Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bum bum

Z okazji zbliżającego się sylwestra chciałbym wam opowiedzieć pewną historię.

Polecane posty

Gość bum bum

Za dzieciaka, miałem wtedy z 8-9 lat, byłem u babci na święta, był to okres przedsylwestrowy, a ja przeżywałem akurat pierwsze zajawki z fajerwerkami i petardami. Chodziłem po podwórku i sobie strzelałem takimi małymi psztykaczami z oznaczeniem 201. Nagle ujrzałem zagrodę z kurczakami babuni i pomyślałem, że fajnie by było je wystraszyć ale na te małe pipki się już uodporniły, bo kampiły, zaczajone niczym ukryty tygrys, przy płocie i patrzyły jak strzelam. Więc z swojego arsenału wyciągnąłem możliwie jak największego, grubego jak murzyński zaganiacz achtunga, które potocznie z kumplami, z osiedla nazywaliśmy CZACHA. Bydlak był tak gruby, że ledwo się mieścił w moje małe łapki. Osłaniając się od wiatru, podpaliłem wielką, pomarańczową siarkę, buchając mi prosto w ryj piekącym dymem. Natychmiast odrzuciłem czachę za płot, a te głupie kuraki pomyślały, że chyba rzuciłem im coś do żarcia, bo dosłownie CAŁE CHĘDOŻONE STADO się zbiegło do tej dymiącej petardy jak stado napalonych ciapaków do bezpańskiej kozy. Zacząłem krzyczeć na kuraki - "nie idioci, nie dziobcie tego!" no ale oczywiście nie posłuchały mnie, radośnie konsumując to cholerstwo. Nagle jak pizgło basowym hukiem to kuraki rozbiegły się w losowych kierunkach, biegając w kółko po zagrodzie i gdacząc chyba na całą wieś. Niektóre miały w całości lub w połowie ujepane dzioby, a w epicentrum wybuchu leżały trzy bezgłowe kuraki, w tym jeden chyba jeszcze dogorywał. Zanim echo po wybuchu przestało się roznosić a kurz opadł, ja już oblany zimnym potem, szukałem kryjówki przed babką. Skryłem się za beczkami z paszą i zakryłem pustymi workami po pszenicy, zanim jeszcze zdążyłem się dobrze skryć, usłyszałem z podwórka jazgot babki biegającej po podwórku z siekierką "jok jo cie znojde pierunie paskudzie mały to ci chyba łeb odrumbie". Pół dnia przesiedziałem w mojej kryjówce zanim pod wieczór znalazł mnie tato, który tylko śmiał się z całej sytuacji. Babka musiała ubić 5 kuraków z 15 i przez całe święta się do mnie nie odzywała, a mój arsenał został skonfiskowany aż do sylwestra. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tato był ze mnie dumny, że udało mi się wyprowadzić babkę z równowagi, mówił, iż nigdy nie widział babki tak wkurzonej, myślał, ż jej zastawka pójdzie xD Obiecał, ż na następnego sylwestra skombinuje mi jeszcze lepsze zabawki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×