Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Daridaa

Dziewczyny jestem wykończona i płacze ze zmęczenia

Polecane posty

Gość gość
21 godzin temu, Gość gosc napisał:

Będzie lepiej. Dzieciaczek podrośnie już Ci będzie lżej i płacze ustaną. Zaczniesz się wysypiać. Uśmiechnij się i głowa do góry. Każda z nas ma taki okres kiedy opada z sił, ale sił jako matki mamy całe mnóstwo 🙂

Czy ja wiem, dziecko podrośnie to będą inne problemy. Znacie przysłowie: małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biedna jestes

Poproś rodziców, teściów, rodzine o pomoc bo padniesz zaraz albo nianie na dwie trzy godz, jakaś studentkę moze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lou

Kladz go pozniej spac, a w dzien najwyzej kladz na godzinke. Duzo czasu spedzaj z nim na powietrzu, niezaleznie od pogody. Po tym sie lepiej spi i dziecko bywa spokojniejsze.. Masz jakies znajome? jesli nie, poznaj - przez dzieci latwo sie poznaje.Nie mozesz wciaz patrec na 4 sciany i gadac sama ze spbą.  Mozecie razem wychodzic, albo sie odwiedzac, dzieci sie w tym czase ze soba pobawią. Jak mialam 16miesieczniaka, to drugie dzicko mialo 3 miesiace, bylam samam bez bab itd, maz w pracy od rana do wieczora, dlam rade i nawet calkiem dobrze ten czas wspominam. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Dnia 29.12.2019 o 18:53, Gość Vanessa napisał:

Każda z matek to przechodzi ale sama dobrze wiesz, że to niedługo się skończy. Kiedyś wrócisz do tych czasów z sentymentem i powiesz z dumą "dałam radę". W najgorszych momentach pomyśl sobie jaką wielką miłością darzy cię dziecko i że jesteś jego całym światem.

Nie, nie każda. Moje dzieci na szczęście były bardzo spokojne, a drugie to wręcz "aniołek" 😉 No ale cóż, dzieci mają temperament po rodzicach, także 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franka123
Dnia 29.12.2019 o 20:17, Gość gosc napisał:

ja podziwiam takie "samotne matki" tez bym w głowe dostała. Moj maz konczy prace pozno i w weekend jak jestem sama z dwojką, to juz czekam,az oni pojda spac zeby drina walnąc. Przykre,ale wymiekam.Nie nadaje sie do macierzynstwa. Mam bliznieta,nigdy razem sie nie bawia,a jak sie szczepią to okna chodza,szkła pękaja taki krzyk. W tygodniu łatwiej,bo pracuje i opiekunka sie broni przed nimi. Jeszcze jest ok jak puszcze ich wolno w sali zabaw- tam sobie biegaja, zmeczą sie,choć te 2 godziny to o 2 godziny za malo dla nich, zeby sie dobic. Ale pozniej w domu troche siedza cicho,bajke poogladaja.

Na spacerach to masakra, kazde biegnie w inna strone, nigdy w jednym kierunku.

Nie słuchaja, choćbym skisła. Kupilam szelki,to jeden idzie ładnie,drugi sie buntuje,bo nie bedzie szedl jak brat i sie wyrywa lub kładzie po ziemi. Na placu zabaw tez koszmar. Omijam łukiem juz połowe placow w moim miescie, bo na wiekszosci jest tez jakas wysoka konstrukcja dla starszych dzieci i dziecko prawe lezie na tą drabine,dziecko lewe ucieka w tym czasie z placu. Stoje i dre morde (sorry za wyrazenie,ale tak sie czuje).

Ostatnio polubili jazde autobusem,nie uwierzysz,ale tak mnie w sobote tydzien wstecz dobili,ze kupiłam dniowke i jezdziłam z nimi autobusem.Siedzieli w oknie cicho. 😄

Maja 3 lata i dwie rozne osobowosci.Dziecko prawe to tym analityczny, skupiony,mysli co robi, liczy do 40, zna alfabet, wierszyki. Dziecko lewe to zupełne przeciwnstwo-człowiekchaos. Wchodzi i spokoj szlag trafił. Wystarczy,ze do pierwszego podejdzie i juz nabroi. Dziecko prawe zas jest niejadkiem, wszystko be. Dziecko lewe-wiecznie głodne.Jak jedza cos to jeden krzyczy najpierw,ze nie chce, drugi zjada mu brokuła, to ryk,ze on nie chciał,ale to było jego drzewko.

Bez półlitra nie podchodz.

Sama jestem z nimi,babcie olweka, choć niby ni muszą. Maz pracuje, ja na pol etatu i ucze sie,bo chce sie przekwalifikowac po nowym roku. Placimy opiekunce by zajeła sie nimi w czasie kiedy ja pracuje i powiem Ci,ze te kilka godzin tygodniowo to dla mnie wybawienie. Zero piskow,krzykow tylko dorosli ludzie i rozmowy z nimi

Piątka siostro 🙂 Jakbym czytała o swoich dzieciach chociaż między moimi jest 4lata rożnicy i to różnych płci. W domu to nie zliczę, ile rzeczy mam zepsutych,stluczonych. Leją się, krzyczą.  Ja tez krzyczę.  Na osiedlu to chyba uważają że jestem jakąs troglodytką i omijają mnie z daleka.Córka jeszcze chodzi na dżudo i wydaje jej sie ze jest Frankiem Kimono i cwiczy na bracie ciosy ("ciosy karate ćwiczyłem z bratem"). 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moja córka ma2,5 roku i nadal budzi się w nocy po 7 razy. Na szczęście nie pracuję.  W dzień też jest męcząca, nie śpi już w dzień. Ogólnie potrzebuje mało snu żeby maksymalnie się zregenerować.    Mąż zagranicą.  Jestem tak samo wykończona, wręcz zaczęłam podpadac na zdrowiu. Mam jednak nadzieję, że jestem chociaż już na półmetku.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fufcucy
56 minut temu, Gość Gość napisał:

Moja córka ma2,5 roku i nadal budzi się w nocy po 7 razy. Na szczęście nie pracuję.  W dzień też jest męcząca, nie śpi już w dzień. Ogólnie potrzebuje mało snu żeby maksymalnie się zregenerować.    Mąż zagranicą.  Jestem tak samo wykończona, wręcz zaczęłam podpadac na zdrowiu. Mam jednak nadzieję, że jestem chociaż już na półmetku.  

Daj ja do przedszkola chociaż na te 4 godzinki musisz odetchnąć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przytulam. Może skorzystaj z pomocy męża, rodziny teraz trochę świat więc pewno mają wolne. Wiem jak się czujesz bo przechodziła to samo a niestety nie miałam z nikąd wsparcia. W dzisiejszych czasach jest masę poradników, czasopism przygotowujących do opieki dzieckiem itp.... Niestety mało które przygotowały by mamę na to że choć narodziny to cud to nie jest to łatwy czas. Powodzenia. Nie daj sobie wmówić że jesteś zła matka, że nie dajesz rady że inne takie matki polki. Jesteś wspaniała mama, ale te człowiekiem który ma swoje pragnienia, potrzeby i nie jest robotem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
13 godzin temu, Gość gość napisał:

Czy ja wiem, dziecko podrośnie to będą inne problemy. Znacie przysłowie: małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot.

Ale to będą inne problemy, już bardziej natury psychologicznej. O to mniej więcej chodziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość.

Moje dziecko wyło marudziło i histeryzowało ale tylko przy mnie. Jak zostawała ze swoim ojcem to jakby zupełnie inne dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia

A jak się obudzi o 3 w nocy i już nie śpi to jak później śpi w dzień? O której i jak długo?

Ja miałam/mam podobny problem. Moja mała też budzi się w nocy i nie śpi 2-3 godziny. Leżę z nią, a ona nie może zasnąć na dłużej. Zasypia na 5-10 minut i wstaje i tak w kółko. Ja nie śpię razem z nią. Takie noce miałam kilka miesięcy. Nieraz zdarzała się noc, że zaraz po nocnym karmieniu zasnęła razem ze mną, ale to zdarzało się może raz na tydzień. Od kilku dni jest dobrze. Przesypia całą noc. Nie je w nocy. Do tej pory prawie codziennie z małymi wyjątkami jadła w nocy. Jest niejadkiem, więc nadrabiała w nocy. Kładzenie później nie pomagało. Teraz zaczęło pomagać. Taki po prostu etap. Trzeba to przetrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kupa
Dnia 29.12.2019 o 20:19, DANIEL napisał:

Mamy córke w podobnym wieku, wstaje o 5 później o 12 max 2 godziny spania i pada o 21.00. Jedyne marudzenie jak jest głodna, poza tym cały dzień jakby dziecka w domu nie było. Drewniane klocki i kilka pluszakow obecnie zajmują ją do reszty. 

Dowartościowałeś się? To idź popatrz na swoje złotko, nikomu nie pomagasz.

Autorko, wielu rodziców Cię rozumie, w wielu wypadkach jest to ohydnie ciężki czas. Czy macie szansę na opiekunkę np raz w tygodniu na 2-3 godziny, zebyś mogła wyjść na moment z domu? Czy jest szansa na wsparcie rodziny? Przyjaciół? I nie daj się gadaniu, że krzywdzisz dziecko wracając do pracy - jak ktoś tu dobrze napisał, niech tatuś „poodpoczywa” ten rok w domu i zobaczy jaka to atrakcja skoro jest taki mądry i sadzi farmazony z innego kraju. Wspieramy Cię, będzie lepiej, wszystko robisz dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amade

Och, jak ja to rozumiem. Mam córkę, która niebawem skończy 15 miesięcy, od listopada chodzi do żłobka (Choć właściwie cały listopad to była adaptacja, po półtorej, potem dwie, trzy h). Wróciłam do pracy w grudniu (Jak mała miała 14 miesiecy) i od tamtej pory już chodzi na cały dzień. Jestem spokojna dopiero teraz. Żałuję, że nie oddałam jej do żłobka jak miała ok 10 miesięcy, wtedy zaczął się mniej więcej mój koszmar (może i wcześniej, ale wtedy chyba czara goryczy się przelała A ja nic z tym nie zrobilam). Jakbym oddała ja wcześniej, pewnie patrzylabym na jej humory, wymuszania, wrzaski, piski i bycie dzieckiem BARDZO absorbujacym lagodniejszym okiem (tak, jak widzi to mój maz, ma więcej cierpliwości do niej, uważam, z dlatego, że nie siedział z nią całe dnie, chociaż oczywiście on uważa, że to najlepsze co mogło mnie spotkać, bo to cudowne siedzieć w domu z dzieckiem, a on się męczy w pracy). Na ta chwilę jestem tak wypruta z wszelkich emocji, że (i tu czuje się winna) jestem szczęśliwa gdy jestem w pracy, odpoczywam tam (Choć nie mam wcale łatwej pracy). Mogę zjeść w spokoju obiad, wypić kawę przy biurku (nawet pracując w międzyczasie), mam kontakt z dorosłymi ludźmi, oddycham i czuje się staje się znów sobą. Gdy zbliża się godzina wyjścia i odbioru córki że żłobka to wariuje. Lecę po nią szybko, bo bardzo ja kocham i nie chce aby byla tam dluzej niz to konieczne, ald juz mi niedobrze na sama mysl o ubieraniu jej, gdy ona biega, ucieka, nie da sie jej okiełznać. Nie rozumie tlumaczen ze trzeba sie ubrac, ze do domu bla bla. Potem, jak ja ubiore nie chce isc do wozka (nigdy nie lubila jezdzic wozkiem, czesto bralam ja na nosidlo, ale teraz w zimie i po pracy nie mam sily). Jest jeden ryk, wstydze sie nawet przed paniami w zlobku. Jestem cała spocona i zrozpaczona. Daje jej w koncu smoka (choc miala go miec tylko do spania). To tez nie zawsze dziala. Zazwyczaj kilkadziesiąt metrów od domu wpada w szał, krzyczy, chce wyjść z wozka (A jest jeszcze za słaba aby chodzić w zimie sama, wywraca się w kombinezonie i znów ryk, poza tym nie mam siły jej pilnować i trzymać za rękę, która wyrywa i prowadzić wozka jednocześnie). Zdejmuje czapkę. Histeria. Potem w domu znów krzyki. Na chwilę się zajmie sobą (6 sekund to sukces), ale cały czas się drze, kwiczy, krzyczy, gada (to, to akurat dobrze). Jest bardzo emocjonalna i glosna. Jak wpadnie w histerię o byle g... To nie idzie jej uspokoić. Tule, glaskam, nic. Ryczy i potrafi nawet walić w coś głowa w złości. Mam tego tak dość, że jak mąż wraca z pracy uciekam przed nią. Kapie się dłużej niż muszę, wymyślam wymówki, że muszę iść do sklepu. Uciekam przed własnym dzieckiem, bo mam jej dość. W uszach mi już huczy od wrzaskow. Boję się jej nie dac czegoś co chce, bo wiem, że będzie awantura. Przy ojcu też robi akcje, ale jest grzeczniejsza niż przy mnie. To chyba naturalne, ja z nią byłam non stop, on po pracy, inaczej go traktuje. On też ma.wiecej cierpliwości jak pisałam i spokoju, kwestia charakteru, ale uważam że przede wszystkim tego, że ponad 13 miesięcy ja ja znosilam całe dnie i mi się już ulewa. Nie umiem już być.taka.cierpliwa, spokojna. Wybuchem w środku, chociaż przy dziecku tego nie pokazuje, ale być może ona i tak to czuje. Jak słyszę gadanie, aby zostać z dzieckiem do 3 roku życia od faceta, to mnie telepie (mój na to na szczęście nie wpadl), cwaniaki. Ja wiem, ze dziecko dziecku nierowne, moja od poczatku byla trudna. Chociaz maz czasem potrafi mi przysrac, ze ja ja z czyms rozpiescilam i ze moja wina. Nie wiem, starałam się tego nie robić, ale kto wie, pewnie coś po drodze zawalilam, ale żeby potem to wypominać. I nie, zostawienie faceta z dzieckiem na dzień lub dwa raczej nic nie da i nic.mu nie uzmyslowi. Po pierwsze to po długich miesiącach ma się zmęczenie materiału  A nie po 2 dniach, po drugie jak ja zostawiłam ich, to na wieczór zastałam totalny sajgon. Łatwiej się opiekować dzieckiem, gdy ma się gdzieś, że butelki nie umyte, że syf w domu, bo on wie, że jutro pójdzie do pracy, więc Ty to posprzatasz, a Ty wiesz, że jak tego nie będziesz ogarniać na bieżąco, to w tym utoniesz. Więc zapieprzasz. I kończy się taki dzień tym  że się dowiadujesz, że opieka nad dzieckiem nie jest taka zła przecież.  No strzał w kolano. Dodatkowo dziecko też najczęściej inaczej się zachowuje przy opiekunie z doskoku niż z matką która ma na codzień. Podsumowując. Nigdy nie byłam szczszlowsza niż wracając do pracy (w domu nie mogłem zjeść obiadu  bez rymów i krzykow!!). Polecam. Głowa odpoczywa. Ktoś kto mówi, że jak się wróci do pracy, to będzie gorzej, bo więcej roboty, to.ma chyba inne dziecko niż my. Bo fakt, że jest więcej roboty ,bo trzeba to zrobić po pracy i tak w ogóle mi nie przeszkadza, najważniejsze, że jestem tam te 7 godzin, mam oddech. Niestety na ta chwilę jeszcze nie daje mi to siły aby z optymizmem iść po dziecko do żłobka. Za dużo się z nią umeczylam, jeszcze tego nie przepracowalam wewnątrz siebie i mój umysł jeszcze wciąż traktuje spędzanie czasu z dzieckiem jako coś złego i totalnie wyczerpującego psychicznie i fizycznie. Dlatego żałuję że córki nie oddałam do żłobka jak miała 10 miesięcy, miałabym pewnie inne teraz do niej nastawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabi
Dnia 29.12.2019 o 18:59, Gość Gość napisał:

A mąż nie może pracować w Polsce? Tak właśnie wyglądają małżeństwa na odległość. Ty padsasz na pysk, dzieciak nie zna ojca, a on hajlajf za granicą, bezdzietny kawaler....

Dokładnie .  W samo sedno !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×