Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ejbi

Nie potrafię być atrakcyjna

Polecane posty

Hmm... W sumie tak jak w temacie. Nie potrafię być atrakcyjna. To nie tak, że nie chcę. Chciałabym, ale zwyczajnie nie potrafię. Przyznam, że właściwie to nawet trochę się tego wstydzę, tego bycia atrakcyjną w sensie. Gdybym miała się odstawić to uwierzcie, że czułabym się tak cholernie niekomfortowo, że aż nie jestem tego w stanie opisać słowami. Całe życie wydawało mi się, że jestem brzydka. Ba, bo ja zwyczajnie taka jestem choć zdarzają się momenty, że przez chwilę myślę inaczej. Nie jestem tłusta i spasiona, ale pare kilo nadwagi mam. No i twarz... To się w sumie rozchodzi o to. Takie mam rysy, że naprawdę daleko mi do tych ładnych Pań, które mijam na ulicy. Po za tym nie bardzo lubię się malować więc nie zakrywam niedoskonałości kilogramem tynku. Właściwie to maluję jedynie rzęsy. Odnoszę wrażenie, że te rysy twarzy to mam w ogóle jakieś takie męskie trochę.

Mam bardzo zaburzoną pewność siebie przez swój wygląd. Pracuję w sklepie więc mam styczność z masą ludzi. I czasem nawet kiedy czuję się dobrze. Kiedy patrzę w lustro i mówię sobie "o, całkiem ładnie dziś wyglądasz" to za chwilę pęka jak bańka mydlana, bo wchodzi klientka i już wiem, że gdybym stanęła obok niej to byłabym jak taka Fiona ogrzyca. I tak też się czuję. 

Nie do końca jest tak, że mężczyźni się mną kompletnie nie interesują, ale wiem, że daleko mi do większości kobiet i że nigdy nie patrzą na mnie wystarczająco poważnie. Ostatnio kogoś poznałam i wiem, że ten ktoś ceni mnie za charakter i za to, że nie mam pusto w głowie, ale nie będzie mnie traktował jak kandydatkę na kobietę do życia, bo nie jestem wystarczająco atrakcyjna. Często odnoszę wręcz wrażenie, że mnie nie da się pokochać, że moja znajomość z facetem musi zakończyć się albo friendzonem, albo maksymalnie jedną nocą. I to nie takie zwykłe pieprzenie z mojej strony tylko wnioski jakie wyciągam po pewnych doświadczeniach. Jako koleżanka, ktoś kto wysłucha, z kim można pogadać na pewnym poziomie czy po prostu być dla kogoś kumplem - okej, jestem super i w ogóle ach i och, ale jako ktoś z kim można by się związać - nie no, panna, daj spokój. Za mało jesteś twarzowa. 

Chciałabym być... Hmmm, nie jak te wylaszczone panny, nie zależy mi na tym aż tak bardzo. Po prostu... Chciałabym nauczyć się być atrakcyjna.. Być może nauczyć się być kobieca, bo to chyba właśnie tego mi brakuję. Wychowywałam się z samymi chłopakami. Wolę oglądać mecze niż Top Model i nie mam bladego pojęcia o co chodzi w modzie. W życiu nie pomalowałam paznokci, a szpilki to mogę ubrać po to, żeby wybić sobie zęby jak się będę przewracać. 

Jak przestać wstydzić się kobiecości? Jak ją w sobie wyzwolić? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, ejbi napisał:

Hmm... W sumie tak jak w temacie. Nie potrafię być atrakcyjna. To nie tak, że nie chcę. Chciałabym, ale zwyczajnie nie potrafię. Przyznam, że właściwie to nawet trochę się tego wstydzę, tego bycia atrakcyjną w sensie. Gdybym miała się odstawić to uwierzcie, że czułabym się tak cholernie niekomfortowo, że aż nie jestem tego w stanie opisać słowami. Całe życie wydawało mi się, że jestem brzydka. Ba, bo ja zwyczajnie taka jestem choć zdarzają się momenty, że przez chwilę myślę inaczej. Nie jestem tłusta i spasiona, ale pare kilo nadwagi mam. No i twarz... To się w sumie rozchodzi o to. Takie mam rysy, że naprawdę daleko mi do tych ładnych Pań, które mijam na ulicy. Po za tym nie bardzo lubię się malować więc nie zakrywam niedoskonałości kilogramem tynku. Właściwie to maluję jedynie rzęsy. Odnoszę wrażenie, że te rysy twarzy to mam w ogóle jakieś takie męskie trochę.

Mam bardzo zaburzoną pewność siebie przez swój wygląd. Pracuję w sklepie więc mam styczność z masą ludzi. I czasem nawet kiedy czuję się dobrze. Kiedy patrzę w lustro i mówię sobie "o, całkiem ładnie dziś wyglądasz" to za chwilę pęka jak bańka mydlana, bo wchodzi klientka i już wiem, że gdybym stanęła obok niej to byłabym jak taka Fiona ogrzyca. I tak też się czuję. 

Nie do końca jest tak, że mężczyźni się mną kompletnie nie interesują, ale wiem, że daleko mi do większości kobiet i że nigdy nie patrzą na mnie wystarczająco poważnie. Ostatnio kogoś poznałam i wiem, że ten ktoś ceni mnie za charakter i za to, że nie mam pusto w głowie, ale nie będzie mnie traktował jak kandydatkę na kobietę do życia, bo nie jestem wystarczająco atrakcyjna. Często odnoszę wręcz wrażenie, że mnie nie da się pokochać, że moja znajomość z facetem musi zakończyć się albo friendzonem, albo maksymalnie jedną nocą. I to nie takie zwykłe pieprzenie z mojej strony tylko wnioski jakie wyciągam po pewnych doświadczeniach. Jako koleżanka, ktoś kto wysłucha, z kim można pogadać na pewnym poziomie czy po prostu być dla kogoś kumplem - okej, jestem super i w ogóle ach i och, ale jako ktoś z kim można by się związać - nie no, panna, daj spokój. Za mało jesteś twarzowa. 

Chciałabym być... Hmmm, nie jak te wylaszczone panny, nie zależy mi na tym aż tak bardzo. Po prostu... Chciałabym nauczyć się być atrakcyjna.. Być może nauczyć się być kobieca, bo to chyba właśnie tego mi brakuję. Wychowywałam się z samymi chłopakami. Wolę oglądać mecze niż Top Model i nie mam bladego pojęcia o co chodzi w modzie. W życiu nie pomalowałam paznokci, a szpilki to mogę ubrać po to, żeby wybić sobie zęby jak się będę przewracać. 

Jak przestać wstydzić się kobiecości? Jak ją w sobie wyzwolić? 

Wydaje mi się żeby poczuć się kobieco to nie trzeba odrazu wbijać się w szpilki czy malować paznokci na czerwono . Zaakceptuj siebie na początek taką jaką jesteś. Tego nie zmienimy. Można zacząć od zmiany ubioru, nie mówię tutaj o jakiś krótkich spódniczkach i dekoltach po pępek. Coś w czymś będziesz czuła się wygodnie a jednocześnie podkreśli to co masz za atut a schowa to co chcemy schować 🙂 . Makijaż też może być czymś nowym. Może być delikatny a zarazem kobiecy. Odrazu będziesz się pewniej czuła przy tych "wylaszczonych pannach" ;). 

A jeżeli chodzi o budowanie jakiejś trwalszej relacji to jeżeli ktoś Cię pokocha to faktycznie za to jaka jesteś, wygląd chyba nie jest aż tak ważny. Uroda przeminie, a uczucie zostanie. A u tych pustych wypindrzonych lasek ani uroda ani mądrość nie zostanie xD 

Pozdrawiam 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×