Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tomkcioszek

Problem ze sobą - znajomi mnie ignorują

Polecane posty

Witajcie

 

Chciałem poznać wasze zdanie. Problem dotyczy mnie. 

Od zawsze, odkąd pamiętam miałem problem ze znajomymi. Moje znajomości począwszy od szkoły podstawowej aż do teraz były jakieś takie krótkie, mało trwałe, szybko się kończyły. Kiedy byłem nastolatkiem miałem 2-3 kolegów. Jednak zawsze miałem uczucie, że byłem gdzieś z boku. Czasem mnie zapraszali na spotkania, czasem sam się narzucałem. Kiedy nawet poznawaliśmy dziewczyny to nie liczyli się ze mną, że podoba mi się jakaś dziewczyna i chciałem się starać o nią. Zawsze kombinowali i przeszkadzali. W pewnym momencie machnąłem na to ręką i powiedziałem: "zobaczymy co będzie". Nie będę się narzucać. Znajomości się urwały. Widzę nadal na fb, że się spotykają beze mnie. Mnie mówią, że są bardzo zajęci... Boli mnie to. Zaprosiłem ich na mój ślub. Zgodzili się. Wszystko opłacone, nocleg załatwiony. Dzień przed jednemu dziecko się rozchorowało, drugi nie znalazł opieki do dziecka. Zabolało. To było na przestrzeni 15lat.

Obecnie nie mam praktycznie żadnych kolegów oprócz jednego. Jednak nawet ten jeden zbyt często się nie odzywa. To ja zawsze pierwszy dzwonię do niego z pytaniem czy wszystko ok, itd., proponuję spotkania. Spotykamy się raz na 3 miesiące. Ze zrozumiałych względów w pracy z nikim się nie przyjaźnię. Nigdy nie wiadomo kiedy z niej odejdę.

Ostatnia sytuacja. Odzywa się do mnie na fb dawny kolega po 3 latach (urodziło mu się dziecko i czasu nie miał - jego tłumaczenie). Ja proponuję spotkanie. Słyszę ok. Ja: zgadamy się. W dniu spotkania ja piszę, dzwonię, on nie odbiera. Wieczorem dzwoni do mnie i tłumaczy, że pracował. Ja zdziwiony pytam dlaczego nie dał znać? Cisza. Proponuję spotkanie za tydzień w dogodnym dla niego terminie. Nie odzywa się. Co jest ze mną nie tak ?

Siedzę i zastanawiam się nad sobą. Zadaję sobie pytania: Co jest ze mną nie tak ? Czy marudzę ? Czy za dużo gadam ? Czy nie umiem słuchać innych? Czy nie narzucam tematów? 

Dołuje mnie to. 

Proszę o wasze opinie. Co w sobie zmienić na lepsze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiekteria92

Ja nie miałem nigdy w życiu znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Krzysiekteria92 napisał:

Ja nie miałem nigdy w życiu znajomych.

Ja chcę to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nie

je/bac znajomych. ze znajomymi mozna tylko uchlewac ryje i obrabiac dupy innym. kto normalny chcialby miec znajomych i to z nimi robic? aaaa no taaa - wiekszosc przyglupich polaczkow. i sa z siebie dumni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Powodów może być dużo. Sam przyznałeś, że masz tylko kilku znajomych, a wyraźnie ci specjalnie cię nie lubią - nie zależy im na utrzymywaniu relacji. Kiedy zastanawiasz się "co jest z tobą nie tak" to przychodzą ci do głowy jakieś odpowiedzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukasz

Miałem tak samo jak ty i nadal tak mam nie widzę możliwości żeby to zmienić próbowałem w ubiegłym już roku 2019 kilka razy i kończyło się na tym że po razie się spotkałem z kilkoma osobami i na tym się kończyło. Osobiście wkurza mnie to jak widzę w necie że tych z którymi chodziłem do podstawówki i gimnazjum nadal większość ma ze sobą kontakt jak widzę te ich wspolne zdjęcia to mnie szlak trafia a jak tak to dla mnie nie mieli czasu a dla innych.Zawsze byłem dla nich nikim zawsze kimś na końcu we wszystkim!!!! A teraz straciłem do tego cierpliwość i dałem sobie z tym spokój i zajmuję się swoimi hobby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Outsiderka

Właściwi ludzie przy Tobie zostaną... Jest też takie mądre powiedzenie, że należy wstać od stołu, gdy szacunek i miłość nie są już przy nim serwowane. 

Też czuję się czasem samotna, ale mnie nie interesują tematy pt. Obrabianie d.upy innym czy chlanie i gadanie o pogodzie. Większość ludzi lubi błahostki i rajcuje się nimi... 

Odpowiedz sobie na pytanie, co lubisz robić, co jest Twoim hobby? Może na jakimś kursie dotyczącym Twojej pasji znajdziesz pokrewne dusze?

Ale pamiętaj - nic na siłę.

Życzę pomyślności w Nowym Roku. 😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gość lukasz - mam to samo, jednak znajomi są potrzebni do normalnego funkcjonowania.

Gość Gość - tak zastanawiałem się. Mógłbym wymienić parę powodów. 1. Rozmawiam tylko o poważnych rzeczach. 2. Zawsze mam wyrobione zdanie na dany temat. 3. Jak się z kimś nie zgadzam to zawsze o tym mówię. 4. Moje życie drażni innych - nie mam dzieci, więc nie rozumiem ich problemów. 5. Mój tryb życia może nie odpowiadać innym. 

Zapisałem się do psychologa. Zobaczę co on powie mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gość Outsiderka

Mnie nie cieszą tematy pierdołowate typu obrabianie dupy całej wiosce przy swiątecznym obiedzie. Jednak nie samymi poważnym sprawami człowiek żyje.

Hobby mam, lubie je. Angażuje się w nowe hobby. Jednak sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukasz
5 minut temu, tomkcioszek napisał:

Gość lukasz - mam to samo, jednak znajomi są potrzebni do normalnego funkcjonowania.

Gość Gość - tak zastanawiałem się. Mógłbym wymienić parę powodów. 1. Rozmawiam tylko o poważnych rzeczach. 2. Zawsze mam wyrobione zdanie na dany temat. 3. Jak się z kimś nie zgadzam to zawsze o tym mówię. 4. Moje życie drażni innych - nie mam dzieci, więc nie rozumiem ich problemów. 5. Mój tryb życia może nie odpowiadać innym. 

Zapisałem się do psychologa. Zobaczę co on powie mi.

To prawda że znajomi się przydają żeby się spotkać i pogadać albo gdzieś wyskoczyć na jakiś wyjazd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysiekteria92

Mnie zawsze takie uczucie towarzyszyło przy braku znajomych że ja jestem "zbyt prosty" dla ludzi - nie ma ze mną o czym rozmawiać, bo ja ani nie znam ludzi o których można by było rozmawiać ze znajomymi, o ich wyczynach, życiu nie mogę rozmawiać. Czuje się jak jakiś mały chłopczyk z lizaczkiem przy innych ludziach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukasz

Od jakiegoś roku nie mam totalnie znajomych i jakoś żyję.Ostatni znajomi olał mnie około ponad pół roku temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, tomkcioszek napisał:

Witajcie

 

Chciałem poznać wasze zdanie. Problem dotyczy mnie. 

Od zawsze, odkąd pamiętam miałem problem ze znajomymi. Moje znajomości począwszy od szkoły podstawowej aż do teraz były jakieś takie krótkie, mało trwałe, szybko się kończyły. Kiedy byłem nastolatkiem miałem 2-3 kolegów. Jednak zawsze miałem uczucie, że byłem gdzieś z boku. Czasem mnie zapraszali na spotkania, czasem sam się narzucałem. Kiedy nawet poznawaliśmy dziewczyny to nie liczyli się ze mną, że podoba mi się jakaś dziewczyna i chciałem się starać o nią. Zawsze kombinowali i przeszkadzali. W pewnym momencie machnąłem na to ręką i powiedziałem: "zobaczymy co będzie". Nie będę się narzucać. Znajomości się urwały. Widzę nadal na fb, że się spotykają beze mnie. Mnie mówią, że są bardzo zajęci... Boli mnie to. Zaprosiłem ich na mój ślub. Zgodzili się. Wszystko opłacone, nocleg załatwiony. Dzień przed jednemu dziecko się rozchorowało, drugi nie znalazł opieki do dziecka. Zabolało. To było na przestrzeni 15lat.

Obecnie nie mam praktycznie żadnych kolegów oprócz jednego. Jednak nawet ten jeden zbyt często się nie odzywa. To ja zawsze pierwszy dzwonię do niego z pytaniem czy wszystko ok, itd., proponuję spotkania. Spotykamy się raz na 3 miesiące. Ze zrozumiałych względów w pracy z nikim się nie przyjaźnię. Nigdy nie wiadomo kiedy z niej odejdę.

Ostatnia sytuacja. Odzywa się do mnie na fb dawny kolega po 3 latach (urodziło mu się dziecko i czasu nie miał - jego tłumaczenie). Ja proponuję spotkanie. Słyszę ok. Ja: zgadamy się. W dniu spotkania ja piszę, dzwonię, on nie odbiera. Wieczorem dzwoni do mnie i tłumaczy, że pracował. Ja zdziwiony pytam dlaczego nie dał znać? Cisza. Proponuję spotkanie za tydzień w dogodnym dla niego terminie. Nie odzywa się. Co jest ze mną nie tak ?

Siedzę i zastanawiam się nad sobą. Zadaję sobie pytania: Co jest ze mną nie tak ? Czy marudzę ? Czy za dużo gadam ? Czy nie umiem słuchać innych? Czy nie narzucam tematów? 

Dołuje mnie to. 

Proszę o wasze opinie. Co w sobie zmienić na lepsze ?

Znając życie jesteś miły, uczciwy i walisz ludziom prawdę bez zastanowienia. Każdy mówi że tacy przyjaciele są najlepsi a w praktyce każdy ich unika jak ognia. W sumie czasami lepiej się cieszyć z braku przyjaciół niż z grona fałszywych mord wokół siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukasz
1 minutę temu, tomkcioszek napisał:

Gość lukasz 

Jeżdżę z drugą połówką kilka razy w roku, jednak to nie znajomi.

Ale zawsze jednak lepiej z drugą połówką niż samemu.Ja nie mam dziewczyny i pewnie miał nie będę miał.Próbowałem kilka razy kiedyś ale nic z tego nie wyszło i nie wyjdzie. Nie udało mi się nawet zaprzyjaźnić z żadną dziewczyną,ale nie staram się nie rozpaczać z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukasz
1 minutę temu, DANIEL napisał:

Znając życie jesteś miły, uczciwy i walisz ludziom prawdę bez zastanowienia. Każdy mówi że tacy przyjaciele są najlepsi a w praktyce każdy ich unika jak ognia. W sumie czasami lepiej się cieszyć z braku przyjaciół niż z grona fałszywych mord wokół siebie. 

Dokładnie lepiej nie mieć żadnych niż mieć fałszywych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Totoszko

Hej. Mój mąż był prześladowany w szkole i bardzo odbiło mu się to na psychice. Zaczął sam z siebie unikać ludzi i nie ma żadnego kolegi do dziś. Za to ja się w nim zakochałam po uszy i teraz ja jestem jego żoną, kochanką, przyjaciółką i kumplem w jednym. Bardzo go kocham i nie umiem bez niego żyć. Kiedyś byłam szalenie towarzyską osobą, ale doszłam do wniosku, że to nie ma sensu i się odcięłam od wszystkich i mam tylko męża. Wcale tego nie żałuję. Jesteśmy razem, znamy się i jesteśmy małżeństwem sześć lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cameleon

Wiem, że to bardzo boli. Nie ukrywajmy, ludzie na każdym etapie znajomości są nam bardzo potrzebni. Każdy wnosi w nasze życie coś innego. Może opowiem coś o sobie, a Ty napiszesz czy miałeś podobnie, czy coś się pokrywa. 

Urodziłam się na wsi. Przez pierwsze pięć lat życia mieszkałam gdzieś indziej. Gdy wprowadziłam się do miejscowości, gdzie zaczęłam chodzić do szkoły, wszystko tłumaczyłam tym, że wszyscy się znają, a ja jestem nowa. Przyjaźniłam się z kilkoma osobami, ale żadna z tych relacji nie przestawała. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że drzemało we mnie przeświadczenie, że jestem lepsza. Uwielbiałam się uczyć, czytać, dodatkowo jestem ładna i posiadam kilka talentów, które dla dzieci są bardzo ważne, np. dobra barwa głosu. Udzielałam się na różnych konkursach i się realizowałam. Zaniedbywałam relacje z rówieśnikami. Jak ktoś mnie zapraszał, zawsze przychodziłam. Jednak źle się tam czułam. Rówieśnicy bardzo wcześnie zaczęli pić, bywać w różnych dziwnych miejscach. To nie jest mój swiat. To samo było w liceum. W gimnazjum się otworzyłam, byłam tą popularna. Wszyscy mnie znali i lubili. Ale ponownie podobna sytuacja. Mają odmienne wartości. Ja poszłam potem na studia dzienne, pracowałam, pisałam teksty, żeby mieć doświadczenie. Oni zakładali rodziny, jeździli po świecie, po pracowali za granicą kilka lat. Próbowałam odnowić albo wręcz nawiązać kontakt, bezskutecznie. Nie odpisywali, udawali, że nie mają czasu. Jeśli ktoś tak Cię ignoruje, rób to samo. Nie próbuj nawiązywać kontaktu z kimś, kto nie jest tego wart. Nawiąż nowe relacje. Najważniejsze jest znalezienie takiego swojego konika, hobby, dzięki któremu Twoje życie nabierze pędu. Wtedy będziesz weselszy, a ludzie będą do Ciebie lgnąć. Zresztą dobrze wiesz, że nie każdy lubi każdego. Może te osobowości nie były dla Ciebie. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że jak nie wyszukuję na siłę wad u innych, zaczęłam akceptować ich "ubytki" jest duuuużo lepiej. Mogłabym jeszcze więcej napisać, no ale dam już spokój 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cameleon

Wiem, że to bardzo boli. Nie ukrywajmy, ludzie na każdym etapie znajomości są nam bardzo potrzebni. Każdy wnosi w nasze życie coś innego. Może opowiem coś o sobie, a Ty napiszesz czy miałeś podobnie, czy coś się pokrywa. 

Urodziłam się na wsi. Przez pierwsze pięć lat życia mieszkałam gdzieś indziej. Gdy wprowadziłam się do miejscowości, gdzie zaczęłam chodzić do szkoły, wszystko tłumaczyłam tym, że wszyscy się znają, a ja jestem nowa. Przyjaźniłam się z kilkoma osobami, ale żadna z tych relacji nie przestawała. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że drzemało we mnie przeświadczenie, że jestem lepsza. Uwielbiałam się uczyć, czytać, dodatkowo jestem ładna i posiadam kilka talentów, które dla dzieci są bardzo ważne, np. dobra barwa głosu. Udzielałam się na różnych konkursach i się realizowałam. Zaniedbywałam relacje z rówieśnikami. Jak ktoś mnie zapraszał, zawsze przychodziłam. Jednak źle się tam czułam. Rówieśnicy bardzo wcześnie zaczęli pić, bywać w różnych dziwnych miejscach. To nie jest mój swiat. To samo było w liceum. W gimnazjum się otworzyłam, byłam tą popularna. Wszyscy mnie znali i lubili. Ale ponownie podobna sytuacja. Mają odmienne wartości. Ja poszłam potem na studia dzienne, pracowałam, pisałam teksty, żeby mieć doświadczenie. Oni zakładali rodziny, jeździli po świecie, po pracowali za granicą kilka lat. Próbowałam odnowić albo wręcz nawiązać kontakt, bezskutecznie. Nie odpisywali, udawali, że nie mają czasu. Jeśli ktoś tak Cię ignoruje, rób to samo. Nie próbuj nawiązywać kontaktu z kimś, kto nie jest tego wart. Nawiąż nowe relacje. Najważniejsze jest znalezienie takiego swojego konika, hobby, dzięki któremu Twoje życie nabierze pędu. Wtedy będziesz weselszy, a ludzie będą do Ciebie lgnąć. Zresztą dobrze wiesz, że nie każdy lubi każdego. Może te osobowości nie były dla Ciebie. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że jak nie wyszukuję na siłę wad u innych, zaczęłam akceptować ich "ubytki" jest duuuużo lepiej. Mogłabym jeszcze więcej napisać, no ale dam już spokój 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukasz
4 minuty temu, Gość Totoszko napisał:

Hej. Mój mąż był prześladowany w szkole i bardzo odbiło mu się to na psychice. Zaczął sam z siebie unikać ludzi i nie ma żadnego kolegi do dziś. Za to ja się w nim zakochałam po uszy i teraz ja jestem jego żoną, kochanką, przyjaciółką i kumplem w jednym. Bardzo go kocham i nie umiem bez niego żyć. Kiedyś byłam szalenie towarzyską osobą, ale doszłam do wniosku, że to nie ma sensu i się odcięłam od wszystkich i mam tylko męża. Wcale tego nie żałuję. Jesteśmy razem, znamy się i jesteśmy małżeństwem sześć lat.

Miałem podobnie w szkolę jak twój mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
21 minut temu, tomkcioszek napisał:

Gość lukasz - mam to samo, jednak znajomi są potrzebni do normalnego funkcjonowania.

Gość Gość - tak zastanawiałem się. Mógłbym wymienić parę powodów. 1. Rozmawiam tylko o poważnych rzeczach. 2. Zawsze mam wyrobione zdanie na dany temat. 3. Jak się z kimś nie zgadzam to zawsze o tym mówię. 4. Moje życie drażni innych - nie mam dzieci, więc nie rozumiem ich problemów. 5. Mój tryb życia może nie odpowiadać innym. 

Zapisałem się do psychologa. Zobaczę co on powie mi.

No więc tak:

1. Jeżeli rozmawiasz tylko na poważane tematy to nie jesteś ciekawym towarzystwem. W życiu musi być równowaga, ludzie często spotykają się ze znajomymi  żeby psychicznie odpocząć, a nie angażować się w debaty na ciężkie tematy. Jak ktoś widuje cię raz na kilka lat i zawsze dowalasz z grubej rury to drugi raz nie będzie im się chciało.

2 i 3 - na to uważaj, to dobrze jest mieć wyrobione własne zdanie, ale na wiele tematów nie ma jednej, właściwej opinii. Żeby dobrze się rozmawiało trzeba umieć przyjąć i często zaakceptować cudzy punkt widzenia. To jak komunikujesz, że z czymś się nie zgadzasz też ma znaczenie. Czasem trzeba machnąć ręką, a czasem pilnować tonu żeby kogoś zwyczajnie nie urazić. 

4. Z tym ci nie pomogę bo też nie mam dzieci, a mam znajomych i z dziećmi i bezdzietnych. Może gdybyś trochę posłuchał to inni mówią to zrozumiałbyś ich problemy bez konieczności posiadania tych samych doświadczeń? 

5. a jaki to miałoby mieć wpływ na jedno piwo raz na trzy lata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może tak

Może jesteś wyalienowanym intelektualistą i ludzie nie maja z Tobą o czym rozmawiać, bo masz dużą wiedzę i jesteś inteligentny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie nie

Ludzie bardzo potrzebni? Nie rozp/ierdalaj mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, tomkcioszek napisał:

Witajcie

 

Chciałem poznać wasze zdanie. Problem dotyczy mnie. 

Od zawsze, odkąd pamiętam miałem problem ze znajomymi. Moje znajomości począwszy od szkoły podstawowej aż do teraz były jakieś takie krótkie, mało trwałe, szybko się kończyły. Kiedy byłem nastolatkiem miałem 2-3 kolegów. Jednak zawsze miałem uczucie, że byłem gdzieś z boku. Czasem mnie zapraszali na spotkania, czasem sam się narzucałem. Kiedy nawet poznawaliśmy dziewczyny to nie liczyli się ze mną, że podoba mi się jakaś dziewczyna i chciałem się starać o nią. Zawsze kombinowali i przeszkadzali. W pewnym momencie machnąłem na to ręką i powiedziałem: "zobaczymy co będzie". Nie będę się narzucać. Znajomości się urwały. Widzę nadal na fb, że się spotykają beze mnie. Mnie mówią, że są bardzo zajęci... Boli mnie to. Zaprosiłem ich na mój ślub. Zgodzili się. Wszystko opłacone, nocleg załatwiony. Dzień przed jednemu dziecko się rozchorowało, drugi nie znalazł opieki do dziecka. Zabolało. To było na przestrzeni 15lat.

Obecnie nie mam praktycznie żadnych kolegów oprócz jednego. Jednak nawet ten jeden zbyt często się nie odzywa. To ja zawsze pierwszy dzwonię do niego z pytaniem czy wszystko ok, itd., proponuję spotkania. Spotykamy się raz na 3 miesiące. Ze zrozumiałych względów w pracy z nikim się nie przyjaźnię. Nigdy nie wiadomo kiedy z niej odejdę.

Ostatnia sytuacja. Odzywa się do mnie na fb dawny kolega po 3 latach (urodziło mu się dziecko i czasu nie miał - jego tłumaczenie). Ja proponuję spotkanie. Słyszę ok. Ja: zgadamy się. W dniu spotkania ja piszę, dzwonię, on nie odbiera. Wieczorem dzwoni do mnie i tłumaczy, że pracował. Ja zdziwiony pytam dlaczego nie dał znać? Cisza. Proponuję spotkanie za tydzień w dogodnym dla niego terminie. Nie odzywa się. Co jest ze mną nie tak ?

Siedzę i zastanawiam się nad sobą. Zadaję sobie pytania: Co jest ze mną nie tak ? Czy marudzę ? Czy za dużo gadam ? Czy nie umiem słuchać innych? Czy nie narzucam tematów? 

Dołuje mnie to. 

Proszę o wasze opinie. Co w sobie zmienić na lepsze ?

autorze, znam twoje problemy az zbyt dobrze....

ALE... piszesz o slubie.. a wiec masz kobiete-żonę, wiec nie jestes jakims "przegrywem"

nie macie z zona jakichs wspolnych znajomych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gość Cameleon

U mnie było inaczej. Byłem średni, niczym się nie wyróżniałem. Szkoła podstawowa zleciała mi jako tako. W liceum byłem traktowany jak powietrze. Nie mam zbyt dobrych wspomnień. Na studiach ? Jakoś zleciało. Skończyły się studia, skończyły się znajomości. Próbowałem je podtrzymać. Kończyło się pustymi deklaracjami. 

W życiu zawsze miałem szczęście. Dostałem się do dobrego liceum, które mnie zmęczyło. Jednak to cena za lepsze życie. Studia skonczyłem bez wiekszej pomocy rodziców. Studia nie za ciekawe. Znalazłem dobrą pracę w innym zawodzie. Potem jeszcze lepszą. Biedy nie klepię, bogaty nie jestem. Prowadzę skromny, oszczędny tryb życia. Może innych razi to ?

Chciałbym nawiązać nowe relacje. Jednak w moim wieku to już nie takie proste. Większość ludzi jest zaangażowana w rodzinę, dzieci. Trzymają się z ludźmi, którzy są na tym samym etapie. Nie wiem nawet gdzie mógłbym szukać nowych ludzi. Miasto ? Imprezy ? Czy to dobre miejsce na szukanie ludzi ? 

 

Gość Gość

Każdy ma prawo do swej opinii. Nie zawsze musimy się zgadzać. Jednak staram się słuchać innego zdania. Może ktoś mnie przekona. Czasem podnoszę głos, ale to wynika,  z tego, że kiedyś pracowałem w hałasie. Co do dzieci, to tłumaczę sobie tak, że nie mam dzieci więc nie wiem jakie inni mają problemy i ich nie zrozumiem. Nie będą rozmawiać ze mną bo nie zrozumiem ich. Często słyszę narzekania rodziców na swe dzieci i słowa typu: "Ty nie masz dzieci to możesz więcej ... jeździć, płacić, wydawać, imprezować". Po co mam słuchać o problemach typu "bunt szcześciolatka" ? Takie tematy narzucano mi. 

Gość a może tak

Wiedzę może mam na różne tematy. Książek nie czytam, więc do intelektualisty mi daleko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gość gość

 

Tak mam. Każdy miał swoich znajomych. Nie pochodzimy z jakiegoś wspólnego kręgu znajomych. Spotykaliśmy się z jej znajomymi.   Jednak to były tylko jakieś rzadkie uroczystości typu urodziny. Z reguły druga połówka sama chodzi na spotkania, bo podejmowane są babskie tematy i są same kobiety. Nie przeszkadzam jej... Facet też potrzebuje swoich kumpli facetów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może tak

A może tak nieświadomie odczuwasz i okazujesz innym ludziom jakąś wyższość i oni to podświadomie odczuwają, co utrudnia kontynuowanie znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość a może tak napisał:

A może tak nieświadomie odczuwasz i okazujesz innym ludziom jakąś wyższość i oni to podświadomie odczuwają, co utrudnia kontynuowanie znajomości.

Może tak być. Jednak mam zrezygnować z wyjazdów kilka razy w roku, iść do byle jakiej pracy, zgadzać się wszystko, przytakiwać. Nie wiem jakoś nie jestem zbyt wybitnym na tle innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, tomkcioszek napisał:

Gość Gość

Każdy ma prawo do swej opinii. Nie zawsze musimy się zgadzać. Jednak staram się słuchać innego zdania. Może ktoś mnie przekona. Czasem podnoszę głos, ale to wynika,  z tego, że kiedyś pracowałem w hałasie. Co do dzieci, to tłumaczę sobie tak, że nie mam dzieci więc nie wiem jakie inni mają problemy i ich nie zrozumiem. Nie będą rozmawiać ze mną bo nie zrozumiem ich. Często słyszę narzekania rodziców na swe dzieci i słowa typu: "Ty nie masz dzieci to możesz więcej ... jeździć, płacić, wydawać, imprezować". Po co mam słuchać o problemach typu "bunt szcześciolatka" ? Takie tematy narzucano mi. 

Gość a może tak

Wiedzę może mam na różne tematy. Książek nie czytam, więc do intelektualisty mi daleko. 

Jako osoba ktora też nie kontroluje tonu głosu powiem ci wprost - nikogo nie obchodzi, że pracowałeś w hałasie. Jeżeli dyskusje z tobą kończą się twoim pokykiwaniem to nikt nie będzie chciał z tobą rozmawiać. Proste. Jaka to przyjemność iść na spotkanie ze znajomym, utknąć w jakiejś ciężkiej dyskusji i wysłuchiwać jak ktoś na ciebie głos podnosi bo się z tobą nie zgadza? Jeżeli nie interesuje cie życie znajomych to nie dziw się, że ty nie interesujesz ich. Odwróć sytuację, PO CO oni mają słuchać tematów któe ty narzucasz i które ich nie interesują? I jeszcze użerać się z twoim podniesionym głosem, podczas kiedy sami nie mogą nawet powiedzieć co u nich bo masz to w tyłku?

Mnie znajoma która ma małą córkę często o niej opowiada bo to aspekt jej życia, kiedy pytam "co slychać" to między innymi dowiem się o tej małej. Czy mnie to interesuje? Nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×