Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Katie

Jak można w tych czasach nie mówić po angielsku?? Niepojęte!

Polecane posty

Gość notak
2 godziny temu, Gość gość 1 napisał:

Rozumiem starsze pokolenie, ale młodzi? Sama mam męża, który chociaż się stara i uczy to jednak z angielskim na bakier i wiem jak bardzo hamuje to jego rozwój zawodowy. To że np. Francuzi nie mówią/nie chcą mówić po angielsku to jakieś usprawiedliwienie? Nigdy nie rozumiałam tego toku myślenia, że skoro np. Anglik chleje na wakacjach i rzyga do basenu to tym samym nasze własne buractwo czy niewiedza są usprawiedliwione. Anglik dogada się w większości państw świata mówiąc w języku ojczystym nie uczy się innych, bo nie musi. My pępkiem świata nie jesteśmy i dla własnej wygody powinniśmy język znać. Polak jedzie tymczasem na zagraniczne wakacje i jest oburzony, że kelner w knajpie nie zna polskiego, ale zna niemiecki. Niemcy wysyłają największą liczbę turystów, niemieckie biura podróży to te najprężniej działające na rynku. Nasi turyści i nasze biura to przy nich plankton. Czy wy w swojej pracy mówicie po serbsku albo węgiersku, bo może trafi wam się dwóch klientów z tych państw?

No właśnie. Może znajomi znali inny język (choćby wspomniany już rosyjski), którym facet autorki posługiwać się nie potrafi? 🙂 Ale bez przesady, nie każdy człowiek który nie zna angielskiego od razu jest tłukiem...

(Do fragmentu zaznaczonego kursywą - mój mąż jest francuzem i zna angielski lepiej niż ja. I tak, uczy się polskiego bo moi rodzice nie mówią po angielsku - mama jakieś proste zdania, tata wcale (oboje 50+) i można by spekulować "po co mu ten język" - ano z szacunku do mojej (więc zarazem jego również) rodziny. Nie jest jakimś super wymiataczem, poziom ma lekko ponad podstawowy ale porozumieć się potrafi.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olala

Jeżeli nie masz żadnej potrzeby posługiwać się angielskim to po co go znać??? Ludzie, pozwólcie innym żyć tak jak chcą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość English

A mnie ciekawi jedno. Co by było gdyby tym zarozumiałym osobom, które tak "perfekt" (w ich mniemaniu) znają biegle angielski i inne języki, dać im powieści do przeczytania w tych językach, no to ja kurcze strasznie ciekawa jestem ile by z tego zrozumiały. A jestem przekonana, że na pewno wszystkich słówek i idiomów by nie rozumiały, no ale mają o sobie kosmiczne mniemanie jak to płynnie i biegle znają języki. Nauka języka to ciężka praca, która trwa do końca życia, bo codzienne powstają nowe słówka, dlatego śmieszy mnie gdy ktoś na forach się chwali jak to zna biegle kilka języków obcych. A dać takiej osobie powieści w tych językach i ciekawe czy by rozumiały 100% z tego co czytają jak native. Szczerze wątpię. Na necie to KAŻDY zna piec języków biegle, zarabia 15 tys i wygląda na 20 lat mniej niż ma. I tak nikt tego nie sprawdzi więc wszystko można napisać żeby się dowartościować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1
44 minuty temu, Gość English napisał:

A mnie ciekawi jedno. Co by było gdyby tym zarozumiałym osobom, które tak "perfekt" (w ich mniemaniu) znają biegle angielski i inne języki, dać im powieści do przeczytania w tych językach, no to ja kurcze strasznie ciekawa jestem ile by z tego zrozumiały. A jestem przekonana, że na pewno wszystkich słówek i idiomów by nie rozumiały, no ale mają o sobie kosmiczne mniemanie jak to płynnie i biegle znają języki. Nauka języka to ciężka praca, która trwa do końca życia, bo codzienne powstają nowe słówka, dlatego śmieszy mnie gdy ktoś na forach się chwali jak to zna biegle kilka języków obcych. A dać takiej osobie powieści w tych językach i ciekawe czy by rozumiały 100% z tego co czytają jak native. Szczerze wątpię. Na necie to KAŻDY zna piec języków biegle, zarabia 15 tys i wygląda na 20 lat mniej niż ma. I tak nikt tego nie sprawdzi więc wszystko można napisać żeby się dowartościować. 

Jest różnica pomiędzy czytaniem powieści, a konwersacją o pogodzie i innych głupotach. Jeszcze raz powtórzę: Polacy nie są pępkiem świata chociaż bardzo chcieliby być. Ktoś jest w czymś lepszy ode mnie? To lepiej go w Polsce zgnoić niż doszusować do jego poziomu. U nas nie szanuje się osób przedsiębiorczych, bogatych, wykształconych tylko za wszelką cenę próbuje się im udowodnić, że ich życie wcale nie jest takie kolorowe. To, że Anglicy na wakacjach piją to znaczy, że my też powinniśmy? A nie możemy w czymś być lepsi lub próbować być lepsi? Nie cierpię polskiego "równania w dół". Podróże mają kształcić i uczyć, a poliglota powinien być dla nas wzorem do naśladowania przynajmniej w tej jednej dziedzinie. Podróże czy spotkania z cudzoziemcami powinny nam dawać motywacyjnego kopa by stawać się lepszym. Równanie w dół to żadna sztuka. "Każdego kto jest z brzegu się zrówna do szeregu". Mam poczucie, że od paru lat tak to u nas wygląda. Kiedyś elitom się zazdrościło i się je podziwiało, były wyznacznikiem. Dziś Jasiu z Zenkiem nareszcie nie muszą czuć obciachu, że czegoś nie wiedzą, nie umieją i dumni są z tego, że uczyć się nie chcą. Jaka władza, taki naród. Dziś takie Jasie i Zenki podnoszą głowy, bu u steru są tacy sami jak Jasiu i Zenek, tak samo przaśni, czujący się najlepiej na swojej zagrodzie, zagubieni jak dzieci we mgle gdy ktoś im każde wyściubić nosa za ich własny płot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Znam biegle niemiecki i hiszpański, mówię trochę po rosyjsku. W szkole miałam zawsze niemiecki, pracuję w niemieckiej firmie i angielski nie jest mi potrzebny. Coś tam rozumiem, dogadać się po angielsku raczej dogadam, ale już Szekspira w oryginale nie przeczytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×