Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lena89

Jak rozmawiać z mężem, który robi tylko "konieczne minimum"

Polecane posty

Gość lena89

Moi Drodzy. Od jakiegoś czasu dręczy mnie problem w moim związku. Chciałabym zapytać o Wasze doświadczenia i jakąś opinię z "boku", czy nie przesadzam. Wiele razy rozmawiałam z moim mężem, ale wszystko zmienia się na 1-2 dni, a potem sytuacja wraca do stanu poprzedniego... Otóż mój mąż w niedługim czasie po ślubie przestał w ogóle starać się o nasz związek, ani nie motywuje mnie ani nas (mamy jeszcze dziecko) do żadnych działań tylko czeka aż ja mu coś powiem albo każę. Jakbym nic nie mówiła to nawet by na nas nie zwrócił uwagi, co robimy ani czy coś trzeba w domu zrobić, ani czy coś jest potrzebne, czy będziemy mieć pieniądze, tylko by siedział przy komputerze i sobie rysował (zajmuje się ilustracją, ale zlecenia ma bardzo rzadko). Jedyne czym się realnie zajmuje (bo go do tego zmusiłam), to dziecko, przy czym od marca syn chodzi do żłobka, więc spędza z nim cały dzień tylko jak jest chory, w weekend albo jak ja mam wyjazd służbowy i nie ma samochodu, żeby dziecko zawieźć i odwieźć. W zwykły dzień ma około 8h wolnego, przy czym kiedyś zawoził syna do żłobka, a teraz ja to robię, on go tylko odbiera. Zaznaczę jeszcze, że ja zajmuję się sprzątaniem, gotowaniem, praniem, robieniem większych zakupów itd., opłacam i pilnuję rachunków, sprzątam samochód, itd. do tego pracowałam przez ostatni rok na 2 etatach. Przeprowadziliśmy się też ostatnio do innego miasta i to ja szukałam mieszkania, kupowałam i w większości przywoziłam meble (mieszkanie było puste), podpisywałam umowy, znalazłam żłobek itd. Ja kupuję dla dziecka ubrania, przygotowuję mu wszystko do żłobka i przypominam o lekarzach (mąż zaprowadzi dziecko do lekarza, ale żeby go zapisał muszę zwykle dwa razy prosić i jeszcze mu pomagać szukając numerów telefonu i adresów w internecie). W zasadzie zadaniem męża jest zabawa z dzieckiem (jedzenie też robię mu ja, ubrania przygotowuję ja, zabawki kupuję i sprzątam ja), ubranie go i wykąpanie i czasem załatwienie czegoś z samochodem (przegląd albo zmiana filtra, o ubezpieczenia dbam ja). Ponieważ na początku jak syn był mniejszy (teraz ma 1,5 roku) mąż spędzał z nim bardzo dużo czasu (teraz też spędza więcej ode mnie), traktowałam to jako równoważną do mojej pracę (ja dwa etaty, zarabiam na rodzinę), on ogarnia dziecko. Tylko, że jest jeszcze cały dom, sprzątanie, gotowanie, rachunki itd. to wszystko ja. Idziemy gdzieś - ja muszę przygotować ubrania, kupić prezenty... Jak się czymś nie zajmę to nie jest zrobione... nawet jak chodzi o jego znajomych - to nawet życzeń na ślub nie wypisze, a jak się z dzieckiem bawi to po najmniejszej linii oporu - pozwala mu rozwalać wszystko po domu i włącza mu bajkę, a sam w telefonie siedzi, chociaż prosiłam go wiele razy, żeby syna zabrał na jakieś zajęcia w kawiarni dla dzieci obok naszego bloku czy do jakiegoś muzeum. Poza tym często deprecjonuje moją pracę, bo ja pracuję częściej z domu niż "w biurze", więc wydaje mu się, że to nie jest "prawdziwa praca". Nie jest to też praca na umowę o pracę, więc nie możemy wziąć kredytu ani nic. Prosiłam go wiele razy, żeby zaczął szukać pracy, ale on nic, mówi, że na razie się jeszcze musi rozwijać i że "on nie będzie byle gdzie pracował". Oprócz tego ma wywalone na swój wygląd, przytył z 10 kg od ślubu, piwo, chipsy, kolacja o 22. Chodzi w porozciąganych ubraniach, poplamionych, jak gdzieś ze mną wychodzi to spodnie mu wiszą, koszulka mu wystaje albo ma dziurę, a jak mu zwracam uwagę to mówi, że on się dobrze czuje, tak jak jest i, że jest w dobrej formie. Nie rozmawia już ze mną na jakieś konkretne tematy tylko jakieś głupoty mówi, czasem wstyd przed znajomymi. Jak pytam o nasze plany na przyszłość, to mówi, że "mam ciśnienie i że wszystko bym chciała od razu". Oprócz tego w ogóle mu wszystko zobojętniało, nie chce obchodzić urodzin, nic mi nie kupuje, nie lubi świętowania, nie lubi się ładnie ubrać, a jak kiedyś poprosiłam go, żeby mi pomógł w sklepie wybrać ...enkę w na wesele, to tylko spojrzał przez 3 sekundy na pierwszą, którą przymierzyłam i powiedział "dobra, bierz i wychodzimy, bo już nie chce mi się chodzić po galerii". Co mam robić? Proszę piszcie, krytykujcie. Postawcie mnie do pionu, bo nie wiem, co robić. Zastanawiam się, czy nie zagrozić mu rozwodem. Mówiłam mu już kilka razy, że się z nim rozstanę. Zwłaszcza jak mnie wkurzy, bo do 2-3 w nocy siedzi przy komputerze i ogląda filmy, a potem do 10 go nie mogę dobudzić. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sowa

A moze ma depresje? Jestes wredna. Poza tym co takiego wielkiego poza praca jest do robienia? Nie wiem, ja tam w domu zrobie cos pol godziny dziennie i RAZ w tygodnii jakies 2-3 godziny i wszystko jest zrobione. I tez pracuje nie w jednym miejscu. Ale nie robię z igly-widly. Jesc mozna na miescie. Nie rob nic, to będzie musial sam zrobic. 

Po co zabierasz meza na zakupy? Ja mam z mezem dobre relacje, ale zakupy robie sama. Moze zrozum, ze wiekszosc facetow nie lubi ogladania CUDZYCH szmat. Ja tez ze swoim mezem nie chodze i nie gapie sie na meskie rzeczy, bo mnie to nudzi i jest to strata czasu. Wole sie rozdzielic i isc potem na obiad albo do kina. Ekonomia czasowa. 

Jestem osoba, ktora siedzi do nocy, bo wole w nocy pracowac i lepiej mi sie mysli. I tez spie do 10, bo organizm POTRZEBUJE 8 godzin snu. 

Muzeum to nie jest miejsce dla dziecka w tym wieku, bo tylko by przeszkadzalo innym. W muzeum sie siedzi cicho i oglada obrazy. Nie wiem, co dzieciak ze zlobka zrozumie np.z Malczewskiego. Jedno wielkie jajo. Rozedrze sie i normalni ludzie nie beda mogli spedzic czasu w spokoju. Pomysl ...ny, dobrze ze maz nie realizuje, bo to bezcelowe. Kaszojad 1,5 roku nie odrozni martwej natury od abstrakcji.  Do muzeum 😂😂😂

Jedzenie kolacji o 22, jesli sie chodzi spac o 2 w nocy, jest totalnie normalne. Waze 50 kg, cwicze i tez tak jem, bo chodze pozno spac.

A Ty? Przytylas czy nie? Zero na plusie od dnia slubu? Stroisz sie tak, jak kiedys? Codziennie masz makijaz? Wlosy zawsze pofarbowane i ulozone? Jestem ciekawa, bo bardzo sie czepiasz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Pisz mu karteczki co ma zrobić na dany dzien i rozliczaj go z tego. Aż nie chce mi się wierzyć, że ty z kolei dajesz tak duży wkład swojej energii w to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak 50% zarzutów to i do mnie pasowało. 
Żona robiła wszystko przy dzieciach i nawet z samochodem do naprawy jeździła, a ja pracowałem w domu, czasem nie wychodząc z niego przez kilka tygodni, ale zarabiałem sporo, bo na własny dom wystarczyło. (u mnie doprowadziło to do rozstania z żoną, chociaż rozwodu nie ma)
Przestań tyle robić, niech on sam zobaczy, że Ty to wszystko robisz.
Możliwe, że on też ma trochę racji i robisz zbyt dużo, a warto zrezygnować z tej pogoni i odpocząć, a jak nie będzie zrobione, to nie będzie. bez obiadów też da się żyć.
Osoba bezrobotna nie powinna mieć dostępu do internetu i telewizji, bo to zabiera czasem więcej czasu niż normalna praca.
Żeby schudł, musi wyjść z domu, bo jak się siedzi w domu, to żarcie ciągle pod ręką i trudno.

Ja bym proponował ustalić nowe zasady. Jestem właśnie pół roku sam i to osobne mieszkanie zrobiło dobrze i mi i żonie, bo nauczyło nas samodzielności. Myślę, że Twojemu mężowi też by się przydała taka nauka samodzielności. Niech sam ogarnie własne potrzeby, pranie, gotowanie i opłaci swoje rachunki + np żłobek, połowę czynszu za mieszkanie i u mnie to powoli pomaga.
Moje żona mimo, że mieszkamy osobno patrzy na mnie inaczej wiedząc, że daję sobie radę bez niej, do tego widzi, że sama sobie wymyślała wiele niepotrzebnych zadań, prac, które nie były potrzebne, może Ty też tak masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Wybacz, ale masz dwoje dzieci, jedno dorosłe i jedno małe. Umiatasz pył spod stóp męża, organizujesz, planujesz, załatwiasz, ułatwiasz, sprzątasz, gotujesz..Jesteś w swoim żywiole, a jednocześnie jesteś nieszczęśliwa. Ale, niestety, doprowadziłaś do tego swoją opiekuńczością i zapobiegliwością. To nie jest zdrowa miłość. Poniekąd twój perfekcjonizm i potrzeba czynu "wykastrowały" męża. Być może, że wcześniej był leniwy, a jak zobaczył, że ty o wszystko zadbasz, to co się będzie wczuwał? Pobudka, moja droga. Nie wychowałaś męża od początku, nie egzekwowałaś, by był słowny, by dbał o rodzinę, materialnie i mentalnie, to musisz to zrobić teraz. Albo rozwód. Zachowujesz się jak żona alkoholika, która pomaga i ułatwia wygodnickie, egoistyczne tkwienie w nałogu. Miłośc to stawianie granic, to pewność i zaufanie, że bliska osoba nie wykorzystuje ciebie dla własnej wygody,( korzystając z twoich talentów, czy umiejętności) ale dokłada swoje talenty, pracę, dla dobra wspólnego. Źle się dzieje, ale ty robisz wszystko, by pozór normalności zachować. Mężczyzna powinien pracować i łożyć na rodzinę, wtedy jest mężczyzną, a nie mężem żony. Co innego urlop tacierzyński, co innego bycie na bezrobotnym i kręcenie nosem, że ta czy inna praca jest nieodpowiednia. Chyba dawno nie był głodny, skoro tak wybrzydza. Nazbierało się tego u ciebie dużo, aż ciężko poradzić. Rady innych forumowiczów były dobre, odciąć tv i wifi, ale połowiczne. Może powinnaś najpierw porozmawiać, a gdy nie dotrze do niego powaga sytuacji, wyprowadzić się na jakiś czas? Będęzaglądać do tematu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

niestety, doprowadziłaś do tego swoją opiekuńczością i zapobiegliwością. To nie jest zdrowa miłość. Poniekąd twój perfekcjonizm i potrzeba czynu "wykastrowały" męża. Być może, że wcześniej był leniwy, a jak zobaczył, że ty o wszystko zadbasz, to co się będzie wczuwał? Pobudka, moja droga. Nie wychowałaś męża od początku, nie egzekwowałaś, by był słowny, by dbał o rodzinę, materialnie i mentalnie, to musisz to zrobić teraz.

Nie wierzę w to co czytam!!!

Żony mają wychowywać i uczyć bycia mężem i ojcem dorosłych mężczyzn???

Co się z wami Polacy dzieje???

Gdzie są wasi ojcowie, dziadkowie, wujowie, nauczyciele - gdzie się wychowywaliscie, że nie wiecie ze jak się założy rodzinę to trzeba na nią pracować, że ma się obowiązki, ze trzeba dbać o żonę i dzieci?

Kto was nauczył ze to "baba jest od wszystkiego"???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Aleś się uczepił/a tego "wychowania" w moim tekscie. No właśnie, gdzie te wzorce męskie na których może się oprzeć młody mężczyzna? No przecież nie może, bo to przeżytek, patriarchat:)) Róbta co chceta, a obowiązki w kąt.  No i kobiety sobie narobiły tym "feminizmem" i walką z patriarchatem. Oczywiście, że najzacieklej walczą te, które nie mają męża i dzieci:) Ja uważam za naturalne, że męzczyzna coś mi poda (kawę, herbatę), ugotuje coś prostego, otworzy przede mną drzwi i przepusci mnie pierwszą, z szacunku pocałuje mnie w rękę. Mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, która tą głową kręci- tak mawiały nasze babcie.  Mężczyzna z cojones nie pozwoli, by go kobieta utrzymywała, a do tego jeszcze ich wspólne dziecko. Co to się porobiło z tymi facetami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Aleś się uczepił/a tego "wychowania" w moim tekscie. No właśnie, gdzie te wzorce męskie na których może się oprzeć młody mężczyzna? No przecież nie może, bo to przeżytek, patriarchat:)) Róbta co chceta, a obowiązki w kąt.  No i kobiety sobie narobiły tym "feminizmem" i walką z patriarchatem.

Uważasz, że zarabianie na dom i dziecko przez mężczyznę i uczestniczenie w obowiązkach domowych to patriarchat?

A wiesz co to jest feminizm?

"Feminizm – szereg ruchów społecznych i politycznych oraz ideologii, które łączy wspólny cel, czyli zdefiniowanie, uzyskanie i utrzymywanie równości płci pod względem politycznym, ekonomicznym, osobistym i społecznym."

Uważasz że w walce kobiet o równość płci chodziło kobietom o wzięcie na swoje barki wszystkich obowiązków domowych i zwolnienie z nich mężczyzn?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
20 godzin temu, Gość Bimba napisał:

Uważasz że w walce kobiet o równość płci chodziło kobietom o wzięcie na swoje barki wszystkich obowiązków domowych i zwolnienie z nich mężczyzn?

Nie zaganiaj mnie do narożnika, bo wiesz , o co mi chodzi. Fanatyczne feministki wręcz poniżają mężczyzn, albo wypierają ich dokonania (  typu- Kopernik była kobietą), również poniżają inne kobiety, które przy całym wachlarzu swoich dokonań i sukcesów zawodowych, chcą mieć męża i rodzinę. Ale zostawmy feministki.

Autorka ma problem. Nie napisała, jak było na początku ich znajomości, co ją zauroczyło w tym mężczyźnie, bo przecież wyszła za mąż świadomie, i mam nadzieję, z miłości. Co nie zagrało? Dlaczego małżeństwo zaczęło się rozjeżdzać? Ewidentnie brakuje równowagi, ale..czy autorka, widząc lenistwo męża, zakasała rękawy, i zaczęła działać, organizować, załatwiać, czy też... na początku działali razem, ramię w ramię, a w którymś momencie ona wysforowała, on został z tyłu, aż wreszcie się poddał? No, fajnie jest być liderem, ale na dłuższą metę nie pociągnie się zbyt dużego ciężaru. Mąż przestał uczestniczym w życiu domowym..od kiedy? Od momentu urodzenia dziecka? Wcześniej? Czyżby autorka zakochała się i kocha za bardzo, widząc u niego cechy, których on naprawdę nie miał i nie ma? A teraz dotarło do niej, że ma w domu trutnia, który jest trutniem od początku? Tyle, że autorka wypierała ten fakt? Dobrze byłoby, gdyby autorka się odezwała i napisała o swoim mężu więcej, o ich uczuciach, o ich początkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Fanatyczne feministki wręcz poniżają mężczyzn, albo wypierają ich dokonania (  typu- Kopernik była kobietą), również poniżają inne kobiety, które przy całym wachlarzu swoich dokonań i sukcesów zawodowych, chcą mieć męża i rodzinę.

Fanatyczne może tak, ale prawdziwe feministki na pewno nie, więc nie generalizuj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Lubisz się czepiać, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czy Twój facet nie był taki zawsze. Może poznaliście się kiedy mieszkał z rodzicami. Mama mu robiła obiadki, prała, prasowała, przypominała o dentyście i wielu innych sprawach. na jego barkach zostawało iść do pracy, zarobić na samochód, fryzjera, modne ciuchy. Wtedy te rzeczy były mu potrzebne żeby mógł zdobyć Ciebie. A Ty miałaś go za ideał bo zawsze ładnie wyglądał, był szarmancki, pamiętał o wszystkich okazjach i rocznicach. Teraz już nie musi zdobywać, nie musi się podobać więc i dbać o Siebie tak bardzo nie musi. 

Jestem facetem i uważam, że faceci są w środku trochę dziećmi. Z wiekiem podobają nam się inne zabawki i zabawy nimi. Większość facetów spełnia się wtedy kiedy ich praca jest ich pasją jak w przypadku dzieci. Bawią się klockami, budują z nich rożne fajne rzeczy, rozkręcają radia i telewizory, naprawiają samochodziki, etc... Kiedy praca nie jest zabawą to jak by mama kazała pozbierać zabawki i iść sprzątać. To jak kara. I tak większość facetów postrzega pracę, która nie jest ich pasją.

Sam osobiście uważam, że większość facetów wszystko co robi to robi to z dwóch powodów: dla kobiet a konkretnie żeby się im podobać i im imponować oraz dla innych żeby im pokazać jakie mam fajne auto. Dla siebie wystarczyło by im wygodne miejsce do siedzenia, tv, konsola i pełna lodówka. Więc jeśli kobietę już mają to o ile należą do tej części męskiej populacji, która nie zdradza to pierwszy powód znika. Pozostają jeszcze inni może w pracy, może dawni znajomi przy których muszą dobrze wypaść. jeśli i ich nie ma to nic już nie zostaje 🙂 

Na szczęście to tylko część z nas. Druga ta mniejsza część ma jeszcze trzeci powód, to jest gen, który mówi nam, że trzeba się rozwijać, być konsekwentnym i jak się ma rodzinę to zadbać o jej dobrobyt i szczęście. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama prawda
11 minut temu, nocnymarek napisał:

Na szczęście to tylko część z nas. Druga ta mniejsza część ma jeszcze trzeci powód, to jest gen, który mówi nam, że trzeba się rozwijać, być konsekwentnym i jak się ma rodzinę to zadbać o jej dobrobyt i szczęście. 

W Polsce tego genu już prawie nie ma!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 1.12.2019 o 02:17, Gość Sowa napisał:

ZACYTUJE CIEBIE PONIEWAŻ MAM BARDZO PODOBNE PODEJŚCIE JAK TY , PORÓWNUJĄC SYTUACJĘ Gość lena89

A moze ma depresje? Jestes wredna. Poza tym co takiego wielkiego poza praca jest do robienia? Nie wiem, ja tam w domu zrobie cos pol godziny dziennie i RAZ w tygodnii jakies 2-3 godziny i wszystko jest zrobione. I tez pracuje nie w jednym miejscu. Ale nie robię z igly-widly. Jesc mozna na miescie. Nie rob nic, to będzie musial sam zrobic. 

ZGADZAM SIĘ CAŁKOWICIE. SAMA RÓWNIEŻ PRACUJE I WRACAJĄC WIECZOREM DO DOMU NIBY PO 8 GODZINACH SAMA NIE MAM NA NIC SIŁY, COŚ TAM TYLKO SPRZĄTNĘ WIĘC WCALE MNIE NIE DZIWI, ŻE MÓJ MĄŹ KTÓRY PRACUJE PO OM 10 GODZINACH PRZYCHODZI I "PADA". W WEEKEND ZAZWYCZAJ ZACZYNAMY RAZEM SPRZĄTAĆ TO IDZIE NAM ZNACZNIE SZYBCIEJ I ZABAWNIEJ A POTEM WSPÓLNE ZAKUPY SPOŻYWCZE.

CO DO SAMEGO JEDZENIA TO WG MNIE FACET JAK ZGŁODNIEJE TO COŚ WYMYŚLI 🙂

Po co zabierasz meza na zakupy? Ja mam z mezem dobre relacje, ale zakupy robie sama. Moze zrozum, ze wiekszosc facetow nie lubi ogladania CUDZYCH szmat. Ja tez ze swoim mezem nie chodze i nie gapie sie na meskie rzeczy, bo mnie to nudzi i jest to strata czasu. Wole sie rozdzielic i isc potem na obiad albo do kina. Ekonomia czasowa. 

O TAK...ZABIERANIE MĘŻA NA ZAKUPY CIUCHOWE TRWAJĄCE DŁUŻEJ NIZ GODZINE TO DLA NICH KATORGA. MÓJ MĄŻ LUBI MI DORADZIĆ W CZYM CHĘTNIE BY MNIE WIDZIAŁ ALE TO MAX 5 SKLEPÓW 🙂 ZRESZTĄ JA MAM TO SAMO Z ELEKTRONIKĄ...MÓJ MĄŻ JAK WEJDZIE DO TAKIEGO SKLEPU TO MÓGŁBY TAM GODZINAMI SIEDZIEĆ A MNIE PO 5 MINUTACH SIĘ NUDZI;P

Jestem osoba, ktora siedzi do nocy, bo wole w nocy pracowac i lepiej mi sie mysli. I tez spie do 10, bo organizm POTRZEBUJE 8 godzin snu. 

CO KOMU PRZESZKADZA KTO ILE ŚPI... CZASEM ORGANIZM POTRZEBUJE WIĘCEJ A CZASEM MNIEJ. MÓŻ MĄŻ LUBI OGLĄDAĆ DO PÓŹNA SERIALE A JA ZNOWU UWIELBIAM W ŚRODKU NOCY WSTAĆ I OGLĄDAĆ RELACJĘ SPORTOWĄ NA ŻYWO.

Jedzenie kolacji o 22, jesli sie chodzi spac o 2 w nocy, jest totalnie normalne. Waze 50 kg, cwicze i tez tak jem, bo chodze pozno spac.

NO NIESTETY JA Z MĘŻEM JAK DOBRZE PÓJDZIE JEMY OBIAD O 18, A CZASEM PÓŹNIEJ- Z UWAGI NA NASZE PRACE

A Ty? Przytylas czy nie? Zero na plusie od dnia slubu? Stroisz sie tak, jak kiedys? Codziennie masz makijaz? Wlosy zawsze pofarbowane i ulozone? Jestem ciekawa, bo bardzo sie czepiasz. 

WĄTPIE ŻE TA PANI NIC A NIC SIĘ NIE ZMIENIŁA...NIESTETY NIEKTÓRZY WIDZĄ WADY TYLKO U INNYCH A NIE U SIEBIE. ALE DOŚWIADCZENIA WIEM , ŻE TRZEBA CZASEM DOSAĆ KOPA W TYŁEM ABY ZMIENIĆ PODEJŚCIE. tERAZ JESTEM TAKA MĄDRA ALE BYŁ OKRES ŻE Z MOIM MĘŻEM TEŻ MIELIŚMY TEGO TYPU POTYCZKI, ALE NA SZCZĘŚCIE POTRAFIMY ROZMAWIAĆ I SOBIE TEGO TYPU SPRAWY WYJAŚNIAĆ I TŁUMACZYĆ.I TO CO NAJWAŻNIEJSZE-SŁUCHALIŚMY SIEBIE NAWZAJEM I TO SZANUJEMY

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×