Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ala

Remont domu i facet...

Polecane posty

Gość Ala

Hej, co sądzicie o sytuacji którą opiszę poniżej?

Jestem z facetem parę lat, mieszkamy razem w wynajmowanym mieszkaniu. Po jego namowie zgodziłam się zamieszkać w niedużym domku na wsi (byłam negatywnie nastawiona, bo zawsze wolałam miasto, bliżej do pracy, znajomych itd) pod miastem w którym obecnie mieszkamy. Ale zanim tam zamieszkamy, należy zrobić dość gruntowny remont. Dom jest przepisany na jego ojca oraz brata ojca. Przed remontem powiedziałam mu, że ok zgodzę się tam zamieszkać, ale do remontu się nie dołożę, ale kupię wszelki sprzę RTV, AGD meble itd. Wiem, że podział nie jest sprawiedliwy, bo jego remont wyniesie duuuzo więcej, ale powiedziałam mu o mojej decyzji przed remontem, a on się zgodził. Uzasadniłam to tym, że nie jesteśmy małżeństwem i nie zapowiada się, żebyśmy w niedalekiej przyszłości nim zostali (mi nie zależy na ślubie tak bardzo i nie spieszy mi się, bo mam 25 lat), dom jest na jego matkę i jej brata i póki co nie było mowy, aby został przepisany na mojego faceta. Brat twierdzi, że nie chce nic za ten dom i nie zależy mu - ok, ale co jeśli za parę lat zmieni zdanie lub stosunki rodzinne się pogorszą i nagle przypomni sobie, że należy mu się spłata za ten dom? W razie naszego rozstania (nie zakładam tego, ale życie bywa przewrotne a ja jestem realistką) prawdopodobnie nie odzyskałabym części pieniędzy, które zainwestowałabym w remont. A w razie jakieś tragedii, gdyby coś się stało mojemu facetowi..nawet nie chce mysleć o tym, ale prawda jest taka, że nie miałabym żadnych praw do tego domu i zostałabym z niczym. Dlatego wolę kupić rzeczy, którę zawsze mogę wynieść, mam paragony i faktury, jest to dla mnie zabezpieczenie. Rozum podpowiada mi, że postepuję racjonalnie, bo znam już 2 takie przypadki (w tym jeden w mojej rodzinie), gdzie ktoś zainwestował w formalnie nie w swoje mieszkanie, a potem został na lodzie. z różnych niefajnych przyczyn. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia, że nie dokładam się do remontu, ale z drugiej strony, mam przeczucie, żeby tego nie robić i tak też doradzają mi rodzicie. Ostatnio między mną a moim facetem wywiązała się niemiła rozmowa, kłotnia wręcz..miałam wrażenie, że od nowa muszę mu tłumaczyć dlaczego nie dołoże się do remontu, tak jakby zapomniał na co zgodził się świadomie i dobrowolnie przed remontem. Z racji tego mam teraz wyrzuty sumienia, bo nie należę do lasek, które żerują na facecie i doją kasę. Chodzę do pracy, sama mam na swoje wydatki i nigdy o nic nie proszę, ale moja świadomość podpowiada mi, że głupotą byłoby ładować kasę w dom, który nie jest formalnie mojego faceta, a co dopiero mój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala
1 minutę temu, Gość Ala napisał:

Hej, co sądzicie o sytuacji którą opiszę poniżej?

Jestem z facetem parę lat, mieszkamy razem w wynajmowanym mieszkaniu. Po jego namowie zgodziłam się zamieszkać w niedużym domku na wsi (byłam negatywnie nastawiona, bo zawsze wolałam miasto, bliżej do pracy, znajomych itd) pod miastem w którym obecnie mieszkamy. Ale zanim tam zamieszkamy, należy zrobić dość gruntowny remont. Dom jest przepisany na jego ojca oraz brata ojca. Przed remontem powiedziałam mu, że ok zgodzę się tam zamieszkać, ale do remontu się nie dołożę, ale kupię wszelki sprzę RTV, AGD meble itd. Wiem, że podział nie jest sprawiedliwy, bo jego remont wyniesie duuuzo więcej, ale powiedziałam mu o mojej decyzji przed remontem, a on się zgodził. Uzasadniłam to tym, że nie jesteśmy małżeństwem i nie zapowiada się, żebyśmy w niedalekiej przyszłości nim zostali (mi nie zależy na ślubie tak bardzo i nie spieszy mi się, bo mam 25 lat), dom jest na jego matkę i jej brata i póki co nie było mowy, aby został przepisany na mojego faceta. Brat twierdzi, że nie chce nic za ten dom i nie zależy mu - ok, ale co jeśli za parę lat zmieni zdanie lub stosunki rodzinne się pogorszą i nagle przypomni sobie, że należy mu się spłata za ten dom? W razie naszego rozstania (nie zakładam tego, ale życie bywa przewrotne a ja jestem realistką) prawdopodobnie nie odzyskałabym części pieniędzy, które zainwestowałabym w remont. A w razie jakieś tragedii, gdyby coś się stało mojemu facetowi..nawet nie chce mysleć o tym, ale prawda jest taka, że nie miałabym żadnych praw do tego domu i zostałabym z niczym. Dlatego wolę kupić rzeczy, którę zawsze mogę wynieść, mam paragony i faktury, jest to dla mnie zabezpieczenie. Rozum podpowiada mi, że postepuję racjonalnie, bo znam już 2 takie przypadki (w tym jeden w mojej rodzinie), gdzie ktoś zainwestował w formalnie nie w swoje mieszkanie, a potem został na lodzie. z różnych niefajnych przyczyn. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia, że nie dokładam się do remontu, ale z drugiej strony, mam przeczucie, żeby tego nie robić i tak też doradzają mi rodzicie. Ostatnio między mną a moim facetem wywiązała się niemiła rozmowa, kłotnia wręcz..miałam wrażenie, że od nowa muszę mu tłumaczyć dlaczego nie dołoże się do remontu, tak jakby zapomniał na co zgodził się świadomie i dobrowolnie przed remontem. Z racji tego mam teraz wyrzuty sumienia, bo nie należę do lasek, które żerują na facecie i doją kasę. Chodzę do pracy, sama mam na swoje wydatki i nigdy o nic nie proszę, ale moja świadomość podpowiada mi, że głupotą byłoby ładować kasę w dom, który nie jest formalnie mojego faceta, a co dopiero mój...

*dom jest na jego ojca i jego brata 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×