Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość 90

Picie w latach 90

Polecane posty

Gość Gramofon
2 minuty temu, GośćAnia napisał:

Czemu tak uważasz?  😀

 a temu 

10 minut temu, GośćAnia napisał:

... ojciec w trasie, matka jeszcze z pracy nie wróciła a gośći już czekali.

ale zostało CI , jestes kelnerką :D? Bo wiesz, w rytm przysłowia "czego jaś sie nie nauczy...':D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość 90
4 godziny temu, Gość Ktoś napisał:

Nie wiem o co chodzi z tymi dziecmi. W mojej rodzinie czesto byly imprezy typu imieniny i pijane byly pojedyncze osoby, jezeli  dzieci byly z rodzicami to zawsze jedno bylo trzezwe. Zreszta wtedy malo kobiet pilo, to teraz czesciej widze panie gustujace w mocnych alkoholach. Nie bylo jeszcze mody na drinki,  lampke wina czy piwo. W parkach nie bylo pubow tylko kawiarnie. 

 

Chodzi o to że mój mąż myśli że każdy brał dzieci do barów jak poszli pić. Albo to że jego ojciec na wychowawczym pił piwo. Poszli nauczyć się jeździć na rowerze a jego ojciec miał piwo, poszli gdzieś to PIL piwo, wszędzie było piwo. Mówił też to nie był straszny widok jak jego ojciec był bardzo pijany. Mówiłam że to była norma u niego i często to widział ale dla normalnych ludzie to jest rzadki widok. Mówił że nie dziwi go widok np jeśli matka chodzi z dzieckiem a ojciec jest pijany a ja mówiłam Zeto jest dziwny widok a ojciec powinien zostać domu wtedy zamiast chodzić z matką i z dzieckiem gdzieś. Dla mnie to patologiczny obraz. Więc masz dziecko pod opieką ale alkohol wszędzie dla towarzystwa. O to chodzi z tym pilnowanie. 

Maz mówił że jeździli pijani, dopisali aa tablice kredkami by policja nie wiedziała kto to jest i uciekali. Mówił że bardzo odpowiedzialnie się zachował jego ojciec a według mnie to jest nie do pomyślenia. Wydaje mi się że wszyscy wiedzieli że to jest źle, nie jeździli po alkoholu... Tym bardziej z dziećmi. Mówił że często siedział z tatą w barze

3 godziny temu, Gość gosc napisał:

To skad znasz jezyk polski?

Mieszkam tu 10 lat więc uczę się go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Gość Gość 90 napisał:

Chodzi o to że mój mąż myśli że każdy brał dzieci do barów jak poszli pić. Albo to że jego ojciec na wychowawczym pił piwo. Poszli nauczyć się jeździć na rowerze a jego ojciec miał piwo, poszli gdzieś to PIL piwo, wszędzie było piwo. Mówił też to nie był straszny widok jak jego ojciec był bardzo pijany. Mówiłam że to była norma u niego i często to widział ale dla normalnych ludzie to jest rzadki widok. Mówił że nie dziwi go widok np jeśli matka chodzi z dzieckiem a ojciec jest pijany a ja mówiłam Zeto jest dziwny widok a ojciec powinien zostać domu wtedy zamiast chodzić z matką i z dzieckiem gdzieś. Dla mnie to patologiczny obraz. Więc masz dziecko pod opieką ale alkohol wszędzie dla towarzystwa. O to chodzi z tym pilnowanie. 

Maz mówił że jeździli pijani, dopisali aa tablice kredkami by policja nie wiedziała kto to jest i uciekali. Mówił że bardzo odpowiedzialnie się zachował jego ojciec a według mnie to jest nie do pomyślenia. Wydaje mi się że wszyscy wiedzieli że to jest źle, nie jeździli po alkoholu... Tym bardziej z dziećmi. Mówił że często siedział z tatą w barze

Mieszkam tu 10 lat więc uczę się go

Wybacz ale u Twojego męża była trochę patologia skoro jego ojciec uważał, że picie przy każdej okazji, podczas zajmowania się dziećmi to norma. Nie, nie była to żadna norma. Tak jak nie było normą jeżdżenie pod wpływem. I nie jest to żadne tłumaczenie, że to tylko piwo. Jeśli pił codziennie, niezależnie od sytuacji to był po prostu alkoholikiem. Ja sobie nie wyobrażam opiekując się dziećmi stać z jakimkolwiek alkoholem, mój mąż również. W latach 90 byłam dzieckiem i nie było takich sytuacji w mojej rodzinie jakie opisujesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie no, nie było samych świętych jak teraz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie no, nie było samych świętych jak teraz. 

Nawet Europa zachodnia tylu świętych nie ma. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Zdecydowanie troche patologia jedzie.  W normalnych rodzinach nikt codziennie sie nie upijal i nie jezdzil po pijaku.  Oczywiscie ludzie pili, ale zwykle z jakis okazji, ktorych bylo sporo, ale bez przesady.  Patologia i wyzsze sfery partyjne tak dawaly tym alkoholem i po pijaku jezdzili poniewaz ich nikt nie ruszyl, a pijany zwykle calo wychodzi z wypadkow.  Moze rodzice meza byli wysoko postawionymi szychami partyjnymi- wtedy tez by sie zgadzalo.  Patologia lub szycha partyjna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość 90
46 minut temu, NaugthyBitch napisał:

Wybacz ale u Twojego męża była trochę patologia skoro jego ojciec uważał, że picie przy każdej okazji, podczas zajmowania się dziećmi to norma. Nie, nie była to żadna norma. Tak jak nie było normą jeżdżenie pod wpływem. I nie jest to żadne tłumaczenie, że to tylko piwo. Jeśli pił codziennie, niezależnie od sytuacji to był po prostu alkoholikiem. Ja sobie nie wyobrażam opiekując się dziećmi stać z jakimkolwiek alkoholem, mój mąż również. W latach 90 byłam dzieckiem i nie było takich sytuacji w mojej rodzinie jakie opisujesz. 

No właśnie tak mi się wydawało. Tak bardzo chciał w to wierzyć że miał 1000 powodów. Mówił żebym pytała ludzie z jego otoczenia jak to było. Myśli że wszędzie pili i jeździli z dziećmi. Moj mąż ma tone zdjęć z dzieciństwa i większość ma właśnie alkohol na nich. Dorośli piją a on udaje że pije z nimi jako 5,7,10 letnie dziecko. Już zdązył się opic w wieku 3 lat bo jego ojciec nie pilnował drinka i mąż był spragniony kiedy byli razem w barze. I cały czas mąż próbuje mi mówić że jego ojciec był odpowiedzialny. Porównał to do trzeźwej matki której dziecko było oparzone herbata. "każdemu może się zdarzyć" 

43 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nie no, nie było samych świętych jak teraz. 

No nie chodzi mi o to ale o to że mój mąż próbował mi wmawiać że w pl każdy jeden człowiek tak jeździł po alkoholu, uciekali od policji, każdy brał dziecka do baru. To już nie jest napić się na przyjęciu ale już dla mnie patologia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bill

Może nie pijani, ale jakieś tam promile były dopuszczane i jak tata wypił piwo do obiadu to za godzinę normalnie jechał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość 90
9 minut temu, Gość gosc napisał:

Zdecydowanie troche patologia jedzie.  W normalnych rodzinach nikt codziennie sie nie upijal i nie jezdzil po pijaku.  Oczywiscie ludzie pili, ale zwykle z jakis okazji, ktorych bylo sporo, ale bez przesady.  Patologia i wyzsze sfery partyjne tak dawaly tym alkoholem i po pijaku jezdzili poniewaz ich nikt nie ruszyl, a pijany zwykle calo wychodzi z wypadkow.  Moze rodzice meza byli wysoko postawionymi szychami partyjnymi- wtedy tez by sie zgadzalo.  Patologia lub szycha partyjna.

Właśnie mówił że nie upijal się codziennie ale ze często z pracy przychodził pijany, codziennie na pewno pił piwo i w weekendy się upijal. Nie wiem jak to było z partia ale jego ojciec był sztygarem więc myśleli że są najlepsi przez jego stanowisko właśnie. Matka jego się napila ale nie upijala się. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bill

Dzieci były na podwórku same, matki tylko zerkały z okien, w latach 80-tych moja starsza kuzynka, wtedy 8 lat, odbierała młodsza siostrę z przedszkola, a moja ciotka w latach 70-tych sama szła do przedszkola (blisko bloku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość 90
4 minuty temu, Gość Bill napisał:

Może nie pijani, ale jakieś tam promile były dopuszczane i jak tata wypił piwo do obiadu to za godzinę normalnie jechał.

To było bardziej tak że napili się wódki i pojechali. Mówił że kiedyś byli na pogrzeb jakieś 3 godziny od domu i napili się tylko trochę wódki, pojechali do domu pijani bo nikogo to nie obchodziło że ludzie pijani jeździli. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Gość Gość 90 napisał:

No właśnie tak mi się wydawało. Tak bardzo chciał w to wierzyć że miał 1000 powodów. Mówił żebym pytała ludzie z jego otoczenia jak to było. Myśli że wszędzie pili i jeździli z dziećmi. Moj mąż ma tone zdjęć z dzieciństwa i większość ma właśnie alkohol na nich. Dorośli piją a on udaje że pije z nimi jako 5,7,10 letnie dziecko. Już zdązył się opic w wieku 3 lat bo jego ojciec nie pilnował drinka i mąż był spragniony kiedy byli razem w barze. I cały czas mąż próbuje mi mówić że jego ojciec był odpowiedzialny. Porównał to do trzeźwej matki której dziecko było oparzone herbata. "każdemu może się zdarzyć" 

No nie chodzi mi o to ale o to że mój mąż próbował mi wmawiać że w pl każdy jeden człowiek tak jeździł po alkoholu, uciekali od policji, każdy brał dziecka do baru. To już nie jest napić się na przyjęciu ale już dla mnie patologia. 

Sytuacja trzeźwej matki, której dziecko poparzyło się herbatą i ojca, który podczas opieki pije alkohol to dwie diametralnie różne sytuacje. Wypadki się zdarzają. Ale opiekować się dzieckiem pod wpływem alkoholu to skrajna nieodpowiedzialność. Więcej. Jeśli dziecko poparzy się herbatą i matka jest trzeźwa to nie poniesie konsekwencji ponieważ jest to zwyczajnie nieszczęśliwy wypadek. Jeśli ta matka byłaby pod wpływem to poniesie konsekwencje prawne, bo do wypadku doszło kiedy ona była pijana i nie sprawowała należytej opieki. Wiec Twój mąż ma bardzo spaczone spojrzenie. Ja nie pamiętam żeby moi rodzice się upijali kiedy byłam dzieckiem, nie zabierali mnie do barów, na stole na codzień nie było alkoholu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

A więc tak. W latach 90-tych normalnie się nie prowadziło po pijaku ani się nie pilnowało dzieci po pijaku, ale jak ktoś był alkoholikiem to i owszem. Dzieci może nie, że były pilnowane tylko snuły się po domu alkoholika i nikt tego nie lustrował co tam się dzieje, a jak alkoholik wsiadł w samochód po pijaku to ryzykował wszystkie konsekwencje złapania przez policję. Tak więc autorko troszke wyobraźnia cię poniosła. Aczkolwiek tak, ogólnie wiele się zmieniło od lat 80-tych i 90-tych. Przede wszystkim standardy społeczne dotyczące opieki nad dzieckiem bardzo się zaostrzyły. Nie pozwala się już dziecku biegać samemu samopas po okolicy. Pić przy dziecku w domu to każdy technicznie by mógł, bo kto go sprawdza, tylko kto normalnie ma na to ochotę ? Tylko ktoś z ciągotami alkoholowymi, ale musiałby się wtedy liczyć, że gdyby dziecku się coś stało to konsekwencje by już ponosił ostrzejsze gdyby się okazao, że rodzic jest nietrzeźwy. Kto normalny miałby ochote sie pakować w takie kłopoty ? Raczej nikt normalny. Jeszcze rozumiem spotkanie ze znajomymi raz na rok i jedno piwo, po którym wie, że mu osobowość się nie zmienia po alkoholu, ale jak by ktoś tak nacodzień to byłaby to patologia i w latach 80-tych i 90-tych i dzisiejszych tylko, że kiedyś byłby to większy wstyd o tym mówić i w to ingerować bo sie wtedy nie gadało o tym tyle co dziś. Za pijaków sie mało kto brał. Nie było czegoś takiego jak niebieska karta. Teraz czasy są troche lepszy dla ofiar alkoholików

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś

Wiesz autorko, to nie jest nawet kwestia okresu w jakim to sie dzialo ale srodowiska w ktorym dorastał Twoj mąż. Nadal mozna spotkać takich co po kielichu wsiada za kolko, bo to blisko,  nadal słychać o wypadkach spowodowanych przez osoby pod wpływem alkoholu, teraz tez narkotykow. Tylko przepisy sa ostrzejsze,  policja potrafi stac w najmniejszej wsi i czekac na takich delikwentow, ludzie donosza, bo nie ma spolecznej akceptacji. 

Moze wtedy nikt nie reagował na widok dziecka w barze, choc nie byl to widok codzienny. Dzisiaj ktos by sie pewnie odezwał i sam właściciel bal by sie kłopotów.   No i pytanie co to byl za bar. W latach 90 tych zaczely otwierać sie puby, byly  ogródki kawiarmiane, piwo stalo sie piwszechnym Zdarzal sie widok rodziny, ktora wstapila na lody dla dzieci a dorosły saczyl piwo z sokiem. Wyglądało niewinnie i nie prowadzilo do upojenia alkoholowego. Tak samo jak ludzie spotykają sie teraz przy grillu, dzieci sie bawią w basenach czy skaczą na trampolinie a dorośli cos tam wypija. Ale trudno to nazwać libacja i ludzie nie musza sie zaraz upijac. Kwestia kultury picia a z ta bylo i jest różnie. 

Widac Twoj maz nie znal innego srodowiska, stad jego wypaczony obraz rzeczywistości.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość 90
56 minut temu, NaugthyBitch napisał:

Sytuacja trzeźwej matki, której dziecko poparzyło się herbatą i ojca, który podczas opieki pije alkohol to dwie diametralnie różne sytuacje. Wypadki się zdarzają. Ale opiekować się dzieckiem pod wpływem alkoholu to skrajna nieodpowiedzialność. Więcej. Jeśli dziecko poparzy się herbatą i matka jest trzeźwa to nie poniesie konsekwencji ponieważ jest to zwyczajnie nieszczęśliwy wypadek. Jeśli ta matka byłaby pod wpływem to poniesie konsekwencje prawne, bo do wypadku doszło kiedy ona była pijana i nie sprawowała należytej opieki. Wiec Twój mąż ma bardzo spaczone spojrzenie. Ja nie pamiętam żeby moi rodzice się upijali kiedy byłam dzieckiem, nie zabierali mnie do barów, na stole na codzień nie było alkoholu. 

Zgadzam się. Tak właśnie mi się wydawało. Mi mówił że nie byłam wychowana tu więc nie znam się. Jak mówiłam że według jego ojca jeżdżenie na kacu który z rana leczy piwem nie jest złe mówił mi że kac to już nie jest bycie pijanym 

45 minut temu, Gość gosc napisał:

 Tak więc autorko troszke wyobraźnia cię poniosła. 

Nie poniosło mnie. Ja próbuję tylko się dowiedzieć jak to naprawdę było bo wiem że nie było tak jak mąż mówi. Nie chcę mi się wierzyć ale zgadzam się z tym co mówisz 

13 minut temu, Gość Ktoś napisał:

Wiesz autorko, to nie jest nawet kwestia okresu w jakim to sie dzialo ale srodowiska w ktorym dorastał Twoj mąż. Nadal mozna spotkać takich co po kielichu wsiada za kolko, bo to blisko,  nadal słychać o wypadkach spowodowanych przez osoby pod wpływem alkoholu, teraz tez narkotykow. Tylko przepisy sa ostrzejsze,  policja potrafi stac w najmniejszej wsi i czekac na takich delikwentow, ludzie donosza, bo nie ma spolecznej akceptacji. 

Moze wtedy nikt nie reagował na widok dziecka w barze, choc nie byl to widok codzienny. Dzisiaj ktos by sie pewnie odezwał i sam właściciel bal by sie kłopotów.   No i pytanie co to byl za bar. W latach 90 tych zaczely otwierać sie puby, byly  ogródki kawiarmiane, piwo stalo sie piwszechnym Zdarzal sie widok rodziny, ktora wstapila na lody dla dzieci a dorosły saczyl piwo z sokiem. Wyglądało niewinnie i nie prowadzilo do upojenia alkoholowego. Tak samo jak ludzie spotykają sie teraz przy grillu, dzieci sie bawią w basenach czy skaczą na trampolinie a dorośli cos tam wypija. Ale trudno to nazwać libacja i ludzie nie musza sie zaraz upijac. Kwestia kultury picia a z ta bylo i jest różnie. 

Widac Twoj maz nie znal innego srodowiska, stad jego wypaczony obraz rzeczywistości.  

No nie wiem jakie to były knajpy. Wiem że mieszkali niedaleko  kopalni i tam były bloki, puby, bary, discoteki itd. Nadal są budynki tam i są bardzo małe. Mówił że kupił mu frytki albo czipsy i ojciec siedział z wujkiem najczęściej i pił. 

A to też prawda że nie mieli fotelików ani nic dla dzieci? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś

Autorko, mozliwe, że dużo w tych opowieściach prawdy ale to nie jest obraz Polski tamtego okresu tylko tego srodowiska. Górnicy latami byli grupa uprzywilejowana,  kobiety siedziały w domach i byly podporządkowane.  Transformacja wiele zmienila. Skoro ojciec Twojego męża  "opiekował" sie nim, to prawdopodobnie jego kopalnia zostala zamknieta albo byly redukcje czy przestoje a to dla górnika nie honor siedzieć w domu niczym baba, to rodzi frustracje a te ucisza sie alkoholem itd itp. Gornicy dostali spore odprawy ale wiekszosc poszła na konsumpcję i przelew.  Specyficzne środowisko, musiałabyś to skonfrontować z rówieśnikami męża.

A przepisy dotyczace fotelików wprowadzono pod koniec lat 90 tych, jakos na poczatku wprowadzono obowiązek zapinania pasów,  stopniowo wprowadzano to co w zachodniej Europie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Gość Ktoś napisał:

stopniowo wprowadzano to co w zachodniej Europie.

Tylko w zachodniej Europie nikt nie robi alkoholików z rodziny, która siedzi w restauracji i rodzice do obiadu wypijają kieliszek chablis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

w latach 90. ludzie ogólnie nie mieli zaburzenia na punkcie nie tylko abstynencji, ale też fit przemysłu związanego z odżywianiem, fitnessami i koktajlami z jarmużu. Ja tam pamiętam, że rodzice przy nas nie pili, ale jak były imieniny/urodziny to normą było, że wpadali z gośćmi niektórzy z dziećmi w zbliżonym wieku my wieczorem albo mieliśmy iść grzecznie spać albo po prostu zająć się sobą zabawiając przybyszów a oni kontynuowali zabawę w drugim pokoju. Nikt do samochodu po pijaku nie wsiadał, zamawiali taxi albo wracali spacerkiem do domu. Ja sama pamiętam, że ojciec po ciężkiej fizycznej pracy miał prawo się zresetować w piątek i odpalał grilla elektrycznego na balkonie, wypijał z 6 piw co chłopa ważącego 100 kg nie miało prawo nawet wprowadzić w stan upojenia a my w sumie się z siostrą cieszyłyśmy, bo smak mięsa z grilla był cudowny a mama się cieszyła, żę jej chłop nie szlaja się po knajpach i zapewnia sobie oszczędną rozrywkę :) sama w piątek nie bała się wyjść do koleżanki na kawę, gdyż wiedziała, że jesteśmy pod czujnym okiem taty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Tylko w zachodniej Europie nikt nie robi alkoholików z rodziny, która siedzi w restauracji i rodzice do obiadu wypijają kieliszek chablis.

Wiem, że sa tacy co przesadzaja i maja problem widząc nawet jak dorosly pije  piwo z sokiem w obecności dziecka.

Ale prawda tez jest taka, że brakuje nam kultury picia, raczej rzadko widac lampke wina czy kieliszek winiaczku  czy nalewki, najczesciej stawiana jest butelka czystej i na jednym kieliszku sie nie kończy. 

A opisy autorki tez nie wyglądają na niewinne smakowanie alkoholu tylko regularne picie. Dzisiaj ktos by interweniował widząc dzieciaka ciaganego po barach, wtedy, w tamtym środowisku uznawano to za normę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Ktoś napisał:

Wiem, że sa tacy co przesadzaja i maja problem widząc nawet jak dorosly pije  piwo z sokiem w obecności dziecka.

Ale prawda tez jest taka, że brakuje nam kultury picia, raczej rzadko widac lampke wina czy kieliszek winiaczku  czy nalewki, najczesciej stawiana jest butelka czystej i na jednym kieliszku sie nie kończy. 

A opisy autorki tez nie wyglądają na niewinne smakowanie alkoholu tylko regularne picie. Dzisiaj ktos by interweniował widząc dzieciaka ciaganego po barach, wtedy, w tamtym środowisku uznawano to za normę. 

A co Ty opowiadasz. Wystarczy wylecieć gdzieś na wakacje i to niekoniecznie Egipt tylko powiedzmy coś bardziej ekskluzywnego i zgadnij czyi rodzice korzystają z uroków drinków all inclusive bez umiaru? Brytole. Do tego stopnia, że ojciec o 23 to niejednokrotnie podpiera łeb na barze, a matka coś tam jeszcze kontaktuje, ale śmieje się jak nawiedzona dzieci zaś latają dookoła basenu hotelowego. U Polaków czegoś takiego nie zauważyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
13 minut temu, Gość Ktoś napisał:

Wiem, że sa tacy co przesadzaja i maja problem widząc nawet jak dorosly pije  piwo z sokiem w obecności dziecka.

Ale prawda tez jest taka, że brakuje nam kultury picia, raczej rzadko widac lampke wina czy kieliszek winiaczku  czy nalewki, najczesciej stawiana jest butelka czystej i na jednym kieliszku sie nie kończy. 

A opisy autorki tez nie wyglądają na niewinne smakowanie alkoholu tylko regularne picie. Dzisiaj ktos by interweniował widząc dzieciaka ciaganego po barach, wtedy, w tamtym środowisku uznawano to za normę. 

Na pewno nie było uważane za normę ciąganie dzieci po barach z alkoholem. Ja się nauczyłam kultury picia alkoholu patrząc jak obchodzą się z nim rodzice i ich znajomi z Francji, Hiszpanii, Włoszech. Nie rozumiem tego aktualnego internetowego trendu, żeby co robić? Udawać, że alkoholu nie ma i magicznie pojawia się po 18tym roku życia? Pić po kątach, żeby nikt nie widział jak alkoholik? Nauczyłam się, że można wypić kieliszek wina i tyle. Jak byłam starsza, to nauczyłam się dobierać wino do okoliczności, menu, odróżniać kolor, zapach i smak. 

Tatę "pod wpływem" widziałam RAZ. Był wesoły i poszedł spać. 

Są kraje, w których jest dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi za kierownicą, czego akurat nie popieram, ale ta granica jest większa niż 0,2. Jakoś o pladze pijanych kierowców tam nie słychać. Może właśnie dlatego, że nie wpadają tam w paranoję, że kieliszek wina przy dziecku, to patologia i stłuczone kolano przy 0,1 i 0,3 promila, to nie to samo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tak, kiedyś nie mieli problemu z upijanism sie. Moi rodzice często w weekendy balowali ze znajomymi. Czasem do 3 w nocy imprezowali, a kiedy prosiłam by byli ciszej to.slyszalam,ze mam isc spac. Czasem w barze sie upili ,a ja miałam 9.lat i pilnowalam 3 letniej siostry o 23. Pozniej umierali następnego dnia. Niedobrze mI jak o tym.wspominam sobie. Teraz to patola, a kiedyś ludzie kariery tak odreagowywali tydzień pracy.

Najbardziej mnie krew zalewa, jak teraz rodzice są na etapie latania do kościoła i umoralniaja nas jak gdzies wychodzimy. TYLKO SIE NIE NAPIJCIE! Maz wcale nie pije, ja jednego.drinka. moje dzieci nigdy nas pijanych nie widzieli, bo ze wstydu bym sie spalila gdyby mnie widziano w takim stanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
18 minut temu, Gość gość napisał:

A co Ty opowiadasz. Wystarczy wylecieć gdzieś na wakacje i to niekoniecznie Egipt tylko powiedzmy coś bardziej ekskluzywnego i zgadnij czyi rodzice korzystają z uroków drinków all inclusive bez umiaru? Brytole. Do tego stopnia, że ojciec o 23 to niejednokrotnie podpiera łeb na barze, a matka coś tam jeszcze kontaktuje, ale śmieje się jak nawiedzona dzieci zaś latają dookoła basenu hotelowego. U Polaków czegoś takiego nie zauważyłam.

O 23 to jeszxze nie najgorszej. My wczoraj wybraliśmy się na plażę, obok nas rozłożyła sie rodzinka. Oczywiście parawanik, grill i jeszcze koce nie poscielone,a ojciec z matko juz z piwem stali. Dzieci pobiegły do wody, a ci pili. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ktoś
5 minut temu, Gość gość napisał:

A co Ty opowiadasz. Wystarczy wylecieć gdzieś na wakacje i to niekoniecznie Egipt tylko powiedzmy coś bardziej ekskluzywnego i zgadnij czyi rodzice korzystają z uroków drinków all inclusive bez umiaru? Brytole. Do tego stopnia, że ojciec o 23 to niejednokrotnie podpiera łeb na barze, a matka coś tam jeszcze kontaktuje, ale śmieje się jak nawiedzona dzieci zaś latają dookoła basenu hotelowego. U Polaków czegoś takiego nie zauważyłam.

Ale ja nie pisze, że tylko my Polacy. Mowa byla raczej o Francuzach czy Wlochach i ich tradycji picia wina do obiadu i nie upijania sie przy tej okazji. 

U nas najczesciej stawiana jest wodka i mysle, ze kazdy na  wlasnym podworku ma takich co nie wstana zanim dna butelki nie zobaczą albo ich nie zmorzy. 

Brytyjczycy to jest inna kategoria, młode Polki nie słyną z  upijajania sie do nieprzytomnosci a Polacy nie biegają pijani po Krakowie  z golymi tylkami, duzo sie zmienilo w naszym piciu ale do wstrzrmiezliwosci nam wciaz daleko, choc miłe, że poza granicami coraz lepiej aie prezentujemy.

A jezeli chodzi o Polske i dzieci, to w nie patologicznych rodzinach, nawet w czasach zakrapianych komuni czy innych rodzinnych imprez mamusie zachowywały wstrzemięźliwość, przynajmniej w mojej rodzinie tak bylo.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość 90
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

Na pewno nie było uważane za normę ciąganie dzieci po barach z alkoholem. Ja się nauczyłam kultury picia alkoholu patrząc jak obchodzą się z nim rodzice i ich znajomi z Francji, Hiszpanii, Włoszech. Nie rozumiem tego aktualnego internetowego trendu, żeby co robić? Udawać, że alkoholu nie ma i magicznie pojawia się po 18tym roku życia? Pić po kątach, żeby nikt nie widział jak alkoholik? Nauczyłam się, że można wypić kieliszek wina i tyle. Jak byłam starsza, to nauczyłam się dobierać wino do okoliczności, menu, odróżniać kolor, zapach i smak. 

Tatę "pod wpływem" widziałam RAZ. Był wesoły i poszedł spać. 

Są kraje, w których jest dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi za kierownicą, czego akurat nie popieram, ale ta granica jest większa niż 0,2. Jakoś o pladze pijanych kierowców tam nie słychać. Może właśnie dlatego, że nie wpadają tam w paranoję, że kieliszek wina przy dziecku, to patologia i stłuczone kolano przy 0,1 i 0,3 promila, to nie to samo. 

Nie chodzi o to żeby nie pić i udawać że nie istnieje alkohol. Ja widziałam jak moi rodzice pili ale to było tak ze np Napili się szampana na nowy rok, mieli wino na rocznicę i nie wypili butelki całej. To były tylko okazję. Nie było argumentów jak ja miałam z moim mężem że na roczek dziecka nie trzeba mieć wódki bo to impreza dziecka. Albo każdy grill nie musi mieć piwo. Można grillowac o 1 na obiad bez piwa i gdzieś jechać. Można też się napić ale z kulturą. Nie każdy potrafi skończyć na tym jednym piwie, lampce, drinka, itp. Jestem z kraju gdzie można jechać po piwie czy lampce. W pl jeśli było by to możliwe to jeszcze więcej osób by jeździło pod wpływem bo "proszę pana ja tylko jednego piwa się napilem". Nie chcę uogolnic (chyba to poprawne słowo?) ale dużo Polaków nie ma umiaru. 

4 godziny temu, Gość Gość napisał:

Tak, kiedyś nie mieli problemu z upijanism sie. Moi rodzice często w weekendy balowali ze znajomymi. Czasem do 3 w nocy imprezowali, a kiedy prosiłam by byli ciszej to.slyszalam,ze mam isc spac. Czasem w barze sie upili ,a ja miałam 9.lat i pilnowalam 3 letniej siostry o 23. Pozniej umierali następnego dnia. Niedobrze mI jak o tym.wspominam sobie. Teraz to patola, a kiedyś ludzie kariery tak odreagowywali tydzień pracy.

Najbardziej mnie krew zalewa, jak teraz rodzice są na etapie latania do kościoła i umoralniaja nas jak gdzies wychodzimy. TYLKO SIE NIE NAPIJCIE! Maz wcale nie pije, ja jednego.drinka. moje dzieci nigdy nas pijanych nie widzieli, bo ze wstydu bym sie spalila gdyby mnie widziano w takim stanie

Właśnie.. Upijanie sie. Mąż nie rozumie dlaczego nie chce by 2 latek widział pijanego albo "leczącego" się ojca

4 godziny temu, Gość Gość napisał:

O 23 to jeszxze nie najgorszej. My wczoraj wybraliśmy się na plażę, obok nas rozłożyła sie rodzinka. Oczywiście parawanik, grill i jeszcze koce nie poscielone,a ojciec z matko juz z piwem stali. Dzieci pobiegły do wody, a ci pili. 

Masakra :( I potem ludzie się dziwią że tyle wypadków nad morzem jest

4 godziny temu, Gość Ktoś napisał:

Ale ja nie pisze, że tylko my Polacy. Mowa byla raczej o Francuzach czy Wlochach i ich tradycji picia wina do obiadu i nie upijania sie przy tej okazji. 

U nas najczesciej stawiana jest wodka i mysle, ze kazdy na  wlasnym podworku ma takich co nie wstana zanim dna butelki nie zobaczą albo ich nie zmorzy. 

Brytyjczycy to jest inna kategoria, młode Polki nie słyną z  upijajania sie do nieprzytomnosci a Polacy nie biegają pijani po Krakowie  z golymi tylkami, duzo sie zmienilo w naszym piciu ale do wstrzrmiezliwosci nam wciaz daleko, choc miłe, że poza granicami coraz lepiej aie prezentujemy.

A jezeli chodzi o Polske i dzieci, to w nie patologicznych rodzinach, nawet w czasach zakrapianych komuni czy innych rodzinnych imprez mamusie zachowywały wstrzemięźliwość, przynajmniej w mojej rodzinie tak bylo.

 

Dokładnie...tu  Nie ma zawsze kulturalnego picia tylko postaw flaszkę, ja następną i będziemy pić do białego rana. 

Dużo ludzie widziało np ze rodzice piją to ja też będę. I taka sama "kultura" maja bo to rodzice byli ich przykładem. Dla mnie to jest dziwne. Moj mąż mówił że pierwsze piwo miał z tatą jak miał z 11, 12 lat. Ja pierwsze alkohol z rodzicami miałam jak miałam 18.dali mi spróbować ale dopóki nie byłam dorosła to nie dostałam od nich nawet pół piwa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21 godzin temu, Gość Gość 90 napisał:

Czy to prawda że w pl w latach 90 każdy jeździł po pijanemu i nie wiedzieli co grozi? 

I że ludzie swobodnie pili jak dzieci pilnował tak samo? 

Tak było, ale ludzie byli bardziej wyluzowani nie to co teraz, wbre pozorom był większy luz i tolerancja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość 90
2 godziny temu, Gość gość napisał:

Tak było, ale ludzie byli bardziej wyluzowani nie to co teraz, wbre pozorom był większy luz i tolerancja

Teraz rozumiem że zależy od rodziny. Nie powiedziałabym że to jest luz i tolerancja ale nie odpowiedzialność, ignorancja i narcyzm. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
9 godzin temu, Gość Gość 90 napisał:

Teraz rozumiem że zależy od rodziny. Nie powiedziałabym że to jest luz i tolerancja ale nie odpowiedzialność, ignorancja i narcyzm. 

Rodziny i srodowiska.  Moja mama w ogole nie pije tak samo jak jej mama- nie palily i nie pily.  Nie wyobrazaly sobie kobiety chodzacej pijanej po ulicach- dla nich to byla patologia.  Akurat babcia byla zona gornika i on pil, ale do samochodu po pijanemu to babcia by mu nawet nie wsiadla, a bez niej by nie pojechal wiec nie bylo jezdzenia po pijaku.  Moj tata nigdy nie wsiadzie za kierownice nawet po lampce wina.  Takze wydaje mi sie, ze ojciec meza byl po prostu alkoholikiem, ale nikt nie wtracal sie w jego sprawy i nie probowal go leczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×