Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Amozebytak

Dlaczego stajemy się tesciowymi, tymi złymi, o których piszemy na forach by się wyżalić i znaleźć na takie kobiety rozwiązanie?

Polecane posty

Gość Amozebytak

Teściowej te "zle" są tutaj tematem tabu. Najczęściej dyskusja kończy się: to się wyprowadź. Prawda?

Ale dlaczego właściwie stajemy się tesciowymi, o których tutaj piszemy? Kobiety, które często same miały niezgodę z teściową, same stają się potworem? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A skąd masz takie dane? Bo ja mam odwrotne. Mojej koleżanki teściowa miała teściową z piekła rodem, zna ten ból dlatego własnej synowej powiedziała że na rzęsach będzie stawać żeby nie zrobić jej tego co kiedyś jej robiono. I się wywiązuje z tego. Mów za siebie, może ty jesteś lub będziesz złą teściowa. Ja mam okropna teściowa która zadawała mi w życiu różne dziwne i nietaktowne pytania, jechała mi po pochodzeniu (bo  moi rodzice studiów nie mają) i miała problem jaki kierunek ukończyłam, ja wiem że nigdy swojej synowej w ten sposób nie pojadę, bo nie każdy może być matematykiem lub lekarzem. I nie ma tu nic do rzeczy że ja miałam zła teściowa. Mścić się na własnych synowych nie zamierzam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale muszę przyznać rację że fakt, część osób ktore były źle traktowane same stają się agresorkami. To tak działa. Taka osoba przez bycie stale źle traktowana wypracowała pewne myślenie, podświadome że najlepszą obroną jest atak no i atakują ludzi w sumie za nic czasem. Bo mają niską samoocenę, bo je ktoś skrzywdził. Przecież jak sie wykształcają potwory, kryminaliści? Sami byli poniewierani lub ktoś ich w jakiś sposób skrzywdził i spaczyl im psychikę. Ale trzeba w tym wszystkim mieć empatię, dlaczego ja mam powodować cierpienie biednej dziewczyny tylko dlatego że moja teściowa miała mnie za paproch który trzeba strzepnac bo przecież synek jak to, miał mamusie nianczyc a nie sobie baby szukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z żalu, rozgoryczenia że ktoś tak nam spapral życie tyle że to błędne koło bo zamiast wreszcie zacząć żyć fajnie, ciepło, serdecznie dalej żyjemy w nie zgodzie i kiepskich stosunkach i dalej cierpimy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja myśle że to z synowymi jest problem. Albo wiążecie się z jakąś patologią. Sama mam drugą teściową i jakoś nie wchodzimy sobie w drogę. Wprost przeciwnie, bardzo mi pomaga, szczególnie teraz gdy pierwsze dziecko w drodze.  Poprzednia też super babeczka. Żałuje ona bardziej niż ja że rozstałam się z jej synem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam swoją, niepotwierdzoną jeszcze teorię na ten temat. Poczekajcie kilkadziesiąt lat, to Wam napiszę czy tak jest.

Otóż moim zdaniem, życie się tak złośliwie układa, że synowie (poza zwyrodniałymi wyjątkami) biorą sobie kobiety skrajnie różniące się od swoich mamuś. Po trochu, żeby urwać pępowinę, po trochu żeby nie wydawało im się że współżyją z matką itp. Na tej zasadzie, gdy kobieta jest spokojna i ciepła, to będzie mieć synową rozszalałą wariatkę. A energiczna sucz dostanie rozlazłą memeję. A takie osoby nigdy się nie dogadają, stąd prosta droga do naturalnych tarć na linii teściowa-synowa 

Do tego, choć to wydawałoby się sprzeczna teoria, najbardziej nas wkurfiają w ludziach cechy, które sami w sobie tępimy. Przykładowo: jestem nieśmiała, walczę z tym, więc nic mnie tak do szału nie doprowadza, jak synowa nieśmiała doopa wołowa.

Co Wy na to drogie panie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kafka

Moim zdaniem problem na linii teściowa-synowa wynika z faktu, ze społeczeństwo wymusza między nimi takie relacje, ze oto teraz będzie nowa córka w rodzinie, tudzież nowa matka. Nie. Osobiście mam poprawne relacje z tesciami, nie sa moja rodzina i nigdy nie będą, tak jak ja ich. Jesteśmy spowinowaceni. Dążymy się szacunkiem, jesteśmy na równi, ja nie jestem gorsza, ani oni lepsi. Co za tym idzie nikt nie poucza nikogo i każdy żyje według własnych zasad. No ale niestety czasami, ktoś pozwala sobie wchodzić z relacje z teściową typu matka-córka tobnic dziwnego, ze w końcu zagryza sie, bo ani z teściowej matka, ani z synowej córka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Onkosfera napisał:

Mam swoją, niepotwierdzoną jeszcze teorię na ten temat. Poczekajcie kilkadziesiąt lat, to Wam napiszę czy tak jest.

Otóż moim zdaniem, życie się tak złośliwie układa, że synowie (poza zwyrodniałymi wyjątkami) biorą sobie kobiety skrajnie różniące się od swoich mamuś. Po trochu, żeby urwać pępowinę, po trochu żeby nie wydawało im się że współżyją z matką itp. Na tej zasadzie, gdy kobieta jest spokojna i ciepła, to będzie mieć synową rozszalałą wariatkę. A energiczna sucz dostanie rozlazłą memeję. A takie osoby nigdy się nie dogadają, stąd prosta droga do naturalnych tarć na linii teściowa-synowa 

Do tego, choć to wydawałoby się sprzeczna teoria, najbardziej nas wkurfiają w ludziach cechy, które sami w sobie tępimy. Przykładowo: jestem nieśmiała, walczę z tym, więc nic mnie tak do szału nie doprowadza, jak synowa nieśmiała doopa wołowa.

Co Wy na to drogie panie?

Może coś w tym jest, chociaż kobiety wybierają sobie męża, nie teściową. Tę dostają z dobrodziejstwem inwentarza. Ale moja mama i moja teściowa to dwa światy. Moja mama energiczna, zadbana, zorganizowana, oszczędna. Dba o dom i o porządek, jest dyskretna i wie, kiedy się nie wtrącać. Moja teściowa jest leniwa, najchętniej leżałaby całe dnie, nie umie gospodarować pieniędzmi i ciągle bierze jakieś kredyty. Udaje, że sprząta i nie potrafi się powstrzymać od wścibskich pytań. Krzywdy mi nie zrobiła, nasze relacje są poprawne, ale raczej nigdy jej nie polubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Onkosfera napisał:

Mam swoją, niepotwierdzoną jeszcze teorię na ten temat. Poczekajcie kilkadziesiąt lat, to Wam napiszę czy tak jest.

Otóż moim zdaniem, życie się tak złośliwie układa, że synowie (poza zwyrodniałymi wyjątkami) biorą sobie kobiety skrajnie różniące się od swoich mamuś. Po trochu, żeby urwać pępowinę, po trochu żeby nie wydawało im się że współżyją z matką itp. Na tej zasadzie, gdy kobieta jest spokojna i ciepła, to będzie mieć synową rozszalałą wariatkę. A energiczna sucz dostanie rozlazłą memeję. A takie osoby nigdy się nie dogadają, stąd prosta droga do naturalnych tarć na linii teściowa-synowa 

Do tego, choć to wydawałoby się sprzeczna teoria, najbardziej nas wkurfiają w ludziach cechy, które sami w sobie tępimy. Przykładowo: jestem nieśmiała, walczę z tym, więc nic mnie tak do szału nie doprowadza, jak synowa nieśmiała doopa wołowa.

Co Wy na to drogie panie?

A może syn miał dość nieśmiałej mamy i szukał kobiety otwartej, lubiące towarzystwo itp...syn ma prawo mieć żonę jaka jemu pasuje a nie mamusi. Uważam że najczęstszym problemem jest to że teściowa próbuje urządzać życie młodym, syn jest mamisynek i wiecznie konsultuje decyzję z mamusia lub synowa od początku jest nastawiona źle na teściowa. Ja mogę napisać tylko o mojej teściowej co mnie drazni:przychodząc do nas przestawia mi rzeczy bo są złe poukładane, dzwoni np. Wczoraj żebyśmy nie zapomnieli że dziś św Szczepana i trzeba z dxuecmi iść do kościoła, komentuje nasze zakupy, po ślubie chciała żeby mąż dawał jej pieniądze i ona będzie nam robić zakupy(to nie żart) u córeczki siedzi cicho jak mysz pod miotla nic nie dotyka, nic nie przestawia, nic nie komentuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

A może syn miał dość nieśmiałej mamy i szukał kobiety otwartej, lubiące towarzystwo itp...syn ma prawo mieć żonę jaka jemu pasuje a nie mamusi. 

Tak, no właśnie, między innymi, o to mi chodzi. Ja, na ten przykład szukałam dziada, który będzie się skrajnie różnił od mojego ojca, bo jakbym miała mieć w życiu styczność z jeszcze jednym takim kwiatuszkiem, to bym chyba oszalała😎

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
16 minut temu, Onkosfera napisał:

Tak, no właśnie, między innymi, o to mi chodzi. Ja, na ten przykład szukałam dziada, który będzie się skrajnie różnił od mojego ojca, bo jakbym miała mieć w życiu styczność z jeszcze jednym takim kwiatuszkiem, to bym chyba oszalała😎

No znów nie popadajmy z skrajności w skrajności. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U nas to nie była wina synowej i wypraszam sobie takie zarzuty. Na potwierdzenie powiem że matka mojego byłego była ok, lubiliśmy się. Ale ona nie była jak moja teściowa krora mam teraz: nie mówiła mi że jej pomysły są zawsze lepsze od moich, nie próbowała manipulować synem i nie miała z góry zakodowane że synowa to osoba z definicji wredna i jej rywalka. A niestety moja teściowa takie teksty powtarza od pierwszego spotkania, nic jej nie zrobiłam a ona jakby nigdy nic wtrącała do rozmowy o pogodzie: "matce synów to wiadomo, żadna kandydatka się nie spodoba", "no tak, poznał, teraz będę sama". Jeszcze się nic takiego nie stało a ona już wprowadzała go w poczucie winy (nie ma męża i chciała żeby mój tam najchętniej pomieszkiwał bo jej się nudzi, uważała że synowa z definicji pozbawia ja wszystkiego co jest "jej"), już była niemiła, już mówiła "no tak, już będziesz sprzedany innej...". Była zazdrosna o jakiś jego prezent na urodziny dla mnie, wszystko było powodem by mnie nienawidzić jeszcze bardziej. Dlatego proszę tę s...iala babę od: "to jest wina synowej" by może łaskawie przeczytała to co napisałam i wyjaśniła mi teraz, czy ona na moim miejscu wchodziłaby w tyłek komuś kto ma nas za śmiecia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna

Moja teściowa do tej pory nie dorosła. Wisiała całe życie na teściu, a jak zmarł to chciała wisieć na moim mężu. Nie lubię jej i nigdy nie nawiązałyśmy dobrych relacji. A teraz jest sosbę leżącą i muszę koło niej skakać. Ciężko mi bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Onkosfera ma rację. Moj mąż to osoba bardzo cicha i nieśmiała, przez moich znajomych jest często odbierany jako gbur. Jego matka to zupełne przeciwieństwo. To kobieta głośna, lubiąca się popisywać w towarzystwie, opowiadająca wyświechtane historyjki po 10 razy. Z czasem okazało się, że to nie jest miła i sympatyczna pani, ale bezczelne i aroganckie babsko myślące tylko o swojej dupie. Trudno by mój mąż wybrał sobie partnerkę podobną do niej, skoro ona jako rodzicielka go przytłacza. Nie jestem aż tak cicha jak on, ale do teściowej mi daleko.

Nasze kontakty uległy gwałtownemu ochłodzeniu, gdy raz stanowczo się jej sprzeciwiłam. Chodziło o to, że najpierw przed ślubem rzucała tekstami, że synowa to nie rodzina i pokazywała, że ma mnie w poważaniu, a potem jak gdyby nigdy nic chwaliła się w Internecie, że jej syn się ożenił. To jej wygarnęłam hipokryzję. Nie musimy się lubić, ale niech nie udaje przed ludźmi. Obecnie rozmawiamy ze sobą tylko za pośrednictwem męża. Jest jeszcze szereg innych powodów dlaczego nie mogę znieść tej baby. W czasie przygotowań do ślubu nic nie pomagała, mąciła tylko, obrażała się, nie dołożyła ani złotówki, a rozporządzała mieniem moim, męża i moich rodziców. Najgorsze jest to, że ma córkę, która jest jej kopią. Nie mogę się uwolnić od tych bab. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×