Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Praca-obowiązki domowe-kobieta/mężczyzna...

Polecane posty

Gość Gość

Jak myślicie? Jak to powinno być? Jeśli kobieta nie pracuje, siedzi w domu z dzieckiem. Czy mężczyzna powinien też coś robić w domu czy nie?

U nas wygląda to tak, że siedzę z dzieckiem w domu do momentu, aż pójdzie do szkoły. On zarabia. Jednak po powrocie do domu tez pomaga. Wkłada do zmywarki, gotuje, opiekuje się dzieckiem. Oczywiście robi mniej jednak coś robi. A CZEMU TAK? Bo jak ja bym pracowała to też bym więcej po pracy w domu robiła niż on więc nic go z tych obowiązków nie wyklucza. 

Często można się spotkać z komentarzami typu: "On zarabia, ty robisz w domu. Proste" Moim zdaniem to takie wieśniackie podejście😂😂

Jak to wygląda u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPa81

NIE BEDZIE ZADNEJ PRACY.O CZYM TY SNISZ...OPUSZCZAM TEN LODZKI BURDEL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

ja nie uwazam,ze faceta to skrzywdzi,jesli wlozy gary do zmywarki... u mnie to wygladało w ten sposob,ze zazwyczaj ja ogarniałam wszystko sama, bo tak czy inaczej siedzialam w domu, a mamy 3 pokoje, wiec harowy nie ma.Jednak jak robilismy wieksze sprzatania to razem, pranie sklada mąz,bo ja nienawidze tego robic. On czasem gotuje. Jesli ktos ma wieksze gospodarstwo, wiecej dzieci i innych obowiazkow to uklada sobie to inaczej. Oczywiscie,ze maz nie jest zwolniony od robotek domowych. Tez tu mieszka, je,spi,korzysta z toalety,wanny,prysznica i jesli np zostawi bajzel po sobie w lazience to ja nie biore cifa i nie sprzatam,tylko on to robi.Jak zjemy obiad to logiczne,ze nie kladzie sie na sieste,a pomaga mi w zmywaniu , lub dzieckiem sie zajmie. Tez chodzi o zwykly szacunek.Ja szanuje to,ze on ma prawo byc zmeczony po całym dniu w pracy.A od niego wymagam zrozumienia,ze nie jestem służaca i kibelek po dwojeczce musi byc tak samo czysty jak go zastał. A brudne ciuchy w koszu na pranie,a nie wszedzie. Moze glupi przyklad,ale znam kobity ,ktore doslownie łazą ze scierka za facetem i kazdy smiec podnosza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPa81

I TAK STAD WYJADE...100%.LODZ TO SYF I BURDEL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

[...] Jak to powinno być? [...]

Nieważne, jak ''powinno'', ale jak para między sobą ustali. Wszystkie kwestie indywidualne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Gdybym nie pracowała i tylko mój facet zarabiał na nasze utrzymanie, to uważam, że powinnam ja wszystko robić w domu. Tak samo gdyby sytuacja się odwróciła i ja tylko bym pracowała a facet siedziałby w domu, to nie chciałabym wracać po pracy do chlewu i jeszcze tego sprzątać, podczas gdy książę byczy się cały dzień. Teraz oboje pracujemy i dzielimy się obowiązkami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPa81
15 minut temu, Nenesh napisał:

Nieważne, jak ''powinno'', ale jak para między sobą ustali. Wszystkie kwestie indywidualne.

NO NIESTETY ALE NA 100% STAD WY...E...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Gdybym nie pracowała i tylko mój facet zarabiał na nasze utrzymanie, to uważam, że powinnam ja wszystko robić w domu. Tak samo gdyby sytuacja się odwróciła i ja tylko bym pracowała a facet siedziałby w domu, to nie chciałabym wracać po pracy do chlewu i jeszcze tego sprzątać, podczas gdy książę byczy się cały dzień. Teraz oboje pracujemy i dzielimy się obowiązkami. 

ale kto mowi o chlewie... moze byc wszystko zrobione,ale np pranie trzeba rozwiesic, czy mu korona z głowy spadnie jak to zrobi? on zje, wypije,a ty mu zabierasz talerz spod nosa,bo on zarabia? ona ma isc do pracy i koszule mu prasujesz ,bo taka twoja rola? Nikt nie mówi,ze masz nic nie robic,ale tez nie musisz wszystkiego robic sama. Ja pracuje,ale jak mam wolne 3 dniw  tygodniu,to cos zrobie w domu,zakupy,obiad, pojde z dziecmi do sali zabaw czy na dłuzszy spacer i wnosie mam ,zebym reszte sama robiła. Albo niech ten syf leży,albo maz tez zakasze rekawki. Jakie znaczenie ma to,ze kobieta nie pracuje lub pracuje mniej? bajzel jest wspolny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zastanawia mnie jedna rzecz.  Ja nie pracuje już prawie 12 lat i wszystko w domu ogarniam do południa, więc nawet jakby chciał to nie ma nic do roboty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa

serio liczysz na jakieś wartościowe zatrudnienie po 6-7 latach siedzenia w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Zastanawia mnie jedna rzecz.  Ja nie pracuje już prawie 12 lat i wszystko w domu ogarniam do południa, więc nawet jakby chciał to nie ma nic do roboty. 

A co Cię zastanawia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossc
45 minut temu, Gość Gość napisał:

Gdybym nie pracowała i tylko mój facet zarabiał na nasze utrzymanie, to uważam, że powinnam ja wszystko robić w domu. Tak samo gdyby sytuacja się odwróciła i ja tylko bym pracowała a facet siedziałby w domu, to nie chciałabym wracać po pracy do chlewu i jeszcze tego sprzątać, podczas gdy książę byczy się cały dzień. Teraz oboje pracujemy i dzielimy się obowiązkami. 

Byczyć?

Owszem, jak ktoś ma w du/pie własne dziecko i daje mu tablet lub sadza przed tv, to może się byczy, ale to już raczej skrajne patologie tak.robią.

Jak komuś zależy na dziecku to uczy go, bawi się z nim, dba o potrzeby emocjonalne i fizyczne.

Skoro tak, to rozumiem, ze praca opiekunki to zadna praca, tylko byczenie się za spore pieniądze?!

To każdy biłby się o taką pracę.

Żenada.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osc
11 minut temu, Gość Gossc napisał:

Byczyć?

Owszem, jak ktoś ma w du/pie własne dziecko i daje mu tablet lub sadza przed tv, to może się byczy, ale to już raczej skrajne patologie tak.robią.

Jak komuś zależy na dziecku to uczy go, bawi się z nim, dba o potrzeby emocjonalne i fizyczne.

Skoro tak, to rozumiem, ze praca opiekunki to zadna praca, tylko byczenie się za spore pieniądze?!

To każdy biłby się o taką pracę.

Żenada.

 

Taaak, szczególnie gdy to dziecko jest w szkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Danuta
33 minuty temu, Gość aaa napisał:

serio liczysz na jakieś wartościowe zatrudnienie po 6-7 latach siedzenia w domu?

Ja znalazłam dobra prace po 10 latach przerwy. Teraz naprawdę jest dużo ofert, więc już tak nie przezywajcie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPa81

I TAK STAD ...OLE...WSZYSTKO PRZYJDZIE W ODPOWIEDNIM CZASIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossc
15 minut temu, Gość osc napisał:

Taaak, szczególnie gdy to dziecko jest w szkole.

Czytaj ze zrozumieniem. Autorka jest z dzieckiem w domu, DO MOMENTU AŻ pójdzie do szkoły, a nie, że siedzi w domu gdy dziecko jest w szkole.

Wtedy to faktycznie jest byczenie się, i faktycznie taka osoba siedząca w domu , gdzie dzieci chodzą do szkoły, powinna wszystko robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
46 minut temu, Gość gosc napisał:

ale kto mowi o chlewie... moze byc wszystko zrobione,ale np pranie trzeba rozwiesic, czy mu korona z głowy spadnie jak to zrobi? on zje, wypije,a ty mu zabierasz talerz spod nosa,bo on zarabia? ona ma isc do pracy i koszule mu prasujesz ,bo taka twoja rola? Nikt nie mówi,ze masz nic nie robic,ale tez nie musisz wszystkiego robic sama. Ja pracuje,ale jak mam wolne 3 dniw  tygodniu,to cos zrobie w domu,zakupy,obiad, pojde z dziecmi do sali zabaw czy na dłuzszy spacer i wnosie mam ,zebym reszte sama robiła. Albo niech ten syf leży,albo maz tez zakasze rekawki. Jakie znaczenie ma to,ze kobieta nie pracuje lub pracuje mniej? bajzel jest wspolny

No dobrze, ale ty pracujesz. A mówimy o takiej sytuacji, kiedy jedna osoba nie pracuje. A odwracając sytuację, to też tak fajnie wygląda? Że ty zapierdzielasz, mąż nie, coś tam niby w domu zrobi a jak ty wracasz zmęczona z pracy to masz jeszcze pranie wieszać? No sorry, ale jak ktoś ma dwie lewe ręce do roboty, to chociaż niech odciąży tą pracująca osobę w obowiązkach domowych. Już też nie przesadzajmy, że ogarnięcie domu i jedzenia, to jakiś wyczyn, ludzie chodzą do pracy i jakoś ogarniają, a królewny w domu siedzą 24h i mają problem żeby pranie wywiesić. Bez przesady.

Z tym talerzem to trochę pojechałaś, bo to jest zwyczajne sprzątanie po sobie, wody w toalecie też po nikim nie spuszczasz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osc
2 minuty temu, Gość Gossc napisał:

Czytaj ze zrozumieniem. Autorka jest z dzieckiem w domu, DO MOMENTU AŻ pójdzie do szkoły, a nie, że siedzi w domu gdy dziecko jest w szkole.

Wtedy to faktycznie jest byczenie się, i faktycznie taka osoba siedząca w domu , gdzie dzieci chodzą do szkoły, powinna wszystko robić.

Ale ja nie odpisywałam autorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
37 minut temu, Gość Gossc napisał:

Byczyć?

Owszem, jak ktoś ma w du/pie własne dziecko i daje mu tablet lub sadza przed tv, to może się byczy, ale to już raczej skrajne patologie tak.robią.

Jak komuś zależy na dziecku to uczy go, bawi się z nim, dba o potrzeby emocjonalne i fizyczne.

Skoro tak, to rozumiem, ze praca opiekunki to zadna praca, tylko byczenie się za spore pieniądze?!

To każdy biłby się o taką pracę.

Żenada.

 

Moja siostra pracuje w przedszkolu, jakoś nie widzi tej waszej pracy nad dzieckiem. Większość dzieciaków przychodzi do przedszkola jakby były 3lata chowane w piwnicy. To nie są pojedyncze przypadki. I widzę was mamusie niepracujące i "zajmujące" się dziećmi cały dzień, jak mam wolne, cały dzień ławeczka, kolezaneczki, papieroski albo łeb w smartfonie. A dzieciak grzebie patykiem w piachu. Tak wygląda wasz pełen obowiązków dzień. I jeszcze drzecie te japy na te dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Moja siostra pracuje w przedszkolu, jakoś nie widzi tej waszej pracy nad dzieckiem. Większość dzieciaków przychodzi do przedszkola jakby były 3lata chowane w piwnicy. To nie są pojedyncze przypadki. I widzę was mamusie niepracujące i "zajmujące" się dziećmi cały dzień, jak mam wolne, cały dzień ławeczka, kolezaneczki, papieroski albo łeb w smartfonie. A dzieciak grzebie patykiem w piachu. Tak wygląda wasz pełen obowiązków dzień. I jeszcze drzecie te japy na te dzieci.

To chyba już opisujesz totalna patolke. Zajmuje się dzieckiem i domem. Do telefonu zerkam jak bobas śpi a nawet czasami nie bo mam chwilę aby dokończyć sprzątanie. Może u ciebie w domu tak było dlatego tak wszystko "widzisz"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossc
16 minut temu, Gość Gość napisał:

Moja siostra pracuje w przedszkolu, jakoś nie widzi tej waszej pracy nad dzieckiem. Większość dzieciaków przychodzi do przedszkola jakby były 3lata chowane w piwnicy. To nie są pojedyncze przypadki. I widzę was mamusie niepracujące i "zajmujące" się dziećmi cały dzień, jak mam wolne, cały dzień ławeczka, kolezaneczki, papieroski albo łeb w smartfonie. A dzieciak grzebie patykiem w piachu. Tak wygląda wasz pełen obowiązków dzień. I jeszcze drzecie te japy na te dzieci.

Ludzie widzą to na czym sami.się wychowywali. Skoro widzisz dookoła taka patologię to o czym to świadczy?

Ja nawet nie lubię spotykać się z kimś na placu zabaw, bo to czas dla mnie i dzieci a nie na moje ploty. A papierosy?! Jak widzisz to dzwoń na straż miejską, dostaną mandat to może przestaną kopcić, ja bym zadzwoniła, ale na moim osiedlowym placu zabaw takiej patologii nie ma.

Darcie japy na dzieci, nie mierz swoją miarą, nie kazdy krzyczy na dzieci, to raz, a dwa, skoro nazywasz to darciem japy to sama chyba tkwisz w jakiejś patologii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Żona nie jest służącą męża, więcej nie ma obowiązku po nim sprzątać, prac czy prasować jego rzeczy czy w inny sposób mu usługiwać. Ale jeżeli zostaje w domu, aby opiekować się dzieckiem, to jest to jej obowiązkiem, tak samo jak jego obowiązkiem jest zarabianie szmalu. Więc do niej należą wszystkie prace z tym związane. Facet może z dzieckiem się pobawić, a nie wykonywać robotę żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
14 minut temu, Gość Gossc napisał:

Ludzie widzą to na czym sami.się wychowywali. Skoro widzisz dookoła taka patologię to o czym to świadczy?

Ja nawet nie lubię spotykać się z kimś na placu zabaw, bo to czas dla mnie i dzieci a nie na moje ploty. A papierosy?! Jak widzisz to dzwoń na straż miejską, dostaną mandat to może przestaną kopcić, ja bym zadzwoniła, ale na moim osiedlowym placu zabaw takiej patologii nie ma.

Darcie japy na dzieci, nie mierz swoją miarą, nie kazdy krzyczy na dzieci, to raz, a dwa, skoro nazywasz to darciem japy to sama chyba tkwisz w jakiejś patologii. 

Ale o czym to ma świadczyć? Że ktoś ma po drodze plac zabaw? Jak wracam do domu to mijam 3 place zabaw. O czym to ma świadczyć? Hmmmmm, może o tym że po drodze mijam 3 place zabaw? A przedszkolanka, pewnie sama wybiera sobie przedszkole mówiąc: przepraszam, wychowałam się w patologii,czy w tym przedszkolu będę miała do czynienia z patologia? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osc
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ale o czym to ma świadczyć? Że ktoś ma po drodze plac zabaw? Jak wracam do domu to mijam 3 place zabaw. O czym to ma świadczyć? Hmmmmm, może o tym że po drodze mijam 3 place zabaw? A przedszkolanka, pewnie sama wybiera sobie przedszkole mówiąc: przepraszam, wychowałam się w patologii,czy w tym przedszkolu będę miała do czynienia z patologia? 

😂😂😂😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam

To ja Wam podrzucę swoją historię i proszę zainteresowanych o komentarz.

Po ślubie przejęłam wszystkie domowe obowiązki na siebie (bez rozmowy, po prostu). Gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, zakupy wszelkie, trzymanie domu w kupie i nawet podstawowe naprawy. Miało to sens, bo mąż wstawał koło 5 i wracał koło 18. Ja na etacie akademickim miałam w porównaniu z nim mało zajęć.

Jak byłam w ciąży jeszcze dawałam radę. Przy małym dziecku też, ale potem zaszłam w 2 ciążę i się zaczęło. Przeciążyłam się. Taskanie zakupów na 4 piętro, w ciąży i z maluchem dało mi się we znaki. Ale najbardziej we znaki dało mi się sprzątanie. Nigdy nie miałam do tego serca. Przestałam się schylać w pewnym momencie.

Jak wygląda sytuacja dziś? Mąż pracuje do 15.30, mamy 3 dzieci. Ja mam dużo roboty poza zajęciami, cały dom jest na mojej głowie. Jak nie powiem to nikt nic nie rusy. Mężowi nie przeszkadza. Dzieciom też nie (przyzwyczaiły się, gdy pieprznęłam sprzątanie bo miałam dość etatu sprzątaczki). Walka z wiatrakami. Ja robię zakupy, pranie i prasowanie (nie mają dla mnie litości, więc jest tego w opór), gotuję, choć już bez serca, jakie miałam kiedyś. Jak mój mąż zabierze się za sprzątanie to słyszę ciąg utyskiwań, a potem wielkie chwalenie się, że parę rzeczy zebrał i podłogę zamiótł. 

wiem, jak se pościelisz.... On po pracy siedzi przed kompem. w tej formie "pilnuje" dzieci. Ja niestety zaczęłam robić to samo, bo zwyczajnie nie mam sił. Syn i córka wymagają rehabilitacji (wg ślubnego - mój wymysł, wg terapeuty - spektrum autyzmu). Kolejne dziecko też problemy, ale innego kalibru. Na rehabilitację jeżdżę blisko - ok. 15-20 min., ale za to mają ją 6 razy w tygodniu + każde dziecko w innej placówce (od 5 do 15 min. drogi). Słowem jeżdżę jak szalona. Mąż mnie nie ogranicza - jak chcę wyjść to siedzi z dziećmi (dokładniej z kompem), nie jest złym mężem czy ojcem. Ale sprzątanie leży, a ja nie mam sił. Dzieci uczą się żyć w bałaganie i brudzie. Ja popadam w beznadzieję.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja domowo jestem nieporównywalnie lepiej zorganizowana. Mąż jest bardzo chętny do prac domowych, ale wolę często sama. Szybciej i lepiej. Ale po pracy zawsze przejmuje dziecko i wszystko z nim robi. Nigdy też nie byłam skazana na jego utrzymanie. Zawsze miałam swoje pieniądze i nie miałam poczucia "on zarabia, a ja dom".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
39 minut temu, Gość taka tam napisał:

To ja Wam podrzucę swoją historię i proszę zainteresowanych o komentarz.

Po ślubie przejęłam wszystkie domowe obowiązki na siebie (bez rozmowy, po prostu). Gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, zakupy wszelkie, trzymanie domu w kupie i nawet podstawowe naprawy. Miało to sens, bo mąż wstawał koło 5 i wracał koło 18. Ja na etacie akademickim miałam w porównaniu z nim mało zajęć.

Jak byłam w ciąży jeszcze dawałam radę. Przy małym dziecku też, ale potem zaszłam w 2 ciążę i się zaczęło. Przeciążyłam się. Taskanie zakupów na 4 piętro, w ciąży i z maluchem dało mi się we znaki. Ale najbardziej we znaki dało mi się sprzątanie. Nigdy nie miałam do tego serca. Przestałam się schylać w pewnym momencie.

Jak wygląda sytuacja dziś? Mąż pracuje do 15.30, mamy 3 dzieci. Ja mam dużo roboty poza zajęciami, cały dom jest na mojej głowie. Jak nie powiem to nikt nic nie rusy. Mężowi nie przeszkadza. Dzieciom też nie (przyzwyczaiły się, gdy pieprznęłam sprzątanie bo miałam dość etatu sprzątaczki). Walka z wiatrakami. Ja robię zakupy, pranie i prasowanie (nie mają dla mnie litości, więc jest tego w opór), gotuję, choć już bez serca, jakie miałam kiedyś. Jak mój mąż zabierze się za sprzątanie to słyszę ciąg utyskiwań, a potem wielkie chwalenie się, że parę rzeczy zebrał i podłogę zamiótł. 

wiem, jak se pościelisz.... On po pracy siedzi przed kompem. w tej formie "pilnuje" dzieci. Ja niestety zaczęłam robić to samo, bo zwyczajnie nie mam sił. Syn i córka wymagają rehabilitacji (wg ślubnego - mój wymysł, wg terapeuty - spektrum autyzmu). Kolejne dziecko też problemy, ale innego kalibru. Na rehabilitację jeżdżę blisko - ok. 15-20 min., ale za to mają ją 6 razy w tygodniu + każde dziecko w innej placówce (od 5 do 15 min. drogi). Słowem jeżdżę jak szalona. Mąż mnie nie ogranicza - jak chcę wyjść to siedzi z dziećmi (dokładniej z kompem), nie jest złym mężem czy ojcem. Ale sprzątanie leży, a ja nie mam sił. Dzieci uczą się żyć w bałaganie i brudzie. Ja popadam w beznadzieję.

 

A co tu komentować. Skoro lubisz żyć w syfie i ci to nie przeszkadza, to tak żyj. Nikt cię przecież do porządku nie zmusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam
10 minut temu, Gość Gość napisał:

A co tu komentować. Skoro lubisz żyć w syfie i ci to nie przeszkadza, to tak żyj. Nikt cię przecież do porządku nie zmusi.

Jesteś bardzo niesprawiedliwy/a a kto powiedział, że lubię? Nie lubię. Prosiłam o pomoc, byłam zlewana. Nie mam sił. Oblatuję to, co mogę. Ale przy tempie bałaganienia moich dzieci nie daję rady. Mąż wzrusza ramionami, czasem krzyknie. Z jego strony wsparcia pedagogicznego nie mam. Poza jednodniowymi akcjami może. Wstaję rano k. 7, chodzę spać po północy dzień w dzień. 1 weekend w miesiącu wolny, ale nawet wtedy zasuwam. często zasypiam na stojąco. Strach się przyłożyć. 

Mam priorytety: rodzina musi zjeść, ubrać się, być na obowiązkowych zajęciach. Wszystko inne jest na 2 miejscu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossc
44 minuty temu, Gość taka tam napisał:

To ja Wam podrzucę swoją historię i proszę zainteresowanych o komentarz.

Po ślubie przejęłam wszystkie domowe obowiązki na siebie (bez rozmowy, po prostu). Gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, zakupy wszelkie, trzymanie domu w kupie i nawet podstawowe naprawy. Miało to sens, bo mąż wstawał koło 5 i wracał koło 18. Ja na etacie akademickim miałam w porównaniu z nim mało zajęć.

Jak byłam w ciąży jeszcze dawałam radę. Przy małym dziecku też, ale potem zaszłam w 2 ciążę i się zaczęło. Przeciążyłam się. Taskanie zakupów na 4 piętro, w ciąży i z maluchem dało mi się we znaki. Ale najbardziej we znaki dało mi się sprzątanie. Nigdy nie miałam do tego serca. Przestałam się schylać w pewnym momencie.

Jak wygląda sytuacja dziś? Mąż pracuje do 15.30, mamy 3 dzieci. Ja mam dużo roboty poza zajęciami, cały dom jest na mojej głowie. Jak nie powiem to nikt nic nie rusy. Mężowi nie przeszkadza. Dzieciom też nie (przyzwyczaiły się, gdy pieprznęłam sprzątanie bo miałam dość etatu sprzątaczki). Walka z wiatrakami. Ja robię zakupy, pranie i prasowanie (nie mają dla mnie litości, więc jest tego w opór), gotuję, choć już bez serca, jakie miałam kiedyś. Jak mój mąż zabierze się za sprzątanie to słyszę ciąg utyskiwań, a potem wielkie chwalenie się, że parę rzeczy zebrał i podłogę zamiótł. 

wiem, jak se pościelisz.... On po pracy siedzi przed kompem. w tej formie "pilnuje" dzieci. Ja niestety zaczęłam robić to samo, bo zwyczajnie nie mam sił. Syn i córka wymagają rehabilitacji (wg ślubnego - mój wymysł, wg terapeuty - spektrum autyzmu). Kolejne dziecko też problemy, ale innego kalibru. Na rehabilitację jeżdżę blisko - ok. 15-20 min., ale za to mają ją 6 razy w tygodniu + każde dziecko w innej placówce (od 5 do 15 min. drogi). Słowem jeżdżę jak szalona. Mąż mnie nie ogranicza - jak chcę wyjść to siedzi z dziećmi (dokładniej z kompem), nie jest złym mężem czy ojcem. Ale sprzątanie leży, a ja nie mam sił. Dzieci uczą się żyć w bałaganie i brudzie. Ja popadam w beznadzieję.

 

Nie moze facet nic nie robic, z prostej przyczyny, jadłby tylko obiad i miały brudne, nieuprasowane ciuchy, więc orzy sobie musi chociaż robić.

Tu narzekasz, mowisz, że widzisz błąd, ale wychodzi na to, ze jednak pierzesz i prasujesz też jemu, a po co? Ogarniaj pranie swoje i dzieci, to samo z prasowaniem i chowaniem do szafek.

Posiłki, hmmm....ok, gotujesz obiad no to już tyle zrobisz żeby było dla wszystkich, ale przecież śniadanie możesz kazdemu (czyt.sobie i dziecion) wrzuci na talerz i dac do reki, i to samo z kolacją, a mąż niech sam sobie robi.

Zakupy? Rob pod siebie i dzieci, nie uwzględniaj tego.co lubi i.co.chce mąż.

Jak se poscielesz, tak sie wyspisz, powiadasz? Ty dalej ścielesz tak zeby padać na ryj. Wobec dzieci masz obowiązek, choć zdaje się czas ich wdrazac, wobec leniwego ignoranta, nie.

I twój mą jest bardzo złym męzem i ojcem, nie ma krzty wspólczucia i troski wobec ciebie, traktuje cię jak służącą, robota a nie człowieka, kobietę, partnerkę, żonę i matkę swoich dzieci. A dzieci traktuje jak zbędne meble. Człowiek ktory nie dba o zdrowie własnych dzieci i bagatelizuje ich problemy emocjonalne, choroby czy zaburzenia, ktory dom traktuje jak hotel, żonę i dzieci przedmiotowo, NIE JEST DOBRYM MĘŻEM I OJCEM.

Ale ty nadal tak ścielesz i nadal śpisz, nie widzac jak naprawdę wygląda świat a w jakim Ty gó/wnie tkwisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossc
44 minuty temu, Gość taka tam napisał:

To ja Wam podrzucę swoją historię i proszę zainteresowanych o komentarz.

Po ślubie przejęłam wszystkie domowe obowiązki na siebie (bez rozmowy, po prostu). Gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, zakupy wszelkie, trzymanie domu w kupie i nawet podstawowe naprawy. Miało to sens, bo mąż wstawał koło 5 i wracał koło 18. Ja na etacie akademickim miałam w porównaniu z nim mało zajęć.

Jak byłam w ciąży jeszcze dawałam radę. Przy małym dziecku też, ale potem zaszłam w 2 ciążę i się zaczęło. Przeciążyłam się. Taskanie zakupów na 4 piętro, w ciąży i z maluchem dało mi się we znaki. Ale najbardziej we znaki dało mi się sprzątanie. Nigdy nie miałam do tego serca. Przestałam się schylać w pewnym momencie.

Jak wygląda sytuacja dziś? Mąż pracuje do 15.30, mamy 3 dzieci. Ja mam dużo roboty poza zajęciami, cały dom jest na mojej głowie. Jak nie powiem to nikt nic nie rusy. Mężowi nie przeszkadza. Dzieciom też nie (przyzwyczaiły się, gdy pieprznęłam sprzątanie bo miałam dość etatu sprzątaczki). Walka z wiatrakami. Ja robię zakupy, pranie i prasowanie (nie mają dla mnie litości, więc jest tego w opór), gotuję, choć już bez serca, jakie miałam kiedyś. Jak mój mąż zabierze się za sprzątanie to słyszę ciąg utyskiwań, a potem wielkie chwalenie się, że parę rzeczy zebrał i podłogę zamiótł. 

wiem, jak se pościelisz.... On po pracy siedzi przed kompem. w tej formie "pilnuje" dzieci. Ja niestety zaczęłam robić to samo, bo zwyczajnie nie mam sił. Syn i córka wymagają rehabilitacji (wg ślubnego - mój wymysł, wg terapeuty - spektrum autyzmu). Kolejne dziecko też problemy, ale innego kalibru. Na rehabilitację jeżdżę blisko - ok. 15-20 min., ale za to mają ją 6 razy w tygodniu + każde dziecko w innej placówce (od 5 do 15 min. drogi). Słowem jeżdżę jak szalona. Mąż mnie nie ogranicza - jak chcę wyjść to siedzi z dziećmi (dokładniej z kompem), nie jest złym mężem czy ojcem. Ale sprzątanie leży, a ja nie mam sił. Dzieci uczą się żyć w bałaganie i brudzie. Ja popadam w beznadzieję.

 

Nie moze facet nic nie robic, z prostej przyczyny, jadłby tylko obiad i miały brudne, nieuprasowane ciuchy, więc orzy sobie musi chociaż robić.

Tu narzekasz, mowisz, że widzisz błąd, ale wychodzi na to, ze jednak pierzesz i prasujesz też jemu, a po co? Ogarniaj pranie swoje i dzieci, to samo z prasowaniem i chowaniem do szafek.

Posiłki, hmmm....ok, gotujesz obiad no to już tyle zrobisz żeby było dla wszystkich, ale przecież śniadanie możesz kazdemu (czyt.sobie i dziecion) wrzuci na talerz i dac do reki, i to samo z kolacją, a mąż niech sam sobie robi.

Zakupy? Rob pod siebie i dzieci, nie uwzględniaj tego.co lubi i.co.chce mąż.

Jak se poscielesz, tak sie wyspisz, powiadasz? Ty dalej ścielesz tak zeby padać na ryj. Wobec dzieci masz obowiązek, choć zdaje się czas ich wdrazac, wobec leniwego ignoranta, nie.

I twój mą jest bardzo złym męzem i ojcem, nie ma krzty wspólczucia i troski wobec ciebie, traktuje cię jak służącą, robota a nie człowieka, kobietę, partnerkę, żonę i matkę swoich dzieci. A dzieci traktuje jak zbędne meble. Człowiek ktory nie dba o zdrowie własnych dzieci i bagatelizuje ich problemy emocjonalne, choroby czy zaburzenia, ktory dom traktuje jak hotel, żonę i dzieci przedmiotowo, NIE JEST DOBRYM MĘŻEM I OJCEM.

Ale ty nadal tak ścielesz i nadal śpisz, nie widzac jak naprawdę wygląda świat a w jakim Ty gó/wnie tkwisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×