Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Magda999

Poród / facet / wątpliwości

Polecane posty

Gość Magda999

Witajcie. Za Msc przyjdzie na świat nasze dziecko. Znamy się 7 lat, ale jakoś tak wyszło, że mieszkamy razem od roku. Wcześniej spędzalismy razem weekendy oraz jakieś spotkania w ciągu tygodnia. Problem dotyczy mojego partnera i jego podejścia do życia / związku. Mieszkamy u mnie z moją mamą, która nie wtrąca się w nasz związek nawet gdy widzi, że partner daje mi "popalić" Problem polega na tym, że facet uważa, że to nie jego dom. Kurcze jesteśmy razem, za chwilę będziemy rodzicami, więc takie słowa sprawiają mi mega przykrość. W związku z powyższym nie czuje potrzeby jakoś o ten dom zadbać, jeśli sprząta to tylko nasz pokój, myje naczynia raz dziennie i wyniesie śmieci. Żeby zrobił coś więcej muszę się bardzo prosić co jest dla mnie na obecną chwilę bardzo denerwujące i wolę zrobić to sama mimo, że przez mój stan mi ciężko niż prosić po kilka razy i widzieć łaskę. Nie czuję też w nim wsparcia, często jest zazdrosny choć nie ma powodu. Ciąża od 6 Msc jest zagrożona wczesnym porodem w związku z czym jakieś wycieczki/ długie spacery przemęczenie się nie jest wskazane. To nie moje widzi misie, tylko wytyczne lekarza. Ja sama byłam B aktywna przed ciąża i jestem już trochę zmęczona tym stanem, ale wiadomo że dziecko najważniejsze. Niestety partner potrafi narzekać, że mu się że mną nudzi, albo powie że wychodzi / jedzie gdzieś bo tu nuda.. Strasznie mnie to boli. Ponadto dochodzi skomplikowana sytuacja z jego rodzina, która mnie nie lubi i obgaduje. Nie będę się wdawac w szczegóły, bo musiałabym zrobić osobny temat. Niestety oni buntuja go przeciwko mnie i nie czuje z jego strony takiej pewności, że jesteśmy dla niego najważniejsi, mam wrażenie czasem że jest ze mną, bo mu tak wygodnie. Gdyby się wyniósł więcej musiałby zapłacić za jakieś mieszkanie do wynajęcia, obecnie daje mamie 600 zł na rachunki, mi 200 do skarbonki na dziecko, a reszta jest na jego wydatki. Czasem zapłaci za zakupy czy zjemy coś na mieście z jego kieszeni. Do sedna myślę o tej sytuacji i nie wiem co mam zrobić. Chciałam się wygadac i poznać opinię o tej sytuacji. Przepraszam za brak składni. Za wszystkie odp dziękuję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Chciałam dodać, że nigdy nie dałam mu odczuć, że to nie jego dom. Podkreślam, że jest nasz, że też jego. Wynieść się stąd nie mogę przez wzgląd na sytuację rodzinną, mama nie może mieszkać sama, ale on nie ma z tego tytułu żadnych problemów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

nie oczekuj szacunku jesli siedzisz w domu i narzekasz na pieniadze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Siedzę w domu na L4, mam własne pieniądze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to go rozumiem. On nie czuje się u siebie więc sprząta tylko po sobie. Rozumiem też twoje podejście, ale na jego miejscu zachowywałabym się pewnie tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
9 minut temu, Jajko Pisanka napisał:

Szczerze to go rozumiem. On nie czuje się u siebie więc sprząta tylko po sobie. Rozumiem też twoje podejście, ale na jego miejscu zachowywałabym się pewnie tak samo

haha, a ja nie widze problemu by kupił swoje mieszkanie? :D facio schizuje,bo mieszka u tesciowej,a nie ma nic od siebie do zaoferowania.Autorki nie szanuje (przed tym pewnie tez tak było,no ale milosc), zachowuje sie ja buc, dziecko w drodze,a ten kozakuje choć nie ma do tego najmniejszego powodu.łaski nie robi,ze u tesciowej siedz.Poza tym zrobil dziecko to niech zachowuje sie jak przystało na męzczyzne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

To co zrobić, jeśli on nie czuje się jak u siebie? Wiadomo, że mieszkanie składa się z większej ilości pomieszczeń niż nasz pokój. Dopóki nie byłam w ciąży i teraz, gdy w niej jestem mam czas jakoś to sobie ogarniam, ale później gdy dziecko się urodzi też mi nie pomoże, bo to nie jego dom? Ja naprawdę nigdy nie dałam mu odczuć, że nie jest u siebie.. Może sobie zaprosić kogoś jak ma ochotę / zmienić coś przestawić itd. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
3 minuty temu, Gość Magda999 napisał:

To co zrobić, jeśli on nie czuje się jak u siebie? Wiadomo, że mieszkanie składa się z większej ilości pomieszczeń niż nasz pokój. Dopóki nie byłam w ciąży i teraz, gdy w niej jestem mam czas jakoś to sobie ogarniam, ale później gdy dziecko się urodzi też mi nie pomoże, bo to nie jego dom? Ja naprawdę nigdy nie dałam mu odczuć, że nie jest u siebie.. Może sobie zaprosić kogoś jak ma ochotę / zmienić coś przestawić itd. 

Chciałam dodać, że ja mam taką sytuację życiową od zawsze. Wiedział, że nie wprowadzę się z domu, bo porostu nie jest to możliwe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z tego co rozumiem do dokłada się do budżetu. Myślę, że nie chodzi wcale o pieniądze tylko o to, że on jest zwyczajnie z nią nieszczęśliwy. Siedzi bo dziecko, ale już teraz podkreśla, że mu się z nią nudzi i nie uważa tego miejsca za swój dom. Nie wiem jaka była sytuacja (czy dziecko jest planowane, chociaż nie sądzę biorąc pod uwagę co autorka opisuje). Nie tylko kobiety mają praco czuć się nieszczęśliwe mając przed sobą wizję dziecka którego mogły nie chcieć i mieszkając u teściowej. Łaski nie robi...ale jak się wyprowadzi, to znowu będzie, że zły facet bo zostawił partnerkę z dzieckiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 minuty temu, Gość Magda999 napisał:

To co zrobić, jeśli on nie czuje się jak u siebie? Wiadomo, że mieszkanie składa się z większej ilości pomieszczeń niż nasz pokój. Dopóki nie byłam w ciąży i teraz, gdy w niej jestem mam czas jakoś to sobie ogarniam, ale później gdy dziecko się urodzi też mi nie pomoże, bo to nie jego dom? Ja naprawdę nigdy nie dałam mu odczuć, że nie jest u siebie.. Może sobie zaprosić kogoś jak ma ochotę / zmienić coś przestawić itd. 

dlaczego nie wynajmiecie, nie pomyslicie o swoim mieszkaniu? serio, haslo ze on nie czuje sie jak u siebie jest dziecinne.Czyja to wina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Jajko Pisanka napisał:

Z tego co rozumiem do dokłada się do budżetu. Myślę, że nie chodzi wcale o pieniądze tylko o to, że on jest zwyczajnie z nią nieszczęśliwy. Siedzi bo dziecko, ale już teraz podkreśla, że mu się z nią nudzi i nie uważa tego miejsca za swój dom. Nie wiem jaka była sytuacja (czy dziecko jest planowane, chociaż nie sądzę biorąc pod uwagę co autorka opisuje). Nie tylko kobiety mają praco czuć się nieszczęśliwe mając przed sobą wizję dziecka którego mogły nie chcieć i mieszkając u teściowej. Łaski nie robi...ale jak się wyprowadzi, to znowu będzie, że zły facet bo zostawił partnerkę z dzieckiem. 

a razem sie nie moga wyprowadzic? 7 lat sa razem i nie potrafia razem wynajac mieszkania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość Magda999 napisał:

To co zrobić, jeśli on nie czuje się jak u siebie? Wiadomo, że mieszkanie składa się z większej ilości pomieszczeń niż nasz pokój. Dopóki nie byłam w ciąży i teraz, gdy w niej jestem mam czas jakoś to sobie ogarniam, ale później gdy dziecko się urodzi też mi nie pomoże, bo to nie jego dom? Ja naprawdę nigdy nie dałam mu odczuć, że nie jest u siebie.. Może sobie zaprosić kogoś jak ma ochotę / zmienić coś przestawić itd. 

To nie Twoja wina i więcej pewnie nie mogłaś zrobić żeby on "czuł się u siebie". Jak ktoś nie chce gdzieś mieszkać to nic z tym nie zrobisz.

Napisz coś więcej, mieszkaliście na długo razem przed ciążą? Dziecko chciane? Wcześniej mówił coś o tym czy taki układ będzie mu pasować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

a razem sie nie moga wyprowadzic? 7 lat sa razem i nie potrafia razem wynajac mieszkania?

no...nie mogą. Bo autorka musi mieszkac z matką - czytaj uważnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Dziewczyny proszę o uważne czytanie postów. Napisałam, że nie mogę się wyprowadzić przez wzgląd na mamę o czym on wiedział od początku kiedy, tylko mnie poznał. Dziecko było nasza świadomą decyzja, a nie wpadka. Właśnie czasem się zastanawiam słysząc niektóre słowa czy widząc jego zachowanie czy nie lepiej byłoby się rozstać.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Chciał zamieszkać że mną, twierdził że nasz związek tyle lat stoi w miejscu, bo spotykamy się tylko w weekendy. Wspominał też, że chciałby mieszkać sam ze mną no, ale do cholerny od 7 lat wie jaka mam sytuację, więc to był chyba wystarczający czas żeby sobie przemyśleć czy mu tak pasuje czy lepiej się rozstać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość Magda999 napisał:

Dziewczyny proszę o uważne czytanie postów. Napisałam, że nie mogę się wyprowadzić przez wzgląd na mamę o czym on wiedział od początku kiedy, tylko mnie poznał. Dziecko było nasza świadomą decyzja, a nie wpadka. Właśnie czasem się zastanawiam słysząc niektóre słowa czy widząc jego zachowanie czy nie lepiej byłoby się rozstać.. 

To powiem ci, że jestem w szoku. Jego zachowanie byłoby w miarę normalne dla kogoś kto został postawiony przed faktem dokonanym i był strasznie z tego powodu nieszczęśliwy, a nie kogoś kto chciał dziecka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Magda999 napisał:

Chciał zamieszkać że mną, twierdził że nasz związek tyle lat stoi w miejscu, bo spotykamy się tylko w weekendy. Wspominał też, że chciałby mieszkać sam ze mną no, ale do cholerny od 7 lat wie jaka mam sytuację, więc to był chyba wystarczający czas żeby sobie przemyśleć czy mu tak pasuje czy lepiej się rozstać. 

Może to jeden z tych co liczył, że zmienisz zdanie i zamieszkacie razem bez Twojej mamy?

Oczywiście to takie gdybanie - to co on sobie myślał po cichu nie zmienia sytuacji. Wiedział, że się nie wyprowadzisz, a ciąża nie była niespodzianką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Nie wiem być może chociaż dla mnie rodzice są bardzo ważni. Mam z nimi świetny kontakt od zawsze, a po drugie jestem z tych którzy wychodzą z założenia, że rodzicom w późniejszym wieku trzeba się odwdzięczyć za opiekę nad dzieckiem i to dla mnie zupełnie naturalne. 

Przykro mi też, że nie mamy tzw wspólnego budżetu, tylko każdy swoje pieniądze. Nie jestem jakąś materialistka, ponadto lepiej dysponuje pieniędzmi niż on, a potrafi mi dowalic, że jak mieszkał sam to miał na wszystko, a teraz nie. Czasem po pracy w tygodniu jak wraca każe mu coś kupić co nie jest warte więcej niż 10 zł, a w week przeważnie płacimy na zmianę. 

Partner wychowywał się w patologicznej rodzinie, nie ma żadnego wzorca jak to powinno wyglądać. Wiele lat mieszkał z matką, albo wynajmowal jakiś pokój, więc albo ona robiła za niego, albo ogarniał tylko po sobie. Kurcze może ja jestem jakaś dziwna, ale moim zdaniem powinien cieszyć się, że nie musimy wynajmować i że kiedyś to będzie moje/nasze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sara

Teoria i praktyka to dwie rozne rzeczy. Jak widac myslal, ze bedzie o. k., ale widocznie nie jest. Musi/musial cie bardzo kochac, jezeli zdecydowal sie na zwiazek z kobieta, ktora od poczatku zaznacza, ze nigdy nie wyprowadzi sie od mamy. Dla mnie byloby to nie do przyjecia. Wlasciwie to ty dyktujesz warunki, mieszkanie na zawsze z twoja matka albo wcale. Nic nie zmienisz, poniewaz z mojego punktu widzenia problemem jest twoje nastawienie. Predzej czy pozniej z pewnoscia on zakonczy ten zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999

Moja mama jest chora i nie jest stanie mieszkać sama. Wiedział o tym od zawsze. Ty zostawiła byś w takiej sytuacji własną mamę na rzecz faceta? Ja rozumiem, że to nie jest łatwa sytuacja, ale on w związku z nią nie ma żadnych trudności. Moja mama nie wtrąca się w nasz związek, gdyby nie świadomość że jest za ścianą czasem trudno byłoby odczuć jej obecność. Przykro się czyta takie słowa, ja przed nim nie ukrywalam jak jest, miał wybór, mógł się wycofać, zresztą w każdej chwili może. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc

Autorko, twoj partner zachowuje sie jak wiekszosc facetow oczywiscie sa tez i normalni i takiego zycze tobie, sobie i kazdej dziewczynie. W tobie nie tkwi problem bo mimo twoich staran nie dogodzisz wszystkim. Twoj facet chcialby zebys robila jakies nierealne dla ciebie rzeczy mimo ze wiedzial juz przed twoim zajsciem w ciaze ze nie zostawisz matki. Sam zachowuje sie jak rozpieszczony dzieciak. Nic nie pomaga, unosi sie duma, to nie jego dom wiec nic nie zrobi. Prawda jest taka ze rowniez tam mieszka i ma takie same obowiazki jak kazdy albo nawet wieksze bo to nie jego dom przeciez. Ja na twoim miejscu wywalilabym go z domu bo kiedy pojawi sie dziecko to bedziesz miala 2 niemowlakow do ogarniecia. Sama tez swojego wywalilam a byl identyczny. Wiedzial ze nie stac go na mieszkanie a ja chcialam gdzies ulokowac moje oszczednosci wiec mieszkanie kupilam. Moj szanowny partner tez do niczego sie nie poczuwal, on nie ugotuje bo to nie jego kuchnia, nie posprzata bo nie jego pokoj, nie umyje podlogi bo nie jego podloga. Podaje przyklady. Nawet za czynsz nie chcial placic ani nawet sie dokladac bo to nie jego mieszkanie. Wyje ba łam go z domu bo oswiecilo mnie ze bede musiala takiego ch u ja utrzymywac i obalugiwac cale moje zycie a tez jeszcze dziecko w drodze. Nagle rachunki sie zmniejszyly, sprzatania mniej, gotowania mniej i mniej stresu. Zaluje tylko tego ze dziecko ktore pojawi sie na swiecie bedzie mniec takiego nieogara zyciowego za ojca. Nie wiem gdzie ja mialam oczy kiedy sie z nim wiazalam. Milosc jest slepa wiec dobrze ci radze otworz oczy bo bedziesz miala prze...e a on ci nigdy w niczym nie pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Żadna sytuacja nie jest czarno biała - może jego zdaniem wyolbrzymiasz i Twoja mama wcale nie potrzebuje 24 godzinnej opieki i mieszkania z nią? 

Być może za wcześnie po wspólnym zamieszkaniu zdecydowaliście się na dziecko. Tak naprawdę nie macie wcale na to warunków. Do tego ktoś dobrze napisał - ty chcesz narzucać warunki. Nie wszystkie pary mają wspólny budżet i nie ma się wcale z czego cieszyć, że TY (nie "wy") będziesz miała mieszkanie. Z jego punktu widzenia to mogą być lata mieszkania z teściową i męczenia się w tym układzie dla mieszkania którego nie chce. Jezeli teraz mu jest gorzej niż na wynajętym pokoju to normalne, że czuje frustrację. Tak. powinien o tym pomyśleć zanim zdecydował się na dziecko i wziąć odpowiedzialność za swoje wybory, ale frustracja będzie narastać i pewnie i tak się rozstaniecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
6 minut temu, Gość Gośc napisał:

Autorko, twoj partner zachowuje sie jak wiekszosc facetow oczywiscie sa tez i normalni i takiego zycze tobie, sobie i kazdej dziewczynie. W tobie nie tkwi problem bo mimo twoich staran nie dogodzisz wszystkim. Twoj facet chcialby zebys robila jakies nierealne dla ciebie rzeczy mimo ze wiedzial juz przed twoim zajsciem w ciaze ze nie zostawisz matki. Sam zachowuje sie jak rozpieszczony dzieciak. Nic nie pomaga, unosi sie duma, to nie jego dom wiec nic nie zrobi. Prawda jest taka ze rowniez tam mieszka i ma takie same obowiazki jak kazdy albo nawet wieksze bo to nie jego dom przeciez. Ja na twoim miejscu wywalilabym go z domu bo kiedy pojawi sie dziecko to bedziesz miala 2 niemowlakow do ogarniecia. Sama tez swojego wywalilam a byl identyczny. Wiedzial ze nie stac go na mieszkanie a ja chcialam gdzies ulokowac moje oszczednosci wiec mieszkanie kupilam. Moj szanowny partner tez do niczego sie nie poczuwal, on nie ugotuje bo to nie jego kuchnia, nie posprzata bo nie jego pokoj, nie umyje podlogi bo nie jego podloga. Podaje przyklady. Nawet za czynsz nie chcial placic ani nawet sie dokladac bo to nie jego mieszkanie. Wyje ba łam go z domu bo oswiecilo mnie ze bede musiala takiego ch u ja utrzymywac i obalugiwac cale moje zycie a tez jeszcze dziecko w drodze. Nagle rachunki sie zmniejszyly, sprzatania mniej, gotowania mniej i mniej stresu. Zaluje tylko tego ze dziecko ktore pojawi sie na swiecie bedzie mniec takiego nieogara zyciowego za ojca. Nie wiem gdzie ja mialam oczy kiedy sie z nim wiazalam. Milosc jest slepa wiec dobrze ci radze otworz oczy bo bedziesz miala prze...e a on ci nigdy w niczym nie pomoze.

Widzę, że mamy bardzo podoba sytuację. Też się martwię, że po porodzie dojdzie mi więcej obowiązków, a pomocy zero. Jeśli jest się samemu wiesz, że musisz liczyć tylko na siebie i ok. Masz faceta, więc teoretycznie powinien Ci pomóc, a on umywa ręce co doprowadza do szału, a wiadomo obiad czy kolacje trzeba mu zrobić. Jeśli nic się nie zmieni w jego podejściu podejmę takie kroki, bo chcę żeby moje dziecko miało spokojna, szczęśliwa mamę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jan
9 godzin temu, Gość Magda999 napisał:

sprząta to tylko nasz pokój, myje naczynia raz dziennie i wyniesie śmieci. Żeby zrobił coś więcej muszę się bardzo prosić 

Ma rację. Płaci mamie za pokój, Tobie daje do skarbonki i kupuje jedzenie. Chcesz zrobić z niego pantoflarza

Poniżej definicja z artykułu kobieta po 30tce:

"(...)Pantoflarz nie zna słowa „kompromis”, ale to dlatego, że na wszystko z góry się zgadza – żona ma zawsze rację. Pantoflarz nic nie sądzi. Nie ma własnego zdania, papuguje po żonie. Nie wie czym jest samodzielność, nie jest mu ona zresztą do niczego potrzebna, wręcz się jej boi. Brak mu siły woli. Brak charakteru. Poniekąd pasuje mu to, że ktoś nim steruje, bo nie trzeba się wysilać, brać odpowiedzialności. Pantoflarz jest jak pocieszny robocik, wykonuje bez jęknięcia każde polecenie, i robi to dobrze, precyzyjnie i na czas.(...)"

Zasiedziałaś się, dbasz o ciążę, nie o męża. Skutki będą opłakane, bo później po porodzie będziesz dbała wyłącznie o dziecko, a męża traktowała jak bankomat. Najlepsze będzie wtedy jak Twój stwierdzi, że chce drugie, a Ty powiesz mu Misiu na drugie "nas" nie stać. Rozwód i taki żywot z mamą chcesz prowadzić, bo mąż poszedł do innej. Będziesz tłumaczyć że tak mu wygodniej. Jakie masz wykształcenie, jaki zawód?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
3 minuty temu, Jajko Pisanka napisał:

Żadna sytuacja nie jest czarno biała - może jego zdaniem wyolbrzymiasz i Twoja mama wcale nie potrzebuje 24 godzinnej opieki i mieszkania z nią? 

Być może za wcześnie po wspólnym zamieszkaniu zdecydowaliście się na dziecko. Tak naprawdę nie macie wcale na to warunków. Do tego ktoś dobrze napisał - ty chcesz narzucać warunki. Nie wszystkie pary mają wspólny budżet i nie ma się wcale z czego cieszyć, że TY (nie "wy") będziesz miała mieszkanie. Z jego punktu widzenia to mogą być lata mieszkania z teściową i męczenia się w tym układzie dla mieszkania którego nie chce. Jezeli teraz mu jest gorzej niż na wynajętym pokoju to normalne, że czuje frustrację. Tak. powinien o tym pomyśleć zanim zdecydował się na dziecko i wziąć odpowiedzialność za swoje wybory, ale frustracja będzie narastać i pewnie i tak się rozstaniecie

Jeżeli jest tak jak piszesz to wolałabym żeby odszedł sam z siebie naprawdę. I racja moja mama nie potrzebuje opieki 24/h, ale wieczorem ktoś musi jej zrobić łóżko / picie to samo z rana. Jest samodzielna jak na swoją sytuację, więc nie ogranicza nas w żaden sposób. Jeśli my chcemy wyjść z domu nie ma żadnego problemu. Muszę doprecyzować sytuację, bo nie chce żeby to jak jest z nią zostało błędnie odebrane. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Magda999 napisał:

Jeżeli jest tak jak piszesz to wolałabym żeby odszedł sam z siebie naprawdę. I racja moja mama nie potrzebuje opieki 24/h, ale wieczorem ktoś musi jej zrobić łóżko / picie to samo z rana. Jest samodzielna jak na swoją sytuację, więc nie ogranicza nas w żaden sposób. Jeśli my chcemy wyjść z domu nie ma żadnego problemu. Muszę doprecyzować sytuację, bo nie chce żeby to jak jest z nią zostało błędnie odebrane. 

Prawdę mówiąc w takiej sytuacji można to zupełnie inaczej rozwiązać - np. możesz przychodzić do mamy. Nie musisz z nią mieszkać. Rozumiem, że ty chcesz, ale rozumiem też, że on nie chce. Ludzie z rodzin patologicznych są często spragnieni miłości wiec zgadzają się nawet na najgorsze warunki byleby tylko być kochanymi. Mieszkanie z teściową nie jest najgorszym co może się komuś przytrafić, ale z czasem na pewno zacznie uwierać. Zwłaszcza, że on już sam mieszkał i miał ogólnie dużo lepszą sytuację. Może się po prostu chłopak przeliczył? 

Znam parę takich przypadków - młodzi ludzie pakowali się w niefortunne sytuację bo byli zdesperowani żeby mieć "rodzinę". Potem okazywało się, że są nieszczęśliwi i próbowali uciekać z tej sytuacji na wszystkie możliwe sposoby. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
5 minut temu, Gość Jan napisał:

Ma rację. Płaci mamie za pokój, Tobie daje do skarbonki i kupuje jedzenie. Chcesz zrobić z niego pantoflarza

Poniżej definicja z artykułu kobieta po 30tce:

"(...)Pantoflarz nie zna słowa „kompromis”, ale to dlatego, że na wszystko z góry się zgadza – żona ma zawsze rację. Pantoflarz nic nie sądzi. Nie ma własnego zdania, papuguje po żonie. Nie wie czym jest samodzielność, nie jest mu ona zresztą do niczego potrzebna, wręcz się jej boi. Brak mu siły woli. Brak charakteru. Poniekąd pasuje mu to, że ktoś nim steruje, bo nie trzeba się wysilać, brać odpowiedzialności. Pantoflarz jest jak pocieszny robocik, wykonuje bez jęknięcia każde polecenie, i robi to dobrze, precyzyjnie i na czas.(...)"

Zasiedziałaś się, dbasz o ciążę, nie o męża. Skutki będą opłakane, bo później po porodzie będziesz dbała wyłącznie o dziecko, a męża traktowała jak bankomat. Najlepsze będzie wtedy jak Twój stwierdzi, że chce drugie, a Ty powiesz mu Misiu na drugie "nas" nie stać. Rozwód i taki żywot z mamą chcesz prowadzić, bo mąż poszedł do innej. Będziesz tłumaczyć że tak mu wygodniej. Jakie masz wykształcenie, jaki zawód?

Gdzie ja napisałam, że traktuje go jak bankomat? Daje na rachunki, bo wszędzie trzeba je płacić i tak płaci mniej niż gdziekolwiek. Obiady czy kolacje w ciągu tygodnia zapewniam ja, bo nie będę czekać do 19, aż mi składniki przyniesie. Napisałam, że mam własne pieniądze i nie oczekuję że będzie mnie utrzymywał. Wiem jak ważna jest niezależność finansowa i jak później kobieta może dostawać od faceta "po dupie" bo nie ma własnych pieniędzy. Interesuje się nim jako człowiekiem, tym jak mu minął dzień, jak się czuje. Nawet gdy jedzie sobie gdzieś, bo mu nudno mówię ok jedź, spędź sobie jakoś inaczej ten czas mimo, że nie raz było mi przykro to zachowuje pokerowa twarz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Magda999 napisał:

Jeżeli jest tak jak piszesz to wolałabym żeby odszedł sam z siebie naprawdę. I racja moja mama nie potrzebuje opieki 24/h, ale wieczorem ktoś musi jej zrobić łóżko / picie to samo z rana. Jest samodzielna jak na swoją sytuację, więc nie ogranicza nas w żaden sposób. Jeśli my chcemy wyjść z domu nie ma żadnego problemu. Muszę doprecyzować sytuację, bo nie chce żeby to jak jest z nią zostało błędnie odebrane. 

Nie sluchaj tego jana. To zdesperowany przypadek . Z reszta co moze tu robic facet na babskim forum o tej godzinie? Pewnie taki typ nieroba. Pisze pod kazdym watkiem udajac ze pomaga a popiera nierobstwo i nieodpowiedzialnosc pasozytow bo sam taki jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda999
4 minuty temu, Jajko Pisanka napisał:

Prawdę mówiąc w takiej sytuacji można to zupełnie inaczej rozwiązać - np. możesz przychodzić do mamy. Nie musisz z nią mieszkać. Rozumiem, że ty chcesz, ale rozumiem też, że on nie chce. Ludzie z rodzin patologicznych są często spragnieni miłości wiec zgadzają się nawet na najgorsze warunki byleby tylko być kochanymi. Mieszkanie z teściową nie jest najgorszym co może się komuś przytrafić, ale z czasem na pewno zacznie uwierać. Zwłaszcza, że on już sam mieszkał i miał ogólnie dużo lepszą sytuację. Może się po prostu chłopak przeliczył? 

Znam parę takich przypadków - młodzi ludzie pakowali się w niefortunne sytuację bo byli zdesperowani żeby mieć "rodzinę". Potem okazywało się, że są nieszczęśliwi i próbowali uciekać z tej sytuacji na wszystkie możliwe sposoby. 

Teoretycznie można by tak zrobić, ale jeśli poszli byśmy na wynajem nie było by nas stać na życie. Ceny wynajmu są spore, a facet często bierze zaliczki już 2 tyg po wypłacie i to nie dlatego że mnie utrzymuje, bo tak nie jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna

Autorko, przemys faktycznie swoje nastawienie. Rodzicow mozna kochac i pomagac im w miare potrzeb i mozliwosci. Ale kazdy dorosly czlowiek powinien zyc swoim zyciem. Ja jestem odstraszajacym przykladem twojego nastawienia. Moj maz zgodzil sie na wspolne mieszkanie z moja mama, ktora jest chora i bardzo mnie potrzebowala. Po roku widzialam, ze zwiazek zaczyna sie psuc, ale przeciez nie opuszcze mamy, a dom kiedys bedzie nasz. Maz opuscil mnie, jak syn mial trzy lata. Znalaz nowa partnerke, mieszkali na swoim, urodzilo im sie dwoje dzieci. Jest do dzis szczesliwy. Ja po rozstaniu mialam 2 partnerow, jeden mieszkal ze mna i z mama rok, potem stwierdzil, ze tak nie chce zyc. Drugi nie chcial sie nawet wprowadzic, nie wyobrazal sobie wiecznego zycia z tesciowa za sciana. To bylo juz bardzo dawno, mam 62 lata, syn jest dorosly, ma swoja rodzine, ja nadal mieszkam z 90-letnia matka, dom w dalszym ciagu nie jest moj. Wieksza czesc zycia spedzilam wiec z matka, bez partnera. Moj syn mowi czasem, ze moje nastawienie jest chore i on nigdy nie zgodzilby sie na takie zycie jako partner. Dzisiaj, po tylu latach bardzo zaluje, ze poswiecilam wlasne zycie na jakis domniemany obowiazek, ktorego wogole nie mialam. Chetnie odwrocilabym czas, ale nie moge, ty masz jeszcze szanse przejzec na oczy i zrozumiec, ze nic nie jestes winna rodzicom. Kto decyduje sie na dzieci, ma obowiazek je wychowac i o nie dbac, za to dzieci odwdzieczac sie nie musza. Dorosle dzieci nie maja obowiazku, cale zycie spedzac z rodzicami, poniewaz oni "nie moga mieszkac sami". To jest patologiczna emocjonalna wiez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×