Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wkurzona mama

Syn jest gnębiony w szkole i to on dostaje za to uwagi

Polecane posty

Gość Wkurzona mama

Mój syn jest bardzo miłym ale nieśmiałym chłopcem. Ma 14 lat. Od około roku jest nieustannie gnębiony przez wychowawczynie i dzieciaki z klasy. Zaczęło się od tego że na mikołajki klasowe na prezent wylosował dość bogatego chłopca. Kupił mu kartę przedpłaconą żeby ten kupił sobie dodatki do jakiejś gry w która grali razem. Ten chłopiec go wyśmiał i potargał tą kartę i powiedział ze nie jest biedakiem . Nauczycielka zobaczyła ten prezent i zdenerwowała się na mojego syna ze poszedł po linii najmniejszego oporu i kupił coś takiego  i także zaczęła zaczęła krzyczeć. Ogólnie zrobiła się niemiła sytuacja na mikolajkach klasowych. Chłopcy zaczęli śmiać się z mojego syna ze jest biedakiem i syn stracił w zasadzie wszystkich kolegów. Od tamtej pory nauczycielka cały czas robi synowi przytyki. Na przykład pyta go w środku lekcji czy kupiłby taką kartę na dzień babci. Kiedy poszłam do niej porozmawiać o sytuacji i myślałam ze to załatwione, następnego dnia wychowawczyni na lekcji powiedziała „była u mnie mama X żeby się poskarżyć, od tej pory nie wolno śmiać się z X”. Oczywiście chłopcy zaczęli go męczyć jeszcze bardziej.Gdy chłopcy zaczepiają syna na lekcji to nauczycielka wlepia uwagi tylko mojemu synowi gdy się odezwie. Teraz było losowanie na tej rok, to syn usłyszał że w tym roku ma się postarać bardziej. Odpowiedział „niech pani postara się badziej „ i dostał punkty ujemne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość Wkurzona mama napisał:

Mój syn jest bardzo miłym ale nieśmiałym chłopcem. Ma 14 lat. Od około roku jest nieustannie gnębiony przez wychowawczynie i dzieciaki z klasy. Zaczęło się od tego że na mikołajki klasowe na prezent wylosował dość bogatego chłopca. Kupił mu kartę przedpłaconą żeby ten kupił sobie dodatki do jakiejś gry w która grali razem. Ten chłopiec go wyśmiał i potargał tą kartę i powiedział ze nie jest biedakiem . Nauczycielka zobaczyła ten prezent i zdenerwowała się na mojego syna ze poszedł po linii najmniejszego oporu i kupił coś takiego  i także zaczęła zaczęła krzyczeć. Ogólnie zrobiła się niemiła sytuacja na mikolajkach klasowych. Chłopcy zaczęli śmiać się z mojego syna ze jest biedakiem i syn stracił w zasadzie wszystkich kolegów. Od tamtej pory nauczycielka cały czas robi synowi przytyki. Na przykład pyta go w środku lekcji czy kupiłby taką kartę na dzień babci. Kiedy poszłam do niej porozmawiać o sytuacji i myślałam ze to załatwione, następnego dnia wychowawczyni na lekcji powiedziała „była u mnie mama X żeby się poskarżyć, od tej pory nie wolno śmiać się z X”. Oczywiście chłopcy zaczęli go męczyć jeszcze bardziej.Gdy chłopcy zaczepiają syna na lekcji to nauczycielka wlepia uwagi tylko mojemu synowi gdy się odezwie. Teraz było losowanie na tej rok, to syn usłyszał że w tym roku ma się postarać bardziej. Odpowiedział „niech pani postara się badziej „ i dostał punkty ujemne. 

Ta nauczycielka jest jakaś szurnięta. Rozumiem, że to ich wychowawczyni. Idź do niej i wygarnij jej, że to co robi jest niepedagogiczne, jak nie poskutkuje to idź wyżej. Wiem, że jak organizowane są Mikołajki to dzieci kupują prezenty do określonej kwoty, więc ja nie rozumiem tej sytuacji, to znaczy do jakiej kwoty mógł być ten prezent?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mój syn ma 13 lat i od września przepisałam go do szkoły do miasta gdzie dojeżdża autobusem i zmiana szkoły była najlepszym rozwiązaniem. Szkoda, że tyle lat z tym zwlekałam. Mojego syna też gnębiono, ale nie wychowawczyni, ona po.prostu nic nie robiła, nie reagowała inaczej jak obniżeniem zachowania dręczycieli. Jeden z dręczycieli jest synem komendanta policji w mieście. Dramat był w tej klasie. Mojego syna wyśmiewano, bo niby mieszka w najbrzydszym domu. Robiono mu przytyki z tego powodu i to pociągnęło za sobą lawinę nienawiści w jego kierunku. Mieszkamy w wiosce, gdzie faktycznie co drugi dom odwalony, widać, że mieszkają tu raczej bogaci ludzie. My nie jesteśmy biedakami, ale nie jeździmy na wakacje na Kubę czy wyspy Zielonego Przylądka. Generalnie nie spodziewałam się, że dzieci potrafią być takie wredne, że potrafią tak uprzykrzyć życie innemu dziecku, tylko dlatego, że nie ma najnowszej konsoli, czy butów znanej marki czy, że mieszka w starym domu. Kiedyś przyszedł do domu i w plecaku miał śmieci z kosza na śmieci z klasy. Zimą kiedyś musiałam z pracy się zwolnić, żeby po niego jechać, bo wrzucono mu buty zimowe do ubikacji. Masa była upokarzających go sytuacji. Byłam z tym u dyrektorki, w kuratorium, u psychologa, ale każdy miał w dupie. Szkoły nie.potrafia sobie radzić z przemocą wśród uczniów. A jeszcze jak wśród dręczycieli jest dziecko kogoś bogatego, jakiejś okolicznej szychy to już w ogóle umywają ręce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wkurzona mama
11 minut temu, Gość gosc napisał:

Ta nauczycielka jest jakaś szurnięta. Rozumiem, że to ich wychowawczyni. Idź do niej i wygarnij jej, że to co robi jest niepedagogiczne, jak nie poskutkuje to idź wyżej. Wiem, że jak organizowane są Mikołajki to dzieci kupują prezenty do określonej kwoty, więc ja nie rozumiem tej sytuacji, to znaczy do jakiej kwoty mógł być ten prezent?

Do 50 zł i syn kupił kartę za 50 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Mój syn ma 13 lat i od września przepisałam go do szkoły do miasta gdzie dojeżdża autobusem i zmiana szkoły była najlepszym rozwiązaniem. Szkoda, że tyle lat z tym zwlekałam. Mojego syna też gnębiono, ale nie wychowawczyni, ona po.prostu nic nie robiła, nie reagowała inaczej jak obniżeniem zachowania dręczycieli. Jeden z dręczycieli jest synem komendanta policji w mieście. Dramat był w tej klasie. Mojego syna wyśmiewano, bo niby mieszka w najbrzydszym domu. Robiono mu przytyki z tego powodu i to pociągnęło za sobą lawinę nienawiści w jego kierunku. Mieszkamy w wiosce, gdzie faktycznie co drugi dom odwalony, widać, że mieszkają tu raczej bogaci ludzie. My nie jesteśmy biedakami, ale nie jeździmy na wakacje na Kubę czy wyspy Zielonego Przylądka. Generalnie nie spodziewałam się, że dzieci potrafią być takie wredne, że potrafią tak uprzykrzyć życie innemu dziecku, tylko dlatego, że nie ma najnowszej konsoli, czy butów znanej marki czy, że mieszka w starym domu. Kiedyś przyszedł do domu i w plecaku miał śmieci z kosza na śmieci z klasy. Zimą kiedyś musiałam z pracy się zwolnić, żeby po niego jechać, bo wrzucono mu buty zimowe do ubikacji. Masa była upokarzających go sytuacji. Byłam z tym u dyrektorki, w kuratorium, u psychologa, ale każdy miał w dupie. Szkoły nie.potrafia sobie radzić z przemocą wśród uczniów. A jeszcze jak wśród dręczycieli jest dziecko kogoś bogatego, jakiejś okolicznej szychy to już w ogóle umywają ręce. 

Az mnie cos w srodku zabolalo, gdy to czytalam. Dobrze zrobilas przenoszac syna, to bardzo przykre przez co musial przejść. Moj maz jako dziecko mial podobna sytuacje, ale nie bylo to az tak jak u Twojego syna. Pochodzil z biednej rodziny i jako dziecko byl przy kosci. Teraz zdecydowanie wyszczuplal, wyglada bardzo mlodo, mamy ladny dom, ladne auto, maz ma dobre stanowisko w pracy i radzi sobie bardzo dobrze. Gdy spotyka ludzi z klasy malo kto go poznaje. I wiesz co, ci co najbardziej go dreczyli nie osiagneli nic, mimo ze mieli lepszy start. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Autorko jeśli nie jesteś durnym trollem i prowokatorem, to ja bym radziła najprostszą rzecz. Przepisać dziecko do innej szkoły. Podobnie jak osoba powyżej, to była najlepsza rzecz jaka mogłam zrobić dla mojego dziecka. Moje dziecko nie miało, aż takiego prześladowania, ale nie będę dziecka męczyć w imię idei. Oceny się poprawiły, a dziecko odżyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość Gosc napisał:

Mój syn ma 13 lat i od września przepisałam go do szkoły do miasta gdzie dojeżdża autobusem i zmiana szkoły była najlepszym rozwiązaniem. Szkoda, że tyle lat z tym zwlekałam. Mojego syna też gnębiono, ale nie wychowawczyni, ona po.prostu nic nie robiła, nie reagowała inaczej jak obniżeniem zachowania dręczycieli. Jeden z dręczycieli jest synem komendanta policji w mieście. Dramat był w tej klasie. Mojego syna wyśmiewano, bo niby mieszka w najbrzydszym domu. Robiono mu przytyki z tego powodu i to pociągnęło za sobą lawinę nienawiści w jego kierunku. Mieszkamy w wiosce, gdzie faktycznie co drugi dom odwalony, widać, że mieszkają tu raczej bogaci ludzie. My nie jesteśmy biedakami, ale nie jeździmy na wakacje na Kubę czy wyspy Zielonego Przylądka. Generalnie nie spodziewałam się, że dzieci potrafią być takie wredne, że potrafią tak uprzykrzyć życie innemu dziecku, tylko dlatego, że nie ma najnowszej konsoli, czy butów znanej marki czy, że mieszka w starym domu. Kiedyś przyszedł do domu i w plecaku miał śmieci z kosza na śmieci z klasy. Zimą kiedyś musiałam z pracy się zwolnić, żeby po niego jechać, bo wrzucono mu buty zimowe do ubikacji. Masa była upokarzających go sytuacji. Byłam z tym u dyrektorki, w kuratorium, u psychologa, ale każdy miał w dupie. Szkoły nie.potrafia sobie radzić z przemocą wśród uczniów. A jeszcze jak wśród dręczycieli jest dziecko kogoś bogatego, jakiejś okolicznej szychy to już w ogóle umywają ręce. 

Wiesz, nauczyciel zwyczajnie wiele więcej zrobić nie może. Chociaż w sumie może, bo jak kiedyś czytałam regulamin to jeszcze 'surowszą' karą była publiczna nagana podczas apelu. Takie są realia niestety. Moja mama była nauczycielką i mówiła, że jak dzwoniła do rodziców, że dziecko się źle zachowuje to oni uważali, że nie ma problemu. Nauczyciel to taki odpowiednik kasjera w sklepie - możesz mieć pretensje, że ceny wysokie ale co on sam z tym zrobi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość Gosc napisał:

Mój syn ma 13 lat i od września przepisałam go do szkoły do miasta gdzie dojeżdża autobusem i zmiana szkoły była najlepszym rozwiązaniem. Szkoda, że tyle lat z tym zwlekałam. Mojego syna też gnębiono, ale nie wychowawczyni, ona po.prostu nic nie robiła, nie reagowała inaczej jak obniżeniem zachowania dręczycieli. Jeden z dręczycieli jest synem komendanta policji w mieście. Dramat był w tej klasie. Mojego syna wyśmiewano, bo niby mieszka w najbrzydszym domu. Robiono mu przytyki z tego powodu i to pociągnęło za sobą lawinę nienawiści w jego kierunku. Mieszkamy w wiosce, gdzie faktycznie co drugi dom odwalony, widać, że mieszkają tu raczej bogaci ludzie. My nie jesteśmy biedakami, ale nie jeździmy na wakacje na Kubę czy wyspy Zielonego Przylądka. Generalnie nie spodziewałam się, że dzieci potrafią być takie wredne, że potrafią tak uprzykrzyć życie innemu dziecku, tylko dlatego, że nie ma najnowszej konsoli, czy butów znanej marki czy, że mieszka w starym domu. Kiedyś przyszedł do domu i w plecaku miał śmieci z kosza na śmieci z klasy. Zimą kiedyś musiałam z pracy się zwolnić, żeby po niego jechać, bo wrzucono mu buty zimowe do ubikacji. Masa była upokarzających go sytuacji. Byłam z tym u dyrektorki, w kuratorium, u psychologa, ale każdy miał w dupie. Szkoły nie.potrafia sobie radzić z przemocą wśród uczniów. A jeszcze jak wśród dręczycieli jest dziecko kogoś bogatego, jakiejś okolicznej szychy to już w ogóle umywają ręce. 

Wiesz, nauczyciel zwyczajnie wiele więcej zrobić nie może. Chociaż w sumie może, bo jak kiedyś czytałam regulamin to jeszcze 'surowszą' karą była publiczna nagana podczas apelu. Takie są realia niestety. Moja mama była nauczycielką i mówiła, że jak dzwoniła do rodziców, że dziecko się źle zachowuje to oni uważali, że nie ma problemu. Nauczyciel to taki odpowiednik kasjera w sklepie - możesz mieć pretensje, że ceny wysokie ale co on sam z tym zrobi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja nie byłam dręczona w szkole, choć na początku były takie zapędy. Mieszkałam na małej wsi, szkoła też wiejska, wszyscy się znali. Miałam dwóch starszych braci, obaj problematyczni, świetnie już przez nauczycieli znani, zaszufladkowani, niezbyt lubiani przez dzieci, jeden powtarzał klasę, drugi w końcu trafił do szkoły specjalnej. Chyba myślano, że ja też taka jestem. Chłopcy z okolicy w wieku moich braci zatrzymywali mnie w drodze powrotnej do domu. Miałam tylko 6 lat i naprawdę się bałam. Do szkoły dojeżdźało się rowerem, a oni na poboczu przytrzymywali mi rower i nie pozwalali odjechać. Nie robili mi żadnej innej krzywdy, może się śmiali, nie pamiętam już. Rodzicom nic nie mówiłam, pani też nie, nie wiem czemu. W końcu któregoś razu wybuchnęłam płaczem jak miałam wracać do domu i pani wypytała, co się dzieje. Oni dostali wykład i to nie pomogło. Co pomogło? Interwencja największego łobuza w szkole (chłopak z rodziny patologicznej, potem trafił do więzienia za jakieś rozboje). Do dziś pamiętam jak wykręcił rękę jednemu z tych zaczepiajacych mnie chłopaków. Poksutkowało natychmiast. A do mojego wybawcy do dziś pałam sympatią, mimo że pewnie nawet mnie nie pamięta 😉 Wiem, że wyszedł z więzienia, ma żonę i ostatnio widziałam go z córeczką w sklepie. Aż się uśmiechnęłam sama do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja nie byłam dręczona w szkole, choć na początku były takie zapędy. Mieszkałam na małej wsi, szkoła też wiejska, wszyscy się znali. Miałam dwóch starszych braci, obaj problematyczni, świetnie już przez nauczycieli znani, zaszufladkowani, niezbyt lubiani przez dzieci, jeden powtarzał klasę, drugi w końcu trafił do szkoły specjalnej. Chyba myślano, że ja też taka jestem. Chłopcy z okolicy w wieku moich braci zatrzymywali mnie w drodze powrotnej do domu. Miałam tylko 6 lat i naprawdę się bałam. Do szkoły dojeżdźało się rowerem, a oni na poboczu przytrzymywali mi rower i nie pozwalali odjechać. Nie robili mi żadnej innej krzywdy, może się śmiali, nie pamiętam już. Rodzicom nic nie mówiłam, pani też nie, nie wiem czemu. W końcu któregoś razu wybuchnęłam płaczem jak miałam wracać do domu i pani wypytała, co się dzieje. Oni dostali wykład i to nie pomogło. Co pomogło? Interwencja największego łobuza w szkole (chłopak z rodziny patologicznej, potem trafił do więzienia za jakieś rozboje). Do dziś pamiętam jak wykręcił rękę jednemu z tych zaczepiajacych mnie chłopaków. Poksutkowało natychmiast. A do mojego wybawcy do dziś pałam sympatią, mimo że pewnie nawet mnie nie pamięta 😉 Wiem, że wyszedł z więzienia, ma żonę i ostatnio widziałam go z córeczką w sklepie. Aż się uśmiechnęłam sama do siebie.

A i między 3 a 4 klasą zmieniałam szkołę i wtedy sytuacja była bliska powtórzenia, raz od kolegi z klasy dostałam kopa, zabierał mi rzeczy, śmiał się, ze mój brat chodzi do szkoły specjalnej, sama dość długo się tego wstydziłam. Ale wtedy szybko dostrzeżono, że jestem całkiem normalna i sympatyczna, do tego świetnie się uczyłam. Do końca szkoły podstawowej, w gimnazjum, ani w liceum nie miałam już najmniejszych problemów z rówieśnikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
21 minut temu, Gość gość napisał:

Wiesz, nauczyciel zwyczajnie wiele więcej zrobić nie może. Chociaż w sumie może, bo jak kiedyś czytałam regulamin to jeszcze 'surowszą' karą była publiczna nagana podczas apelu. Takie są realia niestety. Moja mama była nauczycielką i mówiła, że jak dzwoniła do rodziców, że dziecko się źle zachowuje to oni uważali, że nie ma problemu. Nauczyciel to taki odpowiednik kasjera w sklepie - możesz mieć pretensje, że ceny wysokie ale co on sam z tym zrobi?

No tak mniej więcej zawsze tłumaczyła mi wychowawczyni, że ona nic ponad nizsze zachowanie zrobić nie może. Byłam jednak świadkiem, jak rozmawiała z rodzicami dręczycieli. Śmiechy, chichy zza drzwi, a mnie serce krwawiło z żalu nad synem i z bezsilności, bo ewidentnie KAŻDY z oświaty umywał ręce. Nauczyciele to tylko ludzie, rozumiem, że nią mają tajemnych mocy i w ogóle, ale mimo wszystko po coś uczą się pedagogiki. Powinni łagodzić konflikty między uczniami. Teraz syn jeździ do szkoły w mieście. Szkoła duża, wydaje mi się, że uczniowie są bardziej anonimowi.  Interesuje się astronomią, chodzi na kółko fizyczne, nawiązał nowe znajomości, widzę duza zmianę w jego zachowaniu. Nadal jest spokojny, nieco zamknięty w sobie, ale lubi chodzić do szkoły. Do siebie mam żal bo mogłam go przepisać w 5 klasie jak sytuacja zaczęła eskalować. Prosił mnie, żebym go zapisała do innej szkoły, ale ja twierdziłam, że nie można przed problemami uciekac tylko trzeba je rozwiązywać. Teraz wiem, że rozwiązaniem powinna być zmiana szkoły, zmiana otoczenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

No tak mniej więcej zawsze tłumaczyła mi wychowawczyni, że ona nic ponad nizsze zachowanie zrobić nie może. Byłam jednak świadkiem, jak rozmawiała z rodzicami dręczycieli. Śmiechy, chichy zza drzwi, a mnie serce krwawiło z żalu nad synem i z bezsilności, bo ewidentnie KAŻDY z oświaty umywał ręce. Nauczyciele to tylko ludzie, rozumiem, że nią mają tajemnych mocy i w ogóle, ale mimo wszystko po coś uczą się pedagogiki. Powinni łagodzić konflikty między uczniami. Teraz syn jeździ do szkoły w mieście. Szkoła duża, wydaje mi się, że uczniowie są bardziej anonimowi.  Interesuje się astronomią, chodzi na kółko fizyczne, nawiązał nowe znajomości, widzę duza zmianę w jego zachowaniu. Nadal jest spokojny, nieco zamknięty w sobie, ale lubi chodzić do szkoły. Do siebie mam żal bo mogłam go przepisać w 5 klasie jak sytuacja zaczęła eskalować. Prosił mnie, żebym go zapisała do innej szkoły, ale ja twierdziłam, że nie można przed problemami uciekac tylko trzeba je rozwiązywać. Teraz wiem, że rozwiązaniem powinna być zmiana szkoły, zmiana otoczenia. 

Bardzo dobrze zrobiłaś. Dziecko ma prawo do normalnych warunków w szkole. Szkoda, że łobuzów nie spotkała żadna kara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cafe fanka

Dokładnie. Zmiana szkoły nie jest ucieczka przed problemem, tylko rozwiązaniem problemu. Osobiście polecam. Zmieniłam szkołę córce i żałuje że dopiero teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×