Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

urugaj

Zabilam miłość

Polecane posty

Zabilam jego miłość do siebie swoim alkoholizmem i zaburzeniami osobowości. Byliśmy razem ponad rok. Wstyd mi za siebie. Gdy zaczynałam go krzywdzic byłam nieswiadoma, nie panowałam nad sobą, nad agresją, nad lękiem. Gdy sie otrzasnelam, nie dałam rady się podnieść widzac jak cierpi i sluchajac tego, co o mnie uważa. Czułam się już innym człowiekiem, starałam się robić wszystko dobrze, jednak cały czas słyszałam wyzwiska za to jak go wtedy skrzywdzilam. Byłam dla niego potworem i za to byłam krzywdzona w odwecie. Jestem wątkiem człowieka, jednak on jest na pewno większym. On miał próbę samobójczą, ja żyłam jedynie nadzieja, że dam radę cofnąć to co zrobiłam, ale nie dam rady. Będę żyć jedynie po to by nie dokładać mu cierpień przed jego śmiercią. On nie może żyć bezę mnie ani ze mną, ja bez niego też nie, ale nie chce przysparzac mu cierpień, bo wiem, że czuję ból i zal gdy na mnie patrzy. Mimo wszystko wiemy, że jesteśmy bratnimi duszami. Czy ja jestem w sytuacji bez wyjścia? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czuję się jakby los rzucił mnie pod jego drzwi bym mu zniszczyła życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Zabilam jego miłość do siebie swoim alkoholizmem i zaburzeniami osobowości. Byliśmy razem ponad rok. Wstyd mi za siebie. Gdy zaczynałam go krzywdzic byłam nieswiadoma, nie panowałam nad sobą, nad agresją, nad lękiem. Gdy sie otrzasnelam, nie dałam rady się podnieść widzac jak cierpi i sluchajac tego, co o mnie uważa. Czułam się już innym człowiekiem, starałam się robić wszystko dobrze, jednak cały czas słyszałam wyzwiska za to jak go wtedy skrzywdzilam. Byłam dla niego potworem i za to byłam krzywdzona w odwecie. Jestem wątkiem człowieka, jednak on jest na pewno większym. On miał próbę samobójczą, ja żyłam jedynie nadzieja, że dam radę cofnąć to co zrobiłam, ale nie dam rady. Będę żyć jedynie po to by nie dokładać mu cierpień przed jego śmiercią. On nie może żyć bezę mnie ani ze mną, ja bez niego też nie, ale nie chce przysparzac mu cierpień, bo wiem, że czuję ból i zal gdy na mnie patrzy. Mimo wszystko wiemy, że jesteśmy bratnimi duszami. Czy ja jestem w sytuacji bez wyjścia? 

Zadajesz pytanie, na które trudno cokolwiek radzić, bo nikt nie idzie przez życie w Twoich butach.  Niemniej, napiszę Ci parę słów od siebie.

To nasze ludzkie życie to zbiór lekcji i doświadczeń, a my jesteśmy, częstokroć, nieświadomi swoich słów i reakcji. Taka nasza natura, nikt nie jest ideałem. Dlatego, nie biczuj siebie, bo nic to nie pomoże, wręcz przeciwnie. Zachowaj w miarę możliwości spokój wewnętrzny i skupiaj się na pozytywnych aspektach życia. Grunt to nie dolewać już oliwy do ognia. Pozostaje wierzyć, że wszystko ma jakiś głębszy sens i z czasem oboje odzyskacie równowagę i pogodę ducha.

Jest takie powiedzenie, ze nie ma sytuacji bez wyjścia. I tego warto się trzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi.

 

Zaburzenia osobowości to nie twoja wina i nie wzięły się znikąd ...

Zaburzenia osobowości może i nie są moja winą, ale to co przez nie zrobiłam już jest. Gdy teraz wspominam to wszytko co mu robiłam, ta cała agresję która miałam z jakichś urojonych powodów, te wszystkie poniżenia, te wszystkie chore akcje, nie mogę nawet o tym myśleć, a on to musiał przeżywać. To był Bóg nie człowiek, rycerz o którym każda marzy, a ja miałam tak roz...y obraz rzeczywistości, że to go uważałam za potwora, masakra. On wie, jak ciężko na psychice miałam. W pierwszych tygodniach już płakałam, że nie chce by umierał, pozniej miałam okres, w ktorym sama myślałam, że lada moment umre. Oklamywalam go, w ogóle oklamalam go jakimś kłamstwem, w które sama wtedy szczerze wierzylam, bo to było wyparcie zlej rzeczy która zrobiłam i chyba mój mózg sam uznał ze lepiej będzie jak będę tak o tym myślała. Sama płakałam nad tą sytuacją która sobie wymyśliłam! Byłam potworem i nawet jeśli już nie jestem to narobilam zniszczeń, które on mimo, że beze mnie nie może żyć, ma za nieodwracalne. Czuję jak tonę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

to tylko test... zablokowali mnie w pewnych tematach....

 

Z "Nie uczesanych włosów"

Yosano Akiko

tego ranka

nie przyczeszę włosów

ułożyły mi się na ramieniu

kochanka

 

*

 

przyszedłeś wreszcie

więc wypuściłam ważki

trzymane dotąd w zamknięciu

mych pięciu palców

jesiennego tego wieczoru

 

*

 

z niepoliczonych stopni

jakie wiodą

do mego serca

on wziął być może

wszystkiego jeden lub dwa

 

*

 

w każdym pokoju

zaświećcie wszystkie światła

w każdym wazonie

ułóżcie maki i róże

nie dla pociechy

ale za karę

bo tutaj pewna kobieta

zapomniawszy pochwalić

nie umiejąc odpowiedzieć

nagle zapłakać chciała

z powodu jakiegoś głupstwa

 

*

 

zechciej zrozumieć proszą

na wyspie twojego serca

bez pożywienia żyjącą

a nie mogącą już uciec

wygnanką jaką dziś jestem

Przełożył Aleksander Janta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×