Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marzyci3lka

Czy warto wracać do Pierwszej Miłości?

Polecane posty

Gość Marzyci3lka

Dziewczyny, miałam nadzieję, że jakoś sama to wszystko udźwignę, ale nie daję już rady. 

2 lata po ślubie, 30 na karku, Nowy Rok przede mną a ja mam wrażenie, że z każdym dniem ccoraz mniej wiem. Pomóżcie mi... 

Stare powiedzenie mówi, że "Stara miłość nie rdzewieje" i że "Nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy". A co jeśli ja nadal kocham Partnera z mojego pierwszego związku? Byliśmy ze sobą 6 lat, nasze rodziny mieszkają blisko siebie, a w szkole średniej stworzyliśmy fajny, choć czasem wybuchowy związek. Kiedy poszłam na studia, zaczęłam pracę, niestety zachłysnęłam się tym wszystkim, poznałam kogoś  innego, kto wydawał mi się ciekawszy. Zostawiłam Mikołaja, wchodząc od razu w nowy związek z Kamilem. Mimo, że nowy związek trwał 2 lata i wydawało mi się, że jestem szczęśliwa to jednak często wracałam myślami do Mikołaja. Zresztą mieliśmy ze sobą zdawkowy kontakt, czasami wymienialiśmy się wiadomościami itd. Mikołaj przez te 2 lata podawał inne dziewczyny, wchodził w związki, ale krótkie. Zawsze coś się nie udawało. Krótko przed moim rozstaniem z Kamilem dostałam list, a w sumie kilka listów od Mikołaja, gdzie wyznał mi miłość, opowiedział o nieudanych związkach, o tym jak bardzo tęskni. Ja niestety po Kamilu zakończonym związku z Kamilem bardzo szybko poznałam Igora i szczerze? Nie wiem kiedy i jak doszło do tego, że po kilku miesiącach mi się oświadczył, zaraz był planowany ślub i wszystko inne. Mikołaj cały czas był gdzieś w cieniu, pisaliśmy ze sobą, spotykaliśmy się, kiedy były Święta kupowaliśmy sobie upominki. On kiedy dowiedział się o moich zaręczynach szybko wskoczył w związek z inną dziewczyną, zamieszkali ze sobą, potem nawet wyjechali do pracy za granicę, zaręczyli się... a my w cieniu tych poukładanych związków dla otoczenia cały czas żyliśmy w cieniu, pisząc ze sobą, opowiadając jak minął nam dzień, niestety również będąc blisko również fizycznie. Na niecały rok przed ślubem jego związek się rozpadł (ona to zostawiła, kiedy dowiedziała się, że mamy ze sobą kontakt) była idealna okazja, żebym i ja zrobiła podobny krok, ale się bałam. Nie byłam pewna, czy to naprawdę jest miłość? Nie miałam odwagi, żeby o to zawalczyć i... nadal nie mam. Nadal się  spotykamy, piszemy, choć raz częściej, raz kontakt urywa się na jakiś czas, żeby potem znowu uświadomić sobie, że brakuje nam siebie w życiu codziennym. Mój ślub się odbył, mimo że sama uroczystość była wspaniała to cały czas miałam wrażenie, ze odgrywam jakąś rolę.  Mikołaj napisał mi wiadomość w piątek przed ślubem, że życzy mi mimo wszystko szczęścia i że ma nadzieję, że w drugim życiu nam się  uda być razem. 

Minęły 2 lata, nie mam dzieci, w moim małżeństwie jest okej, Igor się stara, ale...

Wiem, że jest to dobry człowiek, że  chce planować ze mną przyszłość, a ja? Ja się boję, unikam tematu dzieci, kredytów... Dbam o dom, dbam o Igora, co niedzielę jesteśmy razem w kościele, ale... mam wrażenie, że to wszystko bujda.

Tak naprawdę w każde Święta myślę o Mikołaju, mimo że jest zupełnie inny, że jest bardziej stanowczy, bardziej pewny siebie, mniej uczuciowy, czasami chłodny... to jednak za nim tęsknię i często myślę o nim, o nas. 

Tylko skąd wziąć pewność, że to miłość? Że te prawie 10 lat "czekania" to nie tylko tęsknota psa ogrodnika, chemia, ale faktycznie miłość? 

 

Dziewczyny, czy któraś ma podobnie? A może po prostu potrafi ocenić to na chłodno, coś doradzić? Ja sama nie wiem, ile jest tak naprawdę prawdziwej mnie w tym wszystkim 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×