brakuje mi słów, pocieszcie mnie proszę

oświadczył mi się facet. zrobił to w najgorszy z możliwych sposobów, ale pomijam już to, nie chcę wnikać. wybrał mi do tego najbrzydszy z możliwych pierścionków, dokładnie taki, o jaki prosiłam, żeby nie wybierał. ja mu nawet kiedyś przy okazji kupowania innego pierścionka dokładnie pokazałam, o jakim marzę, a mimo wszystko dostałam to, czego bardzo nie chciałam. cena obu pierścionków bardzo porównywalna, więc to nie była kwestia tego, że rozsądnie wybrał to, na co go było stać. wiem, że jest to problem rodem z pierwszego świata, ale jest mi naprawdę przykro. 

nie chce mi się wierzyć, że zrobił mi to na złość, nie posądzam go o to. o tym moim wymarzonym pierścionku rozmawialiśmy koło marca, więc nie minęło tak dużo czasu, żeby mógł zapomnieć lub uznać, że zmienił mi się gust

niby nic się nie stało, nie pierścionek jest najważniejszy, ale przysięgam, chce mi się płakać, jak go widzę

jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że mam go teraz cały czas nosić

czy ktoś miał podobnie? proszę, powiedzcie, co ja mam zrobić, żeby sobie przemówić do rozsądku i przestać o tym myśleć

Pokaż nam ten pierścionek, daj foto  

wygląda bardzo standardowo, ot cienki złoty pierścionek z diamentowym oczkiem - to, co wyobraża sobie większość osób myśląc o zaręczynowym pierścionku

tylko ja takie bardzo podobne pierścionki mam i noszę codziennie - dlatego podkreślałam mu, że chciałabym coś, co wygląda inaczej niż te moje, które mam

Nie ma foty = prowo 

ok, te moje różnią się tym, że zamiast diamencika mają cyrkonię, ale dla mnie to akurat nie ma dużego znaczenia bo wyglądają dokładnie tak samo. 

te moje cyrkonie w dodatku większe i lepiej wyglądają, bo mam duże dłonie

nie jest to prowo

nawet nie będę go prosić o wymianę, bo kiedyś poprosiłam już o wymianę prezentu i do dzisiaj mi to wypomina

Dobra, ale weź już wypierrdalaj głupia atencyjna kurrwo.

no właśnie nigdzie nie idę, macie mi współczuć wszyscy

W ramach współczucia mogę nasrać ci na czółko. Reflektujesz?

nasraj sobie w usteczka

Mój narzeczony kupił mi na straganie pierścionek od ruski za 20zl. No de,bil! Poprawił się potem i kupił w aparacie kolejne goowno. Oświadczyny też były fatalne (ukleknal na spacerze z psami tuż przy ki.blu na śmieci a ja na to załamana 'nie tu i nie teraz, no' !) on był wniebowziety jakby cudu dokonał. Także inni mają gorzej. Poprzedni młot podał mi pierścionek kiedy byłam chora z gorączka 40* i umieralam na grype. Byłam tym załamana.