Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chciałabym zrobić święta po swojemu

Polecane posty

Gość gość

Chciałabym chociaż raz zrobić święta po swojemu. Niestety co rok muszę iść na niewygodne kompromisy i jak dotąd nie udało się zorganizować świąt takich jakie ja chcę czyli żadnych wyjazdów, wigilia u nas i ewentualnie zapraszamy do nas rodzinę. Zawsze jest tak, że gdzieś jedziemy i zamiast odpocząć, jesteśmy w biegu i na dodatek nerwowi. A jak u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przecież to od was zależy jak siedzicie wigilię. Nic nie 'musicie'. Może warto przestać uszczęśliwiać wszystkich nokolo i zadbać o siebie i to, czego wy chcecie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia

U nas do tej pory było podobnie. W tym roku zmiana. Na Wigilię idziemy do mojej siostry, w 1 dzień świąt odwiedzają nas kuzyni, a w 2 dzień świąt pakujemy się i jedziemy nad morze. Kiedyś byśmy ciągle jeździli od jednej rodziny do drugiej, ale powiedzieliśmy dość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Trochę asertywności zamiast godzenia się na wszystko i będziesz miała po swojemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emi 30

Ehhh ja tez marze ze kiedys spedze swieta w spokoju, po swojemu. Ale nie wiem kiedy to bedzie. Do moich rodzicow mamy 130 km, do rodziny meza 90 km. I tak co swieta mamy na wyjezdzie, albo jedni albo drudzy. O ile u moich rodzicow jest w miare znosnie bo siostry sa na miejscy (jedna mieszka z rodzivami, druga ma dom po drugiej stronie ulicy) to u meza jest ciagle jezdzenie, marudzenie ze wtedy mamy byc a nie jak nam pasuje, ze trzeba isc na spacer tutaj itd. Tesciowej tez w garnkach mieszac nie bede, chetnie cos pomoge, przygotuje, posprzatam ale ona z tych co same zrobia lepiej. Z siostrami i mama raczej wspólne gotowanie ale kazda chce cos po swojemu zrobic. No a my na walizkach. Mezowi odpowiada bo a to dzieci ktoś popilnuje, a to wiecej osob do pogadania itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

My robimy pierwsze święta na nowym domu.. będziemy tylko w czwórkę - ja maz i dzieci...

w tym roku chcemy na spokojnie😊

powoli wszystko robię sama tak jak chce... choinka z prezentami już stoi, uszka pomnożone, dzisiaj robię krokiety... zamówiliśmy jeszcze nowa lodówkę bo stara się popsuła 🥴

we wtorek tylko barszczyk ugotuje i upięte rybę. Ćwikłę już zrobiłam, opłatek jest... ciasta kupimy( po kawałku w cukierni) zrobię jeszcze wafla dla dxieci... 

sledzie kupimy 2 rodzaje i wystarczy😊

wszystko na spokojnie bez stresu, maz bierze urlop cały przyszły tydzień i tak spędzimy fajnie, rodzinnie czas... po świętach jedziemy na jakiś shopping z dzieciakami, bo zaczynaja się przeceny😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U nas jest podobnie. Święta to nerwy, pakowanie, czas w aucie. Do tej pory było tak, że na zmianę wigilia i pierwszy dzień świąt u rodziców jednych i drugich. Do kazdych mamy z domu prawie 2h jazdy autem.Rano zbieranie dzieci,  maluchy marudne,  drzemki tylko w aucie, potem do nocy bieganie i ryk. Pakowanie i rozpakowywanie. W tym roku częściowo się postawiłam. Do moich rodziców jedziemy, bo rzadko się widzimy,  więc chociaż w święta z nimi i bratem z rodziną chce się spotkać.  Poza tym mają duży dom,  zawsze jest fajnie.  Ale teściom  powiedziałam,  że nie jedziemy do nich. Na 40m2, z trójką maluchów juz w tym roku, to jest meczarnia.  Tym bardziej, że często nas odwiedzają.  I pomysł tesciowej: to wigilia u Was. Nie dałam rady się wykręcić.  Tym sposobem muszę przygotować święta dla gosci.  Teściowa przywiezie pierogi i tyle.  A ja resztę.  Mąż ma dużo pracy na koniec roku, ja z trójką maluchów.  Nie wiem kiedy mam to zrobić. Z nimi nie da się nawet wejść do sklepu z podwójnym wózkiem. W nocy? Też przecież mało śpię.  Jestem załamana. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U mnie to samo. Najpier jedna wigilia u tescia, potem druga u mojego taty. Swieta wygladaja tak samo. Do kazdego domu pieke po 3 ciasta i przygotowuje kilka potraw. I tez mam juz dosyc tej gonitwy, ale jakos mi przykro ze tesc mialby siedziec sam w swieta. A do nas nie chce przyjechac, bo zawsze liczy, ze przyjedzie do niego jeszcze drugi syn. Z moim tata podobnie - niby ma 5 dzieci, ale wszyscy sie rozjechali i odwiedzamy go tylko ja z siostra. Swoja droga oboje są juz starzy i myślę, ze jeszcze kiedys zatesknie za tym, ze mialam do kogo w swieta pojechac. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28 minut temu, Gość Gość napisał:

U nas jest podobnie. Święta to nerwy, pakowanie, czas w aucie. Do tej pory było tak, że na zmianę wigilia i pierwszy dzień świąt u rodziców jednych i drugich. Do kazdych mamy z domu prawie 2h jazdy autem.Rano zbieranie dzieci,  maluchy marudne,  drzemki tylko w aucie, potem do nocy bieganie i ryk. Pakowanie i rozpakowywanie. W tym roku częściowo się postawiłam. Do moich rodziców jedziemy, bo rzadko się widzimy,  więc chociaż w święta z nimi i bratem z rodziną chce się spotkać.  Poza tym mają duży dom,  zawsze jest fajnie.  Ale teściom  powiedziałam,  że nie jedziemy do nich. Na 40m2, z trójką maluchów juz w tym roku, to jest meczarnia.  Tym bardziej, że często nas odwiedzają.  I pomysł tesciowej: to wigilia u Was. Nie dałam rady się wykręcić.  Tym sposobem muszę przygotować święta dla gosci.  Teściowa przywiezie pierogi i tyle.  A ja resztę.  Mąż ma dużo pracy na koniec roku, ja z trójką maluchów.  Nie wiem kiedy mam to zrobić. Z nimi nie da się nawet wejść do sklepu z podwójnym wózkiem. W nocy? Też przecież mało śpię.  Jestem załamana. 

To zadzwoń do teściowej, że skoro wprosiła się na wigilię to niech zrobi coś więcej niż pierogi, bo cyborgiem nie jesteś. Rany, ja naprawdę nie rozumiem tego zgadzania się na wszystko a potem płacz, że jak tu dać radę. Nie i już, nie jest to możliwe. Jak teściowa chce mieć święta u was to niech powspółpracuje a nie na gotowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

U mnie to samo. Najpier jedna wigilia u tescia, potem druga u mojego taty. Swieta wygladaja tak samo. Do kazdego domu pieke po 3 ciasta i przygotowuje kilka potraw. I tez mam juz dosyc tej gonitwy, ale jakos mi przykro ze tesc mialby siedziec sam w swieta. A do nas nie chce przyjechac, bo zawsze liczy, ze przyjedzie do niego jeszcze drugi syn. Z moim tata podobnie - niby ma 5 dzieci, ale wszyscy sie rozjechali i odwiedzamy go tylko ja z siostra. Swoja droga oboje są juz starzy i myślę, ze jeszcze kiedys zatesknie za tym, ze mialam do kogo w swieta pojechac. 

Jak nie chce przyjechać to jego wybór. Ale skoro lubisz być umęczoną matką polką to to twoja decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
46 minut temu, Gość Gość napisał:

U nas jest podobnie. Święta to nerwy, pakowanie, czas w aucie. Do tej pory było tak, że na zmianę wigilia i pierwszy dzień świąt u rodziców jednych i drugich. Do kazdych mamy z domu prawie 2h jazdy autem.Rano zbieranie dzieci,  maluchy marudne,  drzemki tylko w aucie, potem do nocy bieganie i ryk. Pakowanie i rozpakowywanie. W tym roku częściowo się postawiłam. Do moich rodziców jedziemy, bo rzadko się widzimy,  więc chociaż w święta z nimi i bratem z rodziną chce się spotkać.  Poza tym mają duży dom,  zawsze jest fajnie.  Ale teściom  powiedziałam,  że nie jedziemy do nich. Na 40m2, z trójką maluchów juz w tym roku, to jest meczarnia.  Tym bardziej, że często nas odwiedzają.  I pomysł tesciowej: to wigilia u Was. Nie dałam rady się wykręcić.  Tym sposobem muszę przygotować święta dla gosci.  Teściowa przywiezie pierogi i tyle.  A ja resztę.  Mąż ma dużo pracy na koniec roku, ja z trójką maluchów.  Nie wiem kiedy mam to zrobić. Z nimi nie da się nawet wejść do sklepu z podwójnym wózkiem. W nocy? Też przecież mało śpię.  Jestem załamana. 

Dokładnie dzwoń do teściowej i podzielcie się tym co która przygotuje. Poza tym w dziejszych czasach nic nie musisz sama robić - śledzie, rybe, pierogi, barszcz, ciasto itp. wszystko można kupić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nia

A ja w tym roku robię po swojemu, u siebie. Przyjdą teściowie i brat męża z synkiem, zostaną do obiadu w 1 dzień, a potem mamy wolne 😉 Upiekę dwa ciasta, zrobimy pierogi, teściowa przyniesie barszcz i karpia i wystarczy, posiedzimy, napijemy się wina, pogadamy. Rodziców zobaczę dopiero w styczniu, ale to przecież nic złego. W zeszłym roku byliśmy na święta u nich, więc w tym roku spędzamy z teściami. Nikt do nikogo nie ma pretensji, nikt nigdzie nie biega, można się położyć i czytać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A mnie zawsze rozwala ta nerwówka i przymus, że koniecznie trzeba być z całą rodziną na wigilię, koniecznie trzeba się zayebać w kuchni przy garach, pakowanie, latanie.... Po co? Ile wy macie lat że wami teściowe rządzą i organizują wam życie? My nigdzie nie latamy. Robimy wigilię tylko dla siebie i u siebie. Rodziców mam 70km dalej, a teściów 100km dalej i owszem były takie pierwsze próby ustawiania nas po ślubie, że tu Gwiazdka, tam Wielkanoc  ale powiedzieliśmy nie i się skończyło. 

Ja tego nie rozumiem. Na kafe takie wyszczekane, a kiedy macie coś dla siebie załatwić to kulicie uszy. To jest chyba jakieś takie toksyczne polskie wychowanie, że każdemu trzeba dogodzić, spełniać oczekiwania wszystkich jak taka lalka szmacianka, choćby się człowiek gotował to wszystkich trzeba słuchać i rozkazy wypełniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Fizycznie  jest to męczące, my też jeździmy od jednych do drugich, ale mamy blisko.  Natomiast ja sobie NIE WYOBRAŻAM  ŚWIĄT  bez mojej mamy, babci, brata i całej rodziny, bo już jedne takie święta przeżyliśmy (w domu, my dwoje i dzieci) z powodu  ciężkiej choroby dziecka.

Ale zdaje sobie  sprawe że nie każdy to lubi.  Ja czekam cały rok na te Święta, ale wiem ze po 3 dniach będę padnięta z utęsknieniem wracać do naszego domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona89

Od 3 lat. Odkąd moi teście zaczęli budowę domu i nie mają w swoim mieszkaniu miejsca żeby pomieścić nas wszystkich jeździmy do hoteli nad morze. Wszyscy jesteśmy gośćmi, nikt nie musi nikomu usługiwać. Wielkanoc spędzamy z moimi rodzicami. Każdy jest zadowolony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moim zdaniem to jest smutne, że ludzie nie doceniają świąt z bliskimi. Chyba, że macie złe kontakty. Ja tęsknię za takimi świętami, pamiętam jeszcze święta za dzieciaka, z dziadkami, ciociami, wujkami... teraz już tego nie ma. Ile bym dała za święta z naszymi dziadkami i rodzicami, niestety, odeszli a my jeszcze młodzi przed 30. Ja jedynaczka, męża siostra na innym kontynencie i w tym roku się nie spotkamy. Jesteśmy sami z naszą córką, chciałabym jej zorganizować "huczniejsze" święta, ale i tak się cieszymy, dobrze, że mamy siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest tak, że robię tak jak ja uważam, bo jestem dorosłą osobą, mam swoje zdanie i nikt nie będzie mi narzucał co mam robić w imię jakichś dziwnych kompromisów. Nie chcesz jeździć, nie jeździj, nikt Cię do tego nie zmusi. Robisz u siebie, zapraszasz tych, których chcesz zaprosić. Przyjadą to fajnie, a jak nie to będzie o nich świadczyć nienajlepiej, bo pokażą, że nie liczą się z Tobą wcale. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Z moimi rodzicami nie da się iść na kompromis. ZAWSZE muszę zrobić tak jak oni chcą, BO TAK! 😑 Co rok są te same gadki o tym, że święta są u najstarszych z rodu... co jest ciekawe, bo akurat u nas w rodzinie święta zawsze były u moich rodziców i nawet dziadkowie do nich jechali. Moi rodzice nigdy nigdzie dupy nie ruszali, ale żądają, aby wszyscy do nich jechali i spali po kilka osób w pokoju. I co rok te same fochy, szantaże emocjonalne. W tym roku robimy po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dima
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Moim zdaniem to jest smutne, że ludzie nie doceniają świąt z bliskimi. Chyba, że macie złe kontakty. Ja tęsknię za takimi świętami, pamiętam jeszcze święta za dzieciaka, z dziadkami, ciociami, wujkami... teraz już tego nie ma. Ile bym dała za święta z naszymi dziadkami i rodzicami, niestety, odeszli a my jeszcze młodzi przed 30. Ja jedynaczka, męża siostra na innym kontynencie i w tym roku się nie spotkamy. Jesteśmy sami z naszą córką, chciałabym jej zorganizować "huczniejsze" święta, ale i tak się cieszymy, dobrze, że mamy siebie.

Cudowny wpis, wzruszyłam się 😞

Życzę Ci cudownych Świąt i wszystkiego dobrego, dobry człowieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Też mi się ciepło zrobiło po tym wpisie. Mam podobnie. Moj rodzice już nie żyją. Wiele dałabym za święta z nimi. Cieszcie się, że macie dokąd jechać, z kim świętować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosd&d

Ja też rodziców nie mam. Są rodzice męża dzieli nas 100km i zwykle boże Narodzenie spędzamy u nich. Ja od lat nie lubię świat bo nie mam domu rodzinnego. A godze się tylko że względu na córkę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

W tamtym roku z mężem powiedziałam dość. Początek grudnia - zawsze ustalanie do kogo, dlaczego tak, a nie inaczej. Dlaczego do nas dopiero w 1 dzień świąt. Urodziłam 17.11.2018. i powiedziałam z mężem nigdzie nie jedziemy, sami nic nie robimy. 2 dni tak na prawdę "odpoczynku" i spędzenia świat w gronie znajomych i przyjaciół - Tak na prawdę bardziej wystawny niedzielny obiad na który trzeba biegać.. wiadomo pomoc by trzeba było, małego ogarnąć, tu zmęczenie tu jechać do drugich rodziców. Nie ma opcji! Czy ja kogoś zabiłam? Święta są jakieś obowiązkowe? 

Jeżeli pani chce święta u siebie to mówi się w tym roku u nas, albo w tym roku nas nie będzie i koniec! Trzy lata w USA siedziałam z mężem i powiem pani tak - nie wiem czy w tym regionie czy wszędzie tak jest, ale tam potrafilo się sąsiadów zaprosić, nie jechać do rodziny, a spędzić czas ze znajomymi, albo tylko z dziećmi.. w Polsce jest nakaz świat w gronie rodziny i często na zasadach starszych. Był tu post pani która chciała jechać do swojej rodziny na wigilię bo ciągle do teściów i awantura bo zmieniła zdanie w ostatniej chwili i wybrała swoich rodziców i jeszcze męża że sobą zabrała!  (3tyg przed wigilia).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×