Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Karolcia

Rozstanie - serce czy rozum co wybrać?

Polecane posty

Gość Karolcia

Cześć wszystkim. Na wstępie proszę nie potępiajcie mnie, nie hejtujcie, nie obrażajcie itp. Proszę tylko o jedno o radę i zrozumienie. I tak już za dużo w swoim życiu przeszłam... 😞 

Piszę do Was, ponieważ nie wiem co mam robić. Kompletnie pogubiłam się w swoim życiu. Zacznę od początku...

Jakieś 2-3 lata temu poznałam chłopaka, który odmienił moje życie na dobre, dzięki niemu wyszłam ze swojej "skorupy" (zaczęłam wychodzić do ludzi) - stałam się odważna i pewna siebie i naprawdę byłam szczęśliwa. Ale po tych dwóch latach coś we mnie się zmieniło...w mojej głowie 😞 Zaczęłam odsuwać się od mojego chłopaka, zaczęłam czuć, że coś z mojej strony się wypala, już go nie kochałam tak jak na samym początku. Nie wiem co się stało i dlaczego. Mój chłopak urodził się z pewną chorobą (nie chcę tu pisać publicznie o tym), ale powiem tylko tyle, że jego choroba jest naprawdę rzadka i bardzo widoczna zewnętrznie. Nie jest niepełnosprawny, nie jeździ na wózku po prostu ma trochę inną głowę. Pomimo tej jego choroby zakochałam się w nim, ale z czasem zaczęłam się go wstydzić, bać się o to co może być w przyszłości. Ale ja naprawdę walczyłam sama ze sobą, żebym tak nie myślała. Oprócz tego, że ma taką chorobę to ma też inne dolegliwości które również są widoczne. Błagam nie krytykujcie mnie itd., bo ja naprawdę od paru miesięcy nie potrafię się pozbierać. Moje serce ciągle jest przy nim, ale rozum mówi mi ,,że nie udźwignę tego, bo jestem słaba emocjonalnie i ciężko mi będzie", poza tym nie wiadomo czy ta jego choroba nie jest genetyczna - niestety nie da się wykonać na to badań, już sprawdzaliśmy. A ja tak bardzo chciałabym mieć własne dzieci, założyć rodzinę i być szczęśliwa jak każda kobieta i matka.

W końcu nie wytrzymałam presji otoczenia, nie wytrzymałam emocjonalnie tego wszystkiego i odeszłam od niego. Najgorsze jest to, że coś mnie do niego ciągnie (i vice versa). Jak się spotkaliśmy jeszcze parę razy po rozstaniu to taka chemia była między nami, że każde spotkanie kończyło się z mojej strony morzem łez. Za każdym razem płakałam, bo tak bardzo mi brakuje jego jako człowieka, jako przyjaciela, jako chłopaka itd. Mam wrażenie, że po tych spotkaniach on lepiej sobie daje radę niż ja. Musiałam nawet skorzystać z pomocy psychologa, ale niestety nic mi to nie dało. Nie umiem normalnie żyć. 
Jak sobie radzicie po rozstaniu? Czy ktoś był w podobnej sytuacji co ja? Bardzo proszę o zrozumienie i radę.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dlatego nigdy nie należy się wiązać z ludźmi z problemami emocjonalnymi albo z litości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolcia

Ale o kim piszesz? Ja nie związałam się z nim z litości, tak samo jak on nie związał się ze mną, bo coś nim kierowało. Po prostu z czasem zakochaliśmy się w sobie - od spotkania do spotkania, od rozmowy do rozmowy człowiek się przywiązał i zaczął darzyć uczuciem. 

A my świetnie ze sobą dogadujemy się i rozumiemy. Naprawdę można powiedzieć, że on, jak i ja znaleźliśmy taką bratnią duszę. I jeszcze byliśmy dla siebie taką pierwszą miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Pierwsza zazwyczaj nie jest ostatnią. Wątpliwości mówią same za siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×