Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

magges18

Czy to ma jeszcze sens?

Polecane posty

 Witajcie! Mam 17 lat, a mój chłopak 19, jesteśmy razem 7 miesięcy, a znamy się niemal 4 lata. Ogólnie zawsze coś iskrzyło. Zanim zostaliśmy razem, wyjechał na obóz, gdzie poznał ciężko chorą dziewczynę, której bardzo zależało na tym, by być razem, by mieć kogoś za oparcie. Byli razem jakiś rok, bardzo się męczył, zaczął mieć myśli samobójcze, plany, które przerwałam w niemal momencie kulminacyjnym. Od tej pory zauważył, że zależy mi na nim, jednak starał się mnie odsunąć. Przez cały okres jego związku dzień w dzień trzymałam kontrolę nad tym, jak się czuje, bałam się, że próby samobójcze powrócą, o których tamta dziewczyna nie miała pojęcia. 

 Zakończył związek. Spotkał się ze mną przeprosić za wszystko, po jakimś czasie zapytał, czy moglibyśmy spróbować być jednak razem. Odpowiedziałam zgodnie ze samą sobą, że dla mnie to za wcześnie, że nie chcę, by czuł się pokrzywdzony tym, że skupiam się głównie na nauce, działalnościach. Powiedział, że skoro i tak bym kiedyś z nim chciała być, to po co czekać. I uległam.

 Mieszkamy 50km od siebie, nie jest to też bardzo dużo, ale w takim wieku, jest to jednak bariera. W ciągu kilku miesięcy zaczęło się wszystko psuć, czuję, że przed wejściem w związek, kompletnie nie znałam tego człowieka. Mamy całkowicie inny światopogląd, marzenia, podejście do dalszej edukacji. Jemu to nie przeszkadza, ale z mojej strony czuję dyskomfort, kiedy chcę porozmawiać o czymś ważnym, zaczyna mnie całować, bym przestała (?) lub zaczyna rozmowy z podtekstami, jakieś lekkie dobieranie się, na co sobie nie pozwalam. wiem, jak to brzmi, ale nie mamy wspólnych tematów poza tą przeszłością, niewiele nas łączy. Traktuje mnie jako jedyny sens w życiu, kiedy mówię mu o tym, co się między nami psuje, wybucha płaczem, zaczyna mówić o samobójstwie albo kupuje mi jakieś droższe prezenty, tylko żebym go nie zostawiła. 

Ciągłe słucham o tym, że po co mi znajomi, skoro mamy siebie, po co mam czytać książki, bo jak tyle będę siedzieć po nocach, to znajdę sobie mądrzejszego. Czuje, że relacja powoli obrasta w wyrzuty, żale i szantaże. Na początku spotykaliśmy się na mieście, w knajpkach, teatrze, parku, takie mniejsze wyjścia. Podczas zaplanowanego takiego wypadu, zabrał mnie do swojej rodziny, zaczął zapoznawać, poczułam straszną presję, sam zechciał do mnie przyjechać, poznał rodzinę i od tej pory nie toleruje innego widywania się ze mną niż u mnie w domu. Jest radosny kiedy sie widzimy, ale jednak to zazwyczaj wygląda tak, że ciężko nam znaleźć wspólny temat. Stał się bardzo płaczliwy, jestem młodsza o 2 lata, ale czuję, że muszę caly czas ponosić odpowiedzialność za to, jak to między nami wygląda.

Ani jego ani moi rodzice nie umieją zbyt przyjąć do wiadomości, że mogłabym skończyć ten związek. Dla jego rodziców, tak jak dla niego, jestem centrum świata. Moi rodzice natomiast uważają, że skoro jest z dobrej, normalnej rodziny, to lepiej nic nie zmieniać, bo w przyszłości nie trudno wpakować się w coś gorszego. Kompletnie się zagubiłam.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×