  Siostry szastały kasą na prawo i lewo, aż do przesady (co 2 miesiące wypady do Nowego Jorku na zakupy, wszystkie ciuchy od projektantów itd), a on z kolei okazał się kutwą jakich mało.  U siebie w mieszkaniu spał w kuchni na dmuchanym materacu, a wszystki pokoje podnajmował i namawiał mnie, że ja u siebie powinnam robic to samo, jadł tylko chleb z margaryną, chyba że był w gościach, to wtedy najadał sie na zapas.  U mnie w domu wyliczał mi plasterki pomidora, ktore kładłam na kanapkę, a potem dzwonił do mojje mamy, prosząc, żeby wpłynęła na mnie, żebym mniej jadła, bo jedzenie przeciez kosztuje.  Nigdy nie byl na wakacjach ani w restauracji, ani w kinie nawet, ubierał sie tylko w to co kupiła mu mama lub siostry.  Nie z biedy, tylko z oszczędności. Kiedy odpuściłam sobie te znajomość, bo na dłuższą metę nie da sie z kims takim żyć, przybiegł do mnie z wydrukowanym wyciągiem z konta, gdzie było podświetlone 20 euro, które wydał na kwiatki, które dał mi na urodziny oraz 7 euro, które wydał na czekoladki dla mojej mamy, kiedy poznał moich rodziców. I domagał sie zwrotu inwestycji...

Jezus Maria. Ale masz egzemplarze! 

Mi jedyne co przychodzi do głowy to jeden kolega z ubogiej wręcz rodziny, piekielnie bystry i ambitny, już przed skończeniem studiów kosił nieźle siano, a do dzisiaj mieszka w kawalerce przerobionej ze strychu, ubiera się w sumie tak jak zawsze, jakieś tańsze sieciowki, jedyne co to nie oszczędza na wakacjach i podróżach, a tak to żyje jak wcześniej, ale dusigroszem nie jest bo nigdy nie był. 

A tak to z zamożniejszych ludzi nie znam nikogo przesadnie oszczędnego, a już na pewno nie skąpca. 

Ja kiedyś musiałam liczyć każdy grosz, teraz- kiedy ja zarabiam bardzo dużo, a mój mąż trzykrotnie więcej, ogromną radość sprawia nam wydawanie pieniędzy na przyjemności dla siebie i dla naszych bliskich. Inaczej po co komu pieniądze? Oczywiście odkładali byśmy więcej gdybyśmy zaciskali pasa, ale po co? Żeby na starość być bardzo bogatym człowiekiem który całe życie się katował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magenta
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Jezus Maria. Ale masz egzemplarze! 

Mi jedyne co przychodzi do głowy to jeden kolega z ubogiej wręcz rodziny, piekielnie bystry i ambitny, już przed skończeniem studiów kosił nieźle siano, a do dzisiaj mieszka w kawalerce przerobionej ze strychu, ubiera się w sumie tak jak zawsze, jakieś tańsze sieciowki, jedyne co to nie oszczędza na wakacjach i podróżach, a tak to żyje jak wcześniej, ale dusigroszem nie jest bo nigdy nie był. 

A tak to z zamożniejszych ludzi nie znam nikogo przesadnie oszczędnego, a już na pewno nie skąpca. 

Ja kiedyś musiałam liczyć każdy grosz, teraz- kiedy ja zarabiam bardzo dużo, a mój mąż trzykrotnie więcej, ogromną radość sprawia nam wydawanie pieniędzy na przyjemności dla siebie i dla naszych bliskich. Inaczej po co komu pieniądze? Oczywiście odkładali byśmy więcej gdybyśmy zaciskali pasa, ale po co? Żeby na starość być bardzo bogatym człowiekiem który całe życie się katował?

Tez wychodzę z tego samego założenia, ze trumna nie ma kieszeni i na tamten świat kasy nie zabiorę. Ważne tylko, żeby nie przepierdzielać wszystkiego i mieć zawsze coś odłożone na czarną godzinę. Nigdy zreszta pieniądze nie stanowiły dla mnie wartości samej w sobie, były raczej środkiem do realizowania marzeń oraz sprawiania przyjemności najblizszym i sobie. A oszczędzać lubię na coś, a nie dla samego faktu ciułania do skarpety. W tej chwili z facetem planujemy ślub i zakup mieszkania, wiec trochę ograniczyliśmy szaleństwa, bo czekają nas wydatki, ale w dalszym ciągu lubimy sprawiać sobie nawzajem drobne przyjemności, typu właśnie kwiatki, ulubione wino czy czekolada :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tja
17 godzin temu, Gość Gosc napisał:

Biedni alfonsi, dobrze ze divy zwiazkow zawodowych nie moga zakladac 🙂

A właśnie, że mogą 😉

Wpiszcie w wyszukiwarkę: PROSTYTUCJA LEGALNA CZY NIE?

(Square)

Nie korzystam ani nigdy nie korzystałem z takich usług, ale co nieco wiem. Poznałem w wieku lat dwudziestu śliczną i zgrabną dziewczynę, została przyjaciółką. Byłaby nawet moją dziewczyną gdyby nie drobna wada. Miała okropny, chrapliwy głos jakby się demestosem opiła. Po jakimś czasie kontakt się urwał. Minęło kilka lat i spotkaliśmy się całkiem przypadkowo. Pogadaliśmy. Została prostytutką i była z tego dumna. Poważnie! Z fajnej rodziny, bez jakiś traum życiowych, lubiła i seks i pieniądze. Nawet zaproponowała mi darmową usługę po starej znajomości 🙂 Nie skorzystałem. Jak sobie pomyślałem czym się mogła w swojej pracy zarazić to odeszła mi jakakolwiek ochota. Przy tej okazji jeszcze poznałem jej dwie koleżanki po fachu. Radosne, roześmiane, wesołe dziewczyny

Ad Rem. Ta koleżanka co tu elaboraty tłustym drukiem smaruje może też by obejrzała ten filmik, który zapodałem. Warto poszerzać swoje horyzonty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...

Ta Francuska jest bardzo przekonywująca 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×