Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zmeczonamama

Przemoc psychiczna

Polecane posty

... U nas zaczęło się pięknie, miłość od pierwszego widzenia. Mieszkałam wtedy u rodziców miałam 20 lat. Był kolega mojego taty z pracy, mój tata zaprosił go na urodziny i tam go pierwszy raz ujrzalam. Byłam taka zauroczona, rozmawialiśmy długo na drugi dzień zabrał mnie na randkę i potem już każdego dnia to restauracje, kino, kawiarnie, spacery itd. Po miesiącu przyjechał do moich rodziców i powiedział że mnie zabiera do siebie spakowałam rzeczy i pojechaliśmy. Dwa tygodnie później dowiedziałam się że jestem w ciąży... wtedy pierwsza kłótnia się zaczęła.... Jak to w ciąży to Napewno nie jego dziecko że się puściłam i w międzyczasie kiedy on był w pracy się puściłam z innym.... Przykro mi się zrobiło.... Przez dziewięć miesięcy było różnie raz super raz płacz.... Tłumaczyłam sobie ze to hormony... Bo gotować nie potrafię że nic robię tylko śpię...., kiedy malutka się urodziła zamówiłam testy na ojcostwo ale powiedział że ich nie zrobi... Widziałam że odkąd mała jest nie był już do mnie i do dziecka czuły jak na początku... Pytałam czemu z nami nie chce wychodzić na spacery czy gdzie kolwiek tłumaczył że nie ma tak wygodnego życia jak ja tylko ciężko pracuje i musi odpocząć. Prace kończył o 16-17 a wracał o 20 siedział po pracy z kolegami.... Wtedy też sobie Tłumaczyłam że może to wszystko za szybko się działo musi odreagować i sobie przemyśleć na swój sposób. Po 6 miesiącach od porodu, powiedział że chce drugie dziecko... Powiedziałam żebysmy zaczekali jest malutka która ma dopiero pół roczku to się wkurzył na mnie wyszedł z domu napił się gdzieś i wrócił żeby mi awanturę zrobić akurat karmilam malutka. Usiadł i przez chwilę siedział cicho po chwili wywrocil szklany stół który pękł na tysiące kawałków zdążyłam tylko malutka zasłonić by się jej nic nie stało. Zaczęłam płakać... Spojrzał się na mnie i wszasał że albo mu udowodnie że go kocham i dam mu drugie dziecko albo sama sobie winna będę i będę samotna matka który i tak mnie nie weźmie z dzieckiem i mam teraz nie beczec jak małe dziecko i posprzątać te szkło.... Nic nie powiedziałam odlozylam malutka w bezpieczne miejsce i posprztalam szkło... Na drugi dzień przeprosił, płakał że żałuję i nas strasznie kocha... Znalazł większe mieszkanie po chwili dowiedziałam się że jestem w ciąży... Urodziła się druga córeczka. Był szesliwy jego oczko w głowie. Ciężko mi bylo całymi dniami z dwoma maluchami sama byłam. Kiedy wracał z pracy zawsze się czepiał że obiad zimny że drugi dzień to samo musi jeść że pampersy mu śmierdza że chodzę obrzygana po dzieciach że nie jest posprzatane... Ze kiedy on wraca ma być cisza w domu.... Czasem dwa dni się nie mylam a po dwóch dniach brałam dzieci ze sobą do łazienki żeby móc się wykąpać bo on jest zmęczony i ogląda telewizję i się nie zajmnie dziećmi... Po mamuske sobie zadzwoń jak sobie nie radzisz... Powiedziałam że ty jesteś od tego żeby się nimi zająć i mi pomóc... Powiedział że on ciężko pracuje żebym miała dobrze ze za dużo w dupie mam dlatego mi na głowę siada. Kiedy napisała mi koleżanka żeby się spotkać po latach powiedziałam że chce wieczorem wyjść na jedno małe piwo z koleżanką... Strasznie się wkurzył powiedział że nigdzie nie pójdę... Mogę sobie ją do domu zaprosić w dzień na kawę. Też chciałam od dzieci odpocząć.... Ale go to nie interesowało.... Z żadną koleżanka nie mam już kontaktu... Pewnego dnia wyszedł z kolegami wrócił nad ranem. Zrobiłam mu awanturę o to że ja go proszę żeby przez 10 min się zajął dziećmi żeby normalnie się wykąpać to twierdzi że jest zmęczony ale dla kolegów ma czas i siłę żeby nad ranem wracać. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam do rodziców. Zostawiłam dziewczynki, wróciłam spakowałam resztę ciuchów i powiedziałam że się wnoszę że już nie mam siły... Zostawiłam swoje rzeczy w piwniczce nie miałam czym ich przewieźć... Wróciłam do rodziców, tata powiedział że jak wróci z pracy to podjedzie ze mną... I tak zrobiliśmy kiedy otworzyłam piwniczke załamałam się... Wszystkie moje ciuchy były pociete.... Byłam dwa tygodnie u rodziców... Przyjechał z kwiatami i obiecał że się zmieni że nas kocha przeprosił moich rodziców i blagal o wybaczenie.... W głębi serca wiedziałam że się nie zmieni.... Ale każdy zasługuje szansę na zmianę.... Parę miesiący było cicho...wzięliśmy ślub na ślub poszłam w siniakach miałam całe posiniaczone ręce... Po paru dniach mi powiedział że ten ślub to tylko dlatego żeby mniejsze podatki płacić.czesto myślałam jak się uwolnić ale bałam się zostać sama z dziećmi... Czasem widziałam że się stara, to pozmywal naczynia, zaczol się bawić z dziećmi... Przyszła trzecia córeczka na świat.... Lecz pewnego dnia zapytał czy mogę go obstrzyc akurat w ten dzień ledwo chodziłam byłam zmęczona.... Obraził się i nie rozmawiał ze mną 5 dni.... Powiedziałam po 5 dniach czy długo jeszcze będzie taki obrażony... Kazał mi się zamknąć, zaczol obrażać że jestem do niczego.... Zaczęłam płakać myślałam często żeby ze sobą skończyć ale miałam kochane dzieci dla których muszę być silna... Przyszedł z pracy przeciol mi kable od telefonu stacjonarnego żebym nie miała kontaktu z nikim, telefon komórkowy zawsze chowalam... Powiedziałam że jest nie normalny że musi się leczyć i żebyśmy poszli do psychologa... Zaczol się śmiać że to ja jestem chora że mnie zamknie w psychiatryku... Zaczol we mnie pluć... Obrzucal mnie czym popadnie... Zabrał mi rejestrację z auta żebym nie mogła jeździć... Pojechałam na policję powiedzieli ze nic oprócz do niego zadzwonić i poprosić żeby mi je oddał nie mogą zrobić i dali mi numer do niebieskiej linii żebym się poradziła.... Zadzwoniłam tam umówiłam się babka i kiedy opowiadałam jej obje plakalysmy... Powiedziała że mam go zostawić że się już nie zmieni że będzie coraz gorzej... Ze mam nagrywać rozmowy wyzwiska zbierać dowody.... I w razie zagrożenia dzwonić na policję..... Wróciłam do domu zamknelam się z dziećmi w sypialni bałam się kiedy wróci i się dowie że byłam na policji... I się nie mylilam... Przyszedł do sypialni złapał mnie za szczękę i scisnal... Powiedział co to za żona która jedzci na policję składać skargi na męża... Ze jestem smieciem powiedziałam żeby się opanował dzieci patrzą i się boją... Powiedział tak? To patrz ściągnął nasz portret ze ściany i przeciol nożem cały rozszarpal... Usiadł w kuchni i pił piwo.... Bałam się i poszłam do niego powiedziałam że chce rozwód... Ze go podam o alimenty od dwóch tygodni ma w dupie czy dzieci mają co jesc... Zaczol się śmiać że jak ja sobie chce poradzić jak jestem nieudacznikiem życiowym że wszystkim swoim kolega powiedział że jestem wariatka i oblal mnie piwem a miałam najmłodsza córeczkę na rękach... Pobiegłam po telefon i zrobiłam zdjęcie rozlanego piwa i pocietego portretu... Malutka strasznie płakała mi na raczkach przyczrpila się jak małpka i nie chciała puścić... Wyrwał mi telefon z ręki i całego polamał... Następnie mnie odepchnal i upadłam na podłogę z dzieckiem... Wstałam wybieglam na klatkę schodowa i zaczęłam krzyczeć o pomoc... On się przestraszył i uciekł... Zadzwoniłam na policję miałam telefon dziecka... Dostała pod choinkę na gry... Policja przyjechała porobiła zdjęcia, napisała to i owo i kazali mi podpisać.... Podpisałam... Powiedzieli ze mam dwa tygodnie żeby się zgłosić do prawnika że ma tylko dwa tygodnie zakazu zbliżania się do nas i w tym czasie mam w sądzie złożyć wniosek o zatrzymanie mieszkania.... (Mieszkamy w niemczech)... I tak zrobiłam.... Po paru dniach przyszedł jego ojciec prosił żebym to wszystko wycofała bo on już ma zawiasy i jak dojdzie do tej sprawy to go zdeportuja do Polski i tam będzie siedział... Powiedział że nam w inny sposób pomoże... Więc wszystko wycofałam... Wrócił do domu bałam się strasznie wypominal mi że go chciałam do pierdla wsadzić.... Milczalam od lat wszystko w sobie duszę... Powiedział że pójdzie do psychologa poszedł raz i powiedział że już mu to nie potrzebne że zrozumiał co dla niego najważniejsze.... Przez rok było super.... Już myślałam że naprawdę zrozumiał.... Ale nie.... Było jeszcze gorzej.... Dziewczynki są już duże najstarsza ma 8 lat chodzi do szkoły średnia ma 6 też chodzi do szkoły a najmłodsza ma 3 i poszła do przedszkola... Powiedziałam że czas na mnie ze chce iść do pracy... Nie spodobało mu się to ale mam to gdzieś chcę wyjść do ludzi po 9 latach też mam prawo.... Złożyłam CV.... Był obrażony na mnie.... Myslalam tylko żeby mieć dochody i się wyprowadzić.... Nic mu nie mówiąc.... Przyszedł przytulił mnie i powiedział że jak chce to moge iść do pracy... Mówiłam że i tak bym poszła że nie potrzebuje pozwolenia... Pytałam czemu się o wszystko obraża... Powiedział że mu mnie brakuje że od paru miesięcy śpię u dzieci... Ale ja już nie chce się zbliżyć do niego... Czuję że już go nie kocham... Przytulal i doszło do zbliżenia.... Poszłam na rozmowę... Od stycznia miałam iść gdyby nie czwarta ciąża..... Załamałam się.... Myślę że specjalnie mnie chce w domu trzymać... Jak ja mam sobie poradzić sama.... Trójka dzieci czwarte w brzuchu.... Myślę ciągle myślę.... Chcę w styczniu złożyć wniosek o mieszkanie czy mi dadzą nie wiem.... Niby Niemcy tyle pomagają ale kiedy mają naprawdę pomoc to nie chcą.... Spróbuję może się uda... Nie chcę znowu tak gwałtownie reagować i go do więzienia wsadzić.... Może dom matki z dzieckiem.... Jestem zmęczona.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehehe

Ten wątek już był tylko w zmienionej formie , pododawane inne sytuacje, taki misz masz, nie jesteś zmęczona/y wypisywaniem tego goooowna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie mogłam znaleźć podobnego wątka więc napisałam sama tu. Nie jestem zmęczona pisaniem i nie wiem czy to ....... Piszę to ponieważ czasem lepiej coś napisać i zrzucić to z siebie..., nie musisz czytać i komentować jeśli uważasz że to ... dla ciebie może i ... a dla mnie życie...., 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paris
32 minuty temu, zmeczonamama napisał:

Nie mogłam znaleźć podobnego wątka więc napisałam sama tu. Nie jestem zmęczona pisaniem i nie wiem czy to ....... Piszę to ponieważ czasem lepiej coś napisać i zrzucić to z siebie..., nie musisz czytać i komentować jeśli uważasz że to ... dla ciebie może i ... a dla mnie życie...., 

Ciężko takie rady po fakcie wypisywać, ale po pierwszej ciąży trzeba było spiralę założyć. Z jednym dzieckiem dałabyś sobie radę. Masz możliwość wrócić z dziećmi do swoich rodziców, choćby na jakiś krótki czas? Może to wstrząsnęłoby twoim mężem, jak myślisz? Po radę radzę zwrócić się do jakiegoś ośrodka interwencji rodzinnej, poszukaj w internecie informacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Homo sentimentals

Zacznij być wreszcie odpowiedzialna. Twoje życie to nie tylko twoja sprawa. Rozumiem, że to nie jest łatwe, zwłaszcza w sytuacji kiedy jest się uzależnionym od oprawcy, ale z piątką dzieci będzie Ci jeszcze trudniej. Już czas. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×