Nba 73 Napisano Maj 23, 2020 Co myślicie o śmierci ostatnio dużo osób w moim otoczeniu umiera, widziałem jak wynoszą zwłoki sąsiada, teraz ktoś ode mnie z pracy młody facet żona, mmake dzieci, kolega z ktorym chodziłem do podstawówki i gimnazjum z mojego rocznika powiesił się. Dolujace.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lonelyman 577 Napisano Maj 23, 2020 8 minut temu, Nba napisał: Co myślicie o śmierci A kto umarł ten nie żyje . Jest nie unikniona i warto mieć to na uwadze w życiu doczesnym. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Maj 23, 2020 Mój rocznik i rok wyżej- 5 osób zmarło (35+). Cóż, pali się już pod doopkom... Hedonizm czy carpe diem, carpe diem czy hedonizm... 2 w 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
KKeira 383 Napisano Maj 23, 2020 Najgorzej jak odchodzą bliscy, przyjaciele. Ale niestety to część naszego życia. Któregoś dnia upomni się i o nas. Może gdy przyjdzie ruszymy w dalsza nieznana nam drogę.. tak myślę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hellies 777 Napisano Maj 24, 2020 Zgadzam się z tym długim tekstem powyżej że nie ma czegoś takiego jak nasza śmierć. Jest tylko śmierć ciała materialnego. Śmierć i czas nie istnieje dla ciała niematerialnego. Jesteśmy wieczni. Rodzimy się i przybieramy ciało materialne po to aby przepracować jakiś schemat, sytuacje, osiągnąć doświadczenie które ma nas dalej ukształtować. Po prostu musimy coś przejść, czegoś doświadczyć, odrobić pewną lekcję aby móc iść dalej. Dla jednych ta lekcja jest przyjemną drogą pełną sukcesów i szczęścia, a dla innych ciężką drogą pełną cierpień i porażek. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
jamuonmi 398 Napisano Maj 24, 2020 12 godzin temu, Nba napisał: Co myślicie o śmierci ostatnio dużo osób w moim otoczeniu umiera, widziałem jak wynoszą zwłoki sąsiada, teraz ktoś ode mnie z pracy młody facet żona, mmake dzieci, kolega z ktorym chodziłem do podstawówki i gimnazjum z mojego rocznika powiesił się. Dolujace.. Nie należy się jej bać. Chociaż gdy odchodzą najbliżsi jest nam smutno.Jedynym pocieszeniem jest myśl, że jest Oni tą drogę mają już za sobą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pari Napisano Maj 24, 2020 A tutaj dla wzmocnienia, coś polecę: yt , kanał: Nie wiem, ale się dowiem!, film: Jak przestać się martwić? I TAOizm Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Malutka Mi Napisano Maj 24, 2020 jak przestać się martwić Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Przemol Prafik 32 Napisano Maj 24, 2020 18 godzin temu, Nba napisał: Co myślicie o śmierci ostatnio dużo osób w moim otoczeniu umiera, widziałem jak wynoszą zwłoki sąsiada, teraz ktoś ode mnie z pracy młody facet żona, mmake dzieci, kolega z ktorym chodziłem do podstawówki i gimnazjum z mojego rocznika powiesił się. Dolujace.. Śmierć sprawa naturalna, koniec funkcji biologicznych, ludzie chorują, nie wyrabiają psychiczne pod stresem i problemami, są samotni, zrezygnowani, odtrąceni, odizolowani, to taka ucieczka od życia w matrix i sztucznym systemie kontroli i niewolnictwa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
jamuonmi 398 Napisano Maj 24, 2020 wystarczy skupić się na tu i teraz a będzie mniej zmartwień, nie wyzbędziemy sie ich całkiem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Przemol Prafik 32 Napisano Maj 24, 2020 17 godzin temu, IlonaLalka napisał: Nie ma czegoś takiego jak smierc , jeśli chodzi o nas jesteśmy wieczni. Ja zawsze mówię tak: wychodzę powoli lub szybko z ciała materialnego- ktoś może powiedzieć ona tyle i tyle żyła, a raczej tyle i tyle lat miało jej ciało materialne na tej planecie, bo jednostka wie, ze jest wieczna bez ciała materialnego). Jeśli chodzi o wasza smierc i prędkość wychodzenia z ciała - a wspomnienia ? np. 9 lat temu plus jedno zdarzenie z życia powiedzmy mojego wzięte- wydaje się tak jakby to było przed chwila/ wczoraj itp.. Ale wiem, ze jestem wieczna. Calosc jest wieczna. Nie ma czegoś takiego jak smierc jeśli chodzi o całość. To się dzieje w kolko. Jeśli chodzi o mnie, powiem tak: wychodzę wolno z ciała materialnego. Dlaczego mogłabym tak powiedzieć? Ponieważ z mojej perspektywy i akurat teraz, w tym momencie to się ciągnie. A porównując kosmos ? Tam się czas wydłuża. To co maja tam dalej powiedzieć? A przyjąć, ze mam statek kosmiczny z prędkością światła i co wtedy ? A zrobię sobie rundę, w to i z powrotem, wrócę na ziemie, a tu? Minie kilkanaście lat( zależy na jak długo polecę , ale będę miała taka sama ilość lat, jaka miałam, ale na ziemi będzie już dalej( to zależy ile będę w kosmosie itd. ). To mam. Wracając do wychodzenie z ciała = wasze śmierci. To co jest dalej, może komuś jeszcze dłużej się wydawać, skoro czas by się tam wydłużał, a ja zostałabym tam, gdzie wydłuża się czas. A co z moim materialnym ciałem ? Gdybym znalazła taka planetę powiedzmy podobna jak ziemia? A tam czas płynie wolniej? I co wtedy? Czy moje ciało materialne tez Wydłużyłoby swoją żywotność? Otóż nie ! Niszczy nas tlen i jakbym trafiła na taka podobna planetę jak nasza z tlenem to czas zapewne nie miałby znaczenia. A czy czas istnieje- tutaj wasza smierc. Hmmm z biologicznego punktu tak, wyjdę z ciała= wasza smierc. Ale czas ? Gdy znajduje się w tej materii tak, tylko ze tu ujmę to tak: nasze materialne ciało + czas = ograniczona ilość wdechów i oddechow, żyje, żyje i żyje... a potem wylatuje i nieskończona ilość czasu. Tyle i tyle ktoś ,,żył - byl’’ w tym ciele materialnym.Ale to nam się nie wydaje, ze czas istnieje, ponieważ jest czas jeśli chodzi o ta materie, a jeśli chodzi o swiat nie materialny to czasu nie ma, bo to nieskończoność, wieczność. Czyli czas = nieskończoność ilość czasu, bo to w kolko jest, dlatego jesteśmy wieczni. A teraz przyjmę, ze życie mi szybko mija... i co wtedy? Jak to się ma do czasu i wyjścia z ciała materialnego? Jeśli wierze w wieczność to nie ma czasu, ale gdy znajdę się w tej materii zapewne nastąpi ta wasza smierc w pojęciu tylko i wyłącznie biologicznym- przestaje działać mózg i ciało się oziębia itd. Wiadomo, ze wasze: smierc , szczególnie kogos bliskiego jest bardzo tragiczna, ale moim zdaniem nie ma się czym przejmować. Dlaczego? Bo jesteśmy całością. I jesteśmy wieczni. Wiem ze jako całość wszystko się złączy razem w 1 , bo ta całość będzie wiedziała o wszystkim i tak w nieskończoność. A nieskończoność ( nie ma ograniczonej ilości układania tu i ówdzie cząsteczek , nikt nie może ograniczyć nieskończoności, bo nieskończoność to nieskończoność, wiec zawsze jest inaczej. I później znowu. I tak w kolko. Tylko inaczej lub tez tak samo, jak się całości zachce tak ułoży, a to wszystko zależy od naszych ruchów. Każdy nasz ruch ma znaczenie. I ogółem Całość bez umieszczenia jej w materialnym ciele będzie szczęśliwa, ze nie będzie znosiła cierpień materialnego ciała dostosowanego do danej planety. Nie jesteśmy sami we wszechświecie;) starczy. To są moje logiczne wnioski i przekonania o waszej śmierci. Ty jesteś moim ideałem, dobry materiał na dziewczyne, byśmy chodzili sobie nad jezioro i długo dyskutowaki na różne tematy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Margixx 1 Napisano Maj 24, 2020 Jeśli chodzi o mnie to wierzę w Boga i wierzę, że śmierć jest początkiem nowego życia. Jednak tak jak większość też się jej obawiam. Ten strach wynika z tego, że nie wiem jak wygląda drugi świat i jak wygląda sama śmierć, jakie to uczucie, gdy dusza opuszcza ciało. Istnieje wiele teorii i przypuszczeń, z których większość wzbudza we mnie jeszcze większy lęk. Myślę, że sposób śmierci wiele zmienia. Wolałabym odejść będąc w podeszłym wieku, wiedząc, że mam już życie za sobą i być pogodzona ze śmiercią, niż umrzeć w nagłych tragicznych okolicznościach. Najbardziej właśnie przeraża mnie wizja śmierci tragicznej, takiej podczas której mam do końca świadomość i wolę życia. Na dzień dzisiejszy nie chciałabym umrzeć, chcę żyć dalej. Jednak nie wiem czy będzie mi dane długie życie i spokojna śmierć. Ostatnio co chwilę słyszę o śmierci młodych ludzi, najczęściej jakieś morderstwa. Dlatego od pewnego czasu przestałam przejmować się problemami, bo życie ziemskie jest krótkie i kruche, nie wiem ile mi jeszcze zostało dni. Zawsze gdy myślę i tym wszystkim to mam w pamięci, że każdy kto się urodził w końcu umrze i prędzej czy później dowie się jak to jest umierać. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lonelyman 577 Napisano Maj 24, 2020 9 minut temu, Margixx napisał: Jeśli chodzi o mnie to wierzę w Boga i wierzę, że śmierć jest początkiem nowego życia. Jednak tak jak większość też się jej obawiam. Ten strach wynika z tego, że nie wiem jak wygląda drugi świat i jak wygląda sama śmierć, jakie to uczucie, gdy dusza opuszcza ciało. Istnieje wiele teorii i przypuszczeń, z których większość wzbudza we mnie jeszcze większy lęk. Myślę, że sposób śmierci wiele zmienia. Wolałabym odejść będąc w podeszłym wieku, wiedząc, że mam już życie za sobą i być pogodzona ze śmiercią, niż umrzeć w nagłych tragicznych okolicznościach. Najbardziej właśnie przeraża mnie wizja śmierci tragicznej, takiej podczas której mam do końca świadomość i wolę życia. Na dzień dzisiejszy nie chciałabym umrzeć, chcę żyć dalej. Jednak nie wiem czy będzie mi dane długie życie i spokojna śmierć. Ostatnio co chwilę słyszę o śmierci młodych ludzi, najczęściej jakieś morderstwa. Dlatego od pewnego czasu przestałam przejmować się problemami, bo życie ziemskie jest krótkie i kruche, nie wiem ile mi jeszcze zostało dni. Zawsze gdy myślę i tym wszystkim to mam w pamięci, że każdy kto się urodził w końcu umrze i prędzej czy później dowie się jak to jest umierać. Pięknie i bardzo mądrze to napisałaś. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Maj 24, 2020 A co tu myśleć, każdy kiedyś umrze, nie wiem czy warto w ogóle o tym myśleć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anka19 2 Napisano Grudzień 24, 2020 W odstępie kilku lat. Zmarła moja babci tydzień przed Bożym Narodzeniem miesiąc przed moimi 9 urodzinami i pół roku przed moją komunią. Trzy lata później zmarł dwa miesiące przed narodzinami naszej siostry mój brat nawet jej nie zobaczył. Nie cały miesiąc po bracie zmarł nasz sąsiad jakiś dalszy wujek (chyba brat cioteczny taty) każdy mówił że brat musiał go lubić że zabrał go zaraz po sobie do nieba. Jak byłam w 3 klasie gimnazjum czyli miałam jakoś 16lat był koniec roku prawie po egzaminach oceny wystawione (kilka dni po moim bierzmowaniu) mama przyjechała po siostrę do przedszkola ja miałam jeszcze chyba dwie lekcje jakieś luźniejsze i nie chciało mi się na nich siedzieć to spytałam czy by mnie nie zwolniła z nich wtedy mi powiedziała że wujek nie żyje (dziadka świętej pamięci też brat chyba) czyli jej wujek mój też i jednocześnie najstarszego mojego brata chrzestny powiedziała dla wychowawczyni że mamy pogrzeb a dopiero w ten dzień zmarł. Ponad już rok temu siedziałam w internacie był początek roku szkolnego mama mi napisała żesemesa że kolejny wujek nie żyje (kolejny brat cioteczny taty) przy poprzednich śmierciach jak się dowiedziałam to strasznie płakałam (przy sąsiedzie bardziej na pogrzebie i chyba bardziej ze względu na to że jak zobaczyłam jak jego syna dzieci płaczą za dziadkiem to mi ich szkoda było i mi poleciało kilka łez nie mieliśmy z nim jakichś bliższych relacji) a przy ostatnim chyba już przywykłam że ktoś co chwila umiera i było mi tylko smutno z nim też za bardzo nie mieliśmy jakiegoś mocnego kontaktu tylko jak się spotkało w sklepie czy gdzieś to krótka rozmowa i z jego wnukiem uczyłam się 10 lat w jednej klasie nie byłam nawet na pogrzebie bo byłam przeziębiona i zostałam z siostrą w domu a później poszłam tylko na różaniec i mimo że minęło ponad rok nie byłam u niego ani razu na grobie nawet nie wiem w którym miejscu jest pochowany za każdym razem jak jesteśmy na cmentarzu chce zajść ale nigdy nie ma czasu i że kiedy indziej a jak sama jestem to nawet nie wiem w którą stronę iść Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach