Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Kto ma rację alimenty.

Polecane posty

Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

 

U nas na Ślasku jedynie górniki  uczciwie płacą , bo nie mają wyjscia 

Płacą uczciwie, bo nie zakombinują z najniższą krajową na umowie i resztę pod stołem. To jest bardzo smutne, że na własne dziecko mężczyzna płaci jedynie z przymusu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andrzej
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Pracuje w wydziale rodzinnym-średnie alimenty to 400-600zl. Miasto 40 km od Wawy.

I te 40km robi duza roznice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edulk
8 minut temu, Gość gość napisał:

Dlatego niedzielni ojcowie powinni ponosić wyższe nakłady finansowe. 

Ile % wiecej bys sugerowała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
13 minut temu, Gość Edulk napisał:

Ile % wiecej bys sugerowała?

Minimum 50%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edulk
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Minimum 50%

Czyli podział 75% kosztów utrzymania dziecka płaci tata, 25% mama - to cwaniactwo z twojej strony. Obym nigdy na taką jędzę nie trafił 😄😄😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
17 minut temu, Gość Andrzej napisał:

I te 40km robi duza roznice

Nie robi. Jak pracowałam w Wawie to średnio też były koło 500zl. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Edulk napisał:

Czyli podział 75% kosztów utrzymania dziecka płaci tata, 25% mama - to cwaniactwo z twojej strony. Obym nigdy na taką jędzę nie trafił 😄😄😄

Za to "opieka" ojca nad dziećmi przez 4 dni w miesiącu, a przez pozostałe 26 dni kawalerskie życie to już nie jest cwaniactwo, prawda? 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fotel

...o.na jakie ty liczyłeś odpowiedzi na forum dla alimenciar i patologii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość Edulk napisał:

Czyli podział 75% kosztów utrzymania dziecka płaci tata, 25% mama - to cwaniactwo z twojej strony. Obym nigdy na taką jędzę nie trafił 😄😄😄

Wstajesz w nocy do chorego dziecka? Bierzesz na to zwolnienie? Chodzisz na zebrania do szkoły? Robisz zakupy? Gotujesz obiady? Pierzesz? Sprzatasz? Odrabiasz z nim lekcje? Jeśli tak, to 50/50 jest ok, jeśli nie, to co Ty wiesz o byciu rodzicem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość Edulk napisał:

Czyli podział 75% kosztów utrzymania dziecka płaci tata, 25% mama - to cwaniactwo z twojej strony. Obym nigdy na taką jędzę nie trafił 😄😄😄

Jeżeli chcesz podziału kosztów utrzymania dziecka 50/50, to sprawuj opiekę 50/50. Odrabiaj z dzieckiem lekcje, woź na zajęciadodatkowe, chodź na wywiadówki, bierz wolne w pracy kiedy dziecko zachoruje. Polskie kobiety to z reguły nie cwaniary, tylko ciężkie frajerki. Same wychowują dzieci i ponoszą większość kosztów utrzymania. Alimenty są nie tylko na jedzenie, ale wszystkie potrzeby, z mieszkaniem włącznie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monsieur  Alfonse
6 minut temu, Gość gość napisał:

 Polskie kobiety to z reguły nie cwaniary, tylko ciężkie frajerki. 

Z reguly to curvy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Matka ma racje 

Jak dziecko jest chore i musi wydać na lekarza , leki to pewnie sam z siebie grosza jej nie dołożysz. 

Rozwala mnie jak facet placi marne 800 zł i jeszcze kombinuje jak płacić  mniej na własne dziecko 😞 żałosne 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Monsieur Alfonse napisał:

Z reguly to curvy !

Ładnie mówisz o swojej matce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monsieur  Alfonse
16 minut temu, Gość Gosc napisał:

Wstajesz w nocy do chorego dziecka? Bierzesz na to zwolnienie? Chodzisz na zebrania do szkoły? Robisz zakupy? Gotujesz obiady? Pierzesz? Sprzatasz? Odrabiasz z nim lekcje? Jeśli tak, to 50/50 jest ok, jeśli nie, to co Ty wiesz o byciu rodzicem?

Nie wiedziałem, że taka z ciebie zdźyra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośc
1 minutę temu, Gość Monsieur Alfonse napisał:

Nie wiedziałem, że taka z ciebie zdźyra!

Akurat to, co myśli o mnie kafeteryjny koniotrzep, mam w głębokim  poważaniu  😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
5 minut temu, Gość Monsieur Alfonse napisał:
21 minut temu, Gość Gosc napisał:

Wstajesz w nocy do chorego dziecka? Bierzesz na to zwolnienie? Chodzisz na zebrania do szkoły? Robisz zakupy? Gotujesz obiady? Pierzesz? Sprzatasz? Odrabiasz z nim lekcje? Jeśli tak, to 50/50 jest ok, jeśli nie, to co Ty wiesz o byciu rodzicem?

Nie wiedziałem, że taka z ciebie zdźyra!

Jak się dba o dziecko i je wychowuje to się jest zdzrą???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joop

jeśli sąd ci odebrał dziecko to nie płać alimentów, tylko walcz o odszkodowanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Co z Ciebie za ojciec, raz czy dwa razy w roku bierzesz dziecko i już odrazu nie chcesz płacić. Nie masz takiego prawa, jesteście zalosni, nie patrzycie na dobro dziecka tylko się mscicie na swoich byłych. Gdybyś mi nie zapłacił  alimentów za miesiąc wakacji, to bym cie podała do komornika. A co, mam takie prawo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie płać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie życie

Kurde, płacą 500 zl i żyją jak pączek w maśle, wiodą kawalerskie życie, a matka zapieprza i jeszcze im źle. Tylko myślą jak by tu nie płacić...smutne to, myślałam, że tylko patole tak postępują, a tu tyle takich odpowiedzi...Ale chyba tak jak wyżej ktoś napisał, nie brać pod uwagę odpowiedzi facetów na damskim forum o ciąży i macierzynstwie bo tu tylko nieudacznicy i prawiki siedzą. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
5 godzin temu, Gość takie życie napisał:

nie brać pod uwagę odpowiedzi facetów na damskim forum o ciąży i macierzynstwie bo tu tylko nieudacznicy i prawiki siedzą. .

Eee, gimbaza zaczęła wakacje - widać doskonale po wysypie ...nych odpowiedzi w wątkach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 5.07.2019 o 17:39, Gość gość napisał:

Jeżeli chcesz podziału kosztów utrzymania dziecka 50/50, to sprawuj opiekę 50/50. Odrabiaj z dzieckiem lekcje, woź na zajęciadodatkowe, chodź na wywiadówki, bierz wolne w pracy kiedy dziecko zachoruje. Polskie kobiety to z reguły nie cwaniary, tylko ciężkie frajerki. Same wychowują dzieci i ponoszą większość kosztów utrzymania. Alimenty są nie tylko na jedzenie, ale wszystkie potrzeby, z mieszkaniem włącznie. 

I te frajerki składają pozwy rozwodowe by sobie pogorszyć sytuację życiową Słyszysz sama siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 5.07.2019 o 20:38, Gość Gość napisał:

Co z Ciebie za ojciec, raz czy dwa razy w roku bierzesz dziecko i już odrazu nie chcesz płacić. Nie masz takiego prawa, jesteście zalosni, nie patrzycie na dobro dziecka tylko się mscicie na swoich byłych. Gdybyś mi nie zapłacił  alimentów za miesiąc wakacji, to bym cie podała do komornika. A co, mam takie prawo. 

Foto: Fot. shuterstock

Jak wyglądają kontakty? Jak więzienne widzenia…

Zuzanna Opolska Dziennikarka Onetu

Skomentuj 0 646

Obce mieszkanie i dwie kobiety. Jednej pani nie zna, drugiej nie chce znać. Obserwują każdy ruch. Nie odstępują na krok. Proszę spróbować odbudować więź z dzieckiem w jedną godzinę. Tik, tak…

Teraz naszego materiału możesz posłuchać również w formie podcastu!

1.

Zastanawiałam się, czy na siebie spojrzą, ale w ciągu sześćdziesięciu minut ich wzrok ani razu się nie spotka. Cztery lata temu spali w jednym łóżku, dzisiaj duszą się w sali sądowej. Historia Przemka i Igi to słabe love story. On sam o własnym życiu mówi: scenariusz „Tato 2”. Na pytanie wysokiego sądu, czy Franek jest gotowy do kontaktów z ojcem, odpowiada: kocham mojego syna, a on kocha mnie.

2.

„Przemek – mówili mu – ona nie jest ciebie warta”. On „słoik” z Płocka z maybachem w głowie. Bez problemu dostał się na prawo na UW, obronił magisterkę u Hanny Gronkiewicz-Waltz, praktykował u najlepszych sędziów, skończył podyplomówkę. W 2013 roku przygotowywał się do egzaminu na aplikację adwokacką. Był „nietypowym nerdem” – kapitan uniwersyteckiej drużyny piłki ręcznej, prezes fundacji, członek rad nadzorczych dwóch spółek córek, zarabiający 6 tysięcy na rękę. Jedno mieszkanie wynajmował, drugie kupił.

A ona? 27-latka po turystyce na prywatnej uczelni z 10-letnim dzieckiem i słabością do procentów. – W towarzystwie wszyscy wiedzieli, że jak pije, to na beton. Dla mnie miała z tym skończyć. Uwierzyłem…

3.

To był maj, kiedy Amor ich ustrzelił. W lipcu dowiedział się, że będzie ich troje. Przez pierwsze miesiące mieszkali u jej rodziców na Nugat. – Z miejsca przekonałem się, w jaką patologię mam się wżenić… Poza strukturą był „wyautowany” ojciec jej syna Janka – mówili o nim „...ec i ...”, na samym dole dziadzio pantoflarz, szczebel wyżej Iga z matką połączone pępowiną. Całą familię po kątach rozstawiał rozbestwiony dziesięciolatek, a piramidę sponsorował brat. Wczoraj wizażysta, dzisiaj znany twórca w technice reliefowej.

 

 

4.

Od początku próbował zostać tatą dla Janka, ale na wspólny front nie mógł liczyć. W mieszkaniu przyszłych teściów panował „wychowawczy paraliż”. Z domową anarchią walczył na kilku frontach: chodził na wywiadówki, pomagał odrabiać lekcje, organizował bilety na mecze reprezentacji piłki nożnej i turnieje w skokach narciarskich. Słowa „dziękuję” nigdy nie usłyszał.

– Kiedy Janek dowiedział się, że będzie miał brata, to pobił własną matkę. Jak pytałem, czy odrobił lekcję, to odpowiadał, że mogę mu naskoczyć. Jak stawiałem dzieciakowi ultimatum, to groził samobójstwem. To o czym my rozmawiamy? Jakie zaręczyny? Jaki ślub? Jaki patchwork?

5.

Na święta Bożego Narodzenia 2013 przeprowadzali się do jego mieszkania na Pustułeczki, w marcu w szpitalu na Solcu urodził się Franio. Miały być drogi natury, wyszła cesarka. Miało być karmienie piersią, wyszło mleko modyfikowane. – Po porodzie od Igi usłyszałem, że bachor jej sutki pogryzie i biust powyciąga. To był jeden z powodów. Drugim był powrót do wódy. 17 dni po porodzie ściągałem matkę Polkę z podłogi znajomych. Powiedziała: „tylko winka się napiję…”.

Foto: Fot. shuterstock

Zanim ich związek stał się równią pochyłą, przypominał sinusoidę

6.

Iga do pracy wróciła szybko – już po dwóch miesiącach. Pracowała dwa dni w tygodniu i co drugi weekend od 8 do 21. – Po co? Nie wiem… Miała wysoki macierzyński –jak wiele mam na miesiąc przed porodem zarejestrowała działalność gospodarczą i opłaciła jedną najwyższą składkę chorobową. W rok zarobiła 72 tysiące złotych! Część pieniędzy odłożyła, a kiedy się rozstaliśmy, wynajęła mieszkanie i opłaciła najlepszych adwokatów w mieście, żeby mnie zniszczyć. Wykładowcę z KUL–u, wykładowcę z Łazarskiego i uchodzącego za specjalistę od przeciwdziałania przemocy w rodzinie – mocne trio…

7.

Zanim ich związek stał się równią pochyłą, przypominał sinusoidę. Były momenty złe i było też łóżko. Jak darli koty, to albo o babkę – kopię Hiacynty Bukiet z „Co ludzie powiedzą”, albo o Janka, który nazywał Przemka „płockim burakiem”. Ze względu na Franka kładł uszy po sobie. Do czasu… Pod koniec wakacji powiedział „pas”: – Nie będę gówniarzowi ojcował. Wychowuj Janka z matką, mnie w to nie mieszajcie, skupię się na wychowaniu Frania. Nie byli zachwyceni – skończył się bankomat od setek i wół od roboty. Atmosfera lekko siadła.

8.

Niemowlakiem zajmowali się wspólnie. Iga z doskoku, babcia odpłatnie i Przemek w każdej wolnej chwili między pracą a zajęciami na aplikacji. Butelkę próbował zrekompensować dzieciakowi na różne sposoby. Jak Franio nie miał roku, pojechali w Tatry, a trasę od Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka pokonali pieszo. Turyści kursowali fasiągami, a on pchał wózek 8 km pod górę.

9.

Pierwszy sylwester na Pustułeczki do dzisiaj odbija mu się czkawką. – Dobiegała północ. Janek chciał odpalić sztuczne ognie, ale mu nie wychodziło i Iga mu pomogła. Na własną matkę rzucił się z pięściami, więc wziąłem dzieciaka za chabety i posadziłem na kanapie. W furii wyrzucił mi, że skompromitowałem go przed kolegami i jego noga w tym domu już nigdy nie postanie. Jak brzmiała oficjalna wersja? Przemek pobił Janka tak, że krew mu poszła z nosa… Nikt z obecnych nie potwierdził, nie wezwano policji, nie było obdukcji. A teraz ścigają mnie o 100 tysięcy zadośćuczynienia za rzekomo doznaną krzywdę. Tak wyautowuje się dawców nasienia – zamienia się ich w sprawców domowej przemocy. 

10.

Jeszcze przez pierwsze dni marca mieszkali w jednym pokoju, 12 wieczorem jej rzeczy już nie było. – Za moimi plecami wynajęła mieszkanie, znalazła adwokata i złożyła wniosek o ustalenie miejsca zamieszkania dziecka przy niej. Cytuję: „w każdorazowym miejscu zamieszkania matki!”. Czyli dzisiaj przy Bażantarni, jutro na Nugat, a pojutrze ktokolwiek widział, ktokolwiek wie… Chociaż umówiliśmy się, że dziecko mieszka u mnie, dostałem od Igi krótkiego SMS–a: „Franka, zobaczysz już po wyroku”. Sąd opiekuńczy, który nam kojarzy się z elementem, miał stać się jego codziennością.

11.

Przez kolejne dni odchodził od zmysłów, dziecka szukał po całym Ursynowie. Na pierwszy kontakt pod dozorem Iga pozwoliła mu w lany poniedziałek. – Myślę, że się przestraszyła. Franio był w opłakanym stanie – walił w łóżeczko, nie spał, dostał gorączki. Powiedziałem jej: To nieuczciwe. Między nami nie „zatrybiło”, ale możemy wychowywać syna razem. Ona miała jednak gotowy plan: walnę Przemka na kasę. Kończący się macierzyński miały zastąpić alimenty. I bije się pani z myślami – zabrać małego do siebie czy nie. W Polsce walka o dzieci przypomina Dziki Zachód…

Foto: Fot. shuterstock

W sądzie nikt nie chciał wysłuchać wersji ojca dziecka

12.

W trakcie obiadu w „Piwnej Kompanii” próbował jeszcze negocjować, ale każdy argument torpedowała słowem: „nie”. W łazience wysłał wiadomość do przyjaciela: przyjeżdżaj, zabieramy Franka do domu. Potem wrócił do stolika i uregulował rachunek. – Już na zewnątrz, kiedy miałem duszące się dziecko na rękach, zapaliła peta. Zobaczyłem podjeżdżającą przed restaurację skodę i razem z Franiem wsiedliśmy, a ona złapała za klamkę, zaczęła szarpać drzwiami i pluć na szybę. Darła się na całe gardło: Pomocy, Arabowie dziecko porywają. Mam ciemną karnację, kolega też lubi brąz, przechodnie uwierzyli w ciapatych porywaczy i otoczyli samochód. Wezwano policję. Wiedziałem, że jak włożę małego do wózeczka, to już go nie zobaczę i przez dwie godziny miałem Frania na rękach. Mimo całego jazgotu spał jak suseł. W końcu pozwolono nam odjechać. 

13.

Przez kolejny miesiąc praktycznie codziennie dostawał SMS–y z pogróżkami: Z pracy już cię zwolnili? Jak aplikacja? Naprawdę chcesz, żeby Franio miał ojca w więzieniu? Czy ty w to wierzysz? I tak mam już wszystko ustawione.

– W tym czasie udało mi się odnaleźć ojca Janka. Opowiedział mi historię, której nie znałem: zawodnika polskiej kadry juniorów w szermierce oskarżonego przez Igę o branie narkotyków.

Wracając, pod swoim mieszkaniem zobaczyłem kręcącego się dziadziusia – tatę Igi, a chwilę później do moich drzwi waliła policja. Nie otworzyłem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że dzień wcześniej sąd przychylił się do wniosku o udzielenie zabezpieczenia. Wydał postanowienie o ustaleniu na czas postępowania miejsca pobytu Franka przy matce. Wbrew przepisom KPC procedowano na posiedzeniu niejawnym, a nie rozprawie. Nawet mnie nie wysłuchano… Niech pani mi powie, że to nie jest spisek?

14.

Następnego dnia wstał razem z kurami i wyjechał do rodzinnego Płocka. – Dopiero po przekroczeniu granicy miasta poczułem się bezpieczny. W mieszkaniu mojej mamy mieszkaliśmy od kwietnia do stycznia. Pracowałem zdalnie, a Frankowi zorganizowałem optymalne warunki do życia: klubik dla dzieci, basen, gimnastykę. Matka dziecka ani razu nas nie odwiedziła. Nie zapytała nawet, czy czegoś potrzebujemy. Złamanego grosza nie przysłała. Codziennie wysyłałem jej zdjęcie Frania, a ona nasyłała na mnie policję, kuratorów, opiekę społeczną i własnych znajomych. Jak zdarta płyta pisała: „z obawy o własne bezpieczeństwo nie wejdę do twojego mieszkania”.

15.

W październiku 2015 roku złożył wniosek o przeniesienie sprawy do Płocka ze względu na zmianę miejsca zamieszkania. – Każdy normalny sąd „śmierdzącego kartofla” pozbyłby się od razu. Nie Warszawa-Mokotów. W listopadzie sędzia wydała zarządzenie, że rozprawa o wydanie dziecka ma być wyznaczona na 15 lutego 2016 roku. W aktach sprawy moja mecenas odkryła, że jeszcze tego samego dnia Iga wysłała e-maila z prośbą o przyspieszenie rozprawy. I sędzia wyznaczyła rozprawę na 14 grudnia! Proszę pokazać mi drugą sprawę, w której sąd na wiadomość e-mailową zmienia terminy wokandy o dwa miesiące? Na ich nieszczęście Franek dostał ospy, ale mój wniosek o odroczenie rozprawy odrzucono i procedowano beze mnie. Nazwano gangsterem i ostatecznie zadecydowano o przymusowym odebraniu mi dziecka. 

16.

Od tego momentu zaczęło się polowanie. W styczniu skapitulował. – To był wybór między dżumą a cholerą. Albo areszt, albo podjęcie walki o syna w Warszawie. Zresztą nierównej – już pierwszy kontakt zablokowała. Dzwonię do domofonu i nic. Dzwonię na telefon i nic. W końcu odebrała: Zapomnij – powiedziała. - Franek przez 9 miesięcy był z tobą, a teraz potrzebujemy czasu dla siebie. Przecież się zobowiązałaś przed policją – przekonywałem. – Równie dobrze mogłam ci powiedzieć, że cię kocham – rzuciła. We wrześniu 2016 r. postanowienie o odebraniu Franiowi taty zostało unieważnione. - Dziecka do dziś nie odzyskałem. Jeden z kuratorów przyznał mi wprost, że wydając syna popełniłem największy błąd w życiu.

17.

Po każdym nieodbytym spotkaniu torpedował sąd pismami, w których błagał o umożliwienie mu kontaktów z dzieckiem. Nie kiwnęli palcem. Nawet nie zagrozili jej karą grzywny. Zagrał va banque i złożył wniosek o wyłączenie wszystkich sędziów wydziału i przeniesienie sprawy do innego sądu.

Godzinę później dostał telefon: – Dzień dobry, termin spotkania z pańskim synem został ustalony na poniedziałek – czwartego kwietnia. Zapraszamy na godzinę 17. Pierwszy kontakt w Fundacji „IKA” przypominał oswajanie lisa z „Małego Księcia”. Na początku Franek patrzył na tatę tak, jakby go porzucił, po pięciu minutach zaczął się uśmiechać, po godzinie nie chciał się odkleić…

18.

Po czterech ścianach fundacji przyszła kolej na dobrze znane mu cztery kąty. Mieszkanie niedoszłych teściów. – To była masakra. Zero prywatności. Patrzą na panią dwie kobiety. Jednej pani nie zna, drugiej nie chce znać. Obserwują każdy ruch. Nie odstępują na krok. Proszę spróbować odbudować więź z dzieckiem w godzinę. Od Igi, która przyrzekła mówić szczerą prawdę, w sądzie usłyszałem, że Franek się mnie boi i przede mną ucieka. W notatce kuratora z lutego 2017 roku można przeczytać: Na informację, że tata musi już iść, dziecko zareagowało płaczem.

19.

Na komisariacie na Janowskiego 7 lądował trzykrotnie. Pierwszy raz pamięta do dzisiaj. Przyjechał pod Nugat z kuratorem. Scenariusz: możesz pukać i tak nikt ci nie otworzy - znowu się powtórzył. Po godzinie stacjonowania pod domofonem zadzwonił pod 997. Zamiast odsieczy, przyjechały posiłki. – Matka dziecka ma znajomych na Janowskiego i całe zajście ukartowano. Już na wejściu od troglodytów w mundurach usłyszałem: „I co teraz, mądralo? Zaraz cię połamiemy, zaraz cię dojedziemy”. I tak aplikant adwokacki zapraszany na komisje sejmowe spędził prawie całą dobę z zarzyganymi pijakami, wczorajszymi bezdomnymi i złodziejami iPhone'ów.

20.

– Na tym polega przemysł alimentacyjno-rozwodowy – odebrać dziecko ojcu, żeby matka miała alimenty, 500 plus i świadczenia socjalne. Wie pani, po jakim czasie mogłem położyć naszego syna do snu? Po jedenastu miesiącach… W drugim dniu świąt Bożego Narodzenia. Nawet nie w jego łóżeczku, tylko w legowisku dla psa. Na kawałku podłogi czytałem mu „Strażaka Bubę” na dobranoc pod okiem kuratora. I to jest matka Polka? 

21.

W 2015 roku w jego telefonie była Igunią, dzisiaj jest nieprzypisanym numerem. Pokazuje mi setki SMS–ów bez odpowiedzi. Monolog z matką dziecka prowadzi od dziewięciu miesięcy. Ostatnią wiadomość od Igi dostał 17 października 2018: Franek bawi się świetnie. Za każdym razem pyta o dziecko…

Foto: Fot. shuterstock

Albo areszt, albo podjęcie walki o syna w Warszawie

22.

W lutym 2017 roku była partnerka Przemka uznała, że ze względu na bezpieczeństwo chłopca przestaje realizować kontakty. O tym, że Franek chodzi do przedszkola, Przemek dowiedział się w październiku 2017 roku ze sprawozdania kuratora. – We wniosku z kwietnia, o przyjęcie dziecka do przedszkola, napisała, że nie ma ze mną kontaktu. Tego samego dnia na sali sądowej dzielił nas od siebie metr.

23.

– W przedszkolu od pani dyrektor usłyszałem, że nie może pozwolić mi zobaczyć się z synem, ale za płotem jest miejsce publiczne i droga wolna. Stałem tam codziennie przez 30 minut. Ostatnio Franek przestał przychodzić do przedszkola. Na tym polega alienacja: dziecko zapomina. Tatę też można zapomnieć…

24.

O tym, jak krótka jest dziecięca pamięć, na własnej skórze przekonał się kolejny ojciec, Tomek. Zanim wyprowadził się z domu, Maks nie widział poza nim świata, dzisiaj odwraca od niego głowę. – Pyta mnie pani, jak wyglądają kontakty? Od listopada 2017 zawsze tak samo. Syna widuję przez dwie minuty. Atakuje mnie słownie. Mówi, że nie ma do mnie zaufania i nigdzie nie pójdzie. Kontakt kończy jego matka. Po spotkaniu cały dygoczę…

25.

Tomek jest jednym z 20 proc. mężczyzn, których Ministerstwo Sprawiedliwości nie zauważa: ofiarą przemocy w rodzinie. Każdej: ekonomicznej, psychicznej, fizycznej. Słowo „żona” nadal wywołuje w nim lęk. – Kto jest na spotach „Funduszu Sprawiedliwości”? On czy ona? Zaszyto nam w mózgach damskiego boksera. Wie pani, co usłyszałem od wysokiego sądu na rozprawie o podział majątku: „Może powinnam panu współczuć?”.

26.

Ona była kobietą po przejściach, on mężczyzną z przeszłością. Wdowiec marzący o dziecku i wdowa z dwójką synów. Po kilku próbach in vitro, zdecydowali się na adopcję. Noworodka odebrali prosto ze szpitala. – Dzień 31 stycznia był najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Kolejne były już mniej szczęśliwe.

27.

Na imię jej Beata. Z zawodu jest dentystką, lubi mówić o sobie lekarz. Starsza o siedem lat, z dużo grubszym portfelem i słabością do dramatyzmu. Na sprawę karną, w której to on oskarżany jest o przemoc domową, przychodzi ubrana w nołnejmy i baleriny, na sprawę rozwodową i sprawę o podział majątku ma na sobie kilka tysięcy złotych. – Kastrowała mnie właściwie przez całe małżeństwo. Byłem dla niej życiowym nieudacznikiem. Nie lekarz, nie prawnik, a historyk z wykształcenia. To, co powiedziała, kiedy się wyprowadzałem, słyszę do dzisiaj: „Kto uwierzy tobie? A kto uwierzy mi – pani doktor? Jesteś nikim”.

28.

Mniej niż zerem stał się, kiedy jego szkoła nauki jazdy otarła się o bankructwo. Momentalnie awansował na onanistę, psychopatę, na końcu Żyda z dziadkiem volksdeutschem. Mówiła o nim stary, pomarszczony, brzuchaty. – Nasze życie przypominało rollercoaster. Beata jednego dnia zamieniała dom w piekło, drugiego była do rany przyłóż. W pierwszych latach małżeństwa zdarzało jej się jeszcze przepraszać.

29.

Domową atmosferę poprawił przypływ gotówki. Ona sprzedała jedną z działek odziedziczonych po pierwszym mężu, on zamknął szkołę jazdy i znalazł nową pracę. „Odwilż” trwała jednak krótko – po wakacjach 2013 wszystko miało się zmienić. 31 sierpnia pokój Maksa przeszło tornado – wszystkie zabawki posłano na zieloną trawkę. Od teraz siedmiolatek miał zostać niewolnikiem nauki w miejscu, w którym uczą się „dzieci lekarzy i prawników” – szkole muzycznej w Poznaniu. Chłopcu losowo przydzielono skrzypce. – To, co działo się w domu, przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Beata tresowała naszego syna każdego dnia przez wiele godzin. Weekendowym rytuałem stała się sesja poranna i wieczorna. Od tego, jak poszła nauka gry na skrzypcach, zależała reszta dnia…

Foto: Materiały prasowe

To, co działo się w domu, przeszło moje najgorsze wyobrażenia

30.

– Teraz nagle umiesz, bandziorze ty jeden?! Przypomniało ci się? Cały smyczek gra! Wibracja! Schowaj pieprzony kciuk! Graj, mendo skończona… – tak to wyglądało. Poza agresją słowną matka dziecka sięgała po przemoc fizyczną. Biła Maksa paskiem i drewnianą łyżką. Każdą fałszywą nutę traktowała jak prowokację. Z tamtego okresu Tomek zachował jedno nagranie, którego autentyczność potwierdziło Biuro Ekspertyz Sądowych w Lublinie. Niestety, w sprawie rozwodowej sąd okręgowy „nagranych tortur” nie uwzględnił. Uznał, że ojciec „próbuje udowodnić, że matka bije dziecko". 

31.

Za każdym razem, kiedy próbował ingerować w metody wychowawcze żony, dostawał po łapach. Tym, co było pod ręką – miotłą, mopem, szklanką, latającym talerzem. – W weekendy miałem zniknąć. Jechałem po mleko albo wychodziłem na spacer z bulmastifem, a ona przekręcała zamek w drzwiach i zostawiała w nich klucze. Do domu mogłem wejść, kiedy skrzypce ucichły. Alarmowałem szkolnych pedagogów, ale oni nie chcieli się angażować. Maks nie był brudny, nie był niedożywiony. Na świadectwie miał czerwony pasek.

Foto: Materiały prasowe

Biła syna paskiem i drewnianą łyżką

32.

Z czasem sprzeciw zastąpił stan zamrożenia. Nie spał nocami, w dzień zasypiał na stojąco. Bał się powrotów do domu i bał się telefonów żony. Codzienność zaczęła go przerastać. – Dlaczego nie odszedłem? Łatwo powiedzieć… Może gdybym na koncie miał sześć zer, to kupiłbym dwa bilety lotnicze w jedną stronę i już nigdy nie wrócił. Nie miałem manewru…

33.

Październik jest miesiącem, z którym Tomek ma najgorsze wspomnienia. Kończą się wakacje, zaczyna szkolna nerwówka. Po ataku manii żony w 2015 roku, wezwał karetkę pogotowania. Rok później to ona zgłosiła przemoc domową na policji. – Przyznaję, nie jestem święty, ale nigdy jej nie uderzyłem. Miałem romans. Żona dowiedziała się pół roku wcześniej przypadkiem. Niewłaściwy e-mail przyszedł w niewłaściwym czasie. Tylko że zdrada w naszym kraju nie jest karalna, a przemoc wobec dziecka i składanie fałszywych zeznań już tak…

34.

Kiedy zrobiono z niego „damskiego boksera”, wziął kredyt, wynajął mieszkanie i złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie. Chciał jednego – umożliwienia mu kontaktów z synem. – Bałem się, że stracę kontakt z Maksem i tak się stało. Kiedy wracałem do domu, rzucał mi się na szyję i nazywał „najlepszym tatą na świecie”. Dzisiaj na słowo „kocham”, odpowiada, że go szantażuję. 

Foto: Materiały prasowe

Na tym polega alienacja, tatę można zapomnieć

35.

W lipcu w 2017 roku dziesięciolatek złożył zeznania w sądzie. Kilka dni później „niewolnik nauki” dostał od mamy PlayStation. – Kiedy czytałem protokół przesłuchania, to miałem wrażenie, że recytuje z kartki. Pamiętał daty, dokładnie opisywał sytuacje sprzed kilku lat, używał słów dorosłych. Powiedział prawdę, ale zamienił rodziców. Ze mnie zrobił kata, z matki ofiarę przemocy. Nawet psycholog, którą poprosiłem o przeprowadzenie opinii z przesłuchania, napisała: „Kłamstwo powtarzane wielokrotnie jest w końcu brane za prawdę”.

36.

Prezenty od Tomka trafiają do kosza. Telefon, który dał Maksowi na gwiazdkę, nie przeżył tygodnia. Nowego numeru syna nie poznał do dzisiaj. Urodzinowy baner z napisem: „Wszystkiego najlepszego! Tata”, który postawił o piątej rano na nasypie kolejowym na wprost wyjazdu z ich wspólnego domu, doprowadził Beatę do białej gorączki. – Po południu zacząłem dostawać SMS–y. Przychodziły jeden za drugim: „Szkoda, że baner ukradłeś firmie. Dziecko podsumowało, że tata wszystkich okrada. Nic nie daje od siebie. Gratulacje”, „Czy dostałeś pozwolenie na postawienia banera od kolei?” i „Nie ma samowolek”. Zadzwoniła nawet do mojej pracy, ale osoba z marketingu poinformowała żonę, że do kradzieży nie doszło, a baner był przeznaczony do wyrzucenia.

37.

Tego samego dnia o godzinie 15.33 Tomek otrzymał jeszcze e-maila: „Bardzo proszę Cię o niewyprawianie cyrków na środku ulicy. Przypominam, że w naszym kraju obowiązują prawa autorskie. Nie zgadzam się na publikowanie mojego imienia przez Ciebie na środku publicznej szosy. To był NAJGORSZY prezent jaki mi sprawiłeś!!! To jest pierwsza i ostatnia wiadomość jaką ode mnie dostałeś. Maks lat 11 od dzisiejszego dnia”.

38.

Na początku wakacji Tomek dostał wiadomość od pełnomocnika żony. – Poinformowała mnie, że przełom czerwca i lipca nasz syn spędzi z mamą na „zorganizowanym przez profesjonalne biuro turystyczne wyjeździe do Grecji”. E-mail kończy bezczelna prowokacja: proszę o udzielenie informacji, gdzie przebywać będzie Maks podczas sprawowania przez pana opieki. Po pierwsze – on nie spędzi ze mną nawet pięciu minut, po drugie – zgodnie z postanowieniem sądu mogę przebywać z nim tylko na terenie Polski, a Beata na terenie całego świata. Dostałem też zdjęcia z pięciogwiazdkowego hotelu na Korfu z podpisem: „rodzina”…

39.

- Wie Pani jak kończy się historia alienacji? Dziecko przestaje mówić tato i przychodzimy na „ty”. Z czasem „ty” zastępuje per „Pan”. Podobno miłości nie można kupić, ale miłość można zastąpić lojalnością.

***

Jeśli jesteś dzieckiem rozwiedzionych rodziców i chciałbyś opowiedzieć swoją historię, odezwij się do autorki: zuza.opolska@gmail.com

Źródło: Onet

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To ja się wypowiem.Dziecko jest teraz u taty za granicą płaci 750 złotych.Poza tym nie kupuje nic tylko gdy dziecko jest u niego.Zobaczymy czy zapłaci teraz alimenty na 10 lipca.Nie chce mi się znowu chodzić do komornika.Dam znać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lalela
Dnia 5.07.2019 o 17:25, Gość Edulk napisał:

Czyli podział 75% kosztów utrzymania dziecka płaci tata, 25% mama - to cwaniactwo z twojej strony. Obym nigdy na taką jędzę nie trafił 😄😄😄

Cwaniactwo to jest z Twojej strony. Matka fizycznie.opiekuje się dzieckiem, to sie wlicza w koszt utrzymania. Ona sprzata,pierze,gotuje, pomaga w lekcjach i wozi na zajecia. Przez to tez nie ma możliwości dorobienia, bo z kim ma dziecko zostawić? A Ty,cwaniaku,chcesz płacić 50/50 i miec w dupie obowiązki? To moze w takim przypadku opieka naprzemienna, wielu mezczyzn zobaczy.co za miód dostać alimenty i wszystko ogarniać. Mam dwoje dzieci, ich utrzymanie sporo kosztuje. Co chwilę coś. A teraz np powoli ich obkupujemy na wrzesien, bo w sierpniu za duzy bylby wydatek na raz. Niby książki darmowe,Ale przybory trzeba kupić. Ciuchy, buty 4 pary minimum, jedne kapcie do przedszkola córce,a synowi do szkoly. Plus po parze do chodzenia. Pomysl,ile to kasy,zanim rzucisz takie głupie teksty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama prawda

Żadne tłumaczenia nie zmienią braku szacunku do polskich kobiet.

Dla Polaka każda kobieta to ..., dzivka i złodziejka, szczególnie po rozwodzie.

Smutne lecz prawdziwe 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 5.07.2019 o 17:25, Gość Edulk napisał:

Czyli podział 75% kosztów utrzymania dziecka płaci tata, 25% mama - to cwaniactwo z twojej strony. Obym nigdy na taką jędzę nie trafił 😄😄😄

No jasne, bo opieka nad dzieckiem sama w sobie jest darmowa. Latanie po lekarzach, siedzenie po nocach przy łóżku, bo dziecko choruje, wożenie na zajęcia dodatkowe, odrabianie lekcji, oporządzanie dziecka, ślęczenie na tych cholernych placach zabaw, gotowanie zdrowych posiłków, to wszystko NIC NIE KOSZTUJE. To, że masz dziecko przy sobie 24h też oczywiście niczego ci  nie utrudnia w życiu codziennym. To są koszty tego, że taki facet jest jest sobie beztroskim kawalerem, a kobieta zostaje sama ze wspólnym dzieckiem i wszystkim wokół niego.

Mój były po roku opieki naprzemiennej był dosłownie wykończony, no bo ciągle coś i wielce zdziwiony, że nie daje rady, bo przecież on po pracy jest zmęczony (a ja niby nie) a wojował o tę opiekę żeby złotówki alimentów nie dać hahahaha po tym roku zmiękł i chciał być niedzielnym tatusiem - dobrym policjantem który rzuci raz na miesiąc 400zł, raz na 2 tygodnieb weźmie dziecko na lody jak jego koledzy, a z chorobami, wywiadówkami, edukacją i humorami będę użerać się ja! Niedoczekanie. Oczywiście się nie zgodziłam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14 godzin temu, Gość Gość napisał:

I te frajerki składają pozwy rozwodowe by sobie pogorszyć sytuację życiową Słyszysz sama siebie?

A kto mówi o tym że one składają pozwy żeby sobie poprawić sytuację finansową? Chyba takie nieudolne życiowo spermiarze i wieczne prawiki jak ty dla których 400zł to pół pensji. No faktycznie dostanie taka 400zł na miesiąc i żyje jak krezuska, jak Paris Hilton, pracować już nie musi, bo to takie kokosy. W łeb się yebnij dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14 godzin temu, Gość Gość napisał:

I te frajerki składają pozwy rozwodowe by sobie pogorszyć sytuację życiową Słyszysz sama siebie?

A kto mówi o tym że one składają pozwy żeby sobie poprawić sytuację finansową? Chyba tylko polskie Janusze. No faktycznie dostanie taka 400zł na miesiąc i żyje jak krezuska, jak Paris Hilton, pracować już nie musi, bo to takie kokosy. W łeb się walnij dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 5.07.2019 o 13:50, Gość majonezożerca napisał:

a jakież to wyższe koszty ponosi mamunia przez miesiąc kiedy dziecka nie utrzymuje? musi karmić gacha za pieniądze ojca dziecka. Mało tego, że alimentów płacić nie powinieneś to jeszcze w tym miesiącu  ona powinna zapłacić TOBIE, ponieważ wtedy to TY utrzymujesz wasze dziecko. Ale to jest ponad zdolności poznawcze i logikę kobiecą

Dziecko jest u autora 45 dni w roku. Czyli mniej więcej tyle ile większość odpowiedzialniejszych alimenciarzy ma swoje dzieci u siebie co drugi weekend. I jakoś alimenty też płacą cały rok.

Autorze tak, masz zapłacić, bo matka dziecka jest z nim prawie cały rok, a twoich alimentów prawdopodobnie nie można zaliczyć do kokosów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×