Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

paulinaaa223

Rozstanie - trudna i ciężka decyzja

Polecane posty

Hej! Jestem tu nowa i pierwszy raz proszę o poradę na forum. Mam nadzieję, że dostanę jakąś odpowiedź.

A więc tak.. Jestem w związku od 6 lat. Ja mam 26 lat, mój chłopak 29 lat. Ja jestem energiczną, pewną siebie (teraz) kobietą, mówią, że czasem wredną, ale przy bliższym poznaniu sympatyczną. Mój chłopak jest dobrym, pomocnym, miłym człowiekiem.. Można u niego wymieniać dużo zalet, ale jest też bardzo skryty i nie umie mówić o swoich uczuciach.

Nigdy do tej pory nie mieszkaliśmy razem. Dzieli nas ok. 30 km drogi. Jego ojciec nie żyję. Mieszka z matką, bratem, jego żoną i 3 bratanicami. Ja również mieszkam w domu rodzinnym. Widujemy się przeważnie tylko w weekendy, bardzo rzadko w tygodniu. Nawet w weekendy nie nocujemy u siebie. Ja do niego praktycznie w ogóle nie jeżdżę, od święta.

Dodam, że cały czas namawiałam jego na wspólną stancję. Nawet nie chce o tym słyszeć, nie będzie płacił komuś.. 

Nasz związek zawsze był idealny, zgodny, nikt nigdy nie widział naszych kłótni. Jedynym problemem było i jest mieszkanie. On zawsze mi powtarzał, że nigdy się nie wyprowadzi z domu, żebym ja do niego przyszła mieszkać. Przez pewien okres brat z żoną nie mieszkali tam. W prowadzili się chyba na jego prośbę. Ja nigdy nie chciałam tam mieszkać. Po pierwsze uważam, że każda rodzina powinna mieć swój własny kąt. Po drugie ze względu na jego matkę. Nie raz pokazała mi swoją władczość nad nim. Jak dowiedziała się, że chcę się wyprowadzić to powiedziała: " nie ty nigdzie się nie wyprowadzisz". Po trzecie ze względu na odległość do pracy, nie zarabiam dużo. On dobrze zarabia i tak na prawdę wszędzie by znalazł pracę. A po czwarte dom cały trzeba generalnie remontować.

Był taki okres, że wymyślił sobie, że weźmie dotację na młodego rolnika (jego ojciec marzył, żeby został rolnikiem). Plany były takie, że kupimy ziemię i wybudujemy tam dom. No ale nie wyszło.

Znowu wracał z propozycją przeprowadzki do niego. Ja mu powiedziałam, ze jeżeli chcę żebym była najbardziej nieszczęśliwą osobą na tej ziemi to niego się wprowadzę. 

Dla sprawdzenia przestałam mu mówić kilka miesięcy temu, że go kocham. Od niego też nie słyszałam. Straciłam poczucie własnej wartości. 

No i stało się... Znalazłam kogoś komu mogłam powiedzieć wszystko.. To były tylko rozmowy... Odzyskałam swoją pewność siebie i kobiecość...

Przerwałam te rozmowy.. On widział, że coś się dzieję.. Chciałam wszystko odbudować, ale nie mogę... Zaczął się starać, bo widział, ze mu grunt pod nogami się wali. Mówić, że mnie kocha i co najważniejsze, ze chcę kupić mieszkanie w bloku. Nigdy nie chciał iść do bloku... a ja zamiast się cieszyć.... to zaczełam rozmyślać nad sensem naszego związku. Do piero jak ustawił życie dla mamusi, mógł zająć się mną. 

Jeszcze powiem, ze zaczeli mi się podobać inni,  a to nie jest normalne....

Daliśmy sobie czas na przemyślenia... A on już kilka dni nic się nie odzywa.. Rozmawialiśmy o rozstaniu na spokojnie, ale nie usłyszałam od niego, ze nie chcę sie rozstawac..

Prosze o rade... czy to milosc czy juz tylko przyzwyczajenie????

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
11 minut temu, paulinaaa223 napisał:

Jeszcze powiem, ze zaczeli mi się podobać inni,  a to nie jest normalne....

To jest jak najbardziej normalne!!!

Tym bardziej jak masz faceta któremu na tobie nie zależy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Odpuść go sobie.

Miałam podobną sytuację, że walczył kiedy palił się jemu grunt pod nogami i uległam. Bardzo tego żałuję, oj bardzo.

Kiedy już mnie zdobył, pokazał prawdziwe oblicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Gość Bimba napisał:

To jest jak najbardziej normalne!!!

Tym bardziej jak masz faceta któremu na tobie nie zależy!

tylko, że jemu zależy na mnie.. to na prawdę dobry facet... tylko ma ważniejsze osoby w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Gość gość napisał:

Odpuść go sobie.

Miałam podobną sytuację, że walczył kiedy palił się jemu grunt pod nogami i uległam. Bardzo tego żałuję, oj bardzo.

Kiedy już mnie zdobył, pokazał prawdziwe oblicze.

nie wiem może i tak by było.. TYLKO, ŻE WIEM ZE TO NA PRAWDE DOBRY CZLOWIEK I KAZDY TO WIDZI . tylko ze sam nie moze sobie wyznaczyc priorytetow i nie mysli o sobie w pierwszej kolejnosci, ani niestety o mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Przyzwyczajenie, droga donikąd. Ja bym się rozeszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Przyzwyczajenie, droga donikąd. Ja bym się rozeszła.

boję się, że to może być prawdą.... te przyzwyczajenie.... kurczę najbardziej boję się, że będę żałować... albo i nie...

dodam, ze to moj pierwszy zwiazek..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Rozumiem. Pierwszy i w dodatku długi związek. Kiedy nasuwa się myśl o rozstaniu jest strach, co będzie po. Co zrobię, jak sobie poradzę, czy spotkam kogoś innego, itd. To naturalne odczucia i każdy ma takie dylematy. Zauważ, że macie inne priorytety. Ty chcesz mieć dom tylko z nim, a on nie. On chce nadal być dzieckiem swojej mamy i tam żyć. A ciebie pcha w dorosłość i odpowiedzialność. Ponadto stawia warunki i wg. manipuluje. A to nie wróży nic dobrego na przyszłość. A na koniec piszesz sama, że czujesz, że coś się w tobie zmienia i nie wiesz czy tego chcesz. A to oznacza, że nie czujesz się szczęśliwa i tak serio to chcesz się z tego wyrwać. Tylko jeszcze nie wiesz jak. Wiesz dlaczego? Bo się boisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Rozumiem. Pierwszy i w dodatku długi związek. Kiedy nasuwa się myśl o rozstaniu jest strach, co będzie po. Co zrobię, jak sobie poradzę, czy spotkam kogoś innego, itd. To naturalne odczucia i każdy ma takie dylematy. Zauważ, że macie inne priorytety. Ty chcesz mieć dom tylko z nim, a on nie. On chce nadal być dzieckiem swojej mamy i tam żyć. A ciebie pcha w dorosłość i odpowiedzialność. Ponadto stawia warunki i wg. manipuluje. A to nie wróży nic dobrego na przyszłość. A na koniec piszesz sama, że czujesz, że coś się w tobie zmienia i nie wiesz czy tego chcesz. A to oznacza, że nie czujesz się szczęśliwa i tak serio to chcesz się z tego wyrwać. Tylko jeszcze nie wiesz jak. Wiesz dlaczego? Bo się boisz.

Dzięki, to jest bardzo dobra odpowiedź i w niej znajduję się wszystko, chyba....

Boję się i to bardzo ... wszyscy są do niego przywiązani....

No, a co ja mam teraz zrobić jak on wie, że we mnie coś się zmieniło i, że z kimś się dogadywałam (tylko nigdy mu o tym nie powiedziałam ) chcę mieszkać tak jak chcę ? tylko ja teraz mam zawachania.. tą decyzję już odwlekam od dawna... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania

Ja mam bardzo podobną sytuację, jestem w związku z chłopakiem prawie 6 lat. Jest dobrym chłopakiem, tu pomoże tu naprawi, tu kogos zawiezie itp. Niestety nie okazuje uczuć tak jak ja tego potrzebuje, czuję, że jego przyjaciel jest najwazniejszy, potrafi mnie olać, żeby spotkac sie z nim mimo ze my widujemy się w weekendy i mamy od siebie 80km. Mieszkalismy ze sobą rok i 2 miesiące, ale przez klotnie i niedogadywanie się z nim wróciliśmy do swoich domów i rozstalismy się, ale to było takie rozstanie, że tydzien on do mnie pisał, później powiedzial ze nie zalezy mu, ze ma w dupie to i że nie ma sensu ten caly związek, pisałam i dzwoniłam, nic.. kontakt byl, ale taki mały, az w koncu ja przestalam do niego pisać, napisalam mu ostatniego smsa ze ma racje, ze nie bede sie juz wpieprzać, prosic o spotkanie, mamy juz swoje zycia, minely 3-4dni on sie odezwal do mnie i zaczal mi wypsywac ze teskni ze kocha ze mu zalezy itd. Spotykalismy się co tydzien, czasem co 1,5tyg on chce zebysmy sie jakos dogadali, ale on woli na odleglosc, ja bym chciała z nim zamieszkać, bo uwazam ze spotykanie się na odleglosc i widywanie sie raz w tygodniu tak naprawde na 1 cały dzien to za mało (tak teraz pracuje) to niczego przecież nie odbuduje. Ja go kocham, ale zastanawiam się czy to on ze mna nie jest z przyzwyczajenia. Nie wyobrazam sobie tego, żeby po 6 latach związku być z nim na odległość gdzie chcialabym za 3 lata myśleć o dziecku. I też się zastanawiam nad sensem związku, ja jestem bardziej uczuciowa, chcę czuć miłość, a zarazem ją dawać tylko skoro on tego nie potrzebuje? Hmmm.. Zastanawiam się teraz czy faceci już tak mają, że im to wszystko tak późno przychodzi? Czasem nawet za późno. Ja na twoim miejscu poczekalabym jeszcze z 5 dni i jeśli się nie odezwie to sama się odezwij. Powinno go ciekawić co u ciebie słychać co robisz itd. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
18 minut temu, paulinaaa223 napisał:

TYLKO, ŻE WIEM ZE TO NA PRAWDE DOBRY CZLOWIEK I KAZDY TO WIDZI . tylko ze sam nie moze sobie wyznaczyc priorytetow i nie mysli o sobie w pierwszej kolejnosci, ani niestety o mnie...

Ręce opadają.

No cóż, broń misia, usprawiedliwiaj, zwał winę na jego matkę, siostrę, babkę, kuzynkę, sąsiadkę, nauczycielki w szkole i dalej dawaj się traktować jak byleco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

on nigdy nie wybral kolegow zamiast mnie.. ze matka jest na pierwszym miejscu nie raz to odczulam. jestem pewna ze odezwie sie w sobote, bo wtedy nie pracuje i najbardziej bedzie mnie brakowac... kurcze, ale to na prawde dobry chlopak....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość Bimba napisał:

Ręce opadają.

No cóż, broń misia, usprawiedliwiaj, zwał winę na jego matkę, siostrę, babkę, kuzynkę, sąsiadkę, nauczycielki w szkole i dalej dawaj się traktować jak byleco.

tak wiem, ze to wszytsko jest smieszne.. a my nawet jak rozmawialismy w niedziele zeby sie nie spotykac, pisac chyba ze ktos cos ma do powiedzzenia w tej sprawie sie nie klocilismy... bylo przykro i smutno i to bardzo.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a jeszcze dodam, że czasami tak się na nim "wyżyję" słownie, ze potem mi tak go szkoda i żal.... i mam pretensję do samej siebie za swoje zachowanie. a on mi zawsze mi mówi ze jestem taka zla i niedobra...masakra. jakie to wszystko chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Czyli jak zawsze we wszystkim chodzi o pieniądze. Jakie to banalne owijanie tej całej historii w bajkę o braku zrozumienia ze strony faceta.

Twojego faceta nie stać na mieszkanie, nie chce brać kredytu i karzesz go spotykaniem z innym, widmem rozstania. 

Rozumiem Twój punkt widzenia, ale dla niego prawdopodobnie jest to 100x trudniejsza sytuacja, aniżeli twój ewentualny brak komfortu zamieszkania w jego rodzinnym domu.

Moja mama mieszkała z moim ojcem w takich warunkach z teściową, której nie cierpiała, że byś nie uwierzyła. Ale krok po kroczku zbudowali swoje życie razem. Miłość nie polega na roszczeniach, a wspólnym wychodzeniu z trudnej sytuacji. Ty wybrałaś drogę na skróty. Postanowiłaś się ewakuować i poszukać czegoś innego bo tak łatwiej. 

Mam dla Ciebie złą wiadomość. Ty go nie kochasz i nie wiesz co to miłość. Lepiej będzie dla was obu jak się rozstaniecie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Teraz kiedy postawiłaś go pod ścianą, on zaryzykuje swoją stabilną sytuację finansową aby wziąć kredyt na mieszkanie. Zrobi to dla Ciebie bo Cie kocha. A ty zrobiłabyś to samo dla niego ? Ludzie nigdy nie starają się zrozumieć drugiej strony i ubierają to w najłatwiejsze stwierdzenia np. maminsynek bo tak jest najprościej ułożyć sobie w głowie decyzję o rozstaniu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Autorko. Po 1. to że podobają Ci się inni, to normalna sprawa, istotne jest co z tym robimy. Związaliście się ze sobą, gdy byliście jeszcze młodzi. Zmieniliście się przez te lata, priorytety wam się pozmieniały, każde inaczej patrzy na życie. Tak się zdarza. Mówisz o tym, jaki on jest dobry, jaki on to, czy tamto. To samolubne. Chcesz to ciągnąć dlatego, że on ma Ci coś do zaoferowania, a nie dlatego, że po prostu nie możesz bez niego oddychać.

On ma syndrom mamusi i to widać. Przejechało się na tym mnóstwo fajnych facetów i kobiet. Trochę jestem w stanie to zrozumieć, bo ojca zabrakło, to przejął jego rolę. Jednak Ty myśl w pierwszej kolejności o sobie, bo teraz masz najlepsze lata, a z drugiej strony nie jesteś już dzieciakiem. Teraz musisz się zastanowić nad tym czego w życiu chcesz, bo jak sytuacja się powtórzy za kolejne 6 lat, to będziesz przed 30 i nie będzie już tak kolorowo dokonywać takich zmian. 
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość Lorenzo01 napisał:

Czyli jak zawsze we wszystkim chodzi o pieniądze. Jakie to banalne owijanie tej całej historii w bajkę o braku zrozumienia ze strony faceta.

Twojego faceta nie stać na mieszkanie, nie chce brać kredytu i karzesz go spotykaniem z innym, widmem rozstania. 

Rozumiem Twój punkt widzenia, ale dla niego prawdopodobnie jest to 100x trudniejsza sytuacja, aniżeli twój ewentualny brak komfortu zamieszkania w jego rodzinnym domu.

Moja mama mieszkała z moim ojcem w takich warunkach z teściową, której nie cierpiała, że byś nie uwierzyła. Ale krok po kroczku zbudowali swoje życie razem. Miłość nie polega na roszczeniach, a wspólnym wychodzeniu z trudnej sytuacji. Ty wybrałaś drogę na skróty. Postanowiłaś się ewakuować i poszukać czegoś innego bo tak łatwiej. 

Mam dla Ciebie złą wiadomość. Ty go nie kochasz i nie wiesz co to miłość. Lepiej będzie dla was obu jak się rozstaniecie. 

powiem tak. stać nas oboje na kredyt. nie on zawsze szkoduje swojej matki, a jej zadna krzywda sie nie dzieje, oprocz tego ze nie ma meza... od 8 lat.

nie spotykam się  z innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Paulinko, posłuchaj. Nie wiem co masz zrobić i jak to zrobić. Ty musisz podjąć decyzję i nigdy nie sugerować się cudzym zdaniem, bo co ludzie powiedzą. Bo pewnego dnia ludzi zabraknie i zostaniesz sama i będziesz płakała. Musisz znaleźć w sobie siłę, więcej motywacji, która pozwoli ci spojrzeć na sprawę z dystansem. Nie kalkuluj co ci się opłaca w życiu, a tym co daje ci szczęście, a inni niech się śmieją lub gniewają. Każdy jest inny, każdy ma odmienną wrażliwość i każdy powinien decydować za siebie, bo to nasze życie, nie cudze. Pamiętaj, że nie możesz uszczęśliwiać innych kosztem siebie. Nie odejdę, bo rodzina, bo będą na mnie gadać, itd. I to, że jest super dla wszystkich, dobry, zaradny i wiele fantastycznych cech nie oznacza, że jest tym, którego los ci przeznaczył. Nie mam pojęcia jak mogłabyś to rozwiązać, bo nie jestem tobą. W każdym razie życzę wiatru w żagle i dobrych decyzji. Życie przed tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
1 minutę temu, Gość Lorenzo01 napisał:

Teraz kiedy postawiłaś go pod ścianą, on zaryzykuje swoją stabilną sytuację finansową aby wziąć kredyt na mieszkanie. Zrobi to dla Ciebie bo Cie kocha. A ty zrobiłabyś to samo dla niego ? Ludzie nigdy nie starają się zrozumieć drugiej strony i ubierają to w najłatwiejsze stwierdzenia np. maminsynek bo tak jest najprościej ułożyć sobie w głowie decyzję o rozstaniu. 

Po pierwsze jaki kredyt???

Wspólne mieszkanie zaczyna się zawsze od wynajmu. Kredyt to po ślubie!

A po drugie nigdzie nie napisała że on ma sam wziąć kredyt i sam co spłacać!

Przestań bzdury wypisywać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

tzn ile zarabiacie ? Zdajesz sobie sprawę z tego jaką pętlą na szyi jest kredyt ? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Kamon Lorenzo01uspokój się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość Lorenzo01 napisał:

Teraz kiedy postawiłaś go pod ścianą, on zaryzykuje swoją stabilną sytuację finansową aby wziąć kredyt na mieszkanie. Zrobi to dla Ciebie bo Cie kocha. A ty zrobiłabyś to samo dla niego ? Ludzie nigdy nie starają się zrozumieć drugiej strony i ubierają to w najłatwiejsze stwierdzenia np. maminsynek bo tak jest najprościej ułożyć sobie w głowie decyzję o rozstaniu. 

ten temat już u nas krąży conajmniej od 2 lat. TO ŻE chce zmienic i kupic mieszkanie to nic nie znaczy, bo nic nie robi w tym kierunku oprocz ogladania ogloszen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Bimba napisał:

Po pierwsze jaki kredyt???

Wspólne mieszkanie zaczyna się zawsze od wynajmu. Kredyt to po ślubie!

A po drugie nigdzie nie napisała że on ma sam wziąć kredyt i sam co spłacać!

Przestań bzdury wypisywać!

tak, ja tez to mowie ze najlepiej sie poznamy jak zamieszkamy razem na stancji najpierw. a on ze nie bedzie komus placil i tak w kolko. jezeli wezmiemy kredyt to razem i razem go splacimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01
3 minuty temu, Gość Bimba napisał:

Po pierwsze jaki kredyt???

Wspólne mieszkanie zaczyna się zawsze od wynajmu. Kredyt to po ślubie!

A po drugie nigdzie nie napisała że on ma sam wziąć kredyt i sam co spłacać!

Przestań bzdury wypisywać!

Bimba to ty przestan pi3rdolic. 😄

Sama autorka potwierdzila moje przypuszczenia i tu jest pies pogrzebany. Tyle z mojej strony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość Lorenzo01 napisał:

tzn ile zarabiacie ? Zdajesz sobie sprawę z tego jaką pętlą na szyi jest kredyt ? 

jakos ludzie biora kredyty, zarabiaja i je splacaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01
1 minutę temu, paulinaaa223 napisał:

tak, ja tez to mowie ze najlepiej sie poznamy jak zamieszkamy razem na stancji najpierw. a on ze nie bedzie komus placil i tak w kolko. jezeli wezmiemy kredyt to razem i razem go splacimy.

Wybacz, że tak Cie sprowokowałem ale chciałem znać więcej szczegółów. No to słabo to wygląda jednak. Facet najwyraźniej nie dorósł do życia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
4 minuty temu, Gość gość napisał:

Paulinko, posłuchaj. Nie wiem co masz zrobić i jak to zrobić. Ty musisz podjąć decyzję i nigdy nie sugerować się cudzym zdaniem, bo co ludzie powiedzą. Bo pewnego dnia ludzi zabraknie i zostaniesz sama i będziesz płakała. Musisz znaleźć w sobie siłę, więcej motywacji, która pozwoli ci spojrzeć na sprawę z dystansem. Nie kalkuluj co ci się opłaca w życiu, a tym co daje ci szczęście, a inni niech się śmieją lub gniewają. Każdy jest inny, każdy ma odmienną wrażliwość i każdy powinien decydować za siebie, bo to nasze życie, nie cudze. Pamiętaj, że nie możesz uszczęśliwiać innych kosztem siebie. Nie odejdę, bo rodzina, bo będą na mnie gadać, itd. I to, że jest super dla wszystkich, dobry, zaradny i wiele fantastycznych cech nie oznacza, że jest tym, którego los ci przeznaczył. Nie mam pojęcia jak mogłabyś to rozwiązać, bo nie jestem tobą. W każdym razie życzę wiatru w żagle i dobrych decyzji. Życie przed tobą.

Tutaj padło bardzo ważne zdanie. Nie kalkuluj tego co Ci się opłaca. Autorko właśnie to robisz, liczysz sobie co Ci się bardziej opłaca, a związek i życie chyba nie na tym polega. Postępuj tak byś była szczęśliwa, bo nie ważne ile będziesz posiadała. Człowiek obok Ciebie może być najlepszą osobą na świecie i możesz nie być przy nim szczęśliwa. 

Proponowałbym Ci raczej zmianę podejścia. Określenie swoich potrzeb, wzięcie pod uwagę potrzeb partnera i znalezienie kompromisu. Jak już ktoś napisał, związek to wspólne rozwiązywanie wspólnych spraw, a nie katapultowanie się kiedy coś nam nie odpowiada. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Lorenzo01 napisał:

Bimba to ty przestan pi3rdolic. 😄

Sama autorka potwierdzila moje przypuszczenia i tu jest pies pogrzebany. Tyle z mojej strony. 

jakie potwierdzialm twoje przypuszczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Nie weźmiemy razem kredytu bo on Ci nie da na to szansy!

Z reszta już dostałaś ultimatum - albo zamieszkasz na kupie z nim i z całą jego rodziną albo mieszkaj sobie u rodziców, prawda?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×