Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZagubionaZona

Jedyne wyjście - rozstanie?

Polecane posty

Gość ZagubionaZona

Jesteśmy z mężem krótko po ślubie, mamy dwójkę małych dzieci i nie ma już nic miedzy nami. Od dłuższego czasu nie potrafimy normalnie porozmawiać, bo wszystko kończy się kłótnia. Rzadko ze sobą sypiamy. Mamy takie same charaktery i każde próbuje postawić na swoim i wyciąga swoje racje. On nic z tym nie robi, a ja jestem już tym wszystkim zmęczona i myślę o rozstaniu. Czy można jakoś nas "nawrocic"? Czy lepiej sie rozstać zacząć nowe życie, jesteśmy jeszcze młodzi. Dodam że na ten moment żyjemy jak kolega z koleżanką, którzy razem wychowują dzieci. Zero uczuć, wspólnego spędzania czasu, rozmów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To musi byc straszne uczucie - żyjesz z kimś pod jednym dachem a jednak osobno. Z czasem staniecie się dla siebie jak obcy ludzie. Moja koleżanka była w identycznej sytuacji, tylko, że nie mieli dzieci. Jego obecność na tyle ją denerwowała, że aż zaczęła nazywać go swoim współlokatorem. Rozstali się. Ja jestem zdania, że nie warto marnować życia na relacje, które nie dają satysfakcji, ale to musi być Twoja decyzja. Życzę dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZagubionaZona
3 minuty temu, Mizo napisał:

To musi byc straszne uczucie - żyjesz z kimś pod jednym dachem a jednak osobno. Z czasem staniecie się dla siebie jak obcy ludzie. Moja koleżanka była w identycznej sytuacji, tylko, że nie mieli dzieci. Jego obecność na tyle ją denerwowała, że aż zaczęła nazywać go swoim współlokatorem. Rozstali się. Ja jestem zdania, że nie warto marnować życia na relacje, które nie dają satysfakcji, ale to musi być Twoja decyzja. Życzę dużo siły.

Właśnie - wspollokatorzy, tak to u nas wyglada. Kocham go bardzo i z jednej strony nie chce się rozstawać ale z drugiej nie widzę innego wyjścia bo oboje sie "dusimy" w tym związku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość ZagubionaZona napisał:

Właśnie - wspollokatorzy, tak to u nas wyglada. Kocham go bardzo i z jednej strony nie chce się rozstawać ale z drugiej nie widzę innego wyjścia bo oboje sie "dusimy" w tym związku. 

Jeśli jest między Wami uczucie, to może spróbujcie zawalczyć... Ale to oboje musicie tego chcieć a nie, że tylko jedna strona będzie się starać. Oddaliliscie się od siebie, ale wszystko można naprawić. Niestety, ale nad związkiem trzeba pracować i go pielęgnować i bo w przeciwnym razie relacja umiera śmiercią naturalną. Spróbuj z nim pogadać i powiedz jak widzisz sytuacje. Jeśli zauważy problem i będziesz widziała jego zaangażowanie to dajcie sobie jeszcze jedną szansę. Jesli nie - lepiej się rozstać i przestać ciągnąć tę farsę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZagubionaZona
7 minut temu, Mizo napisał:

Jeśli jest między Wami uczucie, to może spróbujcie zawalczyć... Ale to oboje musicie tego chcieć a nie, że tylko jedna strona będzie się starać. Oddaliliscie się od siebie, ale wszystko można naprawić. Niestety, ale nad związkiem trzeba pracować i go pielęgnować i bo w przeciwnym razie relacja umiera śmiercią naturalną. Spróbuj z nim pogadać i powiedz jak widzisz sytuacje. Jeśli zauważy problem i będziesz widziała jego zaangażowanie to dajcie sobie jeszcze jedną szansę. Jesli nie - lepiej się rozstać i przestać ciągnąć tę farsę.

On wie, że jest źle ale nic z tym nie robi. Czasami po kłótni zaskoczy na 2,3 dni a potem wszytko wraca do normy. Tak jakby mu to odpowiadało. Oboje prawie wcale nie wychodzimy, mąż pracuje i czasami zrobić coś w domu czy przy samochodzie. Ja zajmuje się domem i dziećmi. Powinniśmy żyć pełnia życia, a żyjemy jak dziadki na emeryturze. W rozmowie zawsze pada "nie wiem", "rób co chcesz", "obojętnie". Nie kłócimy się jakoś starsze, nawet nie podnosimy głosu tylko po prostu po paru zdaniach oboje rezygnujemy. Wszystko to takie nijakie. Ja chce to naprawić ale nie wiem czy on też. Czy może jakaś terapia małżeńska jest w stanie coś zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Póki jest uczucie to warto walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2019 o 23:45, Gość ZagubionaZona napisał:

On wie, że jest źle ale nic z tym nie robi. Czasami po kłótni zaskoczy na 2,3 dni a potem wszytko wraca do normy. Tak jakby mu to odpowiadało. Oboje prawie wcale nie wychodzimy, mąż pracuje i czasami zrobić coś w domu czy przy samochodzie. Ja zajmuje się domem i dziećmi. Powinniśmy żyć pełnia życia, a żyjemy jak dziadki na emeryturze. W rozmowie zawsze pada "nie wiem", "rób co chcesz", "obojętnie". Nie kłócimy się jakoś starsze, nawet nie podnosimy głosu tylko po prostu po paru zdaniach oboje rezygnujemy. Wszystko to takie nijakie. Ja chce to naprawić ale nie wiem czy on też. Czy może jakaś terapia małżeńska jest w stanie coś zmienić?

 A jak było kiedyś?Kiedyś musiało się zacząć psuć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piki

Usiąść i porozmawiać,bo na rozejście zawsze jest czas . Tylko konkretne rozmowy ,ustalenia i wtedy decyzje . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×