Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość

poczucie przegranego życia a rozwód

Polecane posty

Gość

Witajcie,

Czy po rozwodzie mieliście poczucie, że przegraliście życie? qrde patrze na starsze małżeństwa w sklepie, w aptece czy na ulicy i krew mnie zalewa bo chciałam się razem zestarzeć a poszło wszystko w p... Przytłacza mnie poczucie porażki i niespełnienia. Dobija świadomość, że dzieci nie wychowają się w normalnej, pełnej rodzinie. Widoki na przyszłość jakoś szarawe... Mieliście też tak? jak sobie z tym poradziliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

w dobie masowych rozwodów ból doopy chyba jest dla Was śmieszny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poczucie porażki to mogą mieć ci co zdradzili i rozwalili małżeństwo i to im się należy jak psu buda. Natomiast porzuceni mogą miec poczucie że jeszcze nie spotkali wartościowej osoby co w dzisiejszych czasach smartfonów, komputerów jest trudne (dużo kłamców , oszustów, krętaczy). Jak w piosence nie ma kawiarenek, parczków , skwerków (wszystko wykarczowane i zabudowane blokami) . Sąsiad z sąsiadem się nie zna , całkowity upadek życia towarzyskiego czy to w miejscu zamieszkania, firmie, studiach bo każdy kasa kasa i kasa . Jeżeli masz dzieci z byłą/ym to całe uczucie z ex przelej na nie bo i tak są skrzywdzone przez zdradzacza. Brat po rozwodzie bez dzieci wychodził z 3 lata , teraz ma żonę kochającą , odpowiedzialną , dbającą o niego ( i wice wersa) a nie latawice typu jestem tego warta ???(czego !!!). Wiem że trudno poznać kogoś wartościowego , a fajniejsze są zajęte, Ale kto nie szuka ten nie znajdzie . Jutro też jest dzień i słonce zaświeci i może dla ciebie.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
31 minut temu, normalnyjestem napisał:

Poczucie porażki to mogą mieć ci co zdradzili i rozwalili małżeństwo i to im się należy jak psu buda. Natomiast porzuceni mogą miec poczucie że jeszcze nie spotkali wartościowej osoby co w dzisiejszych czasach smartfonów, komputerów jest trudne (dużo kłamców , oszustów, krętaczy). Jak w piosence nie ma kawiarenek, parczków , skwerków (wszystko wykarczowane i zabudowane blokami) . Sąsiad z sąsiadem się nie zna , całkowity upadek życia towarzyskiego czy to w miejscu zamieszkania, firmie, studiach bo każdy kasa kasa i kasa . Jeżeli masz dzieci z byłą/ym to całe uczucie z ex przelej na nie bo i tak są skrzywdzone przez zdradzacza. Brat po rozwodzie bez dzieci wychodził z 3 lata , teraz ma żonę kochającą , odpowiedzialną , dbającą o niego ( i wice wersa) a nie latawice typu jestem tego warta ???(czego !!!). Wiem że trudno poznać kogoś wartościowego , a fajniejsze są zajęte, Ale kto nie szuka ten nie znajdzie . Jutro też jest dzień i słonce zaświeci i może dla ciebie.

Dziękuję Ci za słowa otuchy. Mamy dzieci. Chciałam miłości do grobowej dechy, nie wiem w co wierzyłam... masz rację, ciężko o kogoś wartościowego. Masakracja bo ludzie "z odzysku" mają demony przeszłości, zobowiązania, byłych, następny związek już nie będzie normalny... faaak 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, elektryzująca napisał:

Witajcie,

Czy po rozwodzie mieliście poczucie, że przegraliście życie? qrde patrze na starsze małżeństwa w sklepie, w aptece czy na ulicy i krew mnie zalewa bo chciałam się razem zestarzeć a poszło wszystko w p... Przytłacza mnie poczucie porażki i niespełnienia. Dobija świadomość, że dzieci nie wychowają się w normalnej, pełnej rodzinie. Widoki na przyszłość jakoś szarawe... Mieliście też tak? jak sobie z tym poradziliście?

Przegrane życie ... nie do końca, ale z całą pewnością porażka życiowa. Do tego do końca życia będzie ciągnęło się to co zostało ze związku, uniemożliwiając normalne życie. Z wychowaniem dziecka/dzieci zgadzam się w 100% z zastrzeżeniem, że lepiej wychowywać je osobno niż w tragicznej atmosferze razem.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
11 minut temu, Skb napisał:

Przegrane życie ... nie do końca, ale z całą pewnością porażka życiowa. Do tego do końca życia będzie ciągnęło się to co zostało ze związku, uniemożliwiając normalne życie. Z wychowaniem dziecka/dzieci zgadzam się w 100% z zastrzeżeniem, że lepiej wychowywać je osobno niż w tragicznej atmosferze razem.

Dzięki za opinię. Nie rozumiem zaznaczonych słów? Kiedy łącza Cię z kimś tylko dzieci i kwestie z nimi ważne, w jaki sposób On ma wpływać na moje życie? Widzenie, przekazanie dzieci, odbiór. Zero wpływu na moje tu i teraz, nie sądzisz? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, elektryzująca napisał:

Dzięki za opinię. Nie rozumiem zaznaczonych słów? Kiedy łącza Cię z kimś tylko dzieci i kwestie z nimi ważne, w jaki sposób On ma wpływać na moje życie? Widzenie, przekazanie dzieci, odbiór. Zero wpływu na moje tu i teraz, nie sądzisz? 

Przypadkowo pogrubiłem zdanie. 🙂 Mówię ze swojej perspektywy. Rozwód w toku, walka o opiekę nad dzieckiem. Na wszystko musi być wyrok Sądu, nie ma możliwości żadnych zmian. Nawet pracę muszę układać pod spotkania się z dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
30 minut temu, Skb napisał:

Przypadkowo pogrubiłem zdanie. 🙂 Mówię ze swojej perspektywy. Rozwód w toku, walka o opiekę nad dzieckiem. Na wszystko musi być wyrok Sądu, nie ma możliwości żadnych zmian. Nawet pracę muszę układać pod spotkania się z dzieckiem...

Zgodzę się, mężczyźni są w gorszej sytuacji po rozwodzie. Najważniejsze, że Twoja ex nie zrobiła z dzieci karty przetargowej i nie utrudnia Ci z nimi kontaktu. Powodzenia Ci życzę i jak najmniejszych porozwodowych jazd 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, elektryzująca napisał:

Zgodzę się, mężczyźni są w gorszej sytuacji po rozwodzie. Najważniejsze, że Twoja ex nie zrobiła z dzieci karty przetargowej i nie utrudnia Ci z nimi kontaktu. Powodzenia Ci życzę i jak najmniejszych porozwodowych jazd 😉 

??? Od dwóch miesięcy nie widziałem dziecka, bo żona wykorzystuje każdą możliwość by uniemożliwić mi kontakt z dzieckiem. Na marginesie, sprawę w Sądzie założyłem, bo podczas mieszkania razem żona utrudniała mi sprawowanie opieki nad dzieckiem. Aby widzieć dziecko zakładam kolejne sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
6 minut temu, Skb napisał:

??? Od dwóch miesięcy nie widziałem dziecka, bo żona wykorzystuje każdą możliwość by uniemożliwić mi kontakt z dzieckiem. Na marginesie, sprawę w Sądzie założyłem, bo podczas mieszkania razem żona utrudniała mi sprawowanie opieki nad dzieckiem. Aby widzieć dziecko zakładam kolejne sprawy...

przykro mi... ;( ja nie gram dziećmi, nie utrudniam kontaktu, wręcz staram się by był on jak najlepszy chociaż to ja mam pełne prawa do nich. Wierzę, że ułoży się wszystko, masz adwokata? może pomóc w walce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, elektryzująca napisał:

przykro mi... ;( ja nie gram dziećmi, nie utrudniam kontaktu, wręcz staram się by był on jak najlepszy chociaż to ja mam pełne prawa do nich. Wierzę, że ułoży się wszystko, masz adwokata? może pomóc w walce.

Mamy takie same prawa, nie zostały nam ograniczone. Mam adwokata, bo z prostej sprawy (złożyłem pozew o separację), która miała być próbą ratowania małżeństwa zrobiła się zaciekła wojna. W tej chwili to już walczę nawet z Sądem. Apelacja w toku, do tego za chwilę pójdzie sprawa do Sądu Rodzinnego. Ułoży? Na to nie ma najmniejszych szans. Nie wyjdziemy z Sądu do 18 dziecka. Nawet  jak nie wiesz jak miło, jest mieć świadomość, że są kobiety, dla których ważne jest dobro dzieci i które je nie niszczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
19 minut temu, Skb napisał:

Mamy takie same prawa, nie zostały nam ograniczone. Mam adwokata, bo z prostej sprawy (złożyłem pozew o separację), która miała być próbą ratowania małżeństwa zrobiła się zaciekła wojna. W tej chwili to już walczę nawet z Sądem. Apelacja w toku, do tego za chwilę pójdzie sprawa do Sądu Rodzinnego. Ułoży? Na to nie ma najmniejszych szans. Nie wyjdziemy z Sądu do 18 dziecka. Nawet  jak nie wiesz jak miło, jest mieć świadomość, że są kobiety, dla których ważne jest dobro dzieci i które je nie niszczą.

Naprawdę jest mi przykro, że z rozwodu jest u Ciebie taka rzeź. Przykre, że kobieta z którą spędziłeś kawał życia i masz z nią dzieci za szabelkę ma ich dobro. To podłe bez dwóch zdań. Niestety bardzo często norma przy rozstaniu... Nie wiem skąd w kobietach tyle sq.rwy.synstwa... Dziecko potrzebuje dwojga rodziców i niezależnie co czujemy do pomyłki to co między nami jest między nami, a dzieci to dzieci. Szczerze współczuję, trzymam kciuki żeby kurz opadł i Twoja żona zrozumiała, że robi wielką  krzywdę Tobie a i przede wszystkim dzieciom. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, elektryzująca napisał:

Naprawdę jest mi przykro, że z rozwodu jest u Ciebie taka rzeź. Przykre, że kobieta z którą spędziłeś kawał życia i masz z nią dzieci za szabelkę ma ich dobro. To podłe bez dwóch zdań. Niestety bardzo często norma przy rozstaniu... Nie wiem skąd w kobietach tyle sq.rwy.synstwa... Dziecko potrzebuje dwojga rodziców i niezależnie co czujemy do pomyłki to co między nami jest między nami, a dzieci to dzieci. Szczerze współczuję, trzymam kciuki żeby kurz opadł i Twoja żona zrozumiała, że robi wielką  krzywdę Tobie a i przede wszystkim dzieciom. 

Moja żona jest uzależniona od swojej matki, jak matki zabraknie to Córka ma być jej towarzystwem i opiekunką... Takie chore relacje, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Skąd tyle agresji i nienawiści? Nie wiem, ale jest to plaga. Czytam co wyprawiają kobiety w stosunku do ex i jestem przerażony. Postępowanie mojej nie odbiega od standardu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Napisano (edytowany)
15 minut temu, Skb napisał:

Moja żona jest uzależniona od swojej matki, jak matki zabraknie to Córka ma być jej towarzystwem i opiekunką... Takie chore relacje, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Skąd tyle agresji i nienawiści? Nie wiem, ale jest to plaga. Czytam co wyprawiają kobiety w stosunku do ex i jestem przerażony. Postępowanie mojej nie odbiega od standardu.

A ja podziękowałam za to co dobre, złe wybaczyłam chociaż... we mnie też jest zuo bo obwieściłam exowi, że będę aniołem dopóki dzieci nie będą nastawiane przeciwko mnie. Jakieś krzywe akcje i aktywuje we mnie potwora no a tego byśmy przecież nie chcieli...😎🙊🤫😇 i póki co jest pokojowy deal. Nie wiem co napisać na Twoją sytuację. Nieciekawa.. 😔

Edytowano przez Gość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, elektryzująca napisał:

A ja podziękowałam za to co dobre, złe wybaczyłam chociaż... we mnie też jest zuo bo obwieściłam exowi, że będę aniołem dopóki dzieci nie będą nastawiane przeciwko mnie. Jakieś krzywe akcje i aktywuje we mnie potwora no a tego byśmy przecież nie chcieli...😎🙊🤫😇 i póki co jest pokojowy deal. Nie wiem co napisać na Twoją sytuację. Nieciekawa.. 😔

Świetnie podeszłaś, do tematu. Pokazałaś różne drogi i to, że Twoje decyzje będą uzależnione o jego. Zło jest w każdym z nas. Wiesz co ma symbol USA w swoich szponach? 🙂 Duże dzieci? A co do mojej sytuacji czasem ją pokazuję by ktoś nie próbowała iść tą drogą. Lepszy pokój na najgorszych warunkach niż wojna na najlepszych. 🙂 A tak na marginesie - żona nie może przeżyć tego, że nie porzuciłem dziecka i nie wyprowadziłem się do rodzinnego domu który jest dość daleko. To pytanie słyszałem wiele razy od dziecka... mało tego usłyszałem je w Sądzie od jej pełnomocnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Napisano (edytowany)

To było swojego rodzaju ostrzeżenie. To, że chce pokojowych relacji nie oznacza, że pozwolę sobie na wszystko. Tak, masz rację jak ten orzel- pokojowo nastawiona choć przygotowana na ewentualną obronę. Na rękę byłoby jej gdybyś zniknął z waszego życia. Niestety w swoim przekonaniu kobiety mają siebie i dzieciaki za dziwną jedność: znikasz z mojego życia zniknij z życia dzieci, zdradziles mnie to tak jakbyś zdradził dzieci itd. Dzieciaki? Małe. 

Edytowano przez Gość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
54 minuty temu, elektryzująca napisał:

To było swojego rodzaju ostrzeżenie. To, że chce pokojowych relacji nie oznacza, że pozwolę sobie na wszystko. Tak, masz rację jak ten orzel- pokojowo nastawiona choć przygotowana na ewentualną obronę. Na rękę byłoby jej gdybyś zniknął z waszego życia. Niestety w swoim przekonaniu kobiety mają siebie i dzieciaki za dziwną jedność: znikasz z mojego życia zniknij z życia dzieci, zdradziles mnie to tak jakbyś zdradził dzieci itd. Dzieciaki? Małe. 

Tragedia dla dzieci. Moja Córka już się przyzwyczaiła do tego, że jest tydzień mamy i taty. Jesteś kobietą więc lepiej wiesz jak to działa... Urodziłam sobie dziecko i to dziecko ma obowiązek być mi za to wdzięczne do końca życia, ma się mną opiekować i być moim towarzystwem. A już zupełnie nie do pojęcia jest to że dziecko odmienia tatusiu przez wszystkie formy i przypadki. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
19 minut temu, Skb napisał:

Tragedia dla dzieci. Moja Córka już się przyzwyczaiła do tego, że jest tydzień mamy i taty. Jesteś kobietą więc lepiej wiesz jak to działa... Urodziłam sobie dziecko i to dziecko ma obowiązek być mi za to wdzięczne do końca życia, ma się mną opiekować i być moim towarzystwem. A już zupełnie nie do pojęcia jest to że dziecko odmienia tatusiu przez wszystkie formy i przypadki. 😞

Nie wiem bo tak nie mam. Wychowuje dzieci do świata i ich samych, nie chce z nimi mieszkać gdy dorosną, być na starość ciężarem, nie oczekuję w zamian niczego, a już na pewno nie podania szklanki na starość. Są dla mnie bardzo ważne, wiadomo, ale nie ma we mnie patologicznie zaborczej miłości matki kwoki (Chociaż nie ukrywam miło będzie jeśli dożyję i będą interesować się czasem starą matką 🙂 ) Bezradność w Twojej sytuacji jest okrutna, mogę tylko podejrzewać jak Ci ciężko. To takie wspaniałe gdy mężczyzna chce być ojcem z prawdziwego zdarzenia. Zamiast to docenić to robi cyrki 😕 ech... ręce opadają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, elektryzująca napisał:

Nie wiem bo tak nie mam. Wychowuje dzieci do świata i ich samych, nie chce z nimi mieszkać gdy dorosną, być na starość ciężarem, nie oczekuję w zamian niczego, a już na pewno nie podania szklanki na starość. Są dla mnie bardzo ważne, wiadomo, ale nie ma we mnie patologicznie zaborczej miłości matki kwoki (Chociaż nie ukrywam miło będzie jeśli dożyję i będą interesować się czasem starą matką 🙂 ) Bezradność w Twojej sytuacji jest okrutna, mogę tylko podejrzewać jak Ci ciężko. To takie wspaniałe gdy mężczyzna chce być ojcem z prawdziwego zdarzenia. Zamiast to docenić to robi cyrki 😕 ech... ręce opadają. 

Myślimy podobnie.:) Dziecko ma dorosnąć i żyć własnym życiem a nie moim. Wydajesz się być naprawdę ułożoną kobietą... Szkoda, że wam nie wyszło. Na początku zadałaś pytanie jak sobie można z tym poradzić... Musiałem skorzystać z pomocy psychologów... Nawarstwienie różnych problemów w jednym czasie może człowieka pozbawić chęci do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
7 minut temu, Skb napisał:

Myślimy podobnie.:) Dziecko ma dorosnąć i żyć własnym życiem a nie moim. Wydajesz się być naprawdę ułożoną kobietą... Szkoda, że wam nie wyszło. Na początku zadałaś pytanie jak sobie można z tym poradzić... Musiałem skorzystać z pomocy psychologów... Nawarstwienie różnych problemów w jednym czasie może człowieka pozbawić chęci do życia.

Dzieci mają nie żyć naszym życiem, a my nie możemy chcieć przeżyć życia za nich. Myślę, że mam poukładane w głowie. Nie rozpieszczam dzieci żeby zastąpić im ojca (zawsze byłam stanowcza, wymagająca, konsekwentna ale przy tym okazująca akceptację i miłość), nie podpuszczam dzieciaków przeciwko niemu, dużo rozmawiam z dziećmi i wszystko im tłumacze. Jest ok, żadnych jazd nie mają, zero buntu na pokładzie. Absolutnie nie ma czego żałować, byliśmy okrutną pomyłką. Problemem we mnie jest jakby upadek mojej wizji szczęśliwej miłości do grobowej dechy i pełnej rodziny. To upadek jakby wymarzonego obrazu i wizji życia przyprawia mnie o ból doopy, nie boleść nad samym małżeństwem które...  wspaniale że się skończyło. Jestem szczesliwa teraz, zachlysnelam się wręcz obecnym życiem do tego stopnia, że wręcz miota mną wściekłość na siebie że o wiele za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

p.s psycholog nie jest mi już w zupełności potrzebny. Było krytycznie ale pozbierana już jak ta lala😉 tylko ten cholerny żal że chciało się inaczej 😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, elektryzująca napisał:

Dzieci mają nie żyć naszym życiem, a my nie możemy chcieć przeżyć życia za nich. Myślę, że mam poukładane w głowie. Nie rozpieszczam dzieci żeby zastąpić im ojca (zawsze byłam stanowcza, wymagająca, konsekwentna ale przy tym okazująca akceptację i miłość), nie podpuszczam dzieciaków przeciwko niemu, dużo rozmawiam z dziećmi i wszystko im tłumacze. Jest ok, żadnych jazd nie mają, zero buntu na pokładzie. Absolutnie nie ma czego żałować, byliśmy okrutną pomyłką. Problemem we mnie jest jakby upadek mojej wizji szczęśliwej miłości do grobowej dechy i pełnej rodziny. To upadek jakby wymarzonego obrazu i wizji życia przyprawia mnie o ból doopy, nie boleść nad samym małżeństwem które...  wspaniale że się skończyło. Jestem szczesliwa teraz, zachlysnelam się wręcz obecnym życiem do tego stopnia, że wręcz miota mną wściekłość na siebie że o wiele za późno.

Stworzyłaś obraz ideału do którego dążyłaś ... A w życiu nie ma ideałów. Wizja miłości do grobowej deski to wytwór świata filmu, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.Jak porozmawiasz z tymi zakochanymi staruszkami to zobaczysz inny świat, który niekoniecznie jest idealny. Nasze małżeństwo nie było wulkanem jakiejś namiętności, ale miło wszystkie cechy związku, który nie powinien się rozpaść. Nie było żadnych zdrad, romansów, awantur, itd... Był czas na wyjazdy, wyjścia do restauracji, czas dla siebie. Jednak patrząc z perspektywy to małżeństwo to było jedno wielkie oszustwo, żona nie potrzebowała męża a raczej darmowego pracownika, dawcy nasienia i pieniędzy. Nawet przez chwilę nie chciała być żoną. Dla mnie rozwód to życiowa porażka, jednak nigdy nie wejdę w taki układ jak miałem. Albo jest się parą albo nie ma sensu zawracać sobie głowy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
6 minut temu, Skb napisał:

Stworzyłaś obraz ideału do którego dążyłaś ... A w życiu nie ma ideałów. Wizja miłości do grobowej deski to wytwór świata filmu, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.Jak porozmawiasz z tymi zakochanymi staruszkami to zobaczysz inny świat, który niekoniecznie jest idealny. Nasze małżeństwo nie było wulkanem jakiejś namiętności, ale miło wszystkie cechy związku, który nie powinien się rozpaść. Nie było żadnych zdrad, romansów, awantur, itd... Był czas na wyjazdy, wyjścia do restauracji, czas dla siebie. Jednak patrząc z perspektywy to małżeństwo to było jedno wielkie oszustwo, żona nie potrzebowała męża a raczej darmowego pracownika, dawcy nasienia i pieniędzy. Nawet przez chwilę nie chciała być żoną. Dla mnie rozwód to życiowa porażka, jednak nigdy nie wejdę w taki układ jak miałem. Albo jest się parą albo nie ma sensu zawracać sobie głowy. 

Mam odmienne zdanie od Twojego. Jeśli spotkamy właściwą osobę ( być może infantylnie dla Ciebie ale nazwę ją Tą Jedyną) i miłość do grobowej deski istnieje. Nie generalizuj, są małżeństwa które kochają się i szanują do starości. I tu życzę Ci byś spotkał taką kobietę, dzięki której uwierzysz w miłość rodem z filmów 🙂 życzę Ci byś ułożył sobie życie z kimś bardzo wyjątkowym kto zmieni Twój sposób pistrzegania miłości. O jednostronności w związku mogę napisać powieść więc łączę się w bólu. Natomiast w szczegóły nie chce się zgłębiać bo zwyczajnie szkoda mi nawet sekundy życia na roztrząsanie tego co było, tfu 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, elektryzująca napisał:

Mam odmienne zdanie od Twojego. Jeśli spotkamy właściwą osobę ( być może infantylnie dla Ciebie ale nazwę ją Tą Jedyną) i miłość do grobowej deski istnieje. Nie generalizuj, są małżeństwa które kochają się i szanują do starości. I tu życzę Ci byś spotkał taką kobietę, dzięki której uwierzysz w miłość rodem z filmów 🙂 życzę Ci byś ułożył sobie życie z kimś bardzo wyjątkowym kto zmieni Twój sposób pistrzegania miłości. O jednostronności w związku mogę napisać powieść więc łączę się w bólu. Natomiast w szczegóły nie chce się zgłębiać bo zwyczajnie szkoda mi nawet sekundy życia na roztrząsanie tego co było, tfu 😉

🙂 i tak trzymaj szkoda czasu na życie przeszłością. Z tą jedną jedyną jest problem. Za dużo związków wokół mnie się rozpadło, gdzie obydwoje byli swoimi połówkami... Rozpadły się średnie ale i dobre związki. Masz jednak rację, że są związki które trwają... Bo po prostu lubią swoje towarzystwo. Bardzo dziękuję za szczere życzenia, zobaczymy co przyniesie los... Nie zapieram się jak żaba wody. Jednak najpierw muszę mieć uporządkowane obecne życie, a to jeszcze długo potrwa. Nikt nie zasługuje na to by brał ode mnie problemy na swoje barki. Zdajesz sobie, że znalezienie tej "wyjątkowej" w sytuacji gdy ma się zobowiązania jest niezmiernie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Napisano (edytowany)
24 minuty temu, Skb napisał:

🙂 i tak trzymaj szkoda czasu na życie przeszłością. Z tą jedną jedyną jest problem. Za dużo związków wokół mnie się rozpadło, gdzie obydwoje byli swoimi połówkami... Rozpadły się średnie ale i dobre związki. Masz jednak rację, że są związki które trwają... Bo po prostu lubią swoje towarzystwo. Bardzo dziękuję za szczere życzenia, zobaczymy co przyniesie los... Nie zapieram się jak żaba wody. Jednak najpierw muszę mieć uporządkowane obecne życie, a to jeszcze długo potrwa. Nikt nie zasługuje na to by brał ode mnie problemy na swoje barki. Zdajesz sobie, że znalezienie tej "wyjątkowej" w sytuacji gdy ma się zobowiązania jest niezmiernie trudne.

Nie analizuj związków innych ludzi, jak było i co było wiedzą tylko oni sami. Nie wszystko złoto co się świeci... To nie jest tylko kwestia lubienia swojego towarzystwa ale umiejętność radzenia sobie z kłopotami, dialog, kompromisy, dbanie o miłość. Bo miłość to ciężka praca... Dobrze dobrani ludzie uciągną ten majdan razem do starości. Tak, masz rację. Trzeba najpierw posprzątać podwórko żeby zapraszać gości, przeca żaden nie lubi siedzieć w syfie 😉 Każdy "z odzysku" jest o ironio trudniejszy a zarazem lepiej przygotowany do związku. Ty będziesz mieć swoje zobowiązania, ona pewnie swoje, trzeba je akceptować wzajemnie. Najważniejsze nie przenosić uprzedzeń i syfu z przeszłości do nowego związku, dobrze wyczyścić buty z błota gdy się wchodzi w nowe 😉 To jest najtrudniejsze... Resztę (doświadczenie i mądrość po szkodzie) należy przekuć w pozytyw. 

Edytowano przez Gość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, elektryzująca napisał:

Nie analizuj związków innych ludzi, jak było i co było wiedzą tylko oni sami. Nie wszystko złoto co się świeci... To nie jest tylko kwestia lubienia swojego towarzystwa ale umiejętność radzenia sobie z kłopotami, dialog, kompromisy, dbanie o miłość. Bo miłość to ciężka praca... Dobrze dobrani ludzie uciągną ten majdan razem do starości. Tak, masz rację. Trzeba najpierw posprzątać podwórko żeby zapraszać gości, przeca żaden nie lubi siedzieć w syfie 😉 Każdy "z odzysku" jest o ironio trudniejszy a zarazem lepiej przygotowany do związku.

Co z tego, że jest lepiej przygotowany do związku, jak obciążenie dzieckiem sprawia, że atrakcyjność znacznie spada. Wiesz jakim wyzwaniem jest już weekend we dwoje? Dwa weekendy w miesiącu zarezerwowane dla dziecka, a dwa poszarpane przez pracę. Trzeba mieć anielską cierpliwość i duże pokłady empatii aby się wpisywać w grafik. 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Chcący znajdzie sposób,ten który nie chce powód. Ale masz rację, dogranie się dwóch osób z zobowiązaniami to najwyższy poziom ekwilibrystyki😉 Jednakże dziwnym trafem ludzie są niejednokrotnie szczęśliwsi niż w ułożonych małżeństwach. Mnóstwo ludzi układa sobie ponownie życie co dowodzi, że jest to możliwe. Jestem życiową optymistką, nawet jak czasem (kiedy powstał ten temat), złapią mnie boleści 😅 I uwaga, zmienisz zdanie na moje ułożenie bo... wierzę w przeznaczenie 😎🙊🤫 a wszystko co nas spotkało jest po coś i widzę w tym sens. I może jako rozwodka mam problem z zaufaniem ale reszta... reszta wpłynęła na mnie bardzo pozytywnie👌

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Napisano (edytowany)

p.s życie to nie tylko weekendy... Jest czas po pracy, przed pracą. To prawda, kobieta która będzie liczyć na kino, koncerty i rozrywkę nie wejdzie z Tobą w żadną relację. Nie każda jednak chce rozrywkowego życia, przecież nowa kobieta może spędzać czas z Tobą i Twoimi dziećmi. Czyż nie? Wszystko da się ułożyć. Chęci, chęci, chęci. Za wiele znam par którym się udało.

Edytowano przez Gość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, elektryzująca napisał:

Chcący znajdzie sposób,ten który nie chce powód. Ale masz rację, dogranie się dwóch osób z zobowiązaniami to najwyższy poziom ekwilibrystyki😉 Jednakże dziwnym trafem ludzie są niejednokrotnie szczęśliwsi niż w ułożonych małżeństwach. Mnóstwo ludzi układa sobie ponownie życie co dowodzi, że jest to możliwe. Jestem życiową optymistką, nawet jak czasem (kiedy powstał ten temat), złapią mnie boleści 😅 I uwaga, zmienisz zdanie na moje ułożenie bo... wierzę w przeznaczenie 😎🙊🤫 a wszystko co nas spotkało jest po coś i widzę w tym sens. I może jako rozwodka mam problem z zaufaniem ale reszta... reszta wpłynęła na mnie bardzo pozytywnie👌

Zaufanie u ludzi po przejściach, zwłaszcza po ciężkich to problem. Jednak wymagania w stosunku do drugiej osoby mocno lecą w dół. Dlatego inaczej się rozmawia, każdy wie ile może dać i ile potrzebuje od drugiej osoby. A to, że chciałaś się wygadać w trudnej chwili to element terapii i leczenia ran. Ok, tylko w tygodniu też mam spotkania z dzieckiem. Mało tego chcę dojść do opieki naprzemiennej. W tej chwili pracuje na zmiany i jestem uzależniony od innych osób, nawet na kawę do kolegi będę mógł pójść dopiero po niedzieli. Spędzanie czasu z moim dzieckiem... Do tej pory ze względu na utrudnienia moje rodzeństwo parę razy spotykało się z moją Córką. Musiałem mocno się wysilić by była z nimi. Przyzwyczaiła się, że jak jest ze mną to tylko ze mną. Konkurencja jest niewskazana. 😉 Wiem, idę w bardzo złą stronę, ale przynajmniej mam tego świadomość. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
3 minuty temu, Skb napisał:

Zaufanie u ludzi po przejściach, zwłaszcza po ciężkich to problem. Jednak wymagania w stosunku do drugiej osoby mocno lecą w dół. Dlatego inaczej się rozmawia, każdy wie ile może dać i ile potrzebuje od drugiej osoby. A to, że chciałaś się wygadać w trudnej chwili to element terapii i leczenia ran. Ok, tylko w tygodniu też mam spotkania z dzieckiem. Mało tego chcę dojść do opieki naprzemiennej. W tej chwili pracuje na zmiany i jestem uzależniony od innych osób, nawet na kawę do kolegi będę mógł pójść dopiero po niedzieli. Spędzanie czasu z moim dzieckiem... Do tej pory ze względu na utrudnienia moje rodzeństwo parę razy spotykało się z moją Córką. Musiałem mocno się wysilić by była z nimi. Przyzwyczaiła się, że jak jest ze mną to tylko ze mną. Konkurencja jest niewskazana. 😉 Wiem, idę w bardzo złą stronę, ale przynajmniej mam tego świadomość. 🙂

Wymagania lecą w dół? Jezusie bosy, no co Ty, zaleciało desperacją...😅😜 nic takiego nie zaobserowalam, wzrosła natomiast świadomość jaka  powinna być ta druga osoba. Błagam Cię, mówisz o związku jak o jakimś uczuciowym barterze, ja ci to Ty mi to, straszne... Już zalatujesz porozwodowa chłodną kalkulacja... Konkurencja? zdecydowanie złe podejście. Wszystko zależy od Ciebie. Moje dzieci są przygotowane na nową żonę taty i nowego męża mamy. Przedyskutowany temat do bólu, odpowiadam na miliony pytań dotyczących rozpadu naszego małżeństwa i ewentualnych przyszłych scenariuszy. Żadnego tabu. Mam bardzo mądre dzieci ale to po mamie😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×