Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Radoslaw1987

Czy ona straciła zainteresowanie, czy może się mylę?

Polecane posty

Mogę napisać osobisty przykład, jak nie wyszło ostatnio z dziewczyną, która była zainteresowana (albo udawała z jakiegoś powodu?), ale je straciła chyba właśnie przez to, że przestałem być wyzwaniem. Może kobiety z tego forum odpowiedzą mi na pytanie, czy moje wnioski są prawidłowe i mam co do niej rację, czy może jednak błędnie interpretuję jej zachowanie?

Poznaliśmy się w pracy niecały rok temu. Początkowo nie zwracałem na nią żadnej uwagi, z twarzy dosyć przeciętna, ok. 35 lat, ciemnowłosa, niska, w okularach, ale za to szczupła i zgrabna. Do tego niewielki problem ze słuchem i z wymową (po jakimś czasie przestaje się na to zwracać uwagę, zresztą sam też mam wadę wymowy "r"). Po dwóch, trzech miesiącach przypadkiem zaczęliśmy więcej czasu ze sobą spędzać, siedzieliśmy często na jednym stanowisku więc z natury rzeczy rozmawialiśmy na różne tematy. M. in. chciała mnie wtedy zaprosić na basen. Wciąż traktowałem ją jak koleżankę. Dodam, że w pracy są prawie sami mężczyźni i była jedyną w miarę młodą dziewczyną na zmianie (są jeszcze dwie mężatki w średnim wieku).

Gdy nadeszła wigilia pracownicza, ona pytała, czy będę, czy przyjadę. Mówiłem, że chyba tak, ale nie wiem czy na pewno. Namawiała, że fajnie by było, gdybym przyjechał itd. Przyjechałem, ubrałem ładną koszulę, ona też była ładnie ubrana, rozpuściła włosy. Podeszła do mnie specjalnie na parkingu, zapytała o samochód (mam anglika), chciała na chwilę usiąść żeby zobaczyć jak to jest siedzieć z kierownicą po prawej stronie. Uśmiechała się cały czas i wręcz ciągnęła mnie do budynku na tę wigilię. Usiedliśmy obok siebie, rozmowa jakoś się nie kleiła, bo bardziej skupiałem się na tym, żeby nie pochlapać białej koszuli czerwonym barszczem i nie przejeść się za bardzo, żeby nie rozbolał mnie przy niej brzuch. Trochę rozmawialiśmy, przy rozdawaniu prezentów zrobiła mi zdjęcie i pokazała je. Przy okazji wyciągnęła ode mnie numer telefonu (żeby przesłać mi MMSa). Po wigilii poszliśmy pracować, na koniec pracy oddałem jej kawę rozpuszczalną z paczki świątecznej, bo nie piję kawy, ucieszyła się i powiedziała, że w rewanżu musi zaprosić mnie na piwo. I tak rozstaliśmy się w nocy na parkingu, powiedziałem, że chętnie z nią pójdę, złapałem ją przy tym za ręce, życzyliśmy wesołych świąt i patrzyliśmy sobie w oczy.

Od tego momentu już nie patrzyłem na nią jak na koleżankę. W styczniu dalej ze sobą rozmawialiśmy w pracy, teraz, gdy przychodziłem, to podchodziłem do niej, witałem się i pytałem, co słychać itd. Wcześniej tego nie robiłem. Umówiliśmy się z nią i kilkoma kolegami z pracy na laser tag, pojechaliśmy wieczorem w sobotę, po laserach poszliśmy wszyscy do pubu. Zamówiła sobie drinka, ja nie piłem, bo przyjechałem samochodem. Ona przytulała się do każdego z nas, żartowała, chciała, żebym koniecznie wypił piwo, potańczył z nią. Pytała, już po drinku, czy podobają mi się tamte dziewczyny ze stolika obok. Czy mają fajne cycki. Przy tym nachylała się do mnie i opierała o ramię. Dotykała swoich piersi i pytała, czy takie mi się podobają. Koledzy popatrzyli po sobie z uśmiechem, a jeden zażartował "gdybym jej nie znał, to powiedziałbym, że ona chce cię zgwałcić", nic na to nie powiedziała, tylko uśmiechała się dalej. Nie chciałem tańczyć z nią przy kolegach z pracy, więc w końcu poszła tańczyć chwilę z innym kolegą, chociaż cały czas namawiała tylko mnie.  W końcu pożegnałem się z nimi i poszedłem, była zawiedziona, chciała, żebym został. Później z domu napisałem jej smsa, że chętnie z nią potańczę, ale jak wyjdziemy gdzieś sami. Odpisała, że bardzo chętnie wyjdzie ze mną na tańce, ucieszyła się.

Później w pracy dalej rozmawialiśmy, w lutym zdarzyło się, że przy słuchaniu muzyki z głośnika dałem jej wybrać listę piosenek do odtwarzania, to oparła się o mnie lekko i wybierała na moim telefonie. Mieliśmy już bliski kontakt, ale ciągle bez dotyku z mojej strony ani żadnych bezpośrednich uczuć. W marcu chciałem się z nią umówić na sobotę do jakiegoś klubu (to było jeszcze przed epidemią), to stwierdziła, że nie może, bo koleżanka ma imieniny (?). Umówiliśmy się na niedzielę w dzień kobiet. 8 marca kupiłem kwiaty i czekałem na nią, ale w ogóle się nie odezwała, dopiero wieczorem, gdy napisałem jej tylko życzenia, to odpisała, że koleżanka do niej przyszła i zrobiły sobie dzień kobiet. To był dla mnie pierwszy sygnał, że ona się bawi uczuciami.

Dlatego w poniedziałek byłem dla niej chłodny, nie podchodziłem w ogóle, nie zagadywałem. Była zdziwiona, że z nią nie gadam. Następnego dnia to samo, podeszła kilka razy, ale ja do niej nie podchodziłem w ogóle. Dopiero trzeciego dnia było lepiej, już mi przeszło, uznałem, że się starała, więc będę miły i złapałem ją za ręce, uśmiechnąłem się, rzucaliśmy się papierową kulką itd. W kolejnych dniach było lepiej, zapraszała mnie na przerwy, dotykała mnie, niby przypadkiem klepnęła poniżej pleców, to oparła się o mnie tyłem, przykleiła mi karteczkę na klacie i kilka razy poklepała żeby nie odpadła. Stanęła przed mną, wsunęła kolano między moje kolana, złapałem ją i przyciągnąłem, odskoczyła, a po chwili usiadła mi na kolanach (i to przy koledze). Zaraz potem wstała i uśmiechała się, głaskała mnie po szyi, po biodrach. Dotykała mi ramienia i ściskała biceps, chciała zobaczyć mięśnie. Pisała smsy typu "przystojniaku" itp. flirtowanie z jej strony. Takich sytuacji było więcej, więc wszystko było na dobrej drodze.

Żartowała przy kolegach i przy mnie, że nie szuka męża, że wystarczy jej towarzystwo pieska, ale że kobiety "oczywiście też mają swoje potrzeby". Znów mieliśmy się umówić na sobotę na wyjazd do lasu i spacer z jej psem, ale w sobotę napisała tylko, że za zimno i odpuszczamy, nie podała też żadnego alternatywnego terminu. Pojechałem więc w góry i wysłałem jej tylko MMSa ze swoim zdjęciem. Nic nie odpisała. W pracy wziąłem wolne, żeby się stęskniła, to kolejnego dnia dzwoniła i pytała, czy będę w pracy. W pracy była miła, podobnie jak dotychczas. Jednak już jakby mniej, nie dotykała mnie i nie ciągnęła na przerwy. Zamiast tego chodziła cały czas na papierosa i na przerwę z innym kolegą (ja nie palę, ale czasem szedłem z nią na palarnię pogadać). W końcu mieliśmy zostać na nadgodziny we dwójkę do 3 w nocy. Martwiła się, kto ją odwiezie, bo tego dnia zostawiła samochód i przyjechała z innym kolegą, który nie zostawał. Ja mówię, że chętnie ją podwiozę, żeby się nie martwiła. Żartowaliśmy cały czas, ja myślałem o tym, jak będę ją odwoził i czy ją przytulić na koniec itp. To pod koniec zmiany, gdy idziemy do szatni, ona zdziwiona odpowiada, że już się umówiła z tym drugim kolegą (tym od papierosa), że on ją odwiezie (chociaż miał zupełnie nie po drodze, a ja wręcz przeciwnie). Obraziłem się i poszedłem do samochodu. Przez weekend nie odzywała się ani ja do niej. W poniedziałek byłem chłodny, podeszła kilka razy zagadać, ale wyczuła chłód. Kolejne kilka dni tak samo, bez rozmów. W końcu czekałem na moment, gdy będzie przechodzić, żeby coś powiedziała, gdy będzie mnie mijać. Zatrzymała się i pytała o etykiety do Allegro, o paczkomaty itd. żeby nawiązać jakąś rozmowę i rozładować napięcie. Dalsze dni było podobnie - raz więcej rozmawialiśmy, raz mniej. Czasem ją dotykałem, flirtowałem, czasem ona mnie. W końcu siedząc na jednym stanowisku, zacząłem puszczać romantyczne piosenki z głośnika. Zawstydziła się, ale uśmiechała do mnie i widać, że jej się podobało, bo wszyscy to widzieli. Pokazywała mi swoje zdjęcia z wakacji, ze swoją mamą, ja pokazywałem swoje itp.

W kwietniu w końcu doszło do momentu, gdy siedzieliśmy sami na kantynie, oglądała coś na telefonie, ja przysunąłem się obok, oparłem o jej ramię i komentowałem, co tam ogląda. W tym czasie zacząłem ją głaskać i pocałowałem kilka razy w szyję, dalej komentując zdjęcia z telefonu. Nie stawiała żadnego oporu, później napisała mi zawstydzona, żebym jej tak nie robił, bo ma gęsią skórkę itp. Wieczorem pisała mi smsy, żebym pokazał jej gołą klatę po treningu. Kilka dni wcześniej przytulałem ją na palarni, gdy byliśmy sami i dużo rozmawialiśmy, też nie opierała się ani nie odsuwała. Takie sytuacje powtórzyły się kilka razy i wydawało mi się, że ona coś do mnie ewidentnie czuje. Znów mieliśmy się umówić na niedzielę, ale oczywiście cały dzień "siedziała z koleżanką" i zaproponowała jedynie, że po południu możemy na godzinę się spotkać gdzieś pod jej domem na spacer. Jednak zmieniła zdanie, że już za późno i w takim razie jutro. Następnego dnia nie bardzo mi się chciało do niej jechać, ale w końcu pojechałem i poszliśmy posiedzieć na bulwary. Ona była z psem, cały czas patrzyła w telefon i czytała smsy albo przeglądała ogłoszenia samochodów. Przytulałem ją lekko, głaskałem pod kolanem i po ramieniu, ale odsunęła się, gdy chciałem ją pocałować w szyję. Ogólnie czułem dystans na tym spotkaniu, bardziej jak z koleżanką. Odprowadziłem ją do domu, przytuliłem lekko i pożegnałem się.

Następnie miałem tydzień urlopu, to zadzwoniła tylko raz, poskarżyć się na kolegę z pracy i ogólnie ponarzekać. Żadnych rozmów o uczuciach, flirtu itd. Kiedy wróciłem w maju po urlopie, to jednak zadzwoniła przed pracą, żeby upewnić się, czy będę. W samej pracy za dużo nie rozmawialiśmy, cały czas siedział u niej ten kolega z papierosa, chodziła z nim na przerwy, do mnie podeszła ze 2-3 razy chwilę pogadać. Następnego dnia już tylko z nim rozmawiała całą zmianę. Nie odpisała na wiadomość, gdy podszedłem żeby spytać o której idziemy na przerwę, to udawała, że nie widziała tego smsa (a cały czas zerka na telefon), a na przerwę poszła z tamtym kolegą. Obraziłem się i nie gadałem z nią więcej. Po dwóch dniach tylko patrzyła w moją stronę, jednocześnie cały czas rozmawiając z tym kolegą. W końcu, gdy była chwilę sama, podszedłem do niej i powiedziałem, o co mi chodzi, dlaczego jestem zły, czemu mnie lekceważy. Udawała, że wcale tak nie jest, że przesadzam itd.

Wziąłem następnego dnia urlop na żądanie, to napisała, czemu mnie nie ma. Powiedziałem, że jadę do Gdańska pomóc bratu w pewnej sprawie. Zasugerowałem, że chcę też zmienić pracę, to mówiła, że po co, w innej może być gorzej, że mógłbym zostać. Po weekendzie w pracy była już na dystans. Nie zaczynała rozmowy, jedynie odpowiadała. Gdy ją lekko złapałem za ramiona przy komputerze, nie opierała się, ale też nie reagowała na to. Cały czas spędzała z tym kolegą i ciągle z nim chodziła na przerwy. W końcu chciałem z nią pogadać sam na sam. Niby się zgodziła iść na kantynę, ale do ostatniej chwili unikała tego. W końcu po moich namowach poszła, ale po drodze dalej gadała z tym kolegą. Gdy na kantynie ktoś był, powiedziałem, żebyśmy wyszli na chwilę na zewnątrz pogadać, też nie chciała, w końcu wyszła na chwilę po długich namowach. Tam pytała, o co chodzi, ja jej mówię, że mi zależy na rozmowie, żeby z nią spędzać czas, wyjść gdzieś razem, to ona że możemy, ale jedynie jako koledzy. Potem  przyszli inni koledzy na palarnię i już nie rozmawialiśmy. Wróciłem do pracy. Ta cała sytuacja z proszeniem się o chwilę rozmowy sam na sam była najbardziej dla mnie poniżająca i zapamiętałem jej to. Tym bardziej, że z tamtym kolegą na papierosie spędzała większość zmiany albo na przerwie i on nie miał problemu, żeby być z nią sam na sam.

Napisałem jej po pracy wieczorem, że bardzo się na niej zawiodłem, że myślałem, że coś do mnie czuje. Odpisała, że przeprasza, jeśli źle ją zrozumiałem, ale traktuje mnie jak kolegę. Następnego dnia wziąłem zwolnienie lekarskie na 10 dni. Dzwoniła, czemu nie ma mnie w pracy i jak się czuję, że się martwi itd. Później zadzwoniła jeszcze w sobotę, żebym nie odchodził z pracy, że szkoda by było. I przez cały następny tydzień już nie dzwoniła. Dopiero w niedzielę przed przyjściem do pracy zadzwoniła, czy na pewno będę w pracy, rozmawialiśmy jakieś 40 minut. Ja tymczasem już załatwiałem sobie nową pracę. W poniedziałek starała się być miła, podeszła do mnie, zajęła moje krzesełko, ja ją złapałem za ramiona i żartowaliśmy sobie, siedziała obok mnie, głaskałem ją i flirtowałem, nie miała nic przeciwko. Jednak w kolejnych dniach już prawie ze sobą nie rozmawialiśmy ani się nie dotykaliśmy. Patrzyła się na mnie, ale nic poza tym. Tylko w piątek w mój ostatni dzień na koniec zmiany zawołałem ją na chwilę, dałem jej w prezencie próbki kosmetyków które miałem w skrzynce na listy i trochę pogadaliśmy. Na koniec poszła z tamtym kolegą do swoich szatni, ja pojechałem do domu.

Na początku czerwca, w poniedziałek nie przedłużałem umowy, co zaskoczyło kierownika, oddałem mu tylko klucze i identyfikator. Gdy ona się o tym dowiedziała, zadzwoniła i wyszła na zewnątrz pogadać przy samochodzie. Była zawiedziona, że jednak odchodzę, że szkoda itd. Powiedziała, że mamy dalej kontakt i że chce się zobaczyć. Ścisnąłem jej dłoń i pojechałem. Wieczorem napisała, że owszem, była wcześniej na mnie zła, ale już o tym nie myśli, że nie jestem jej obojętny. Umówiliśmy się wstępnie, że w czwartek przed pracą przyjedzie do mnie w południe. Jednak już w środę dzwoniła, że nie wie jak będzie się czuła w czwartek. A w czwartek oczywiście zadzwoniła, że późno wstała i musi się szykować do pracy. Pożegnałem się normalnie, bez emocji, ale wieczorem nie wytrzymałem i napisałem jej, czemu taka jest, skoro nie chce się spotykać i nie jest zainteresowana. Że nie ma sensu podtrzymywać takiej znajomości na odległość. To obrażona napisała, że wcale nie twierdzi, że nie chce się spotykać, tylko akurat dzisiaj nie miała jak, ale skoro tak mówię, to może rzeczywiście nie ma sensu utrzymywać znajomości, że znowu robię jej wyrzuty. I od tego dnia nie odzywała się przez 10 dni. Dopiero 15 czerwca w poniedziałek zadzwoniła, co słychać, jak tam w nowej pracy itd. Porozmawiałem z nią trochę, ucieszyłem się, że dzwoni, raczej byłem uśmiechnięty, bez negatywnych emocji. Następnego dnia dzwoniłem, ale miała zajęty numer, później oddzwoniła, ale wtedy ja z kolei rozmawiałem z bratem. W środę wysłałem jej zdjęcie z plaży, nic nie odpisała. W piątek jeszcze raz dzwoniłem, oddzwoniła po godzinie, tym razem odebrałem i pytała, jak tam na rozmowie kwalifikacyjnej, trochę mówiła o pracy, że w sobotę będzie siedziała z koleżanką bo ma urodziny. Nawiązałem w rozmowie do naszych spotkań, że pewnie będą piły drinki i kiedy my się wreszcie razem napijemy. To odpowiedziała tylko ostro "co...?!", a po chwili się zreflektowała, że pewnie chodziło mi o to wyjście na piwo, i mówi, że owszem, jak się skończy epidemia. Ale to pierwsze „co…?!” zapamiętałem, zabrzmiało tak, jakby chciała powiedzieć „co ty sobie wyobrażasz, że zaproszę cię do domu na drinka? Chyba żartujesz”. Jeszcze rozmawialiśmy chwilę, wspomniała, że miała jechać w sobotę z koleżanką (? tak przynajmniej powiedziała, bo ja odniosłem wrażenie, że raczej z kolegą) w Góry Sowie, tylko nie pojedzie, bo deszcz. Proponowałem, że moglibyśmy pojechać gdzieś razem, planuję wybrać się w Góry Stołowe i wejść na Szczeliniec, bo to jedyny sudecki szczyt z korony gór, na którym jeszcze nie byłem. Ona na to, że pewnie, może się wybierzemy, jak będzie ładna pogoda. I wieczorem jeszcze jej wysłałem to zdjęcie z gołą klatą, co kiedyś chciała i jej obiecywałem, i napisałem, że pamiętam, co mówiła wtedy w styczniu na laser tagach. Jak dotykała piersi i pytała, czy takie mi się podobają, czy takie są fajne? Wtedy jej nie chciałem odpowiedzieć, ale teraz napisałem, że tak, podobają mi się, bardzo... I na tym na razie się kończy ta opowieść, to było przedwczoraj, 19 czerwca. W rozmowie umówiliśmy się jeszcze wstępnie, żeby zadzwoniła w sobotę (nie zadzwoniła oczywiście) i że mogłaby przyjechać do mnie we wtorek przed pracą - sama to zaproponowała i pytała, jak pracuję. Ale pewnie będzie tak jak za każdym poprzednim razem. Dlatego nie wiem, czy jest w ogóle sens podtrzymywać tę relację?

Wnioski mam takie - przynajmniej 5,6 razy w ciągu pół roku olała mnie odwołując umówione spotkanie (lub nawet bez odwołania, po prostu nie dzwoniąc). Poza pracą widzieliśmy się całe 2 razy - raz na laser tagach z kolegami z pracy, i raz we dwoje na spacerze z jej psem. W pracy chodziła ze mną na przerwy tylko, gdy nie było u nas na zmianie tego kolegi, z którym pali papierosy. Od kiedy przeszedł na naszą zmianę, każdą przerwę chodzi z nim, a poza przerwami on z nią siedzi przy jej stanowisku, chociaż powinien być na swoim w innym miejscu. Przy okazji, ona traktuje go rzeczywiście jak kolegę, tzn. on w niej zakochany, lata za nią cały czas, wszystko dla niej robi, a ona trzyma go w friendzone i uważa, że to jest w porządku. Nawet jej o tym wspomniałem, że go wykorzystuje i robi mu w ten sposób fałszywą nadzieję, to powiedziała, że to jej sprawa, jak to między nimi wygląda i ona nie widzi w tym nic złego.

Miałem wrażenie, że jej zależało głównie na tym, żeby mieć kilku adoratorów w pracy, żeby podbudować ego, żeby ktoś za nią latał i żeby czuła się atrakcyjna i pożądana. Sama tak nawet kiedyś powiedziała żartem „o, idzie mój trzeci lowelas” gdy podszedł do niej jeden z kolegów, a ja i ten z którym chodzi palić siedzieliśmy obok niej. Kiedy odszedłem z pracy, niby mówiła, że jej szkoda, że już mnie nie będzie, czy nie myślałem, żeby wrócić, że nie jestem jej obojętny, że chciałaby się ze mną widywać często. Ale jej zachowanie w praktyce mówi dokładnie co innego. Od początku czerwca, gdy odszedłem z pracy, nie widzieliśmy się ani razu, chociaż było wiele okazji i kilka propozycji z mojej i jej strony.

Czy moje wnioski są prawidłowe, i rzeczywiście nic już z tego nie będzie? Bo dziewczyna mimo wszystko jest całkiem fajna i ma coś w sobie, dobrze nam się dogadywało i miło było ją przytulać i całować. Ale mam wrażenie, że ona nie chce się za bardzo angażować ani wiązać. Sama to napisała wtedy, gdy się pokłóciliśmy i byłem na nią zły w maju. Ale równie dobrze może tak tylko mówić, a naprawdę myśleć inaczej. Może spodobał jej się ktoś inny, i relacja ze mną jest utrzymywana "na wszelki wypadek", jako koło zapasowe?

Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ta.... o ile wogóle traktowała cie poważnie. Jak dla mnie to dziewucha jest mega niedojrzała i raczej szuka ciągłej atencji u panów. Myśle, że nie jest to dobry materiał na poważny związek. Raczej nie jest stała w uczuciach, pewnie też skacze z kwatka na kwiatek. Jak dla mnie zwykła latawica. Miałam podobną  ''młódkę'' w pracy jak szybko przyszła tak szybko poszła....na l4  bo zaciążyła... po 3 miesiącach znajomości z kolegą z pracy była już w drugim miesiącu ciąży. 🤣🤣 Także zastanów sie czy jest nad czy rozpaczać.  Pozatym gdzie sie pracuje tam sie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ma 35 lat, miała podobno chłopaka, pracowała w kilku miejscach. Sprawia wrażenie raczej dojrzałej dziewczyny, jest inteligentna. Tylko jej zachowanie jest niezrozumiałe. To wcześniejsze zainteresowanie, a później olewanie i bawienie się uczuciami. Może niepotrzebnie powiedziałem jej wprost, co czuję w maju. Że chciałbym mieć dziewczynę, ułożyć sobie życie, żeby razem jeździć na wakacje, mieć wspólne plany, założyć firmę, ustabilizować się. I chyba takie "podanie na tacy" swoich uczuć mogło ją zniechęcić. Bo już przestałem być tajemniczy i nie miała za czym gonić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Według mnie jej zachowanie nie przystoi 35 latce. Jeszcze dziewucha sama lepi sie do kolegów, pozwala na jakieś macanki i to w pracy...  No ale to jest tylko moja opinia może jestem jakaś staroświecka.🙂Rób i myśl jak uważasz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Drogi Radku. Dziewczyna o której piszesz to zwyczajna atencjuszka. Uwielbia flirt i byłeś jednym z nich.

12 minut temu, Radoslaw1987 napisał:

podanie na tacy" swoich uczuć

Jeśli zależałoby jej w jakikolwiek sposób na Tobie to już bylibyście razem. Ona zwyczajnie bawi się Wami*. Odpuść dla swojego dobra. Ten typ tak ma... 

* liczna mnoga 😏

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Macanki w pracy" byłyby jak najbardziej na miejscu, gdyby miało się to przerodzić w związek. W pracy poznała się niejedna para. Tym bardziej, że nie jestem z Wrocławia, a mieszkam tu dopiero parę lat i nie mam znajomych ze szkoły czy dzieciństwa.

Tyle że za tym dotykiem i wcześniejszym zainteresowaniem już nic nie idzie. Macie rację, że gdyby chciała się spotkać, to już dawno by wykorzystała okazję. Skoro unika spotkania, to znaczy że nie jest zainteresowana pogłębianiem relacji i tyle. We wtorek też na pewno nie przyjedzie ani nawet się nie odezwie, mimo wcześniejszego umówienia. Tyle że trudno zapomnieć i przestać o kimś myśleć, dopóki nie pozna się innej. Mam nadzieję, że w nowej pracy kogoś poznam. Bo kluby nadal zamknięte, nawet nie ma gdzie iść potańczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Przed chwilą, Zpaznokcilakier napisał:

To nie wiek stanowi o dojrzałości. Bawi się Tobą, nawija Ci makaron na uszy i sprawdza Twoje reakcje. Przybliżanie - oddalanie. Poza tym, co mają znaczyc te mizianki z resztą męskiej załogi? Ja to bawi. Ma fan, z tego, że jest w centrum zainteresowania. Szuka ciągłych potwierdzeń swojej atrakcyjnosci. Na siłę, u tego, kto akurat "jest pod ręką". To nie wróży szczęścia. Niektórzy nie dojrzewają, a życie z nimi to wieczne utrapienie. 

 

Zgadzam się. Pracowałam z facetami, koledzy z pracy nieraz mówili  "chodź zapalić" chociaż nie palę, chcieli po prostu pogadać. Żartowaliśmy, śmialiśmy się, często na prywatne tematy zjeżdżaliśmy, ale w kontaktach takich nigdy nie przekracza się pewnych granic. Ona je przekroczyła w każdy możliwy sposób. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

 Poza tym, co mają znaczyc te mizianki z resztą męskiej załogi?

Nigdzie nie napisałem, że dotyka kogokolwiek z załogi. Właśnie o to chodzi, że tylko mnie dotykała, inni w pracy też to zauważyli i pytali żartem, kiedy ślub itp. Takie zainteresowanie z kontaktem fizycznym okazywała tylko mi, a jednak nie chciała się spotkać poza pracą, z wyjątkiem tego 1 czy 2 razy. Ja również ją dotykałem, bo myślałem, że coś do mnie czuje, chyba każdy by tak pomyślał po jej zachowaniu. I to częste patrzenie w oczy, podchodzenie, zagadywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
11 minut temu, Radoslaw1987 napisał:

Nigdzie nie napisałem, że dotyka kogokolwiek z załog

OK, ale tutah chodzi o jej podejście do reszty Panów.

8 minut temu, Cham Nieskrobany napisał:

Fajna praca ogólnie 

Pewnie korpo 🙂 Praca to nic, imprezy integracyjne to jest coś 😏 po jednej z takich integracji koleżance spuchł brzuch na 9 miesięcy... hektolitry alko, sodomia i gomoria😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wisiała na koledze, tylko o mnie się opierała, jak wybierała piosenki u mnie na telefonie. Czasem się otarła niby przypadkiem, gdy staliśmy obok, ogólnie takie typowe zaczepki, żeby nawiązać kontakt fizyczny. Nigdy nie zauważyłem, żeby dotykała w pracy kogokolwiek innego w taki sposób jak mnie, poza jakimś zwykłym poklepaniem itp.

A praca to nie korpo akurat, tylko obsługa paneli maszyn i produkcja. Wiem, że trochę nietypowe, dlatego jest tak mało dziewczyn. Jej to raczej też pasuje, że ma tylu mężczyzn dookoła i żadnej konkurencji. Każda dziewczyna lubi mieć swoich orbiterów, którzy by za nią chodzili krok w krok i byli na każde zawołanie, bo wtedy zwiększa się jej atrakcyjność w oczach innych. Właśnie taki jest ten kolega, z którym chodzi na papierosa. Ja powiedziałem jej wyraźnie, że nie będę na zawołanie i chciałbym się spotykać poza pracą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Radoslaw1987 napisał:

Nie wisiała na koledze, tylko o mnie się opierała, jak wybierała piosenki u mnie na telefonie. Czasem się otarła niby przypadkiem, gdy staliśmy obok, ogólnie takie typowe zaczepki, żeby nawiązać kontakt fizyczny. Nigdy nie zauważyłem, żeby dotykała w pracy kogokolwiek innego w taki sposób jak mnie, poza jakimś zwykłym poklepaniem itp.

A praca to nie korpo akurat, tylko obsługa paneli maszyn i produkcja. Wiem, że trochę nietypowe, dlatego jest tak mało dziewczyn. Jej to raczej też pasuje, że ma tylu mężczyzn dookoła i żadnej konkurencji. Każda dziewczyna lubi mieć swoich orbiterów, którzy by za nią chodzili krok w krok i byli na każde zawołanie, bo wtedy zwiększa się jej atrakcyjność w oczach innych. Właśnie taki jest ten kolega, z którym chodzi na papierosa. Ja powiedziałem jej wyraźnie, że nie będę na zawołanie i chciałbym się spotykać poza pracą.

Ależ jej bronisz....żeby jeszcze było czego. Żal mi cie chłopie😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, arto8999 napisał:

Spieszę do Ciebie z odpowiedzią.

Babka mega niedojrzała, typowa trzpiotka, bawi się ludzmi i raczej nigdy sie to nie zmieni.

Ty z kolei Kolego, jakbyś to konkretniej pociągnął i rozegrał to miałbyś fajne bzykanko z nią a tak- zmieszałeś się, zdezorientowałeś iii... spaliłeś misję.

Trudno się mówi - ta kobieta to żaden poważny materiał, więc nie masz czego żałować - jak Ciebie czytam to mam trochę obraz juz Twojej osoby i wiem, że byś cierpiał później.

Nie wiem czy bawisz się w zaliczanie paninek, ja na przykład tak, więc pewnie znając mnie bym ją dosiadł w końcu. Ty z tego zrezygnowałeś. Twoje prawo.

Swoją drogą to ciekawe czy ten drugi kolega z palarni już ją zaliczył???😂😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
4 minuty temu, Radoslaw1987 napisał:

Każda dziewczyna lubi mieć swoich orbiterów, którzy by za nią chodzili krok w krok i byli na każde zawołanie, bo wtedy zwiększa się jej atrakcyjność w oczach innych

czy Ty ją właśnie tłumaczysz? Wszyscy jednogłośnie mówimy Ci, że dziewczyna trzpiotka i flirciara, a Ty zauroczony chyba tego nie widzisz. Nie, nie każda dziewczyna jest taka jak ona, raczej mało która jest jak ona... Jak któraś ma poukładane w głowie to nie potrzebuje takich zagrywek. Pracowałam w korpo. Kumplowałam się z największym amantem korpo, który przychodził na przerwie do mnie i mówił "chodź na ogóra" (chodziliśmy na kiszone do warzywniaka). Takie głupie lale jak ta Twoja krew zalewała bo chciały być jego orbiterami i zabijały mnie spojrzeniami. A mi to w ogóle nie imponowało, nie bawiłam się w takie dzikie akcje i flirty i może dlatego tylko ze mną spędzał przerwy i kumplowal się. Nawet w relacjach koleżeńskich w pracy trzeba mieć w głowie olej, nie siano. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KrólowaDram napisał:

Swoją drogą to ciekawe czy ten drugi kolega z palarni już ją zaliczył???😂😂

Czemu on ją? Jeśli wozilby ja na siłę to mógłby powiedzieć że zaliczył,  jeśli zrobią to bo razem mają na to ochotę to nie widzę konsensusu twojej wypowiedzi 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
7 minut temu, Cham Nieskrobany napisał:

Zakochana baba by poszła za Tobą w ogień zapamiętaj

zrób z tego odrębny temat na kafe bo wielu tego nadal nie rozumie i żyje złudzeniami... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, KrólowaDram napisał:

Swoją drogą to ciekawe czy ten drugi kolega z palarni już ją zaliczył???😂😂

Nie, on raczej w ogóle do takich rzeczy się nie nadaje. Nie jest ani atrakcyjny, ani nie ma własnego życia i nigdy nie miał dziewczyny. Jest właśnie podręcznikowym przykładem orbitera i friendzone, a ona nawet się z tym nie kryje wobec niego i innych.

1 minutę temu, elektryzująca napisał:

czy Ty ją właśnie tłumaczysz? Wszyscy jednogłośnie mówimy Ci, że dziewczyna trzpiotka i flirciara, a Ty zauroczony chyba tego nie widzisz. Nie, nie każda dziewczyna jest taka jak ona, raczej mało która jest jak ona... Jak któraś ma poukładane w głowie to nie potrzebuje takich zagrywek. Pracowałam w korpo. Kumplowałam się z największym amantem korpo, który przychodził na przerwie do mnie i mówił "chodź na ogóra" (chodziliśmy na kiszone do warzywniaka). Takie głupie lale jak ta Twoja krew zalewała bo chciały być jego orbiterami i zabijały mnie spojrzeniami. A mi to w ogóle nie imponowało, nie bawiłam się w takie dzikie akcje i flirty i może dlatego tylko ze mną spędzał przerwy i kumplowal się. Nawet w relacjach koleżeńskich w pracy trzeba mieć w głowie olej, nie siano. 

Nie chcę jej tłumaczyć. Zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego, co mówicie. Sam sobie to powtarzałem w maju, gdy decydowałem się odejść z tej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najczęściej męskie bierne ofermy trafiają na baby z jajami. I odwrotnie. Ogarnięte kobiety dostają mameje męskie. Złośliwość rzeczy żywych chyba i wyrównanie w przyrodzie 😒

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Qwerty82 napisał:

A Ty w ogóle próbowałeś się z nią umówić na jakąś normalną randkę czy tylko cały czas takie podchody, obrażanie się, fochy, wybaczanie i od nowa w kółko?

Ja myślę, że to ona może myśleć, że to Ty jesteś niedojrzały i nie wiesz czego chcesz. Ja chyba tak bym pomyślała. Przez pół roku zero konkretów

Ale z jego opisu wynika, że  ona też nie jest lepsza, na pewno bardzo niedojrzała emocjonalnie. Chłopak sie pewnie jużzdążył  zakochać a ta go traktuje jak kolejną zabawke do kolekcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Qwerty82 napisał:

A Ty w ogóle próbowałeś się z nią umówić na jakąś normalną randkę czy tylko cały czas takie podchody, obrażanie się, fochy, wybaczanie i od nowa w kółko?

Ja myślę, że to ona może myśleć, że to Ty jesteś niedojrzały i nie wiesz czego chcesz. Ja chyba tak bym pomyślała. Przez pół roku zero konkretów

Przeczytaj dokładnie mój pierwszy post. Zapraszałem ją na randkę jakieś 5 razy. Zgadzała się, po czym w dniu randki odwoływała albo w ogóle nie dzwoniła, następnego dnia wymyślając jakieś wymówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
4 minuty temu, Cham Nieskrobany napisał:

ciągle mnie macala

Dzięki za cynk, uczucia będę okazywać z rękoma w kieszeni 😋

6 minut temu, BoniBluBombka napisał:

Najczęściej męskie bierne ofermy trafiają na baby z jajami. I odwrotnie. Ogarnięte kobiety dostają mameje męskie.

Nie żeby masło maślane... 🍌

4 minuty temu, Radoslaw1987 napisał:

Zgadzała się, po czym w dniu randki odwoływała 

Radek Radek tu Ziemia, ma Ciebie w doopie, kszzzz odbiór 😜

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Radoslaw1987 napisał:

Przeczytaj dokładnie mój pierwszy post. Zapraszałem ją na randkę jakieś 5 razy. Zgadzała się, po czym w dniu randki odwoływała albo w ogóle nie dzwoniła, następnego dnia wymyślając jakieś wymówki.

No sorry, ale wniosek z tego  jest tylko jeden.... ta panna nigdy nie traktowała cie poważnie. Tak jak piszą inni  użytkownicy jeśli z jej strony było by coś poważnego, to uwierz mi, że choćby skały srały a mury pękały to znalazła by czas na spotkanie z tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O kurna, gdyby u mnie takie akcje były to sam bym dał sobie spokój z "moją". Na szczęście moja z żadnymi kolegami nawet nie gada a przerwy spędza że swoją "psiapsi". 🙂 współczuję bo pewnie się autor zakochał.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
5 minut temu, Cham Nieskrobany napisał:

Zakochana to by poleciała jak na szpilkach i wystroila się w najlepsza kiecke a ta bicz odwołuje a ten ma wątpliwości. Chłopie nic do ciebie nie czuje 

Jak człowiek zakochany to często nie widzi oczywistych oczywistości, widzi za dużo (albo jak tu za mało...) i przekoloryzowanie, ale przychodzi moment, że jednak trzeba (wręcz należy) dopuścić do siebie fakty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie się z tym zgadzam, co piszecie o zaangażowaniu zakochanej kobiety. Wiem, że ona zakochana nie jest. Tylko po co mi pisała, gdy odszedłem z pracy "nie jesteś mi obojętny i dobrze o tym wiesz"? Dla atencji? Naprawdę się interesowała, czemu odchodzę, że lepiej, jakbym został, wtedy moglibyśmy się widywać codziennie. Ja jej powiedziałem, że możemy się widywać codziennie po pracy, to tylko od niej zależy. No i niestety, od początku czerwca ani razu się nie widzieliśmy.

Ja już dawno ograniczyłem z nią kontakt, praktycznie nie dzwonię pierwszy, ale ona też nie. Dopóki nie poznam innej, trudno będzie zapomnieć. Zawsze tak to działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, ImTheOne napisał:

O kurna, gdyby u mnie takie akcje były to sam bym dał sobie spokój z "moją". Na szczęście moja z żadnymi kolegami nawet nie gada a przerwy spędza że swoją "psiapsi". 🙂 współczuję bo pewnie się autor zakochał.. 

A jak tam ta twoja relacja, ruszyło coś czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Przed chwilą, Radoslaw1987 napisał:

Dopóki nie poznam innej, trudno będzie zapomnieć.

Kolego najpierw to Ty zapomnij, a potem poznawaj. Klin to samo zło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, KrólowaDram napisał:

A jak tam ta twoja relacja, ruszyło coś czy nie?

Powoli, stopniowo, jest lepiej, ostatnio do mnie zdrobniale imieniem powiedziała. Zamierzam niedługo coś zaproponować. Ale to nie temat o mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Radoslaw1987 napisał:

Dokładnie się z tym zgadzam, co piszecie o zaangażowaniu zakochanej kobiety. Wiem, że ona zakochana nie jest. Tylko po co mi pisała, gdy odszedłem z pracy "nie jesteś mi obojętny i dobrze o tym wiesz"? Dla atencji? Naprawdę się interesowała, czemu odchodzę, że lepiej, jakbym został, wtedy moglibyśmy się widywać codziennie. Ja jej powiedziałem, że możemy się widywać codziennie po pracy, to tylko od niej zależy. No i niestety, od początku czerwca ani razu się nie widzieliśmy.

Ja już dawno ograniczyłem z nią kontakt, praktycznie nie dzwonię pierwszy, ale ona też nie. Dopóki nie poznam innej, trudno będzie zapomnieć. Zawsze tak to działa.

A ty przypadkiem nie pomagałeś jej coś tam w pracy? albo nie odwalałeś za nią roboty, wiesz kobieta na produkcji( wiem coś o tym) i wiem, że dziewczyny  chętnie szukają męskiej pomocy zwłaszcza jeśli trzeba podnieść coś ciężkiego? Może ona poprostu miała pewne korzyści z dobrych relacji z męską częścią załogi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, KrólowaDram napisał:

A ty przypadkiem nie pomagałeś jej coś tam w pracy? albo nie odwalałeś za nią roboty, wiesz kobieta na produkcji( wiem coś o tym) i wiem, że dziewczyny  chętnie szukają męskiej pomocy zwłaszcza jeśli trzeba podnieść coś ciężkiego? Może ona poprostu miała pewne korzyści z dobrych relacji z męską częścią załogi. 

Oczywiście, że czasem jej pomogłem coś podnieść, inni rzadko, więc zdaję sobie sprawę, jak to wygląda. Al;e pracę każdy ma swoją. Jeśli chodzi o takie "odwalanie roboty" za nią, to ten kolega z palarni non stop za nią chodzi i cały czas we wszystkim pomaga. Ja sporadycznie, raczej tylko jak była sama i nikogo nie było w pobliżu, traktowałem to jak okazję do pogadania. Ale większość czasu byłem przy swojej maszynie.

Ona sprawia wrażenie, jakby rzeczywiście nie chciała się z nikim wiązać. Ale z jakiego powodu, to nie wiem. Jest wierząca, praktykująca, ja również, ale to nie jest raczej powód, że boi się związku. Choćby to jej zachowanie wtedy w styczniu w pubie po alkoholu pokazało, że pragnie fizycznej bliskości. Bez alkoholu jest bardziej nieśmiała w tych sprawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×