Zakochalam sie w koledze z pracy

Wiem wiem temat banalny... sytuacja zaczeła sie jak każda inna tego typu... wyjazd z pracy nowe znajomosci fajny chłopak zaczarowany czas. Od razu wpadlismy sobie w oko uśmiechy przypadkowe dotkniecia i jego przeszywający wzrok ktory lądowal na moich ustach. Po paru dniach i paru drinkach wyladowalismy razem w lóżku...nie nie było nic tylko tuliliśmy się i wtedy pocałowalismy sie pierwszy raz...  Myslalm ze oszaleje to było cudowne... Później gdzie tylko nie byłam zawsze pojawiał się On z uśmiechem ... Pięknym... pisal do mnie co chwile ... wrecz czulam sie prześladowana cudownie prześladowana ... póniej szkolenie sie zakonczyło rozjechalismu sie . Pisal nadal ale było tego coraz mniej i mniej... i znów los dał nam sie zobaczyć... wspólne spacery  ... znów ten wzrok znów kolomnie na każdym kroku. Już nawet ludzie zaczeli sie śmiac -gdzie jest Tomasz? Pewnie tam gdzie Katarzyna ... ale już nie było przytulania ...nie było tak jak ostatnio.. po jednej z imprez napisał ze coś czuje do mnie ... w końcu zostaliśmy sami i pocałowalismy sie ... Wiedzialam ze ma kogoś  ja też mam partnera od 5 lat ,później dowiedziałam się ze bierze ślub w marcu. Już nie ma pisania nie ma rozmow nie ma niczego ...chociaż jak sie widujemy patrzy na mnie w ten fajny sposob... ale to wszystko...  A ja zostalam z moim rozpalonym sercem... staram sie o tym nie mysleć zapomnieć.... Mówie sobie że to kumpel tylko ... Całe swe uczucia do niego przelewam na partnera, zwariowalabym z tak naładowanym seduchem... wiem że to okropne ale przynakmniej układa nam sie... Jak go widze umieram... tak bym chciala sie przutulic i poczuc zapach... Chyba się mną zabawił....Zakochałam sie!!!! 

Ciezka sprawa