Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość robert

Wyprowadzka

Polecane posty

Gość robert

Od wielu lat nie możemy z żoną znaleźć wspólnego języka, szwankuje komunikacja, uważam, że jesteśmy w toksycznym związku, ja potrafię się przyznać do błędów ona kompletnie nie.... od wielu lat nie okazuje mi zainteresowania, czuję się sam. Ostatnio doszło do nasilenia naszych kłótni - zagroziłem, że jeżeli nie zaczniemy walczyć o ten związek do wyprowadzę się. Mieliśmy sobie zrobić przerwę w związku na 2 tygodnie aby odpocząć od siebie wzajemnie i przemyśleć czy chcemy to ratować czy się rozejść... a po przerwie zdecydować czy się mam wyprowadzić czy nie... Próbowałem z nią rozmawiać ale podczas rozmowy ona się śmieje.... pomyślałem  - może za dużo jest w nas emocji i robi mi to na złość. Dziś podczas spokojnej rozmowy zapytałem jej w końcu czy mnie kocha? poprosiłem aby odpowiedziała szczerze bez żartów, bez chęci dogryzienia mi - odpowiedziała, że nie.... kocha tylko córkę - tym razem się nie śmiała tylko powiedziała bardzo poważnie. Zapytałem więc dlaczego jest ze mną mając możliwość utrzymania się finansowego, możliwosc wyjazdu do rodziny gdzie będzie miała warunki mieszkaniowe? Odpowiedziała, że czeka aż ja się wyprowadzę, a potem się sama wyprowadzi, dodatkowo powiedziała, że jak już za 1 razem zaproponowałem możliwość czasowego rozstania to powinienem być honorowy i wyjechać.... wszystko mi to złamało serce... widziała moją minę, widziała mój smutek, widziała że mnie zraniła, zanim wyszła do pracy przez pol godziny mogła przyjść i powiedzieć - przepraszam poniosło mnie lub coś w tym stylu... Zawalił mi się świat, zastanawiam się nad adekwatną odpowiedzią - czyli pakuję się przez całą noc aby rano zniknąć z domu, zabieram córkę do zoo na niedzielę po czym pod wieczór ją podstawię pod mieszkanie, wprowadzę po schodach zapukam do drzwi po czym odejdę aby żona już mnie nie widziała. Powiedzcie mi czy nie jest to waszym zdaniem zbyt drastyczne z mojej strony? Co byście zrobili na moim miejscu? Wyprowadzalibyście się kategorycznie czyli z zabraniem wszystkich swoich rzeczy, czy wyprowadzalibyście się na jakiś czas z pozostawieniem swoich rzeczy? Czy może wyprowadzka to zły pomysł i udawania, że nic się nie stało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Skróć do dwóch zdań albo wypierdalaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze pytasz?
6 minut temu, Gość robert napisał:

Od wielu lat nie możemy z żoną znaleźć wspólnego języka, szwankuje komunikacja, uważam, że jesteśmy w toksycznym związku, ja potrafię się przyznać do błędów ona kompletnie nie.... od wielu lat nie okazuje mi zainteresowania, czuję się sam. Ostatnio doszło do nasilenia naszych kłótni - zagroziłem, że jeżeli nie zaczniemy walczyć o ten związek do wyprowadzę się. Mieliśmy sobie zrobić przerwę w związku na 2 tygodnie aby odpocząć od siebie wzajemnie i przemyśleć czy chcemy to ratować czy się rozejść... a po przerwie zdecydować czy się mam wyprowadzić czy nie... Próbowałem z nią rozmawiać ale podczas rozmowy ona się śmieje.... pomyślałem  - może za dużo jest w nas emocji i robi mi to na złość. Dziś podczas spokojnej rozmowy zapytałem jej w końcu czy mnie kocha? poprosiłem aby odpowiedziała szczerze bez żartów, bez chęci dogryzienia mi - odpowiedziała, że nie.... kocha tylko córkę - tym razem się nie śmiała tylko powiedziała bardzo poważnie. Zapytałem więc dlaczego jest ze mną mając możliwość utrzymania się finansowego, możliwosc wyjazdu do rodziny gdzie będzie miała warunki mieszkaniowe? Odpowiedziała, że czeka aż ja się wyprowadzę, a potem się sama wyprowadzi, dodatkowo powiedziała, że jak już za 1 razem zaproponowałem możliwość czasowego rozstania to powinienem być honorowy i wyjechać.... wszystko mi to złamało serce... widziała moją minę, widziała mój smutek, widziała że mnie zraniła, zanim wyszła do pracy przez pol godziny mogła przyjść i powiedzieć - przepraszam poniosło mnie lub coś w tym stylu... Zawalił mi się świat, zastanawiam się nad adekwatną odpowiedzią - czyli pakuję się przez całą noc aby rano zniknąć z domu, zabieram córkę do zoo na niedzielę po czym pod wieczór ją podstawię pod mieszkanie, wprowadzę po schodach zapukam do drzwi po czym odejdę aby żona już mnie nie widziała. Powiedzcie mi czy nie jest to waszym zdaniem zbyt drastyczne z mojej strony? Co byście zrobili na moim miejscu? Wyprowadzalibyście się kategorycznie czyli z zabraniem wszystkich swoich rzeczy, czy wyprowadzalibyście się na jakiś czas z pozostawieniem swoich rzeczy? Czy może wyprowadzka to zły pomysł i udawania, że nic się nie stało?

Wiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Skróć do dwóch zdań albo wypierdalaj.

Krótko a jak treściwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×