Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość..

Niechęć do obiadów na dwa dni.

Polecane posty

Gość Gość

Nie jem mięsa więc nie robię gołąbków, gulaszu itp. zupę gotuje w małym garnku. Na drugi dzień zabieram to jedzenie do pracy, nie jest to w żaden sposób lepsze niż swiezo ugotowane, powiedziałabym że nawet trochę paskudne,odgrzewane, ale nie mam wyboru w pracy. Poza tym jaki ty masz problem autorko, że ktoś nie lubi ogrzewanego, nie dość że każdemu w kieszeń zaglądacie to teraz jeszcze do garów zaczniecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość Gość napisał:

A ja lubię gotować 🙂 poza tym stanie przy garach to dużo powiedziane. 

Ja też nawet lubię. Ale bardziej lubię inne aktywności, więc codzienne gotowanie, zakupy itd odpada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja nie lubię odgrzewanych rzeczy, zresztą nic mi nie zostaje. W moim domu rodzinnym wszystko zostawało zjedzone. Jak coś zostawało, to minimalne ilości. U mnie też nic nie zostaje. Nie mam czego mrozić i odgrzewać sto razy. Jak np robię zupę krem z pomidorów czy z zielonego groszku, to przecież idzie na to kupę produktów, a balii z tego nie ma, tylko mały garnek. Nie widzę też żadnej oszczędności czasu przy gotowaniu na zapas. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Gosc napisał:

Ja też nawet lubię. Ale bardziej lubię inne aktywności, więc codzienne gotowanie, zakupy itd odpada.

Dlatego moj maz tez gotuje 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja nie lubię odgrzewanych rzeczy, zresztą nic mi nie zostaje. W moim domu rodzinnym wszystko zostawało zjedzone. Jak coś zostawało, to minimalne ilości. U mnie też nic nie zostaje. Nie mam czego mrozić i odgrzewać sto razy. Jak np robię zupę krem z pomidorów czy z zielonego groszku, to przecież idzie na to kupę produktów, a balii z tego nie ma, tylko mały garnek. Nie widzę też żadnej oszczędności czasu przy gotowaniu na zapas- porcję na raz robi się szybciej, jak robisz wiadro czegoś, to stoisz przy tych garach i stoisz i w efekcie jesteś urobiona, a zrobić szybki obiad, to nawet człowiek nie zauważy kiedy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Dlatego moj maz tez gotuje 🙂

Ja tam lubię te aktywności uskuteczniac z mężem 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja nie lubię odgrzewanych rzeczy, zresztą nic mi nie zostaje. W moim domu rodzinnym wszystko zostawało zjedzone. Jak coś zostawało, to minimalne ilości. U mnie też nic nie zostaje. Nie mam czego mrozić i odgrzewać sto razy. Jak np robię zupę krem z pomidorów czy z zielonego groszku, to przecież idzie na to kupę produktów, a balii z tego nie ma, tylko mały garnek. Nie widzę też żadnej oszczędności czasu przy gotowaniu na zapas. 

A ja widzę mnóstwo zaoszczedzonego czasu przy gotowaniu na zapas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ale macie problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość gosc napisał:

Ale macie problemy.

Ja nie mam, ale ktoś z moimi garami ma problem 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja nie mam, ale ktoś z moimi garami ma problem 😄

bez przesady, przecież nie włamują Ci się do domu żeby splunąć w zupę czy tam gulasz 😄 po prostu ludzie się dziwią tyle i aż tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
44 minuty temu, Gość gość napisał:

bez przesady, przecież nie włamują Ci się do domu żeby splunąć w zupę czy tam gulasz 😄 po prostu ludzie się dziwią tyle i aż tyle

Widocznie nie mają większych problemów skoro dziwią się że ktoś gotuje na jeden,pięć czy dziesięć dni. Może niech ci ludzie zaczną gotować codziennie to przestaną mieć czas na zajmowanie się ...ami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Widocznie nie mają większych problemów skoro dziwią się że ktoś gotuje na jeden,pięć czy dziesięć dni. Może niech ci ludzie zaczną gotować codziennie to przestaną mieć czas na zajmowanie się ...ami.

a tak se odkręcą weka i napieprzają w klawiature.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość..
22 minuty temu, Gość gość napisał:

bez przesady, przecież nie włamują Ci się do domu żeby splunąć w zupę czy tam gulasz 😄 po prostu ludzie się dziwią tyle i aż tyle

Dokładnie, to pytanie na otwartym forum, kto chce odpowiada, nikt nikomu w garnki nie zagląda.

U mnie ilość  ugotowanej zupy zależy  od posiadanych składników ale nigdy nie gotowałam na jeden dzien, zawsze  dwa, czasami.na trzy. I nie widze roznicy w smaku, bo przechowuje ja w lodówce. Np zima wygodnie jest  ugotować gar grochowki, szczególnie jak ma sie dobre wedzone kości  i pomrozic lub zawekowac. W sezonie zrobic leczo do sloikow z polskich  składników  zamiast zima z impirtowanych bez smaku. Kazdy chyba ma dzien kiedy nie ma czasu czy ochoty gotowac i lepiej  miec swoje gotowce niz kupować "chemię".

Podobnie jak  ktos pisał,.mieso pieczone czy duszone mogę  jesc dwa czy trzy dni pod  rząd,. zmieniam dodatki, dodaje świeżych warzyw czasami dorabiam sos i to nigdy nie jest  to samo danie. Albo wykorzystuje je  do salatek czy zapiekanek. Pojedynczo to smażę schabowe czy rybę na jeden obiad,.robie miskę surowki czy gotuje ziemniaki. 

Z tego co piszecie wcale nie tak latwo wyliczyć Wam dania na raz, bo co zrobic z jednym kawałkiem, dlatego tez ja wole zrobic wiecej i nie  wyrzucać.

Ja jem zeby żyć dlatego nie rozumiem tego kręcenia nosem, ze wiecznie musi byc cos innego, tym bardziej, ze mowimy o żywności już przetworzonej a nie swierzych salatkach.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
59 minut temu, Gość Gosc napisał:

A ja widzę mnóstwo zaoszczedzonego czasu przy gotowaniu na zapas.

No nie wiem. Jak czasem tutaj kobiety opisują swoją rutynę garową i np że stoją 8 godzin w sobotę przy garach, żeby naprodukować te zapasy, to sorki. Ja spędzam w kuchni naprawdę minimum czasu i jem świeże. Zresztą jakbym miała jeść odgrzewane, to wolałabym kupować w jakichś barach garmażerkach, bo to podobna jakość co odgrzewane, a przynajmniej się czasu nie traci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość..
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

No nie wiem. Jak czasem tutaj kobiety opisują swoją rutynę garową i np że stoją 8 godzin w sobotę przy garach, żeby naprodukować te zapasy, to sorki. Ja spędzam w kuchni naprawdę minimum czasu i jem świeże. Zresztą jakbym miała jeść odgrzewane, to wolałabym kupować w jakichś barach garmażerkach, bo to podobna jakość co odgrzewane, a przynajmniej się czasu nie traci. 

Ale co to znaczy świeże? Czy gulasz przechowywany w lodowce na drugi dzien jest nieswiezy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Wydaje mi sie, ze wiekszosc ludzi gotuje troche tak, troche tak. Niektore dania sa lepsze odgrzewane czy nawet zamrozone, np. bigos. Barszczyk tez jest lepszy na drugi dzien, nie mowiac juz o tym, ze buraki sie kwasza przez 3 dni przed ugotowaniem zupy. Ja lubie miec w zamrazalce jakies ugotowane wczesniej danie na leniwe wieczory. W kuchni polskiej mamy wiele sposobow na dlugoterminowe przechowywanie produktow, dzemy, kwaszonki, wedzonki itd. Nie zawsze swieze znaczy smaczniejsze czy nawet bardziej wartosciowe, np. mrozone warzywa sa mrozone zaraz po zebraniu, a te swieze w supermarketach leza juz pare dni. Nie ma tu zadnej racji, niech kazdy je jak lubi, jeden lubi ugotowac wiecej i miec spokoj, a drugi lubi jesc codziennie co innego, to sa rzeczy subiektywne i nie ma tu lepszej/gorszej opcji, wiec po co sie klocic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

mi nie smakuja odgrzewane dania. Poza tym nie lubie  jak mam za duzo jedzenia w lodowce i nawet jesli masz ochote na cos innego,to musisz zjesc,bo sie zepsuje 😄 a co do mrozonych dan,to w zamrazarce mam bigos z wielkanocy. Chętnych nie było i nie ma,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Moim zdaniem dania typu gołąbki, bigos, lasania, gulasz czy chili na drugi dzień są smaczniejsze. Po prostu. Dlatego takie większe  "garnkowe" dania gotuję na dwa dni i zjadamy z przyjemnością. Reszta na świeżo i tylko na jeden dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Bo trzeva byc mega leniwym bo jeść sloiki zamiast ugotować cos świeżego. Nie ma co ukrywać,ze takie rozmrazane gołabki, czy pomidorowa zawekowana juz dawno nie smakuje dobrze. 

o, co za arystokracja, ja pracuję we własnej firmie często do wieczora, mam duży dom do sprzątania i nie widzę nic złego w gotowaniu na kilka dni, wekowaniu, itp, natomiast wyrzucanie jedzenia to już głupota i grzech, a codzienne stanie przy garach to dla garkotlukow i strata czasu, mam ciekawsze zajęcia w wolnym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

o, co za arystokracja, ja pracuję we własnej firmie często do wieczora, mam duży dom do sprzątania i nie widzę nic złego w gotowaniu na kilka dni, wekowaniu, itp, natomiast wyrzucanie jedzenia to już głupota i grzech, a codzienne stanie przy garach to dla garkotlukow i strata czasu, mam ciekawsze zajęcia w wolnym czasie.

Sama sobie dowaliłas roboty i jesz to samo przez kilka dni 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
21 minut temu, Gość Gosc napisał:

o, co za arystokracja, ja pracuję we własnej firmie często do wieczora, mam duży dom do sprzątania i nie widzę nic złego w gotowaniu na kilka dni, wekowaniu, itp, natomiast wyrzucanie jedzenia to już głupota i grzech, a codzienne stanie przy garach to dla garkotlukow i strata czasu, mam ciekawsze zajęcia w wolnym czasie.

Duże domy są głównie do sprzątania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja np w pracy widzę, że ludzie jedzą rzeczy, które są po prostu obrzydliwe po odgrzaniu, np. ziemniaki, makaron, jakieś mięso, które wygląda obleśnie. Ale ktoś tu pisał, że je, żeby żyć. Z taką filozofią rzeczywiście wszystko jedno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja np w pracy widzę, że ludzie jedzą rzeczy, które są po prostu obrzydliwe po odgrzaniu, np. ziemniaki, makaron, jakieś mięso, które wygląda obleśnie. Ale ktoś tu pisał, że je, żeby żyć. Z taką filozofią rzeczywiście wszystko jedno. 

Są gusta i gusciki. Dla jednych to jest obrzydliwe a dla innych smaczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kika

 

3 godziny temu, Gość gosc napisał:

a czemu wyrzucasz? to nie można sobie tego sosu gulaszowego na kolacje chociaż odgrzać i z chlebem zjeść? ale po co lepiej wywalić, biedni niech głodują, ja mam dostatek moge wywalać...

aż sie krew gotuje jak wize takich, albo ten filmik sprzed biedronki jak w kontenerze na śmieci pełno chlebów, bo to chociaż k,u,r,w,y za darmo rozdały albo sprzedali ten chleb przeceniony po 50 groszy ale nie, lepiej wypieprzyć...

Bóg na szczęście to wszystko widzi

A potem zdziwienie skąd się wzięła epidemia otyłości i cukrzycy. Właśnie stąd - najpierw na obiad zeżrą mięcho, a potem jeszcze na kolację dołożą i zagryzą chlebem. To nie jest zdrowe odżywianie, a organizm to nie śmietnik na resztki.

 

Chlebów z biedronki nie można rozdać za darmo, przepisy na to nie pozwalają. Pretensje to do ustawodawców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość..
17 minut temu, Gość Kika napisał:

 

A potem zdziwienie skąd się wzięła epidemia otyłości i cukrzycy. Właśnie stąd - najpierw na obiad zeżrą mięcho, a potem jeszcze na kolację dołożą i zagryzą chlebem. To nie jest zdrowe odżywianie, a organizm to nie śmietnik na resztki.

 

Chlebów z biedronki nie można rozdać za darmo, przepisy na to nie pozwalają. Pretensje to do ustawodawców.

No popatrz, a ja takie mieso z obiadu  czasami jem na kolację w sałatce i nie jestem otyla. Ciekawe czy to zdrowo ...

Nie wszyscy jedzą chleb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Gość.. napisał:

Wytlumaczcie mi prosze, Ci ktorzy nigdy nie robia obiadu na dwa dni, bo to takie "fuj".

Jak zatem robicie gulasz, na jeden dzien?

Jak pieczecie sztukę miesa?  Dobieracie kawalek do ilosci porcji?

Gołąbki tez macie wyliczone na jeden obiad?

Przeciez takie mięsa po podgrzaniu nie traca smaku. Skad zatem w tematach obiadowych teksty, że obiady to tylko  na jeden dzien.

 

Zdradzę ci wielki sekret: jest coś takiego, co się nazywa "zamrażarka" 😄😄😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość..
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Zdradzę ci wielki sekret: jest coś takiego, co się nazywa "zamrażarka" 😄😄😄

Tylko, że  Ci ktorzy nie gotuja na wiecej niz jeden dzien nie uzywaja zamrazarki, nie odgrzewaja, nie wekuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 godziny temu, Gość Gość napisał:

Rzadko chce mi się gotować codziennie. Raz na dwa dni wystarczy. Gotuję tak smacznie, że mogę sobie jeść dwa dni to samo 🙂

W sumie mam podobnie. Cieszę się jak zostanie i będę miała na kolejny dzień. Mam kolejny smaczny obiad bez stania przy garach 😉

Inna sprawa, że lubię gotować ale takie codzienne gotowanie sprawiłoby, że szybko miałabym dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość gość napisał:

W sumie mam podobnie. Cieszę się jak zostanie i będę miała na kolejny dzień. Mam kolejny smaczny obiad bez stania przy garach 😉

Inna sprawa, że lubię gotować ale takie codzienne gotowanie sprawiłoby, że szybko miałabym dość.

Ja też. Nie rozumiem dlaczego niektorzy starają się na siłę wmówić, że odgrzewane jedzenie jest gorsze. Ja jak coś lubię to potrafię ugotować sobie gar i to jeść sama 👌😁 nie jem mięsa, ale np taka soczewica po hindusku na drugi dzień jest jeszcze smaczniejsza. Otyła też nie jestem. I to nie jest tak, że wszystko gotuję na dwa dni, bo niektorych rzeczy się nie da, ale jak cos się da to dlaczego nie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Sama sobie dowaliłas roboty i jesz to samo przez kilka dni 😄

Właśnie odwrotnie, ujmuję sobie roboty i nie jestem stworzona do stania przy garach, mam inne talenty które dają i kasę i przyjemność. Dom sama sprzątam, bo lubię, czasami biorę kogoś do pomocy. Mam i ugotowane i posprzątane i darmowa gimnastykę bez chodzenia do zapoconych/ zasyfionych niewietrzonych siłowni. To samo kilka dni, zlituj się, zupa, mięso  owszem, dodatki świeże. Jem aby żyć, nie żyję aby jeść. Jem smacznie i zdrowo, jestem szczupła, zgrabna, powabna i piękna po mamie, babci... Nic nie poradzę, że TY masz odwrotnie, tak domyślam się. Zwykle te, które żyją aby jeść i stoją codziennie przy garach mają coraz większą z wiekiem nadwagę, a gruba kobieta to już nie kobieta, niestety. Poza tym jeść trzeba niedużo, żołądek jest wielkości pięści, przejadanie się jest niezdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×