Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aia

Poznalam...

Polecane posty

Gość Aia

Witajcie.

Mam 35 lat. Jestem rozwodka. Mam corke. Kilka.lat temu stracilam malzenstwo. Zalamalam sie i zycie stracilo mi sens. Dzis juz jest lepiej, a od pol roku moje zycie calkowicie sie przewrocilo. Poznalam kogos.. ten ktos jest calkowitym przeciwienstwem tego co mialam i co znam.. a tak naprawde znam tylko to co mialam i tak naprawde nie wierze w to ze moze byc inaczej, bo bardzo pamietam to co mnie spotkalo. Wszystko jest inne i dziwne. Facet myje okna, obiad nie jest problemem, warzywa na salatke pokrojone w sekunde... pranie w kostke zlozone, auto ma.zawsze sprawne, wie co rozkrecac i co w nim stuka.... czasem sie przy nim nie odnajduje. Piesci moje stopy, caluje cale cialo, na imieniny kurier do pracy przyniosl mi kwiaty.. w dodatku mowi ze jestem piekna... ja w to nie wierze, mam lustro i widze siebie. Wiem ze ktos kiedys zanizyl moja samoocene. Uwazam ze to kiedys sie skonczy. Nie chce sie angazowac, ale kocham go. Wiem ze nie chce bawic sie w dom i obiady...  Nie mniej jednak ten facet daje mi poczucie bezpieczenstwa. Moja corka bardzo go lubi, a on nosi ja na barana.. widze ogromna szczerosc w jego postepowaniu..Uwielbiam sie do niego przytulac, czasem pojawjaja sie konflikty, bo on chcialby sie niemalze codziennie ze mna kochac. Ja jestem innego zdania. Uwazam ze tyle seksu nie trzeba. On wymysla jakies wachania mnie i chce patrzec na mnie naga. Ja tak nie potrafie. Czasem czuje sie jak maszynka do seksu. Mowil cos o ponczochach.. oczywiscie do niczego mnie nigdy nie zmusil, ale widze po nim ze jest niezadowolony. Coraz czesciej mowi o swoich potrzebach.. nigdy na mnie nie krzyczal. Ja jestem przyzwyczajona do wiecznej walki i klotni.. trudno.go wyprowadzic z rownowagi. Owy mezczyzna pasuje mi pod wieloma wzgledami. Owszem.. chcialbym cos w nim zmienic. Zawsze mowi ze pomyslimy.. ja natomiast w sobie nie chce zmian. Wiem ze nie chce, bo to.wszystko nie ma sensu. Wyznaje mi uczucie. Robi zakupy, chce sprzatac u mnie w domu, chce mi pomagac.. ja tego nie chce. Boje sie tego. On chyba mnie podpuszcza. Ostatnio powiedzial mi ze chcialby tworzyc ze mna cos trwalego.. dziwne jest to wszystko. Mowi ze mnie szanuje.. ale juz mi to ktos kiedys mowil.. czasem czuje ze jest prawdziwy, miotam sie sama.ze soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem co mówię
2 minuty temu, Gość Aia napisał:

Witajcie.

Mam 35 lat. Jestem rozwodka. Mam corke. Kilka.lat temu stracilam malzenstwo. Zalamalam sie i zycie stracilo mi sens. Dzis juz jest lepiej, a od pol roku moje zycie calkowicie sie przewrocilo. Poznalam kogos.. ten ktos jest calkowitym przeciwienstwem tego co mialam i co znam.. a tak naprawde znam tylko to co mialam i tak naprawde nie wierze w to ze moze byc inaczej, bo bardzo pamietam to co mnie spotkalo. Wszystko jest inne i dziwne. Facet myje okna, obiad nie jest problemem, warzywa na salatke pokrojone w sekunde... pranie w kostke zlozone, auto ma.zawsze sprawne, wie co rozkrecac i co w nim stuka.... czasem sie przy nim nie odnajduje. Piesci moje stopy, caluje cale cialo, na imieniny kurier do pracy przyniosl mi kwiaty.. w dodatku mowi ze jestem piekna... ja w to nie wierze, mam lustro i widze siebie. Wiem ze ktos kiedys zanizyl moja samoocene. Uwazam ze to kiedys sie skonczy. Nie chce sie angazowac, ale kocham go. Wiem ze nie chce bawic sie w dom i obiady...  Nie mniej jednak ten facet daje mi poczucie bezpieczenstwa. Moja corka bardzo go lubi, a on nosi ja na barana.. widze ogromna szczerosc w jego postepowaniu..Uwielbiam sie do niego przytulac, czasem pojawjaja sie konflikty, bo on chcialby sie niemalze codziennie ze mna kochac. Ja jestem innego zdania. Uwazam ze tyle seksu nie trzeba. On wymysla jakies wachania mnie i chce patrzec na mnie naga. Ja tak nie potrafie. Czasem czuje sie jak maszynka do seksu. Mowil cos o ponczochach.. oczywiscie do niczego mnie nigdy nie zmusil, ale widze po nim ze jest niezadowolony. Coraz czesciej mowi o swoich potrzebach.. nigdy na mnie nie krzyczal. Ja jestem przyzwyczajona do wiecznej walki i klotni.. trudno.go wyprowadzic z rownowagi. Owy mezczyzna pasuje mi pod wieloma wzgledami. Owszem.. chcialbym cos w nim zmienic. Zawsze mowi ze pomyslimy.. ja natomiast w sobie nie chce zmian. Wiem ze nie chce, bo to.wszystko nie ma sensu. Wyznaje mi uczucie. Robi zakupy, chce sprzatac u mnie w domu, chce mi pomagac.. ja tego nie chce. Boje sie tego. On chyba mnie podpuszcza. Ostatnio powiedzial mi ze chcialby tworzyc ze mna cos trwalego.. dziwne jest to wszystko. Mowi ze mnie szanuje.. ale juz mi to ktos kiedys mowil.. czasem czuje ze jest prawdziwy, miotam sie sama.ze soba.

 Czego więcej szukasz??? Zupełnie jako facet cię nie rozumiem, oby nie było za późno, obyś się nie obudziła z ręką w nocniku. Miałaś złego faceta - źle. Masz dobrego - też źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×