Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Giny

Miłość czy może syndrom sztokholmski?

Polecane posty

Gość Giny

Sama już nie wiem czy to miłość czy przywiązanie a może już syndrom sztokholmski. Zacznę od tego, ze czytałam nieco na temat tego ostatniego i była tam informacja, ze w związkach dochodzi do przemocy, w moim nie dochodziło, przynajmniej nie fizycznej. Byliśmy razem 8 lat, 3 razy mój partner zostawił mnie na kilka tygodni lub miesięcy, ja wtedy usilnie starałam się wszystko naprawiać, dzwoniłam, pisałam no i za każdym razem wyblagalam. W końcu po jakimś czasie od ostatniego rozstania z nim to ja zerwałam bo w pewnej rozmowie zrozumiałam, ze chłopak robi ze mnie wariatkę, wypiera się słów które chwile wcześniej powiedział i przekręca, wmawiając mi, ze mówiłam coś innego. Nie wytrzymałam i powiedziałam koniec, tym bardziej ze od kilku miesięcy naprawdę myślałam nad tym żeby zakończyć związek bo czułam, ze mnie niszczy, ciagle pretensje ze nie mieszkamy razem, ze chce się zaręczyć, ze chce kupić z nim lub sama mieszkanie, umoralniania mnie, i znoszenie jego humorów i jego zwalania winy na mnie kiedy coś mu nie wyszło lub kiedy się upił. Ale nie wytrzymałam długo, brakowało mi go coraz bardziej, rozmów z nim wiec napisałam. Niestety, usłyszałam jak przy każdym poprzednim rozstaniu, ze jestem złem wcielonym, ze to mój chory tata zniszczył nasz związek bo z nim mieszkam, ze mam głupia prace (lubiłam ja, już tam nie pracuje ale to temat na inna historie) w której się marnuje, ze mogłabym go posłuchać. I tak cały czas, po każdej takiej rozmowie mam mega dola i się obwiniam, a mimo to próbuje dalej się z nim pogodzić, znowu opamiętują się na chwile a potem znowu. To chyba nie jest miłość, ale czuje ze niedługo znowu się do niego odezwę mimo, ze teraz naprawdę bym nie chciała bo, mimo ze wiem ze się rozstaliśmy, to on nie okazał mi minimalnego wsparcia w naprawdę dla mnie trudnym czasie, a wiem ze gdyby to jego spotkało coś takiego i nawet gdyby to on mni zostawił to ja byłabym przy nim, lub chociaż próbowała. Wiem, ze jestem żałosna ze byłam z nim pomimo tych 3 rozstań z jego strony, ale ja czuje się bez niego jak nic, nic nie warta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak kocha to wróci, jak nie kocha nie wróci. Facet musi miec dużo miejsca i czasu dla siebie. Zajmij się sobą to najlepsza metoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giny

Wydaje mi się, ze sam nie wie czego chce, bo sam raz pisze ze tęskni by potem napisać, ze to bezsensu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Może to oznaczać że naprawdę teskni ale ma chwilowo dość i musi się odseparować, albo mowi, ze tęskni zeby ciebie nie ranić a tak naprawdę podjął już decyzje o odejściu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Chociaż moim zdaniem facet nie rzuca kobiety kiedy mu zależy, nawet jak jak się w związku nie układa. Raczej próbuje dać do zrozumienia kobiecie, że pozwala jej odejść jak się męczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giny

Ogólnie to mam tez wrażenie, ze postawił sobie cel by mnie ranić, serio gdybyście przeczytali jego wiadomości to tam jest czasem tyle jadu, by potem napisać ze tęsknie ale nic z tego nie wyjdzie, dopytuje czy kogoś mam by potem powiedzieć ze nie chce słuchać ze jestem szczęśliwa bez niego 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qaz

Qrwa mać, kobieto opamietaj sie!!! Przestan sie krzywdzic i biegnij dp psychoterapeuty na terapie, ale to juz!! Tam Cię oświecą, w jakim toksycznym schemacie sie znajdujesz i ze to wszystko wina tego, iz czujesz sie bezwartosciowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giny

Oświecaja mnie członkowie rodziny szczerze mówiąc, a mi po prostu jest czasem przykro 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Giny napisał:

Sama już nie wiem czy to miłość czy przywiązanie a może już syndrom sztokholmski. Zacznę od tego, ze czytałam nieco na temat tego ostatniego i była tam informacja, ze w związkach dochodzi do przemocy, w moim nie dochodziło, przynajmniej nie fizycznej. Byliśmy razem 8 lat, 3 razy mój partner zostawił mnie na kilka tygodni lub miesięcy, ja wtedy usilnie starałam się wszystko naprawiać, dzwoniłam, pisałam no i za każdym razem wyblagalam. W końcu po jakimś czasie od ostatniego rozstania z nim to ja zerwałam bo w pewnej rozmowie zrozumiałam, ze chłopak robi ze mnie wariatkę, wypiera się słów które chwile wcześniej powiedział i przekręca, wmawiając mi, ze mówiłam coś innego. Nie wytrzymałam i powiedziałam koniec, tym bardziej ze od kilku miesięcy naprawdę myślałam nad tym żeby zakończyć związek bo czułam, ze mnie niszczy, ciagle pretensje ze nie mieszkamy razem, ze chce się zaręczyć, ze chce kupić z nim lub sama mieszkanie, umoralniania mnie, i znoszenie jego humorów i jego zwalania winy na mnie kiedy coś mu nie wyszło lub kiedy się upił. Ale nie wytrzymałam długo, brakowało mi go coraz bardziej, rozmów z nim wiec napisałam. Niestety, usłyszałam jak przy każdym poprzednim rozstaniu, ze jestem złem wcielonym, ze to mój chory tata zniszczył nasz związek bo z nim mieszkam, ze mam głupia prace (lubiłam ja, już tam nie pracuje ale to temat na inna historie) w której się marnuje, ze mogłabym go posłuchać. I tak cały czas, po każdej takiej rozmowie mam mega dola i się obwiniam, a mimo to próbuje dalej się z nim pogodzić, znowu opamiętują się na chwile a potem znowu. To chyba nie jest miłość, ale czuje ze niedługo znowu się do niego odezwę mimo, ze teraz naprawdę bym nie chciała bo, mimo ze wiem ze się rozstaliśmy, to on nie okazał mi minimalnego wsparcia w naprawdę dla mnie trudnym czasie, a wiem ze gdyby to jego spotkało coś takiego i nawet gdyby to on mni zostawił to ja byłabym przy nim, lub chociaż próbowała. Wiem, ze jestem żałosna ze byłam z nim pomimo tych 3 rozstań z jego strony, ale ja czuje się bez niego jak nic, nic nie warta...

Dlaczego oczekujesz,  że po rozstaniu dostaniesz od niego wsparcie z tego powodu? To dziwne jest, powinnaś odizolować się od niego i szukać wsparcia gdzie indziej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
49 minut temu, Gość Giny napisał:

Ogólnie to mam tez wrażenie, ze postawił sobie cel by mnie ranić, serio gdybyście przeczytali jego wiadomości to tam jest czasem tyle jadu, by potem napisać ze tęsknie ale nic z tego nie wyjdzie, dopytuje czy kogoś mam by potem powiedzieć ze nie chce słuchać ze jestem szczęśliwa bez niego 

Toksyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie oczekuje, ze dostanę wsparcie z powodu rozstania, tylko z innego powodu, zupełnie nie związanego z tym. Po prostu wydarzyło się coś bardzo złego w moim życiu, i każdy mówi ze po takim długim związku, nawet mino rozstania mógłby zachować się inaczej a nie mnie dobijać słowami „gdybys mnie posłuchała, nie doszłoby do tego” itd 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Sama widzisz, nie nadawał sie na męża. Dobry mąż nawet po rozwodzie opiekuje się byłą żoną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

A ja ci napisze, ze to jest twoja wylacznie wina. Bo gdybys byla madrzejsza, rozsadniejsza to nie wdepnelabys w goooowno. Nie pozwolilabys jakiemus gnojowi buszowac po swoim zyciu. Nie dawalabys sie krzywdzic. I mimo, ze masz przeblysk, ze to jest wszystko zle i chore, to nadal pchasz pazury do ognia. Pchaj dalej - to nie tylko rece poparzysz, ale i nos. Badz raz doroslym czlowiekiem i powiedz basta. Co  nie umiesz oddychac bez toksycznego drania? Kto ma zrobic porzadek w twoim zyciu, jak nie ty sama. Ludzie z kafeterii? No bez jaj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

O jejku, może po prostu nie ma w nikim wsparcia psychicznego, to jest najgorsze, bo wtedy człowiek jest tak zdesperowany, ze ulega urojeniom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

Wsparcie psychiczne to dodatek tylko. Czlowiek sam podejmuje decyzje. Nikt nikogo pistoletem nie zmusza do zwiazku. Skoro to jest facet nie do zycia, krzywdzi, zle sie zachowuje, nie wspiera, to madra kobieta po rozeznaniu sytuacji- bierze nogi za pas. I wtedy przyda sie wsparcie psychiczne. Nie wczesniej. Ale nikt za ofiare nie wykona roboty. To ona musi podjac decyzje i zwiewac gdzie pieprz rosnie. Taka prawda. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Głupoty gadasz i tyle. Zakochana kobieta może mieć problem z racjonalną oceną sytuacji a co za tym idzie z podjeciem własciwej decyzji. Gdyby miała wsparcie potrafiłaby się zdystansować i odróżnić emocjonalny komfort od dyskomfortu. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

Jestem innego zdania. Jestem tez mloda kobieta i nigdy nie weszlabym w zwiazek z przemocowcem, toksykiem. Zakochanie to nie slepota. Trzeba umiec wybrac sobie obiekt do zakochania i wyciagac wnioski, dokonywac obserwacji. Ale kto nie chce widziec, kto nie chce slyszec, nie chce zadbac o siebie, to ma kuku. Na wlasny uzytek. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LenaMagda
1 godzinę temu, Gość qaz napisał:

Qrwa mać, kobieto opamietaj sie!!! Przestan sie krzywdzic i biegnij dp psychoterapeuty na terapie, ale to juz!! Tam Cię oświecą, w jakim toksycznym schemacie sie znajdujesz i ze to wszystko wina tego, iz czujesz sie bezwartosciowa.

Jak wyżej!! Uciekaj od niego bo koleś s ewidentnie Cię tresuje. Manipuluje tobą. Stosuje zasadę nagród i kar. Tak się zachowują psychole. Nie pozwól mu na to. Terapia u psychologa koniecznie - bo masz i niskie poczucie własnej wartości i już wyprany mózg przez tego typa. Ratuj się 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Giny

Może i macie racje, i tak nie widziałam się z nim już naprawdę długo, po prostu w momentach większego dola mam takie myśli, ze mi go brak ale wtedy próbuje sobie przypomnieć ze nawet przed rozstaniem pisałam w notesie (nie żaden pamiętnik) jak mnie wkurza i ze chce się rozstać, a tu potem taki klops, 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Zdecydowanie jest to syndrom sztokholmski, czujesz się od niego uzależniona i się upodlasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×