Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Daro0

Programowanie może wpędzić Cię w depresję

Polecane posty

Tak modny od lat zawód programisty i od lat również dość nachalnie promowany. A konkretniej to nie samo programowanie jako takie może wpędzić w stany depresyjne ale wybór programowania jako ścieżka kariery z perspektywą zajmowania się tym zawodowo. Jeśli nie zamierzasz na tym zarabiać, nie zamierzasz zajmować się tym zawodowo a tylko programować strony www, Arduino, tworzyć appki na smartfony albo aplikacje na desktop dla siebie, nie ma żadnego problemu. Gorzej jeśli omamiony/omamiona propagandą sukcesu wybierzesz ten zawód, pójdziesz na studia albo postanowisz się przebranżowić i zaczniesz bez żadnego albo z jakimś niewielkim doświadczeniem komercyjnym np. na zleceniach zaczniesz startować do firm.

Wczoraj otrzymałem kolejną odpowiedź odmowną od jednej z tych firm w sektorze IT. I jest to o tyle bolesne że mam jednak jakąś wiedzę. Gdybym był totalnym świeżakiem to bym to może jeszcze zrozumiał. Wszędzie się tylko powtarza jak to nie brakuje programistów a jeżeli nawet tak jest to tylko doświadczonych midów i seniorów ale nie juniorów i nie świeżaków! Czy zdajecie sobie sprawę jak tego typu "prawdy objawione", w dodatku ciągle jeszcze powtarzane wpływają negatywnie na psychikę? To chyba tak samo jak incele co się męczą, bo podobno ze względu na wygląd i brak umiejętności w relacjach z kobietami płaczą, bo nie mogą znaleźć sobie partnerki. Chcę a nie mogę. Chcę być tym dobrym, chcę do tego Towarzystwa dołączyć a nie mogę!

Nie wiem jak jest po bootcampach, bo nie uczestniczyłem, być może sporo ludzi jednak dostaje pracę. Ale pomyślcie, skoro tak bardzo brakuje programistów to dlaczego świeżaki co chcą się przebranżowić muszą za to płacić z własnej kieszeni albo jeśli jest za darmo, to muszą podpisywać lojalkę? Dziwne nie? Takie bezsensowne wysyłanie CV do wielu firm, które jak się przyjrzeć tym co jest w ofertach mają ze sobą wiele wspólnego i ciągłe odmowy mogą z dużym prawdopodobieństwem wpędzić w depresję. Kto normalny może wytrzymać ciągłe odmowy? Nawet jak się komuś uda dostać pracę to jeśli przepracuje tam więcej niż rok to niech się cieszy że mu się tak udało.

Teraz co do czasu potrzebnego na naukę. Akurat taki projekt jak Arduino jest na tyle prosty, że programowanie ATMEGA328 w C++ można opanować dość szybko. Dlaczego? A bo w Arduino IDE jest sporo przykładów a samo IDE jest banalnie proste. Zaczynając od prostego blinka można nawet dojść do zbudowania własnej drukarki 3D albo własnego drona, czy nawet innych rzeczy. Ale rynek pracy który w większości opiera się na outsorcingu i webdev to żeby na tym zarabiać i spełniać te ich żałosne wymagania to trzeba się naprawdę sporo uczyć. Studia dość dobrze odgrywają swoją rolę i po 5-ciu latach można powiedzieć że jest się programistą. No właśnie, świeżakiem, z pomysłami ale bez doświadczenia komercyjnego. I gdyby nie ten głupi wyścig szczurów i to że mało jest pracy dla świeżaków i juniorów to teoretycznie wszystko by było OK. Freelancerka jest jeszcze gorsza, bo to co się nauczyliście absolutnie nie pokrywa się z aktualnym zapotrzebowaniem wynikających z ofert.

Ostrzegam więc przed wiarą w pierdoły powtarzane przez tych którzy chcą przyciągnąć Was na konkretną uczelnię albo zachęcić do udziału w płatnym szkoleniu za kilka tys. zł, bo ten rynek pracy gdzie realne szanse są tylko dla midów i seniorów, którzy pracują w konkretnych firmach i z nich próbuje się ich wyciągnąć a nikt nie chce inwestować w świeżaków wygląda mi na hermetycznie zamknięty. I być może jest tak, że to sami programiści sobie go tak ustawili. A w każdym razie wydaje mi się że komuś powinno zależeć na tym żeby było tak a nie inaczej i nie sądzę aby w ciągu najbliższych lat doszło do jakiejś poprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może się nie zrozumieliśmy. W depresję to wprowadza nie sama praca ale jej brak albo też brak jakichkolwiek realnych perspektyw na zatrudnienie. I tu mówię o rynku juniorów, choć przez COVID-19 to nie wiem czy i seniorów to nie dotknęło. Ponadto samo siedzenie przed kompem i długie godziny poświęcone na naukę zamiast spotkań ze znajomymi i wyjścia na piwo również nie pozostaje bez wpływu. O to mi chodzi, że bootcampy bardzo agresywnie promują ten zawód, mamiąc tych którzy nie mieli z tym styczności jakąś wizją pracy której ze względu na warunki rynkowe i tak wielu z nich nie dostanie. Podobno nawet CV ludzi po bootcampach są odrzucane z automatu. Jeśli tak to ciekawe dlaczego? I tutaj ci którzy zderzyli się z taką rzeczywistością mają pełne prawo czuć się pokrzywdzeni. O studiach i kasie jaka została zainwestowana a inwestycja okazała się przestrzelona to nawet nie ma co pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×