Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość singoelka

Singielka w gościnie u dzieciatych znajomych

Polecane posty

Gość singoelka

Odkąd moi znajomi mają dzieci (różni) nie znoszę przychodzić do nich w odwiedziny. Czuję presję tego, że: 

1. Mam przyjść z prezentami dla dzieci, no bo jak to tak. 

2. Mam przyjść z prezentami i to trafionymi. Tak jakbym nic nie robiła, tylko śledziła rozwój każdego dziecka każdego z moich znajomych i wiedziała co mam kupić. 

3. Mam zabawiać ich dzieci i to tak, zeby potem powiedzieli, a ta i ta to ten mój brajanek tak ją lubi, ona tak się potrafi zająć dzieckiem, on uwielbia wręcz z nią przebywać. 

4. Nigdy nie jestesmy same ( z koleżanką). Zawsze jest cała jej rodzina, to co ja prywatnego mogę powiedzieć. Nic. 

Odkąd moi znajomi mają dzieci, nie odwiedzam ich i w sumie to smutne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dziwnych masz znajomych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singoelka

Ale czy to nie jest tak, że wszyscy mężaci i dzieciaci tak mają? Rozmawiam z innymi singlami i mają podobne odczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pruuss

To Twoje projekcje naprawdę. Nie ma żadnej presji poza tym, którą sobie sama pozwoliłaś wtłoczyć do głowy. Presję wywiera skarbówka, bo zmusza do płacenia podatków pod konkretnymi groźbami. Koleżanka nie ma żadnej władzy nad Tobą, nie może zrobić Ci krzywdy. Czego się boisz? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciocia dobra rada ;)

Jezeli to byli dobrzy znajomi to z czasem moze uda sie kolezanke wyciagnac czasem.sama na kawę. Ale pod warunkiem, ze jeszcze troche sie przemeczysz i czasem ich odwiedzisz. Ja bym prezent dla dziecka przyniosla symboliczny tylko raz, potem juz tylko jak z normalną wizyta, jakies wino, wlasne ciasto itp. Jesli jednak tak roszczeniowo podchodzą do znajomości i jeszcze obgaduja to odpusc sobie taka znajomosc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singoelka

A myślicie, że to chodzi o jedno dziecko, albo jednych znajomych? Nie. Mam takie wrażenie przy wszystkich moich dzieciatych znajomych, którzy mają po kilkoro dzieci. Oczywiście nikt mi tego nie mówi wprost. To po prostu jest odczucie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pruuss

To tym bardziej dowód, że problem jest z Tobą, a nie z ludźmi. Prawdopodobnie znajomi mają w nosie Twoje prezenty, bo dzieci naprawdę mają dzisiaj góry zabawek i słodyczy, tylko ty masz w głowie, że coś musisz i pielęgnujesz w sobie poczucie krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja mam dzieci,ale te z nie lubię chodzić do kogos kto ma małe dzieci. Wkurza mnie ciągle gadanie, piski i zabawy z nimi. Wolę umawiać się ma neutralnym gruncie, najlepiej po pracy lub wieczorem kiedy wiem że dzieci zostaną w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lambda pi

Nie masz obowiązku kupowac prezentow cudzym dzieciom. A jak chcesz rozmawiać z koleżankami sam na sam to umawiaj się u siebie lub na mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singoelka

O, wreszcie mnie ktoś rozumie. No właśnie, to też zauważyłam. Że rodziny z dziećmi wcale nie umawiają się na wspólne spędzanie czasu. Niby powinny, bo dzieci razem się bawią, ale jednak nie. (Ci moi znajomi znają się między sobą też)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singoelka

Problem nie jest ze mną, bo to nie tylko moje odczucia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnka

Od 3 lat jesteśmy rodzicami ale mamy sporo bezdzietnych znajomych i o ile oni sami nie deklarują się "wpadniemy do Was" to my zawsze proponujemy spotkanie na mieście a z córką zostają wtedy dziadkowie. Dla mnie samej to żadna przyjemność spotykać się ze znajomymi i zamiast pogadać być rozpraszanym przez dziecko. Co innego znajomi z dziećmi, oni przychodzą z dzieckiem, my mamy też nasze, dzieci zajmują się sobą, dorośli sobą. Co więcej, nie poruszam tematu naszego dziecka w rozmowach ze znajomymi jeśli sami o nie nie pytają. Jeśli pytają o to co u nas to opowiadam co u nas, nie co u dziecka. Nie każdemu dzieciatemu rzuca się na głowę ale fakt, że większości tak 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc...

Odkad mam dzieci to nic nie cieszy mnie bardziej niż wyjscie na miasto z kolezanka (kawa, wino, teatr, koncert) 😁😁😁

A jak zapraszam koleżanki do siebie to moj maz zajmuje sie dziećmi a ja pije wino i plotkuje w salonie. Takiego mam super męża 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire
10 godzin temu, Gość singoelka napisał:

A myślicie, że to chodzi o jedno dziecko, albo jednych znajomych? Nie. Mam takie wrażenie przy wszystkich moich dzieciatych znajomych, którzy mają po kilkoro dzieci. Oczywiście nikt mi tego nie mówi wprost. To po prostu jest odczucie. 

Zgadzam się z pruuss. To Twoje projekcje. I nie nazwałabym tego problemem, bo każdy z nas odbiera rzeczywistość subiektywnie, przez pryzmat własnych odczuć (To akurat zauważyłaś), doświadczeń i przekonań. 

Więc może warto przyjrzeć się jakie jest źródło Twoich odczuć w tym temacie, zamiast zwalać odpowiedzialność za nie na innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 godzin temu, Gość Gościnka napisał:

Od 3 lat jesteśmy rodzicami ale mamy sporo bezdzietnych znajomych i o ile oni sami nie deklarują się "wpadniemy do Was" to my zawsze proponujemy spotkanie na mieście a z córką zostają wtedy dziadkowie. Dla mnie samej to żadna przyjemność spotykać się ze znajomymi i zamiast pogadać być rozpraszanym przez dziecko. Co innego znajomi z dziećmi, oni przychodzą z dzieckiem, my mamy też nasze, dzieci zajmują się sobą, dorośli sobą. Co więcej, nie poruszam tematu naszego dziecka w rozmowach ze znajomymi jeśli sami o nie nie pytają. Jeśli pytają o to co u nas to opowiadam co u nas, nie co u dziecka. Nie każdemu dzieciatemu rzuca się na głowę ale fakt, że większości tak 🙂

U nas tak samo. Z dzieciatymi znajomymi z dziećmi w podobnym wieku umawiamy się w domu, żeby się razem pobawiły, z bezdzietnymi na mieście, tyle że czasem ciężko zgrać kto kiedy może mieć opiekę do dzieci. 

Zauważyłam też inny trend u moich koleżanek singielek, że jednak wolą przyjść do mnie, bo obiad zawsze na stole, a one nie przygotowane, że dzieci potrafią traktować jak zabawki np spiace niemowlę chcą wybudzac, żeby sobie ponosić. Rozluznilam 1 taka znajomość, bo koleżanka tylko oczekiwała, że będę opowiadać jakn iezko mieć rodzinę, zeby się dowartosciowac. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moje dziecko niestety nie ma zadnej babci, nie mam nikogo komu miglabym go podrzucic, to co mam go zamknac w piwnicy? Zawsze mowilam znajomym, ze maja nic nie kupowac, bo nie chce wychowac malego roszczeniowca, ze fajny jedt tylko ten, co cos mu przyniesie, a niektore dzieci juz w drzwiach dopytuja co dla mnie masz?! Jezeli moja przyjaciolka chce wpasc pogadac o sprawach prywatnych a nie mogę akurat wyjsc z domu to umawiamy sie w czasie, gdy meza nie ma albo bedzie zajmowal sie czyms innym, a jesli to nasi wspolni znajomi to w czym problem. Czasami trzeba tez zrozumiec druga strone. I owszem, ciesze sie, jesli moi bezdzietni znajomi pobawia sie chwile z moim dzieckiem, wiem, ze dla nich to tez frajda bo sami proponuja ze wezma go na spacer lub wymyslaja inne zabawy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grazi

Miałam koleżankę która wiele lat starała się o dziecko, naprawdę wiele ... i radosna nowina maja dziecko. To jest po prostu koszmar towarzyski, wszystko podporządkowane kaprysom wiecznie znudzonej jedynaczki. Obojętnie kiedy się umówimy zawsze dziecko wiedzie prym do późnych godzin czasem i nocnych, potem mama licytuje się z ojcem które z nich ma uśpić dziecko. My chcemy iść a mama robi afery ze mamy zostać bo ona chce pogadać i tata raz od wielkiego dzwona może iść usypać 5 letnie dziecko. W knajpach, na zakupach młoda wiecznie beczy lub chce siku ( pare razy posikała się w majtki ). Ciagle musimy słuchać jaj piosenek, kolęd i patrzeć jak tańczy. Sama nie ułoży żadnego zdania o ile matka jej nie będzie podpowiadać, kiedy do niej dzwonię zawsze córka dostaje słuchawkę aby powiedzieć jakieś mądre zdanie, które wtłoczyła jej mama ( i które zazwyczaj zapomina w połowie ). Ogólnie dziecko jest fajne ale gamoniowate bo wszyscy w domu wszystko za nią robią i nawet mówią. Pytasz dziecko a odpowiada mama w stylu : tak ciociu, oczywiście jak chcesz to pokaże tobie . I w tym miejscu zacheca dziecko aby coś przyniosło ze swojego pokoju a potem trzeba długo podziwiać jakie to coś jest super. Przywykłam do tego ale ograniczyłam wspólne spotkania bo nie podoba mi się taki sposób wychowywania a dziecko nie jest wybitnie ogarnięte przez życie pod kloszem co powoduje ze to kompletnie nudne 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To ja Ci powiem, jak wygląda to z mojej perspektywy,  tej dzieciatej. Mamy w domu w miare ustalony rytm, bo przy trójce ogarnięcie wszystkiego wygląda trochę jak wojskowy poligon. I jak koleżanka chce przyjść, to nie zabraniam. Ale niech nie oczekuje, ze rzuce wszystko, nie nakarmie, nie przewine, nie przytule, jak ktores nabije sobie guza i przyjdzie. I szczerze mówiąc w takich warunkach mam gdzieś słuchanie o jej wrednej szefowej, że jeansy to chyba za duże kupiła i że do ginekologa musi iść, bo cos tam. Nawet, jeśli mąż sam wtedy wykapie dzieci i starsze położy spać, to po 21, jak ona wyjdzie,  ja zapieprzam jak mały motorek, by nadrobić czas spędzony z nią.  Żadna przyjemność.  Co innego wyjście na kawę,  wtedy moge spokojnie porozmawiać . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

To co piszecie to jeszcze Ok.gorzej jak zaczynaja namawiac, no zobacz jakie cudne, powinnas miec swoje, albo no dlaczego jeszcze nie masz, macie jakiws trudnosci w zajsciu?dam ci dobrego lekarza, zaciazysz od razu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Mam dwoje dzieci, nigdy nie chcialam by ktos kto nas odwiedza przynosil jakies prezenty dla moich dzieci. Zapewniam Cie, ze maja wszystko i nieczego nie potrzebuja. Nikt tez nie musi sie z nimi bawic, a juz  najmniej tego oczekuje od singli. Raczej zdziwilabym sie jakby taka osoba miala na to ochote. 

Jak ma sie dzieci to wlasciwie nie bywa sie samemu. Raczej nie oczekuj, ze Twoje kolezanki wynajma nianie ktora zabierze dzieci, bo Ty przychodzisz z wizyta. Mozesz starac sie umowic  na kawe na miescie, tylko pamietaj, ze dzieciaci sa mniej dyspozycyjni, a czasami zwyczajnie im sie nie chce, wola ten czas poswiecic rodzinie. 

Rodzice zyja juz w innym swiecie do ktorego Ty jeszcze nie nalezysz. Nawet jesli utniesz kontakt, na dobra sprawe, moze to wywolac u nich co najwyzej przelotna mysl o tym, ze dawno Cie nie widzieli. 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

olej takich znajmoych, ja sie nie zadaje z tymi co się mnoża i mam spokój 🙂 znajdziesz lepszych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singoelka

Ags...he he, no cóż jest dokładnie odwrotnie - ja się wcale o te spotkania nie proszę. To właśnie oni oczekują, że będę ich odwiedzać. Słyszę z wyrzutem: dlaczego nas nie odwiedzasz? Kiedy do nas wpadniesz? Wowczas to pojawia się w mojej głowie przelotna myśl "Ojej, rzeczywiście dawno się nie widzieliśmy" Mam wrażenie , że nie chodzi im też do końca o rozmowę ze mną, o to, by dowiedzieć się, co u mnie słychać, co myślę, jak mi się układa. Raczej chodzi im o to, by urozmaicić sobie czas, oraz dzieciom. Po prostu przyjdzie ciocia, przyniesie coś, pobawi się - dzieci mają zapewnione wrażenia, a oni trochę spokoju. Coś jakby niania za darmo. 

Umiem rozmawiać o dzieciach i naprawdę nie chodzi mi o to, by w ogóle o nich nie mówić. To przecież jest bardzo ważną częścią życia moich dzieciatych znajomych. Ale spotkania ze współczesnymi rodzicami przeradzają się w darmowe niańczenie oraz coś jakby przedstawienie; popatrz co zrobił! Popatrz ile umie, popatrz jaki zdolny. oprócz tego towarzyszy temu nieustanny wrzask. Dzieci wrzeszczą o wszystko, przerywają starszym, dopominają się o uwagę non stop. 

No, ja też nigdy nie wpadam do dzieciatych znajomych bez zapowiedzi, w ogóle nie wpadam bez zapowiedzi. Na obiad się również nie wpraszam.  jesli chcę porozmawiać o "ginie" to z pewnością nie w takich warunkach. Rozumiem, że z Waszej , Drodzy Dzieciaci, perspektywy to strata czasu, ale w moim odczuciu żadnej relacji nie buduje się na zasadzie jednostronności. jesli ja wkładam wysiłek w to, żeby przyjść i znoszę te spotkania, oraz opowieści o kupkach i osiągnięciach, to Wy również musicie z siebie coś dać. inaczej nie pytajcie swoich singli "Dlaczego nie przychodzisz?" 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 30.10.2019 o 08:43, Gość Gość napisał:

U nas tak samo. Z dzieciatymi znajomymi z dziećmi w podobnym wieku umawiamy się w domu, żeby się razem pobawiły, z bezdzietnymi na mieście, tyle że czasem ciężko zgrać kto kiedy może mieć opiekę do dzieci. 

Zauważyłam też inny trend u moich koleżanek singielek, że jednak wolą przyjść do mnie, bo obiad zawsze na stole, a one nie przygotowane, że dzieci potrafią traktować jak zabawki np spiace niemowlę chcą wybudzac, żeby sobie ponosić. Rozluznilam 1 taka znajomość, bo koleżanka tylko oczekiwała, że będę opowiadać jakn iezko mieć rodzinę, zeby się dowartosciowac. 

Ja zauważyłam, ze koleżanki mężatki  próbują na siłę mi wmówić, jaka to jestem nieszczęśliwa. Pytają non stop, czy kogoś poznałam, jak mi się układa i tak jakby oczekiwały, że powiem, że źle, a kiedy powiem, ze nikogo nie poznałam, to niby to się smucą, ale tak naprawdę cieszą, a gdybym narzekała, wtedy one, pomimo trudów swego życia, będą się czuły o niebo lepiej i moje narzekanie nieco złagodzi ich udrękę 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cola

Skoro piszesz "odkad maja dzieci", pewnie ich dzieci sa male. male, wiec wymagaja wiecej uwagi, Ale jesli znajomi cie zapraszaja, to pewnie licz sie z tym,zeby wizyta przeszla normalnie,

Matka malego dziecka to jak pracownik na etacie non stop, Wypbraz sobie, ze zwalasz sie komus, kto ma np wazna, terminowa prace do zrobienia. A ty masz oretensje,ze akurta nie  ma nastroju na rozmowe z toba. Dlatego mysle, ze nie pzrychodzisz niezapowiedziana.

 Jesli zaparszaja, to znaczy,ze chca cie widziec i pogadac, oni sami maja pomysl, jak w tym czasie zagospodarowac dzieko, nie beda od ciebie tego wymagac. Nie musisz pzrychodzic z prezentem dla dziecka, najwyzej pierwszy raz, symbolicznie, jesli dziecko jest ciut starsze - np ksiazeczke stosowna do wieku. A rodzicom tp, co byś pzryniosla bezdzietnym, jesli przynosisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×