Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość gość

Wszyscy mówią o tym, żeby nie zmuszać partnera do bycia przy porodzie. Fatalne skutki braku mojego M przy porodzie.

Polecane posty

Gość Anka
6 minut temu, Gość gosc napisał:

Widać, że nigdy nie rodziłaś. Udzielasz sie w czymś jak ślepy o kolorach. Ciebie też tak będą traktować jak ty innych. Zobaczysz jak to jest.

Poród przeszłam i to na tyle nieproblemowy, że nie rozumiem jak można robić z tego rzeźnię. Chyba rzeczywiście powinnam leżeć i stękać 20h, żeby mieć prawo głosu. Ehh madki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość gosc napisał:

Mój poród trwał od przyjęcia na izbę do samych narodzin 1 h 20 min,a do tego był przed terminem. Facet nawet nie zdążył z pracy dojechać. Nie umarłam od jego braku. I tak był uprzedzony że na korytarzu posiedzi,po prostu nie uznaję mężczyzny w takim miejscu jak porodówka,gdzie kobieta ma się skupić na wydaniu nowego zycia a nie na czułościach

To się ciesz. Ja na porodówce spędziłam 12 h zanim zaczęły się parte. Myślisz że położne się mną interesowały? Ktg, panika, nie ma tętna, mąż zwrócił uwagę, że nie włączyły urządzenia. Druga sytuacja, źle wbiły wenflon, krew kapała na podłogę, byłam tak nafaszerowana różnymi rzeczami, że ledwo kontaktowałam, nie było szans, żebym sama wzięła sobie coś do czego mogę się wyrzygać, więc gdyby nie mąż rzygałabym pewnie na siebie albo na podłogę. Więc nie pier/dol tu o czułościach i trzymaniu za rączkę. Do tego oczywiście obowiązkowe chodzenie. Przy 2 porodzie podczas takiego spacerku tak mnie zgięło że złapałam się łóżka, które nie było zablokowane. Gdyby nie mąż to pewnie zęby bym wybiła. I nie rodziłam w jakimś zadupiu tylko w mieście ponad 200tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość Anka napisał:

Poród przeszłam i to na tyle nieproblemowy, że nie rozumiem jak można robić z tego rzeźnię. Chyba rzeczywiście powinnam leżeć i stękać 20h, żeby mieć prawo głosu. Ehh madki

To że ty miałaś super to nie znaczy, że każda ma takie szczęście.

Ja po pierwszym porodzie nie dałam dotknąć się przez 7 mc, tak panicznie bałam się bólu, a miałam problemy po porodzie. Nie wyciągnęli mi wszystkich szwów, które się wrosły. Miałam wrażenie, że mnie coś rozrywa od środka. Wszyscy mieli to w dupie. A lekarki mówiły że jestem przewrażliwiona, byłam w szpitalu ze względu na stan dziecka. Potrzebna była interwencja osób trzecich. Ale i tak skończyło się zakażeniem.  Więc dziękuj Bogu, że nie miałaś problemów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tylko kogo obchodzi co powiedza polozne potem? Roznica miedzy normalna osoba i piz.da jest taka, ze kobieta moze bac sie igiel, ale bedzie przy mezu czy dziecku jak beda kroplowke zakladac (no chyba, ze tchorz, wtedy nie wiem po co jej maz i dzieci). Facet ktory boi sie krwi i nie bedzie przy zonie nawet w pierwszej fazie to fujara. Mozecie ich bronic, ale musicie zaakceptowac, ze sa faceci ktorzy nigdy nie zostawiliby zony w takiej sytuacji bo brzydza/boja sie porodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc2
1 godzinę temu, Gość gosc napisał:

Taaa, na porodówce położne wam niby słowa nie pisną przy partnerze,za to nie wiecie jak was potem obgadają w dyżurkach:-D że łamaga,tchórz,męża musiała przyprowadzić bo sama nie umie itp. Dla nich matki od porodów rodzinnych to i tak są kobiety 2giej kategorii.

zgadzam sie, obgaduja az milo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Hermit napisał:

Akurat Pan Myślący bzdury pisze. U ludach pierwotnych stadnych rodzaca kobieta otoczona była ochrona plemienia. Bo była łatwym celem dla drapieżników, a dla samca śmierć samicy i potomka oznaczała nie przekazania swoich genów. 

Przy żadnym porodzie nie zagląda się w krocze, a że dziecko rodzi się zakrwawione jest to wiedza ogólnie dostępna, więc nie rozumiem skąd ten szok. 

W męskiej naturze nie leży też opieka nad noworodkiem i ogólnie wychowywanie małych dzieci a jednak opieka naprzenienna jest standardem i to mężczyźni walczą w sądzie o równe prawa rodzicielskie. Gdyby dominowała męska natura jak twierdzisznto mieli by wywalone. 

Ty robisz błąd duży, że mówisz że to natura biologia i tak kiedyś bylo. Było bo ludzie nie mieli wyboru, mężczyzna musiał być myśliw nawet jak się brzydzil krwi. 

Zresztą samce przestaja być potrzebne. Zgodnie ze stanowiskiem genetykow PAN za 60 lat zacznie brakować płodnych mężczyzn. W większości natura i wszelakie organizmy są podłoża estrogennego. Sam przyznałes że poza rozmnażaniem mężczyzna nie jest potrzebny. Skoro nie pomagaj przy wychowaniu, a technologia pozwala kobietom na zdobycie schronienia i pożywienia, rola mężczyzny się kończy. 

Zgodnie z socjologia społeczeństwa gdzie jest przewaga mężczyzn są agresywne, jest więcej mordów, gwaltow etc (zobacz co się dzieje w Chinach i Indiach). U społeczności złożonych z samych kobiet takich zjawisk nie zaobserwowano, w Afryce są juz tylko wioski złożone z samych kobiet. Radzą sobie, wypasaja zwierzęta, uprawiają rośliny, budują szałasy.

zapominasz że to kobieta wybiera samca, nigdy odwrotnie. I to mężczyźni muszą spełnić oczekiwania kobiet by mieć partnerkę. Calu system godowylll) u zwierząt tak działa. 

Kobieya zawsze znajdzie partnera i przekażę swoje geny, a mężczyzna nie ma gwarancji. 

Kobiety oczekują teraz innuch cech, więc zaslanianie się męska natura nic nie da. Każdy gatunek ewoluuje by przetrwać, jeśli mężczyźni chcą, muszą spełniać oczekiwania kobiet i stać się wrażliwsi empatuczni etc. 

Wiesz badania to jedno a ewolucja i życie to drugie. I tak mężczyźni zmieniają się pod wpływem kobiet. Zawsze tak było i będzie. W naturze to samice rozdają karty. 

Pozdrawiam, 

Antropolog 

 

Pan/i Antropolog ma rację. Nie ma żadnego „kiedyś”, które jednoznacznie określa „męską naturę”, bo zwyczaje związane z porodem bywały bardzo różne w zależności od epoki i kręgu kulturowego.

Istniały kultury tradycyjne, w których mężczyźni byli całkowicie izolowane od spraw porodu i połogu, ale i takie, gdzie mężczyźni nie tylko byli obecni przy porodach, ale i próbowali empatyzować z kobietą i współodczuwać bóle porodowe - to był szczególny, bardzo ważny rytuał.

W Wersalu porody monarchiń obserwował cały dwór. To był zaszczyt przyglądać się przyjściu na świat królewskiego potomka, a o tym, kto ma prawo obserwować poród z jakiej odległości decydował protokół. Nikogo nie interesowało, że któryś z dworzan może doznać „urazu”. Za odwrócenie wzroku mógł najwyżej grozić stryczek. A jeśli już bardzo chcemy wybiegać do epoki kamienia łupanego, to wyobrażanie  sobie, że ludzi w ówczesnych plemionach obrzydzały jakiekolwiek kwestie ludzkiej czy zwierzęcej fizjologii, jest naprawdę naiwne.

Mówienie, że mężczyźni nigdy i nigdzie nie byli świadkami porodów, bo nie leży to w ich naturze, jest nieprawdą. Poza tym nie możemy tak strasznie bać się „stresu pourazowego”, bo wielu z nas będzie musiało kiedyś zająć się np. obłożnie chorymi rodzicami. Mamy zawsze mówić, że oglądanie krwi, odchodów i wydzielin jest sprzeczne z naszą delikatną naturą? A może to sposób na zrzucanie opieki nad chorymi na kobiety, bo one „mają większe predyspozycje”?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

To moj maz mial 3 dni przed moim porodem wypadek samochodowy i byl na porodowce z dwiema rekami w gipsie i mocno potluczonym mostkiem na silnych lekach ale byl! Ja go nie zmuszalam bo widzialam w jakim jest stanie a kto wie ile bedzie trwal porod.  W zyciu by nie odpuscił takiej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
24 minuty temu, Gość Gość napisał:

Pan/i Antropolog ma rację. Nie ma żadnego „kiedyś”, które jednoznacznie określa „męską naturę”, bo zwyczaje związane z porodem bywały bardzo różne w zależności od epoki i kręgu kulturowego.

Istniały kultury tradycyjne, w których mężczyźni byli całkowicie izolowane od spraw porodu i połogu, ale i takie, gdzie mężczyźni nie tylko byli obecni przy porodach, ale i próbowali empatyzować z kobietą i współodczuwać bóle porodowe - to był szczególny, bardzo ważny rytuał.

W Wersalu porody monarchiń obserwował cały dwór. To był zaszczyt przyglądać się przyjściu na świat królewskiego potomka, a o tym, kto ma prawo obserwować poród z jakiej odległości decydował protokół. Nikogo nie interesowało, że któryś z dworzan może doznać „urazu”. Za odwrócenie wzroku mógł najwyżej grozić stryczek. A jeśli już bardzo chcemy wybiegać do epoki kamienia łupanego, to wyobrażanie  sobie, że ludzi w ówczesnych plemionach obrzydzały jakiekolwiek kwestie ludzkiej czy zwierzęcej fizjologii, jest naprawdę naiwne.

Mówienie, że mężczyźni nigdy i nigdzie nie byli świadkami porodów, bo nie leży to w ich naturze, jest nieprawdą. Poza tym nie możemy tak strasznie bać się „stresu pourazowego”, bo wielu z nas będzie musiało kiedyś zająć się np. obłożnie chorymi rodzicami. Mamy zawsze mówić, że oglądanie krwi, odchodów i wydzielin jest sprzeczne z naszą delikatną naturą? A może to sposób na zrzucanie opieki nad chorymi na kobiety, bo one „mają większe predyspozycje”?

 

Mieszasz pojęcia. Obyczaj dworski, czy szamanizm (rytuał) to rzecz wykoncypowana intelektualnie. W małych społecznościach, owszem, kobieta opiekowała się rodzina czy inni członkowie plemienia, ale mężczyźni nie uczestniczyli w porodach, były specjalizujące się w tym kobiety w wiosce. Nie znam oczywiście wszystkich kultur świata, ale nie słyszałem o takiej, w której normalne byłoby uczestnictwo mężczyzny przy narodzinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość Myślący napisał:

Mieszasz pojęcia. Obyczaj dworski, czy szamanizm (rytuał) to rzecz wykoncypowana intelektualnie. W małych społecznościach, owszem, kobieta opiekowała się rodzina czy inni członkowie plemienia, ale mężczyźni nie uczestniczyli w porodach, były specjalizujące się w tym kobiety w wiosce. Nie znam oczywiście wszystkich kultur świata, ale nie słyszałem o takiej, w której normalne byłoby uczestnictwo mężczyzny przy narodzinach.

Ja pier/dole- chłopie nie szkoda ci  życia? Już drugi dzień się tu produkujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
Przed chwilą, Gość Gosc napisał:

Ja pier/dole- chłopie nie szkoda ci  życia? Już drugi dzień się tu produkujesz

Masz jakiś problem? Zajmij się sobą, a nie tym jak ja spędzam swój czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Myślący napisał:

Masz jakiś problem? Zajmij się sobą, a nie tym jak ja spędzam swój czas.

Żenada i zarazem dowód na to, jakim jesteś no lifem. Nic dziwnego, ze wylewasz tu swój jad, skoro życia realnego nie masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Myślący napisał:

Mieszasz pojęcia. Obyczaj dworski, czy szamanizm (rytuał) to rzecz wykoncypowana intelektualnie. W małych społecznościach, owszem, kobieta opiekowała się rodzina czy inni członkowie plemienia, ale mężczyźni nie uczestniczyli w porodach, były specjalizujące się w tym kobiety w wiosce. Nie znam oczywiście wszystkich kultur świata, ale nie słyszałem o takiej, w której normalne byłoby uczestnictwo mężczyzny przy narodzinach.

No to napisałam o zwyczaju dworskim, ale reż matriarchalnych kulturach tradycyjnych, w których mężczyźni uczestniczyli w porodach. Uczą o tym na kursach antropologii na wielu wydziałach humanistycznych. 

Co to znaczy „były specjalizujące się kobiety w wiosce”. To niby jeden typ wioski miał istnieć w jakiejś bliżej nieokreślonej przeszłości? Wiosek, w których plemiona były zorganizowane według najrozmaitszych zasad, istniało od groma pod najróżniejszymi szerokościami geograficznymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

A jak się odniesiesz do tego jak facet nie chce towarzyszyć kobiecie nawet w pierwszej fazie porodu? Rodziłam 3 razy, pierwsza faza to zwykle długie godziny na porodówce, w moim przypadku to było też i 12. Zwykle wiąże się to z chodzeniem, żeby przyspieszyć rozwarcie. Nie ma w tym nic traumatycznego ani obrzydliwego, więc w czym problem? Jak traktować wg ciebie takiego człowieka?

Nie rozumiem takich zachowań. Jak koleżanka na studiach miała pewne problemy zdrowotne to pojechałem z nią do szpitala i spędziłem wiele godzin. Zresztą, jak pisałem, osobiście nawet  z czystej ciekawości chciałbym być świadkiem porodu, ale nie chciałbym widzieć np. dziecka chwilę po narodzeniu z pępowiną itp. Podejrzewam, że taki obrazek utkwiłby mi w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

No to napisałam o zwyczaju dworskim, ale reż matriarchalnych kulturach tradycyjnych, w których mężczyźni uczestniczyli w porodach. Uczą o tym na kursach antropologii na wielu wydziałach humanistycznych. 

Co to znaczy „były specjalizujące się kobiety w wiosce”. To niby jeden typ wioski miał istnieć w jakiejś bliżej nieokreślonej przeszłości? Wiosek, w których plemiona były zorganizowane według najrozmaitszych zasad, istniało od groma pod najróżniejszymi szerokościami geograficznymi.

Nie, ale powszechnie, w kulturach plemiennych czy wiejskich, to doświadczone kobiety, które same przechodziły poród, albo pomagały już przy porodzie, angażowano do takich czynności. Matriarchalne kultury powiadasz? Po pierwsze, to tak rzadkie zjawisko, że do niedawna uważano je za mit rozpropagowany przez feministki (było kilka antropolożek, które obecnie uważa się za zwykłe mitomanki). Po drugie - jakie kultury? Potrafisz jakąś wskazać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość Myślący napisał:

Nie rozumiem takich zachowań. Jak koleżanka na studiach miała pewne problemy zdrowotne to pojechałem z nią do szpitala i spędziłem wiele godzin. Zresztą, jak pisałem, osobiście nawet  z czystej ciekawości chciałbym być świadkiem porodu, ale nie chciałbym widzieć np. dziecka chwilę po narodzeniu z pępowiną itp. Podejrzewam, że taki obrazek utkwiłby mi w głowie.

No straszne- widok dziecka z pępowiną- trauma na całe życie, no nie? A na początku tematu twierdziłeś, ze to durne wymysły 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

No straszne- widok dziecka z pępowiną- trauma na całe życie, no nie? A na początku tematu twierdziłeś, ze to durne wymysły 

Że co jest durnym wymysłem, co niby twierdziłem? Owszem, jest to niepokojący, ustrojowy widok i przestań udawać, że jest inaczej. Niechęć wobec takich widoków jest dla ludzi naturalna, dlatego np. tylko nieliczne osoby nadają się na hirurgów. Z osobistego doświadczenia wyniosłem zresztą przekonanie, że kobiety mają znacznie większą odporność w takich sprawach. Mnie odrzuca nawet jak kobieta wyrywa sobie skórki z paznokci i wielu moich znajomych potwierdziło to wrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Myślący napisał:

Nie, ale powszechnie, w kulturach plemiennych czy wiejskich, to doświadczone kobiety, które same przechodziły poród, albo pomagały już przy porodzie, angażowano do takich czynności. Matriarchalne kultury powiadasz? Po pierwsze, to tak rzadkie zjawisko, że do niedawna uważano je za mit rozpropagowany przez feministki (było kilka antropolożek, które obecnie uważa się za zwykłe mitomanki). Po drugie - jakie kultury? Potrafisz jakąś wskazać?

Wyspy Trobrianda. „Życia seksualnego dzikich” nie czytałeś? Przecież Bronisław Malinowski żadną feministką nie był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 minutę temu, Gość Myślący napisał:

Że co jest durnym wymysłem, co niby twierdziłem? Owszem, jest to niepokojący, ustrojowy widok i przestań udawać, że jest inaczej. Niechęć wobec takich widoków jest dla ludzi naturalna, dlatego np. tylko nieliczne osoby nadają się na hirurgów. Z osobistego doświadczenia wyniosłem zresztą przekonanie, że kobiety mają znacznie większą odporność w takich sprawach. Mnie odrzuca nawet jak kobieta wyrywa sobie skórki z paznokci i wielu moich znajomych potwierdziło to wrażenie.

No twierdzisz Przecież, ze trauma to wymysł  babskich pism, a teraz piszesz że obraz dziecka tuż po przyjściu na świat, towarzyszyłby Ci do końca życia? Gdzie logika w twoich  wypowiedziach panie myślący?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Wyspy Trobrianda. „Życia seksualnego dzikich” nie czytałeś? Przecież Bronisław Malinowski żadną feministką nie był.

Mam na półce, ale przyznam, że nie czytałem. Myślę, że po prostu inaczej definiujemy matriarchat. Prawdopodobnie różnica jest po linii o jakiej wspomina angielska Wikipedia:

Matriarchy is a social system in which females (most notably in mammals) hold the primary power positions in roles of political leadership, moral authority, social privilege and control of property at the specific exclusion of males — at least to a large degree. While those definitions apply in general English, definitions specific to the disciplines of anthropology and feminism differ in some respects. Most anthropologists hold that there are no known anthropological societies that are unambiguously matriarchal, but some authors believe exceptions may exist or may have. Matriarchies may also be confused with matrilineal, matrilocal, and matrifocal societies.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Myślący napisał:

Mam na półce, ale przyznam, że nie czytałem. Myślę, że po prostu inaczej definiujemy matriarchat. Prawdopodobnie różnica jest po linii o jakiej wspomina angielska Wikipedia:

Matriarchy is a social system in which females (most notably in mammals) hold the primary power positions in roles of political leadership, moral authority, social privilege and control of property at the specific exclusion of males — at least to a large degree. While those definitions apply in general English, definitions specific to the disciplines of anthropology and feminism differ in some respects. Most anthropologists hold that there are no known anthropological societies that are unambiguously matriarchal, but some authors believe exceptions may exist or may have. Matriarchies may also be confused with matrilineal, matrilocal, and matrifocal societies.

 

To zdejmij sobie książkę z półki i daj spokój z definiowaniem matriarchatu na podstawie Wikipedii, bo to słabe i bezproduktywne jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
6 minut temu, Gość Gosc napisał:

No twierdzisz Przecież, ze trauma to wymysł  babskich pism, a teraz piszesz że obraz dziecka tuż po przyjściu na świat, towarzyszyłby Ci do końca życia? Gdzie logika w twoich  wypowiedziach panie myślący?

Tak, twierdzę, że trauma z powodu tego, że facet nie chciał wziąć udziału w ostatnim etapie porodu to wymysł babskich pism. Dlaczego tak twierdzę? Bo przez tysiąclecia mężczyźni nie brali udziału w porodach w ogóle i żadnej traumy z tego powodu kobiety nie przeżywały. Sam pomysł, żeby facet uczestniczył w porodach to wytwór zachodniej kultury mniej więcej od lat 60-tych XX wieku w górę. W innych częściach świata nawet współcześnie praktykuje się to wyjątkowo bądź wcale.

Nie pisałem też, że przeżyłbym jakąś traumę na ten widok, tylko że wolałbym tego nie oglądać. Nie ma powodu, żeby to robić, więc po co? Do tego też zamierzasz ludzi zmuszać? Już przebywanie na sali nie wystarcza? Ręcę opadają.

O traumie pisałem w przypadku osób, które były świadkami porodu z poważnymi komplikacjami (zagrożenie życia matki i/lub dziecka), bo w ostatnich latach pojawiły się raporty, że u znaczącej liczby mężczyzn mających takie doświadczenie występują wręcz objawy zespołu stresu pourazowego.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

To zdejmij sobie książkę z półki i daj spokój z definiowaniem matriarchatu na podstawie Wikipedii, bo to słabe i bezproduktywne jest.

Przytoczona definicja JEST definicją matriarchatu. To, że sobie jakiś badacz zawłaszcza istniejące pojęcie i nadaje im inne znaczenia w celu wykazania z góry założonej tezy to nie jest mój problem. Matriarchat to żeński analog patriarchatu. A jak go się definiuje? Dokładnie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Myślący napisał:

Tak, twierdzę, że trauma z powodu tego, że facet nie chciał wziąć udziału w ostatnim etapie porodu to wymysł babskich pism. Dlaczego tak twierdzę? Bo przez tysiąclecia mężczyźni nie brali udziału w porodach w ogóle i żadnej traumy z tego powodu kobiety nie przeżywały. Sam pomysł, żeby facet uczestniczył w porodach to wytwór zachodniej kultury mniej więcej od lat 60-tych XX wieku w górę. W innych częściach świata nawet współcześnie praktykuje się to wyjątkowo bądź wcale.

Nie pisałem też, że przeżyłbym jakąś traumę na ten widok, tylko że wolałbym tego nie oglądać. Nie ma powodu, żeby to robić, więc po co? Do tego też zamierzasz ludzi zmuszać? Już przebywanie na sali nie wystarcza? Ręcę opadają.

O traumie pisałem w przypadku osób, które były świadkami porodu z poważnymi komplikacjami (zagrożenie życia matki i/lub dziecka), bo w ostatnich latach pojawiły się raporty, że u znaczącej liczby mężczyzn mających takie doświadczenie występują wręcz objawy zespołu stresu pourazowego.

 

 

O, to dziś jednak dajesz przyzwolenie mężczyznom na przebywanie na sali- coś nowego :D, a na stres pourazowy to ty  najwidoczniej już cierpisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
Przed chwilą, Gość Gosc napisał:

O, to dziś jednak dajesz przyzwolenie mężczyznom na przebywanie na sali- coś nowego :D, a na stres pourazowy to ty  najwidoczniej już cierpisz

Łącznie kilkadziesiąt razy pisałem o tym, że nie jestem przeciwnikiem uczestnictwa przez mężczyzn w porodach, tylko narzucania komuś tego na siłę i głupich ocen (że cipka, bez jaj, tchórz itd.). Nie przeszkodziło ci to wybredzić zdania, że dopiero teraz, jakoby, komuś daję jakieś przyzwolenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Myślący napisał:

Łącznie kilkadziesiąt razy pisałem o tym, że nie jestem przeciwnikiem uczestnictwa przez mężczyzn w porodach, tylko narzucania komuś tego na siłę i głupich ocen (że cipka, bez jaj, tchórz itd.). Nie przeszkodziło ci to wybredzić zdania, że dopiero teraz, jakoby, komuś daję jakieś przyzwolenie.

Na pierwszych stronach tego tematu, ciągle pisałaś o tym, ze to chory wymysł i kobiety zmuszają biednych facetów do bycia na porodowce, co wypociłes na kolejnych stronach- nie wiem i mnie to nie interesuje, bo w przeciwieństwie do ciebie, ja mam jakieś życie poza kafeteria i nie spędzam tu całych dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący

Sprostuję dla porządku, bo właśnie wpadłem na trop informacji, że poważnie niedoceniłem długości okresu od którego można mówić o udziale męskich lekarzy (położnych) przy porodach. Okazuje się, że już w XVIII wieku mężczyźni zaczęli powoli odgrywać taką rolę i rozpoczęła się profesjonalizacja zawodu.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślący
6 minut temu, Gość Gosc napisał:

Na pierwszych stronach tego tematu, ciągle pisałaś o tym, ze to chory wymysł i kobiety zmuszają biednych facetów do bycia na porodowce, co wypociłes na kolejnych stronach- nie wiem i mnie to nie interesuje, bo w przeciwieństwie do ciebie, ja mam jakieś życie poza kafeteria i nie spędzam tu całych dni.

Bo zmuszają. Znaczna część mężczyzn nie pojawia się tam z własnej woli, ale z powodu utyskiwań partnerki i kulturowo nowego, ale skrajnie propagandowo wpojonego masom, przekonania, że tak wypada. Wystarczy poczytać ten wątek, żeby zobaczyć jaki poziom wścieklizny i pogardy wobec mężczyzn, którzy nie chcą wziąć w tym udziału przejawiają nagle kobiety, chociaż ich babki takie problemu nie miał. Sami się do tego przyznają anonimowo faceci, że nie chcieli, ale byli. Natomiast są też mężczyźni, którzy chcą z głębi serca wziąć w tym udział, pewnie nawet większość jest takich. Co w niczym nie przeczy powyższemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
45 minut temu, Gość Myślący napisał:

Nie, ale powszechnie, w kulturach plemiennych czy wiejskich, to doświadczone kobiety, które same przechodziły poród, albo pomagały już przy porodzie, angażowano do takich czynności. Matriarchalne kultury powiadasz? Po pierwsze, to tak rzadkie zjawisko, że do niedawna uważano je za mit rozpropagowany przez feministki (było kilka antropolożek, które obecnie uważa się za zwykłe mitomanki). Po drugie - jakie kultury? Potrafisz jakąś wskazać?

Przeczytaj sobie o zjawisku „kuwady”, które opisywano już starożytności i które przeczy przekonaniu, że mężczyźni we wszystkich kulturach izolowali się od spraw ciąży, porodu i połogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xDDDD
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

To moj maz mial 3 dni przed moim porodem wypadek samochodowy i byl na porodowce z dwiema rekami w gipsie i mocno potluczonym mostkiem na silnych lekach ale byl! Ja go nie zmuszalam bo widzialam w jakim jest stanie a kto wie ile bedzie trwal porod.  W zyciu by nie odpuscił takiej chwili.

Co za pantoflarski cuck xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myśląc
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Przeczytaj sobie o zjawisku „kuwady”, które opisywano już starożytności i które przeczy przekonaniu, że mężczyźni we wszystkich kulturach izolowali się od spraw ciąży, porodu i połogu.

Nie usiłuję udawać, że znam wszystkie kultury. Całkiem możliwe, że w jakichś mężczyźni uczestnczyli, tylko warto w takim wypadku odróżniać "znachorów" itp. od udziału ojca dziecka. To są dwie zupełnie różne sprawy i mowa jest o drugiej, nie pierwszej. I jak zawsze, rzadki wyjątek jest raczej powierdzeniem reguły, niż czymkolwiek innym. Póki nie znajdziesz wyjaśnienia dlaczego w skrajnej większości niezależnych od siebie kultur przez dzisiątki tysięcy lat tę rolę przeznaczano kobietom, póty pojedyncze wyjątki nic nie będą znaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×