To będzie dość niecodzienny post

Niecodzienny z racji tego, że myślę iż odkryłem źródło wszelkiego zła na świecie (jakkolwiek wyniośle to brzmi..).
I piszę o tym tutaj, bo wydaje mi się, że od wyzysku kobiet wszystko się zaczyna... a sprawa jest dość prosta.

W/g moich własnych doświadczeń jak i obserwacji widzę, że kobieta płacze w życiu tylko raz i to jeden raz... po utracie pierwszego faceta (po utracie faceta, któremu oddała swoje dziewictwo, któremu notabene - oddała całą siebie, bo za tym zwykle idzie zarówno ciało jak i dusza). Problem polega na tym, że po tym wszystkim kobieta nie ma już w sobie żadnych uczyć, nie wierzy w nic i (tego do końca pewny nie jestem), ale wydaje mi się, że nie potrafi nawet kochać w prawdziwy sposób własnych dzieci... co później rzutuje na kolejne pokolenia...

... ja wiem jak to działa - faceci wmawiają wam, że po tym wszystkim stajesz się "prawdziwą" kobietom... że to właśnie brak tych wszystkich uczuć jest powodem do dumy i w tym odnajdujesz swoją siłę - cóż to za ponury absurd...  

Nie dobrze mi się robi, kiedy o tym wszystkim myślę... i jednocześnie smutno, kiedy pomyślę, że wiele z was dało się w ten sposób zmanipulować  

Dlatego myślę, że tak istotne jest abyście uczyły tego swoich dzieci - synów, że tak robić nie wolno, a córki, żeby się szanowały... inaczej to po prostu nie ma sensu.