Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aneczka

Mąż despota-czy jest szansa na udane małżeństwo

Polecane posty

Gość Aneczka

Witam, mam taki problem, mój mąż to despota!!! Niesamowicie ciężki charakter, do tego stopnia, że unikam wspólnych chwil. Nawet wakacje to czas nerwów i wymówek. Brak mu luzu. Cały czas ma być jak on chce, nie bierze pod uwagę drugiej strony, a jak już się postawię to komentuje to w sposób np. no bo ty przecież jesteś najmądrzejsza itp. Między nami jest duża różnica w pochodzeniu, ja pochodzę z miasta, moi rodzice są wykształceni i bardzo dobrze wychowanie, niestety męża matka (tata nie żyje) jest ich przeciwieństwem. Ciężko było mi się tam odnaleźć, bo mój  mąż oczekiwał ode mnie, że po przeprowadzce do jego domu rodzinnego stanę się podobna do jego matki. Często wypominał mi niektóre zachowania i nazywał Francuskim pieskiem jak np. nie umiałam czegoś zrobić, lub robiłam tak jak ja byłam nauczona. Nie jestem leniem ani nierobem, tylko z innego domu pochodzę. Ja ciągnę do góry a mój małżonek ma aspiracje być jak  największym wieśniakiem. Matka ma na niego duży wpływ(niestety też bez aspiracji). Mam żal do męża za to jak mnie traktował kiedy byłam w ciąży i kiedy urodziła się nasza córeczka. Przez pierwszy rok nie pomagał nic. Nawet nie mogłam liczyć na niego kiedy szykowałam kąpiel, albo gdy prosiłam aby podał pieluszkę, a o przynajmniej chwilowym zajęciu się dzieckiem już w ogóle nie było mowy . Wyprawkę robiłam z bratem bo męża to nie interesowało. Znęcał się nade mną psychicznie, wyzywał od brudasów bo np. po przyjściu ze szpitala po porodzie leżałam cały dzień z dzieckiem i nawet nie rozpakowałam torby(poród miałam ciężki i nie miałam siły aby się ruszać). Takich sytuacji było wiele, i szkoda, że wtedy się nie wyprowadziłam bo żal nie minął. Nie jest lepiej pomimo, że teraz jestem w stanie się postawić, nie potrafię zapomnieć mu tego poniżania wtedy kiedy potrzebowałam go najbardziej. Pomocy przy dziecku, które nie spało prawie wcale, wsparcia psychicznego. Zamiast tego miałam cały czas wymówki, wyzwiska, poniżanie, same wymaganie kiedy sam od siebie nic nie dawał. Zawsze było coś źle. Wpadłam w depresję i  nerwice. Nic mnie nie cieszyło, a kiedy widziałam męża od razu czułam niepokój, i stres o to o co tym razem się przyczepi. Wszystko mu przeszkadzało i do tej pory przeszkadza. Czuję się przy nim jak w więzieniu, cały czas obserwowana. Wszystko robię źle, cały czas mnie krytykuje i poprawia. Mam już tego dość!!! Dość ciągłej kontroli, udowadniania mi, że czegoś nie potrafię zrobić,  nie po to za mąż wychodziłam.

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Odnoszę wrażenie że jakiś zamaskowany facet wpodł do twojego domu z nożem w ręku, złapał cie za kark, zawlókł do ołtarza i trzymając nóż na szyi kazał powtarzać po księdzu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może siłą mnie nie zaciągnął, ale maskował się dość dobrze. Choć nie będę ukrywała że było kilka sytuacji ostrzegawczych. Niestety nie wyciągnęłam wniosków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak cham i prostak może się maskować? A inteligentna panienka z dobrego domu tego nie rozszyfrować??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ile już tego typu tematów było na tym forum? obstawiam, że to jakaś chora psychicznie emo dziewczynka zabawia się robiąc tego typu prowo..., 0/10 i wyp!3rdalaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×