Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosc

Jakie bledy wychowawcze popelnili Wasi rodzice?

Polecane posty

Gość gosc

Moja mama byla agresywna, bila nas i wyzywala. Nie bylo z nia zadnej dyskusji, wszystko mialo byc tak, jak ona chciala, a jesli nie, to w ruch wchodzily, wyzwiska, rekoczyny lub obrazanie sie. Te same metody stosowala w stosunku do naszego taty i dorastalam myslac, ze to jest normalne. Poza tym mam zal do mojej mamy, ze nigdy nie poszla do pracy, nigdy nie dala nam przykladu jak byc samodzielna. W dodatku mama miala wysokie wymagania co do mnie i mojej siostry i zawsze nas krytykowala. W doroslym zyciu musialam sie tego wszystkiego sama uczyc i zajelo mi wiele czas by zbudowac poczucie wartosci oraz zrozumiec, ze nie powinno sie na bliskich nic wymuszac.

Jesli chodzi o tate to nie mam mu nic do zarzucenia, moze jedynie to, ze tez dal sie terroryzowac matce i nic z tym nie robil. Choc z drugiej strony mu wspolczuje i jestem wdzieczna, bo gdyby nas zostawil to bysmy nie mialy na chleb. A on zawsze sie staral by nam wszystko zapewnic, zawsze nas kochal, owszem, czasem sie zdenerwowal, ale nigdy w sposob agresywny i nigdy nas nie krytykowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Też mam matkę furiatkę, która w jednej chwili z anioła zmienia się w diabła. Nigdy nie byliśmy dostatecznie dobrzy, zawsze był ktoś lepszy, przez co mam bardzo niskie poczucie własnej wartości. Do tego nie do końca mogę jej zaufać, bo niejednokrotnie zdarzylo sie, ze wykorzystywala w klotniach to, co mowilam jej w sekrecie.Za to ojciec niebieski ptak, który zawsze był bardziej kolegą, niż rodzicem, myślę że przez takie jego zachowanie szukałam na siłę kogoś, na kim będę mogła się oprzeć i przez to zatracilam samodzielność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Celowe obniżanie poczucia wartości, wyzwiska itp., co poskutkowało fobią społeczną, depresją i stanami lękowymi przez co trudno mi znaleźć prace i normalnie żyć. Dzięki tato!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ofermę

A u mnie właśnie odwrotnie Mój ojciec był agresywny a mama nie miała nic do powiedzenia ojciec bił mnie i brata ciągle nas krytykował i nami pomiatał.Pamiętam w jakim strachu żyliśmy jak mama szła do pracy i musieliśmy zostawać z tatą.Później ojciec wyjechał za granicę i mieliśmy spokój ,wysyłał kupę kasy że Stanów,ale mama nie potrafiła zarządzać pieniędzmi-trfoniła je na prawo i lewo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jako nastolatka bylam okraglejsza, nosilam rozmiar najczesciej 40. Moj tata mi to wypominal, ze spaslam sie jak niedzwiedz. Moze chcial dobrze, ale poczucie wlasnej wartosci obnizyl mi do zera. Wszystko musialo byc po jego mysli, on wszystko wie najlepiej. Krzyki i wyzwiska. Awantury z byle powodu. Mama zmarla gdy bylam mala. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dziwić się

że polskie społeczeństwo jest w takim stanie, w jakim jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zsazsa
51 minut temu, Gość gosc napisał:

Moja mama byla agresywna, bila nas i wyzywala. Nie bylo z nia zadnej dyskusji, wszystko mialo byc tak, jak ona chciala, a jesli nie, to w ruch wchodzily, wyzwiska, rekoczyny lub obrazanie sie. Te same metody stosowala w stosunku do naszego taty i dorastalam myslac, ze to jest normalne. Poza tym mam zal do mojej mamy, ze nigdy nie poszla do pracy, nigdy nie dala nam przykladu jak byc samodzielna. W dodatku mama miala wysokie wymagania co do mnie i mojej siostry i zawsze nas krytykowala. W doroslym zyciu musialam sie tego wszystkiego sama uczyc i zajelo mi wiele czas by zbudowac poczucie wartosci oraz zrozumiec, ze nie powinno sie na bliskich nic wymuszac.

Jesli chodzi o tate to nie mam mu nic do zarzucenia, moze jedynie to, ze tez dal sie terroryzowac matce i nic z tym nie robil. Choc z drugiej strony mu wspolczuje i jestem wdzieczna, bo gdyby nas zostawil to bysmy nie mialy na chleb. A on zawsze sie staral by nam wszystko zapewnic, zawsze nas kochal, owszem, czasem sie zdenerwowal, ale nigdy w sposob agresywny i nigdy nas nie krytykowal.

Napisałaś o mnie Autorko 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Moja matka miała problemy psychiczne: lęki, była nerwowa, wychowywała krzykiem. Wymagająca, a przy tym nieokazująca uczuć. Inne koleżanki przytulały się ze swoimi mamami, rozmawiały na wiele tematów, u nas matka to ucinała, odgradzając mnie od swojego świata jakby dzieci i ryby głosu nie miały. Pamiętam przeogromną samotność zwłaszcza w wieku 13-20, w sumie to ja ich emocjonalnie nie obchodziłam, a moje ówczesne problemy nazywane były błahostkami, po czym matka wracała do gotowania trzeciego tego dnia obiadu ( w domu panował kult żarcia i telewizji oraz kościoła). 

Ojciec całe życie chciał mieć tylko św. spokój, więc kiedy jako mała dziewczynka coś robiłam wolniej niż inni, pospieszał mnie mówiąc: "No szybciej ty guzdrało!", "Szybciej, ofiaro losu!". Mam wrażenie że to stało się samospełniającą się przepowiednią, mam 30 lat, niskie dochody i gdyby nie mąż, byłabym biedakiem. Zostawić mi coś, jakieś mieszkanie, kasę, oczywiście nic nie zostawili.

Teraz mam syna, a moi rodzice wielcy dziadkowie dla niego, złego słowa nie powiedzą, rozpieszczają go. A patrząc na diametralne różnice w tym, jak traktowali mnie, a jak traktują moje dziecko, czuję do nich tylko obrzydzenie, bo widocznie mnie nienawidzili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masza

Moja matka dała mi fatalny przykład - była leniwa i agresywna, większość życia przesiedziała przy oknie ze szlugiem w ręku, ze spodniami spadającymi z tłustego doopska i zawsze jej było widać przedział między pośladami. Często mnie szarpała, wbijała mi szpony w ramię i poniżała przed innymi, wypominając mi nadwagę, przy czym nigdy nie kiwnęła palcem, by pomóc mi, małej dziewczynce, w odchudzaniu. Poniżała i biła (!) także ojca i babcię. Mam nadzieję, że to obleśne koorwisko nie narobi mi problemów, bo pomimo że nie utrzymuję z nią kontaktów, może np. narobić długów lub podać mnie o alimenty. Chodziłam do psychologa przez 8 miesięcy żeby pozbyć się nienawiści do niej, ale to nic nie dało. Psycholog mówi że potrzeba bardzo dużo czasu żeby dojść do siebie, bo ta toksyna sączyła się przez lata. A ja męczę się, bo czasem mam tak, że wstaję rano i wyobrażam sobie, że biorę ją za kudły i uderzam łbem o stół, aż pęka na kawałki. Wiem że to może się Wam wydawać szokujące, że ktoś ma takie myśli, ale to przez przemoc i wulgaryzmy jakich doświadczyłąm jako dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QQQ

U nas nie bylo przemocy, ale atmosfera w domu byla  czasami dziwna. Tata od czasu do czaus sie upijal, byl wtedy spokojny, ewwentualnei tylko sie smial,  nie bil nikogo nie krzyczal, no ale cala otoczka wokol tego byla nieprzyjemna, bo jak np znikal na pare godizn to napiecie mamy sie udzielalo dzieciom, to ze szla go szukac, ze syczala na niego, ze nastepnego dnia tata mial kaca moralnego i  unikal wzroku dzieci itd. no bylo to nieprzyjemne.  Poza tym, mama miala bardzo wysokie oczekiwania od dzieci, bysmy sie swietnie uczyli, byla niezadowolona z czworek, a o sporadycznej  trojce balismy sie powiedziec bo  mnowila takim zimnym tonem wtedy.  w liceum musiala sie pogodzic z tym, ze to koniec samych piatek i czworek, ale moja pierwsza jedynka to byl dla mnie szok i balam sie powiedziec, no coz powiedziala ze ma nadzieje ze to ostatni raz. ogolnie byla dobra mama, ale to napiecie i te oczekiwanie ucz sie dobrze, i to ze jak w sobote lezalam w lozku np dluzej niz do 10, to bylam leniem , i to ze trzeba bylo ciagle sprzatac. zawsze tez krytykowala mpoj gust czy to muzyczny, czy to jakie filmy i jakie ksiazki lubie.  prawie nigdy nie chwalila nas  za nic, nie przytulala, nie pamietam bym slyszala zwykle 'kocham cie' na dobranoc czy cos.  rodzice za bardzo nei rozmawiali z nami, nie interesowlao ich czy mam jakeis hobby , a jak mialam to mowili ze dziwne hobby mam. ogolnie zaowocowalo to tym, ze zawsze bylam zakompleksiona, bardzo wrazliwa, slaba, tak samo moje rodzenstwo.

Teraz mam 36 lat, ja jestem ta starsza. Mam nerwice, lagodna, ale wiem ze to skutki takiego wychowania.  na przyklad moj maz mial rodzicow zupelnie innych, ni eowie ze go ciagle chwalili i przytulali, ale traktowali jak czlowieka na rowni z nimi, kogos kto moze miec swoje zdanie na ten temat czy na tamten, nie krytykowali jego pasji,  nie mowili ze ma glup[ich kolegow itd. i maz jest duzo bardziej pewny siebie. ja czesto polegne na rozmowie o prace bo zaczynaja drzec m irece i robie sie czxerwona strasznie, mimo ze mam swietne dosiwadczenie zawodowe, to jestem na drabinie karierty duzo nizej niz moglabym byc. bo nie nadaje sie na stresujace wysze stanowiska. a ambicje mam. a tak to jestem tylko starsza administratorka i asystentka dzialu promocji i rozwoju w pewnej niezbyt duzej firmie. zarabiam 3,400 netto. nie jets to malo ale wiem, ze moglabym spokojnie miec tysiac, poltora wiecej.  a nqawet nie umiem  negocjowac pensji. jestem dobra mama, tak sadze, jestem czasem nerwowa, placzliwa ale ogoli normlanie funkcjonuje; dziecku mowie kocham cie niemal codziennie, duzo przytulam , duzo rozmawiamy, gramy w planszowki itd., nie krytykuje ale tez na pewno ie pozwalam na wejscie nam na glowy i pyskowanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Wszystko musialo byc pod dyktando mamy,bo inaczej zalewala sie lzami,albo jak odpyskowalam to dostawałam z liscia. Nie nauczyla mnie dbania o siebie, miałam zawsze 2 parcy spodni,jedne buty i wg niej wydawanie kasy na ciuchy to byla głupota. Pomijajac to,ze w wieku 16 lat trzeba sie uczyc,a nie wygladać,no i moda nie była w jej guscie. Pieniadze wydawała na dom. Co chwila remont.  Co do nauki to miałam miec same 5 ale tez nie wychylac sie,bo po co mi lekcje muzyki,angielskiego, pomysły ze chce dorobic na malinach w lecie od razu były zbywane i temat sie konczył.

I tak mi zostalo. Czesto mam jakis pomysł i sama szukam argumentow czemu to nie wypali. Niz głupia koszulke sobie kupie to analizuje 3 dni wydanie tych kilku złotych,bo moze lepiej reczniki kupic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulina87290

Straszne, że wlasny rodzic potrafi zniszczyć życie swojemu dziecku...a jednak, widzę, że wielu z nas ma takie doświadczenia. Mi tata też przeorał psyche, za każdy błąd, każde niepowodzenie w życiu dokładał mi jeszcze bardziej. Działał na zasadzie "kopać leżącego", wiele razy słyszałam, że nic że mnie nie będzie, że będę stara panna, że nigdy nie osiągnę nic zawodowo, że skończę jako darmozjad. Przepłaciłam to ciężka depresja w wieku 22 lat, po której padło mi zdrowie fizyczne, ogromny stres i depresja wyzwoliły choroby, które były uśpione i być może nigdy by się nie uaktywniły, gdyby nie tamten straszny czas. Ostoja była mama, tylko ona we mnie wierzyła i jakoś sobie w życiu poradziłam. Teraz wiodę szczęśliwe życie, ale długo mi zajęło, żeby wszystko sobie poukładać. Standardowo miałam to co Wy, samoocena równa zero, przekonanie że nic nie osiągnę i nic mi się nie uda, strach przed wychodzeniem z domu, fobie społeczne, unikanie ludzi, uciekalam też w alkohol. Miałam sporo szczęścia, poukladalo mi się, żyje normalnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie było czasami nerwowo. Mama miała wahania nastroju, raz było super, raz źle. Bywały sytuacje, że byle drobiazg wytracal mame z rownowagi i zamiast planowanej wycieczki było siedzenie w domu. Tato był ciepły i kochany, mama miała trudny charakter, często się obrażała, była pesymistka. Pamietam jak dostałam ofertę pierwszej pracy, tatuś gratulowal a mama ze smutkiem powiedziala "to tylko na rok umowa, a co dalej...". Przez takie jej myślenie sama nie umiałam się cieszyć z sukcesów. Najgorsze jednak jest to, że wychowywała nas w rywalizacji i raczej dzieląc rodzeństwo. Przez to nie mam dobrych relacji z bratem i siostrą. Każdy miał z mamą tajemnice, ale wzgledem siebie byliśmy zawsze na dystans. Kochalam moich rodziców i wiele im zawdzięczam, ale wyciągnęłam wnioski i widzę że dzieci trzeba wspierać i wzmacniać ich relacje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koll

Bylam za mało usportowiona, poza tym byli ideałami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
31 minut temu, Gość gość napisał:

U mnie było czasami nerwowo. Mama miała wahania nastroju, raz było super, raz źle. Bywały sytuacje, że byle drobiazg wytracal mame z rownowagi i zamiast planowanej wycieczki było siedzenie w domu. Tato był ciepły i kochany, mama miała trudny charakter, często się obrażała, była pesymistka. Pamietam jak dostałam ofertę pierwszej pracy, tatuś gratulowal a mama ze smutkiem powiedziala "to tylko na rok umowa, a co dalej...". Przez takie jej myślenie sama nie umiałam się cieszyć z sukcesów. Najgorsze jednak jest to, że wychowywała nas w rywalizacji i raczej dzieląc rodzeństwo. Przez to nie mam dobrych relacji z bratem i siostrą. Każdy miał z mamą tajemnice, ale wzgledem siebie byliśmy zawsze na dystans. Kochalam moich rodziców i wiele im zawdzięczam, ale wyciągnęłam wnioski i widzę że dzieci trzeba wspierać i wzmacniać ich relacje. 

Moja mama do tej pory potrafi kazda dobra wiadomosc przemienic w zla. Np. dostalam nowa prace i sie jej szczesliwa pochwalilam, a ona na to "ale juz nie bedziesz miala takich dobrych warunkow jak w tej starej". Nie wiem w ogole dlaczego uwazala, ze odeszlabym do gorszych warunkow, poza tym nigdy sie nie zapytala o moja stara prace gdy w niej pracowalam, wiec nie wiem skad nagle wie, ze tam mialam dobre warunki. Mama nigdy sie mna nie interesuje, ani nawet do mnie nie zadzwoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxx
3 minuty temu, Gość korta napisał:

jestes kufa i nan nic innego nie zaslugujesz

Wypad analfabetko, kufa to cię zrobiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz to

masza to sprzedaj a scz ze sluzb..

jej ojciec ma mr de jak slonecznik 🙂 

ale lubi miezkactutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz to
Przed chwilą, Gość xxxx napisał:

Wypad analfabetko, kufa to cię zrobiła

no przeciez maszka para sie zawodem nienajmlodszym na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Najsmieszniejsze jest to, ze w domu byla nerwowka i wyzwiska, a przed ludzmi idealna rodzina i usmiechnieci rodzice. Gdy moj tata lub my nie zachowywalismy sie przy ludziach tak, jak zyczyla sobie tego matka, to widzielismy jej zimny wzrok i syki "zobaczysz w domu". Natomiast wszyscy inni mysleli, ze my jestesmy idealna rodzina i ze mamy wesola, mila matke, paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie też nerwy, chore ambicje. Pamiętam jak w 1 kl uczyłam się pisać cyferki i ojciec po studiach technicznych siedział nade mną i godzinami piłował mnie żebym ćwiczyła "2" tak jak jemu pasowało. Inne lekcje podobnie choć uczyłam się b. dobrze. Koszmar, do dzisiaj pamiętam pofałdowane od łez karki zeszytów. Miał też w zwyczaju obrażać się na matkę na całe miesiące (!) i zamykać w pokoju, mijać nas bez słowa w mieszkaniu a my z bratem nie rozumieliśmy dlaczego. Żadnej przemocy fizycznej tylko takie akcje,  rywalizacja też. W wieku nastoletnim z premedytacją nie zaliczyłam w LO roku bo byłam już na tyle "silna", żeby mu się w ten sposób przeciwstawić. Mam depresyjno-lękowe "lubię" się tak samo nadąsać na męża, chociaż oczywiście jestem tego świadoma i mocno walczę. Niewiele osiągnęłam zawodowo, choć pewnie mogłabym bo się strasznie spalam w każdej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxx
7 minut temu, Gość masz to napisał:

no przeciez maszka para sie zawodem nienajmlodszym na swiecie

Twoja matka chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxx
1 minutę temu, Gość xxxx napisał:

Twoja matka chyba

tak masz ki matka.

przeciez wiadomo kim sa dziewczyny z twojego kraju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Widzę, że najwięcej problemów dotyczy wybuchowego charakteru rodzica. Może to też przez to, w jakich czasach przyszło im wtedy żyć?

Niech wartością dodaną będzie to, co udało się Wam, czyli dostrzeżenie problemu i nie powtarzanie go dzisiaj w Waszych rodzinach.

Wszystkiego dobrego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hortensja
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Widzę, że najwięcej problemów dotyczy wybuchowego charakteru rodzica. Może to też przez to, w jakich czasach przyszło im wtedy żyć?

Niech wartością dodaną będzie to, co udało się Wam, czyli dostrzeżenie problemu i nie powtarzanie go dzisiaj w Waszych rodzinach.

Wszystkiego dobrego!

Niestety jest bardzo trudno. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hortensja
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Widzę, że najwięcej problemów dotyczy wybuchowego charakteru rodzica. Może to też przez to, w jakich czasach przyszło im wtedy żyć?

Niech wartością dodaną będzie to, co udało się Wam, czyli dostrzeżenie problemu i nie powtarzanie go dzisiaj w Waszych rodzinach.

Wszystkiego dobrego!

Niestety jest bardzo trudno. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Hortensja napisał:

Niestety jest bardzo trudno. Pozdrawiam.

Włożenie trudu w działania przynosi rezultat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm

Myśle ,ze każdy rodzic popełnia jakieś błędy bo nie ma idealnych rodziców i ludzi. Ja kiedyś zawsze powtarzałam ,ze nie chce być jak moja Mama . Nigdy nie mogłam znaleźć z nią wspólnego języka i w wielu kwestiach mnie bardzo denerwowała. Tata nie. Ale patrząc teraz z perspektywy czasu cieszę się jak mnie wychowała bo uważam ,ze dobrze . Jestem porządna dziewczyna i uważam ,ze jest we mnie dużo rozsądku i odpowiedzialności i takiej córki chciałabym dla siebie wiec ogólnie rzecz biorąc na pewno wychowanie mojej Mamy miało na to duży wpływ kim teraz jestem 🙂 . Czasem jak miałam jakiś sekret nigdy nie chciałam go powiedzieć Mamie bo ona zawsze od razu krzyczała lub oceniała wiec to wolałabym zmienić i w kontaktach z własna córka chciałabym żeby mogla

mi się zwierzyć bez strachu czy stresu.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
7 minut temu, Gość Hmm napisał:

Myśle ,ze każdy rodzic popełnia jakieś błędy bo nie ma idealnych rodziców i ludzi. Ja kiedyś zawsze powtarzałam ,ze nie chce być jak moja Mama . Nigdy nie mogłam znaleźć z nią wspólnego języka i w wielu kwestiach mnie bardzo denerwowała. Tata nie. Ale patrząc teraz z perspektywy czasu cieszę się jak mnie wychowała bo uważam ,ze dobrze . Jestem porządna dziewczyna i uważam ,ze jest we mnie dużo rozsądku i odpowiedzialności i takiej córki chciałabym dla siebie wiec ogólnie rzecz biorąc na pewno wychowanie mojej Mamy miało na to duży wpływ kim teraz jestem 🙂 . Czasem jak miałam jakiś sekret nigdy nie chciałam go powiedzieć Mamie bo ona zawsze od razu krzyczała lub oceniała wiec to wolałabym zmienić i w kontaktach z własna córka chciałabym żeby mogla

mi się zwierzyć bez strachu czy stresu.  

Ja tez niby "wyszlam na ludzi", ale ile sie umeczylam to moje. Musialam w to wlozyc duzo pracy, by zaczac siebie po prostu lubic. Z mama utrzymuje kontakty, bo ja kocham i nawet jest mi jej zal, ze taka jest nerwowa i nie potrafi sie cieszyc zyciem, ale z drugiej strony denerwuje mnie gdy widze, ze potrafi sie nadal tak zachowywac w stosunku do mnie, mojej siotry lub co najgorsze w stosunku do wnuka. Czasem go uderzy i nie widzi w tym nic zlego, doszlo do tego, ze jej powiedzialam, ze jak go jeszcze raz uderzy to ja ja tez uderze, Boze co to byly za lzy i dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ojciec - masakra, alkoholik, damski bokser, sporadycznie mający prace. Wieloletni alkoholizm i palenie najtańszych papierosów doprowadziło go do grobu. Nie pamiętam by alimenty od niego przyszły na czas, często również w nie pełnej wysokości.

Matka - nerwica, trzy razy uciekała z nami do dziadków by później wracać do domu i dostawać po japie znów i serwować nam awantury aż za czwartym uciekła ostatecznie przez co nie miałyśmy poczucia stabilności. Zresztą ja oddana została dziadkom w wieku 4 lat i dopiero w zerówce znów wróciłam do domu rodzinnego a tam znów festiwal awantur.

Po przeprowadzce dziwne napięcie. Ona wiecznie zmęczona, w domu ma być spokój, strach było dostarczyć jej trosk, gdyż zaraz wynikał przesadzony dramat wsparty cieniem ojca - bo ten drań alkoholik już ją wystarczająco wymęczył w życiu teraz dzieci chcą doprowadzić do grobu. Nie miałam więc w  niej powiernika, kształtowałyśmy się z siostrą same co przy kontrolującym pełnym pretensji charaktzreze matki karzącym np. milczeniem za w sumie błahe przewinienia doprowadziło do takiej sytuacji, że siostra naginała granice. Miałam do niej pretensje, bo jakby siostra starsza była "grzeczna: to nie miałybyśmy pod dachem znów dziwnego napięcia, myślałam, że to wszystko przez zachowanie siostry a nie histeryczkę matkę aż do momentu gdy sama zaczęłam dojrzewać i ciężko było u mnie z trzymaniem granic skoro dla matki wszystko było problemem. O niczym jej nie informowałam, wszystkie problemy trzymałam w sobie, wolałam narażać się na konsekwencje niż mieć lżejsze konskewnecje wsparte jej wywodami. Przez coś takiego wyhodowałam w sobie nieufność do świata, skrytość, lęki przypisywane innym ludziom, że na 100% zareagują gwałtownie, pretensjonalnie na moje zachowanie etc.

Mało tego z czasem miałam do siebie pretensje, że za mało obciążam ojca a głównie pretensje adresuje do matki, która jaka była to była, ale nie miała do nas stosunku ambiwalentnego.

Dopiero jak przepracowałam temat z terapuetką oznajmiła mi, że zgoda głównie zawinił ojciec, nie ma co go usprawiedliwiać, gdyż gdyby nie jego nałóg i postawa matka  by taka nie była, ale w pewnym okresie córka głównie obserwuje matkę i z jej zachowania czerpie wzory. I już wsumie koncepcja obciążania winą bardziej lub mniej jest kuriozalna, chodzi o wzorce, które nas kształtują a one w obu przypadkach są zaburzone. Leczę się dalej. Efekty namacalne żywie nadzieje jeszcze przede mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość gosc napisał:

Moja mama byla agresywna, bila nas i wyzywala. Nie bylo z nia zadnej dyskusji, wszystko mialo byc tak, jak ona chciala, a jesli nie, to w ruch wchodzily, wyzwiska, rekoczyny lub obrazanie sie. Te same metody stosowala w stosunku do naszego taty i dorastalam myslac, ze to jest normalne. Poza tym mam zal do mojej mamy, ze nigdy nie poszla do pracy, nigdy nie dala nam przykladu jak byc samodzielna. W dodatku mama miala wysokie wymagania co do mnie i mojej siostry i zawsze nas krytykowala. W doroslym zyciu musialam sie tego wszystkiego sama uczyc i zajelo mi wiele czas by zbudowac poczucie wartosci oraz zrozumiec, ze nie powinno sie na bliskich nic wymuszac.

Jesli chodzi o tate to nie mam mu nic do zarzucenia, moze jedynie to, ze tez dal sie terroryzowac matce i nic z tym nie robil. Choc z drugiej strony mu wspolczuje i jestem wdzieczna, bo gdyby nas zostawil to bysmy nie mialy na chleb. A on zawsze sie staral by nam wszystko zapewnic, zawsze nas kochal, owszem, czasem sie zdenerwowal, ale nigdy w sposob agresywny i nigdy nas nie krytykowal.

Mogl zostawic matke. Nie was. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×