Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ami

Męcząca ale i intrygująca relacja-jak to rozegrać?

Polecane posty

Historia którą spróbuję opisać trwa głównie w mojej głowie już ponad 8 lat...Wydaje mi się, że to jest na tyle długo, że może jednak potrzebuję jakiegoś wsparcia. Może rady choćby na forum...Będzie o moim lekarzu. Na wstępnie napiszę, że nie chodzi żebyście mi powiedzieli, że coś powiedzmy jest między nami, czy nie, bo skąd możecie to wiedzieć :). Mam już na tyle dużo lat, że wiem że ta relacja jest hmmm specyficzna. Chodzi mi o jakieś pomysły, jak spróbować chociaż minimalizować myśli o tym mężczyźnie....Ale może od początku...Mam męża i dzieci, on żonę i też dzieci.

Poznałam go w dość dramatycznych okolicznościach potwierdził mi diagnozę ciąży pozamacicznej...Tak to jest ginekolog, to zaraz implikuje jakieś podteksty seksualne, ale ja nie czuję że to ma jakieś duże znaczenie, że jest akurat ginekologiem, a nie laryngologiem. Po tej strasznej informacji świetnie mnie pokierował, szpital, zrobił mi tam szybko i sprawnie operację. Wręcz poczułam się przez niego zaopiekowana, no był moim bohaterem i można powiedzieć, że uratował mi życie...No już wtedy jak przyszedł do mniej następnego dnia po operacji jakoś tak inaczej mi się z nim rozmawiało...no ale wtedy to wiadomo myślałam, że po prostu chce mi poprawić samopoczucie i raczej tak było. Niedługo potem byłam w prawidłowej ciąży. Oczywiście tylko on mógł mi ją poprowadzić. Chodziłam na wizyty z mężem, więc było poprawnie miło, jak to zazwyczaj w prywatnym gabinecie. Znów czułam się bardzo zaopiekowana, przychodził do mnie w szpitalu...Choć czułam, że mnie lubi, ale to przecież już tak w życiu jest, że jednych się lubi innych niekoniecznie...Po urodzeniu synka poszłam sama na wizytę do niego. I wtedy jakby to się na dobre zaczęło. W pewnym momencie z takim zachwytem i uśmiechem zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Flirt w pełni, ale nie czułam jeszcze jakiegoś pożądania...było to jakieś takie mega miłe, tak to z nas wypłynęło. Na końcu bardzo się zawstydził. Po tej wizycie zaczęłam szukać innego lekarza, nie obawiałam się jego, ale bardziej tego, że chyba po prostu nie powinnam...Przecież jest tylu lekarzy, nawet zaczęłam szukać innego...Ale z czasem emocje opadły. Przecież chodzę do niego tylko raz w roku na wizytę, no dam radę. Nie muszę na niego patrzeć...I po prostu też nie chciałam zmieniać, bo też jakoś wdzięczność czułam do niego...No i prawda też jest taka, że wiedziałam że jakby mi coś znowu przytrafiło niebezpiecznego, to on na pewno mi pomoże jak będzie mógł najlepiej...Później zaszłam w drugą ciąże...Oczywiście znów on ją prowadził...Ale też wizyty z mężem, więc spokojnie, poprawnie, miło...Choć raz jak nie byłam z mężem, było trochę inaczej...Po raz drugi koncertowo poprowadził mi ciążę...Na końcu pojawiły się poważne kompilacje, znów jego mega zaangażowanie i szczęśliwy finał...Zrobił mi cc..Uratował życie mojemu drugiemu dziecku....Po tej ciąży starałam się już tylko zerkać na niego przy jakiś wizytach kontrolnych, on też mocno uciekał wzrokiem...No i jakoś to było...Przecież to tylko ok.20 min raz w roku...

Ostatnio byłam u niego na wizycie w styczniu...No i znów to nasze spojrzenie na siebie pełne zachwytu...A później jego wzrok z mega pożądaniem...Ja uciekałam wzrokiem, ale kątem oka widziałam, jak mocno na mnie patrzy, pożera mnie wzrokiem...Nie przypominam sobie żeby aż tak kiedyś na mnie patrzył...

Nie czuję że jest to jakaś miłość...Hmmm bardziej może zauroczenie, ale ja w sumie mało go znam...Może to podziw, że jest takim rewelacyjnym lekarzem...A ja kiedyś bardzo chciałam być lekarzem...Kiedy widziałam go raz biegającego po korytarzu szpitalnym czułam w głębi serca, że to by było dla mnie odpowiednie miejsca, tak biegać jak on...Szanuje też go bardzo jako człowieka...Odnoszę wrażenie, że mamy bardzo podobny temperament i podobny poziom empatii...Choć muszę też przyznać, że niektóre jego poglądy są zupełnie inne niż moje, więc też chyba nie jakieś porozumienie dusz... Na wizytach rozmawiamy na różne tematy, nawet ostatnio jakby mi się zaczął zwierzać.

A może to po prostu zwykłe pożądanie między kobietą a mężczyzną?

Myślę o nim dużo, za dużo, przez te wszystkie lata mam go gdzieś z tyłu głowy...Mam męża, dobrze mi z nim...Mam wspaniałe dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak wiem że za długi ten post wyżej...Ale chciałam w miarę to opisać i tak jest w skrócie 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOLUTKA

A ja właśnie uwielbiam laryngologa, już tak długo 🥰

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zwyczajnie mu się podobasz trochę 

Może nie jesteś jedyną, z którą tak flirtuje. 

Na nic poważnego się nie zanosi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Matko ! następna ...Jak wy kobiety sobie mężów wybieracie ??!!Po pijaku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×