Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mellissa13

Związek wisi na wlosku

Polecane posty

Gość Mellissa13

2 dni temu miała miejsce okropna awantura, po której praktycznie pakowalam walizki i zostałam wyrzucona z domu. Została wmieszana w to rodzina mojego narzeczonego (tak, mój narzeczony w akcie desperacji najpierw obgadał mnie przy mnie przez telefon przed mama jak jechaliśmy autem, kazałam skończyć rozmowę, a potem zadzwonił do niej, ze on tak juz życ nie moze i czy oni moja mnie przenocować (manipulując wypowiedzią aby było na niego korzyść), dosłownie „zabrać mnie” od niego. Mój narzeczony ma 41 lat. Byłam w szoku). Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zarabiam mało (obiektywne okoliczności, które mnie blokują narazie), opłacam auto na leasingu, swoje podatki i coś drobnego dla nas zostaje. On płaci rachunki i jedzenie. Do dnia wczorajszego pracowałam dla jego firmy (mam swoją działalność), pomagałam jak mogłam i dostawałam za to marne grosze. Stad tez wynikały wielkie kłótnie i poczucie niesprawiedliwości. Wczoraj z tej pracy zrezygnowałam, powiedziałam, ze chce ratować związek i znaleść coś, co zupełnie innego. Powiedziałam, ze zostawiam go w spokoju, nie będę sie czepiać, pouczać, mowić jak ma prowadzić firmę (tu sie niezle na tym znam) i niech robi co chce i odpocznie. On ostatnio zwariował ze stresu. Kłopoty w firmie, problemy z kasa dla nas, moja zależność (choć staram sie jak mogę, uczę sie języka, to nadal mam problemy aby byc w 100 niezależna jak to było w Polsce. Mieszkamy za granica. On jest stad). Mysle, ze on sie pogubił totalnie. Miała byc sielanka po moim przyjedzie, zakładanie rodziny, a my ciagle sie kłócimy, ja miałam kilka miesięcy stany depresyjne z powodu zmiany kraju, nie wyszły mi tu plany zawodowe, tez czuje sie z tego powodu sfrustrowana. Pomógł mi psycholog. Ale boli mnie jak on mnie potraktował, jak mnie „sprzedał przed matka”, nastawił na mnie zle. Nie poznaje człowieka. Relacja z jego rodzina jest juz nie do odbudowania. Boje sie, ze on mimo początkowych deklaracji nie jest na nic gotowy, ze on boi sie odpowiedzialności, ze taka kobieta jak ja (zawsze działam, planuje, inicjuje) go tłamsi. Od kilku miesięcy on jakby nie miał energii dla nas, powiedziałam mu, ze nigdzie mnie juz nie zabiera, nie wnosi żadnych interesujących tematów do rozmów (nie jest to miłe pytać co myslisz o tym i o tym, a on: nie wiem), niczym sie nie ekscytuje (oprócz pasji do swojego sportu), nic ze mną nie planuje, koszmar dla mnie. Ostatnio ubodło mnie jak zaczął narzekać na nasz seks i ze go mało. Nie wytrzymałam i powiezialam mu, ze jeśli chce seks to musi mnie jakość zafascynować, a łożku mam dość bycia na gorze (tak jakby mu sie przestało nawet ruchów robić), robić mu dobrze i połykać. No oklapl facet. Wiem, ze sie do tego przyczyniła bardzo, krytykując go ciagle, stymulując go i nazywając zwiędłym warzywkiem. Ale moze on po prostu mnie juz nie kocha i tak przedłużamy jakaś agonię związku. Co mam robić? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Co masz robić?

Spieprzać od niego jak najprędzej i skończyć się poniżać!!!

Albo wracasz do Polski, albo znajdujesz pracę (jakąkolwiek) i zaczynasz wszystko od początku.

Trochę godności dziewczyno!!!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama prawda

Związek wisi na włosku???

Tego związku już dawno nie ma!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Po co zakładasz temat skoro nie odpowiadasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×