Za duzo chce czy chce tylko szczescia

Witam. 

Podobno jak sie czlowiek zaczyna zastanawiac czy kogos kocha to juz dawno nie kocha - jak myslicie, pusty frazes i takie watpliwosci sa normalne po ilus latach razem? My znamy sie od 7, jestemy razem 6 i to moj pierwszy facet. Ja tez jego pierwsza. Kochalam go kiedys bardzo, mimo trudnych charakterow i wielu rozstan, zawsze wracalismy wpadajac sobie w ramiona. Oboje sobie siebie wymarzylismy. Piekne slowa, dreszcze, my przeciw swiatu. Mieszkamy razem od roku a ja przestalam miec ochote na jakiekolwiek czułości. Ciesze sie gdy ma wyjazdy służbowe zeby nie musiec z nim gadac. Kiedys potrafilam przelozyc kazdy plan tylko by byc z nim a teraz nie mam po prostuo ochoty na wspolny czas. Denerwuje mnie ze jest mrukowaty i nie potrafi okazywac radosci, typowy cynik a ja przeciwnie. Ale ok o tym wiedzialam bo zawsze taki był. Wiem ze jest dobym czlowiekiem, wierze ze nigdy by mnienie zdradzil, nie porzucil, robi mi kanapki do pracy i pomaga w sprzataniu. Tylko ze ja nie wiem co mam zrobic zeby znow miec ochote na bliskość, seks, flirt. 6 lat to znowu nie jest przecież tak wiele? Dodam ze ja mam 25 i kurde sama nie wiem co tu poradzic. Trochę jestesmy zmeczeni bo prob bylo wiele i np pojedziemy sobie gdzies na tydzien i jest super tak samo jak jeszcze tydzien po powrocie a potem znow to samo. Nie ma klotni, krzykow tylko ciche dni, np 4 dni bez rozmowy i szczerze? Boli mnie to bo bardzo chcialabym zeby bylo normalnie ale nie brakuje mi jego jakos bardzo. Myslalam ze to milosc az po grob, pierwsza i ostatnia, taka na cale zycie. A to sie sypie a ja juz nie mam pomyslu... i troche juz mi sie nie chce. Brskuje mi seksu ale nie w domu. Dodam ze nigdy nie mialam problemu z inicjacja i to ja chyba zawsze mialam wieksze libido... Chcialam sie wygadac i zapytac co myślicie o tym. 

Nikt nic nie ma do powiedzenia ?