Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Agnieszka

Obiekt westchnień na studiach

Polecane posty

Gość Agnieszka

Heloł! Piszę ten desperacki post, bo chyba zakochałam się w chłopaku. Poznaliśmy się ~miesiąc temu, pierwszego dnia studiów. Każdy z kimś się zapoznawał, a ja akurat byłam w grupce osób, w której był on. I jako, że już się poznaliśmy, to w kolejnych dniach rozmawialiśmy na korytarzu itp., rozmowa się kleiła. Po kilku dniach było wyjście na piwo naszego kierunku, i znów rozmawialiśmy. O muzyce między innymi. Powiedział, że lubi jazz i akurat sprawdził w telefonie, że będzie niedługo sesja jazzowa na żywo w pubie i tak wyniknęło, że w sumie moglibyśmy pójść we dwójkę.  Gdy nadszedł dzień sesji (jazzu), umówiliśmy się, że na pewno pójdziemy. Było baardzo miło, ciągle było o czym rozmawiać. Po czasie w pubie poszliśmy na jedzonko i dla parytetu zapłaciłam za nie. On nie był zbyt z tego zadowolony, lol. {Na studiach, na przedmiocie konwersacje jest układ, że pracujemy w parach, zawsze musi być chłopak z dziewczyną. Nauczyciel ustalił, że dziewczyny „zostają na miejscach”, a chłopacy zmieniają parę.} Kilka dni po naszym wyjściu nadszedł czas na konwersacje i tak, usiadł ze mną. Mieliśmy powiedzieć sobie nawzajem, dlaczego uczymy się języka angielskiego i z jakich źródeł czerpiemy wiedzę (kierunek filologia angielska). Powiedziałam mu, że uczę się min. z piosenek po angielsku. On wtedy szybko wtrącił: „Tak, bo przecież muzyka to twoje duże zainteresowanie i bardzo dużo jej słuchasz.” Kolejny dzień, wysłałam mu coś na messengerze i tak rozwinęła się rozmowa. Napisał, że trzeba sprostować to, że zapłaciłam za jedzenie tamtego dnia. Napisałam „Jak sprostować?” ale wdarł się inny temat i tamten przepadł. Na uczelni rozmawiamy „normalnie”. Wszystko między nami jest po prostu dobrze. Ostatnio dwa razy wróciliśmy razem po zajęciach do domu. Co mnie zdziwiło, to to, że przedwczoraj wyszłam z uczelni i stał sam, czekając na znajomych (z którymi spędza KAŻDĄ CHWILĘ). Chwilę pogadaliśmy. Powiedziałam, że idę już do domu i czy on może też, na co on, że „Tak, w sumie nie chce mi się na nich czekać.” Nasze powroty nie kończą się jednak tak, jak mogłyby się kończyć między osobami, które chcą czegoś więcej. Zawsze słyszę: „To ja już tu skręcam, to do jutra.” I idzie. Na zajęciach z konwersacji już nie dosiada się do mnie, jednak (co może mi się wydawać, ale nie mam wady wzroku) zerka na mnie i ostatnio złapaliśmy się „tym” wzrokiem. Żadna inicjatywa spotkania nie wychodzi z jego strony. A kiedy piszemy na messengerze, czasem nie odpisuje. Tzn. nie na pytanie, ale kiedy po prostu możnaby dalej poprowadzić rozmowę, on tego nie robi. Wczoraj wracałam do domu ze znajomym (jego bliskim kolegą) i spytał, gdzie mieszkam i po chwili sam sobie odpowiedział „Aha, koło galerii xyz?” Nie kojarzę, żebym mu to kiedykolwiek mówiła, a temat tego posta odprowadził mnie do domu po naszym spotkaniu na jazz:). Pomocy! Jakie obiektywne wnioski z Waszej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×