Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lanaa18

Jestem nieszczęśliwa

Polecane posty

Mam 27 lat, mój mąż także. Jesteśmy w związku 7 lat, rok po ślubie, mamy półroczną córeczkę. Jestem też DDA. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nasz związek się sypie. Mąż dużo pracuje, nie ma go, wyjezdza o 6 wraca koło 21/22. W niedzielę jest dopiero od 11. Przez całe wakacje nigdzie nie zabrał mnie i córki, raz poszliśmy na lody. Jedynie czasami pojedziemy do jego rodziców. Sami też nigdzie nie wychodzimy jak dawniej, jakoś się nie stara o to. Cała opieka i wychowanie dziecka spada na mnie. Kiedy jest w niedzielę zapatrzony jest tylko w dziecko. Od dłuższego czasu często na mnie krzyczy, jest wybuchowy, szybko się denerwuje. Nie chcę tak żyć. Mąż nie chce iść na terapię, a ja nie chcę się codziennie bać czy czasem za chwilę nie wybuchnie. Nie chcę żeby też dziecko na to patrzyło. Ja dosyć wycierpiałam przez ojca, nie chce żeby moje dziecko musiało. Jak pocięłam sobie brzuch nic nie zrobił, tylko się zdenerwował i podrapał mi ręce kiedy je wykręcał. Boli mnie, że nie kocha mnie i nie traktuje tak jak wcześniej. Teraz traktuje mnie jak innych ludzi, albo obojętnie albo z złością i wieczną krytyką. Porozmawiać mogę tylko przez internet. A on wkurza się, że siedzę na telefonie. Ale to mój jedyny kontakt ze światem. Ja nic nie mam teraz oprócz dziecka, mnie zupełnie nie ma. Nie liczę się wcale. Nawet jak ktoś przychodzi to nie wita się ze mną, tylko biegnie do dziecka a ja jak taki dodatek, który gdzieś tam stoi w tyle. Ale jak przychodzi co do czego to zostaje z dzieckiem sama i nagle nikogo nie ma. Nie mam życia swojego. Nie ma mnie. Zniknęłam. Mąż widzi chyba już tylko moje wady. Nie chwali, nie docenia...nie przytula mnie. Dziekco tak, mnie nie i znowu mnie nie ma. Dla nikogo już nie jestem ważna. Ludzie nie cieszą się z spotkania ze mną, tylko z spotkania z dzieckiem. Ja znikam codziennie. Po trochu. Aż całkiem zniknę. Nie ma mnie. Ja się źle odzywam, ja siedzę na telefonie, ja źle myślę, ja źle mówię, ja wypominam, ja nie umiem rozmawiać, ja się denerwuje, ja jestem nienormalna ja mam się zamknąć, ja go źle traktuje,ja się nie przytulam, ja narzekam, ja jestem okropna, ja jestem nie taka,ja nad nim stoję, ja mu ciągle przypominam. Same złe rzeczy. Ja i ja. Dawno nie czułam się tak nie kochana przez faceta, który mnie miał kochać bardzo mocno,szanować, słuchać i wspierać. Kiedy mówię, że mi źle to "pierdzę". Zaczynam wierzyć, że ma rację. Zasłużyłam pewnie na to wszystko. Na to wyzywanie te słowa, popchnięcie. Na ten strach który przed nim czuję. Najgorsze, że on się ciągle obraża na mnie. O prawie wszystko. A ja się ciągle denerwuje bo nie czuję się kochana i praktycznie w większości bo nie wszystko nie jest takie jak bym chciała, jak być powinno. Nie zasługuje już na nic. A na miłość też na pewno nie 😔potrzebuję pomocy, żeby się wyrwać z tego. Żeby chociaż moje dziecko było szczęśliwe. Ja już nie będę 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Działka napisał:

Masz dokąd pójść z dzieckiem?

Nie bardzo. Teraz wynajmujemy mieszkanie od jego rodziny, kończymy budowę domu, a właściwie jego rodzice nam kończą budować dom. Umowę miałam do dnia porodu. Mama pracuje, a u nas jest jeden żłobek do którego nie ma wiecznie miejsca,bo jest jeden na 20 tysięcy mieszkańców. Niań w mieście u nas też na lekarstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kocham go bardzo, ale nie daje rady. Nie wspiera mnie, jak go o to proszę to odbija, że to ja go nie wspieram. Prosiłam o pomoc go, ale nic nie zrobił 😔chyba cierpię na depresję. Robię wszystko, dom jest czysty, dziecko zadbane. Ale w środku jest ze mną źle, od środka mnie tak mocno wszystko boli. W środku płacze okropnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Lanaa18 napisał:

Nie bardzo. Teraz wynajmujemy mieszkanie od jego rodziny, kończymy budowę domu, a właściwie jego rodzice nam kończą budować dom. Umowę miałam do dnia porodu. Mama pracuje, a u nas jest jeden żłobek do którego nie ma wiecznie miejsca,bo jest jeden na 20 tysięcy mieszkańców. Niań w mieście u nas też na lekarstwo.

Nie wygląda to ciekawie. Nie wiem co ci doradzić. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Działka napisał:

Nie wygląda to ciekawie. Nie wiem co ci doradzić. 😞

Sama nie wiem.. Chciałabym bardzo wszystko naprawić,a nie odejść tak po prostu. Byliśmy na terapii wcześniej ale mąż obraził się na teraputkę, bo wg niego źle mówiła i głupoty... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Lanaa18 napisał:

Sama nie wiem.. Chciałabym bardzo wszystko naprawić,a nie odejść tak po prostu. Byliśmy na terapii wcześniej ale mąż obraził się na teraputkę, bo wg niego źle mówiła i głupoty... 

Myślisz, że jest co zbierać z tego co pozostało? Każdy potrzebujący fachowej pomocy tak mówi, mówi że wszystko wie najlepiej i więcej nie pójdzie. On raczej nie jest gotowy na terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Lanaa18 napisał:

Nie bardzo. Teraz wynajmujemy mieszkanie od jego rodziny, kończymy budowę domu, a właściwie jego rodzice nam kończą budować dom. Umowę miałam do dnia porodu. Mama pracuje, a u nas jest jeden żłobek do którego nie ma wiecznie miejsca,bo jest jeden na 20 tysięcy mieszkańców. Niań w mieście u nas też na lekarstwo.

przestań marudzić i bierz się do roboty, tak to jest jak palma odwala z nadmiaru czasu.... chłop ora od rana do nocy na twoje zachcianki a tobie dalej źle, masz coś z głową zyebane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, martwywbutach napisał:

przestań marudzić i bierz się do roboty, tak to jest jak palma odwala z nadmiaru czasu.... chłop ora od rana do nocy na twoje zachcianki a tobie dalej źle, masz coś z głową zyebane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
44 minuty temu, Lanaa18 napisał:

Mam 27 lat, mój mąż także. Jesteśmy w związku 7 lat, rok po ślubie, mamy półroczną córeczkę. Jestem też DDA. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nasz związek się sypie. Mąż dużo pracuje, nie ma go, wyjezdza o 6 wraca koło 21/22. W niedzielę jest dopiero od 11. Przez całe wakacje nigdzie nie zabrał mnie i córki, raz poszliśmy na lody. Jedynie czasami pojedziemy do jego rodziców. Sami też nigdzie nie wychodzimy jak dawniej, jakoś się nie stara o to. Cała opieka i wychowanie dziecka spada na mnie. Kiedy jest w niedzielę zapatrzony jest tylko w dziecko. Od dłuższego czasu często na mnie krzyczy, jest wybuchowy, szybko się denerwuje. Nie chcę tak żyć. Mąż nie chce iść na terapię, a ja nie chcę się codziennie bać czy czasem za chwilę nie wybuchnie. Nie chcę żeby też dziecko na to patrzyło. Ja dosyć wycierpiałam przez ojca, nie chce żeby moje dziecko musiało. Jak pocięłam sobie brzuch nic nie zrobił, tylko się zdenerwował i podrapał mi ręce kiedy je wykręcał. Boli mnie, że nie kocha mnie i nie traktuje tak jak wcześniej. Teraz traktuje mnie jak innych ludzi, albo obojętnie albo z złością i wieczną krytyką. Porozmawiać mogę tylko przez internet. A on wkurza się, że siedzę na telefonie. Ale to mój jedyny kontakt ze światem. Ja nic nie mam teraz oprócz dziecka, mnie zupełnie nie ma. Nie liczę się wcale. Nawet jak ktoś przychodzi to nie wita się ze mną, tylko biegnie do dziecka a ja jak taki dodatek, który gdzieś tam stoi w tyle. Ale jak przychodzi co do czego to zostaje z dzieckiem sama i nagle nikogo nie ma. Nie mam życia swojego. Nie ma mnie. Zniknęłam. Mąż widzi chyba już tylko moje wady. Nie chwali, nie docenia...nie przytula mnie. Dziekco tak, mnie nie i znowu mnie nie ma. Dla nikogo już nie jestem ważna. Ludzie nie cieszą się z spotkania ze mną, tylko z spotkania z dzieckiem. Ja znikam codziennie. Po trochu. Aż całkiem zniknę. Nie ma mnie. Ja się źle odzywam, ja siedzę na telefonie, ja źle myślę, ja źle mówię, ja wypominam, ja nie umiem rozmawiać, ja się denerwuje, ja jestem nienormalna ja mam się zamknąć, ja go źle traktuje,ja się nie przytulam, ja narzekam, ja jestem okropna, ja jestem nie taka,ja nad nim stoję, ja mu ciągle przypominam. Same złe rzeczy. Ja i ja. Dawno nie czułam się tak nie kochana przez faceta, który mnie miał kochać bardzo mocno,szanować, słuchać i wspierać. Kiedy mówię, że mi źle to "pierdzę". Zaczynam wierzyć, że ma rację. Zasłużyłam pewnie na to wszystko. Na to wyzywanie te słowa, popchnięcie. Na ten strach który przed nim czuję. Najgorsze, że on się ciągle obraża na mnie. O prawie wszystko. A ja się ciągle denerwuje bo nie czuję się kochana i praktycznie w większości bo nie wszystko nie jest takie jak bym chciała, jak być powinno. Nie zasługuje już na nic. A na miłość też na pewno nie 😔potrzebuję pomocy, żeby się wyrwać z tego. Żeby chociaż moje dziecko było szczęśliwe. Ja już nie będę 😔

Czemu tak długo pracuje codziennie, jaka to praca, że codziennie po kilkanaście godzin?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Lanaa18 napisał:

Kocham go bardzo, ale nie daje rady. Nie wspiera mnie, jak go o to proszę to odbija, że to ja go nie wspieram. Prosiłam o pomoc go, ale nic nie zrobił 😔chyba cierpię na depresję. Robię wszystko, dom jest czysty, dziecko zadbane. Ale w środku jest ze mną źle, od środka mnie tak mocno wszystko boli. W środku płacze okropnie. 

jak cie nie wspiera? mało ora? czego jeszcze chcesz? przestań wymagać to i owo to chłop nie będzie zyebany psychicznie i fizycznie to cie nawet przytuli, bo będzie miał na to czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, pari napisał:

Czemu tak długo pracuje codziennie, jaka to praca, że codziennie po kilkanaście godzin?

ora na rodzine, a babie jeszcze źle i mało, oraz pretensja że go nigdy nie ma, standard

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Lanaa18 napisał:

Mam 27 lat, mój mąż także. 

Blaaaaa. Idę o zakład, że cokolwiek napisałaś, mogłaś to zmieścić w trzech zdaniach, a cała historia jest z dupy. Napisz jakąś powieść, bo marnujesz się ze swoją wyobraźnią na kafe.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Tonzler napisał:

Blaaaaa. Idę o zakład, że cokolwiek napisałaś, mogłaś to zmieścić w trzech zdaniach, a cała historia jest z dupy. Napisz jakąś powieść, bo marnujesz się ze swoją wyobraźnią na kafe.

 

 

mają ludzie talenty, niestety marnują często

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pomaga rodzicom w dużym gospodartwie. Uprzedzając, tak wiem z czym to się wiąże. Ale od roku tyle pracuje, wcześniej miał co drugi wieczór wolny od 18 i to mi wystarczało. I też u niego jest cały rok pracy full, bo pracownicy nie dają rady wytrzymać z szefem i odchodzą. 

Co do komentarza o tym, że się lenie i mam nadmiar czasu. Mimo wielu chorób przewlekłych i niepełnosprawnosci wynikającej z chorób kręgosłupa przed ciążą pracowałam dużo i dużo zarabiałam. Ciąża przyniosła u mnie wiele nieodwracalnych zmian a stała opieka nad dzieckiem pogarsza mój stan zdrowia. Mimo to chcę wrócić do pracy po macierzyńskim, chociaż grozi mi wózek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
5 minut temu, martwywbutach napisał:

przestań marudzić i bierz się do roboty, tak to jest jak palma odwala z nadmiaru czasu.... chłop ora od rana do nocy na twoje zachcianki a tobie dalej źle, masz coś z głową zyebane

Mąż, powinien mieć chociaż jeden dzień w tygodniu przeznaczony tylko i wyłącznie na rodzinę. Mówię to z własnego doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chcę dodać, że płacimy wszystko po połowie. Czynsz, rachunki, jedzenie, wydatki na dziecko. Wszystko co dla siebie kupuję sobie sama. Jego rodzice mu nie płacą za wiele dostaje 1000 zł od nich, on tak naprawdę pracuje na nich nie na mnie. To miał wpojone zawsze od małego i nie umie się przestawić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Ta sytuacja to nazywa się kołowrotek, współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, martwywbutach napisał:

morda w kubeł i cicho siedzieć, obiad gotować, sprzątać, dziecko wychować, robić mu gałe kiedy chce i dawać doopy i nie marudzić, tylko się cieszyć że on chce na was orać i się poświęca i ty nie musisz tego robić, jesteś niewdzięczna pipa

Ocho ktoś tu jest sfrustrowanym samcem alfa 😂 drogi Panie martwywbutach, bardzo proszę o zachowanie kultury wypowiedzi. Z nikłą nadzieją, ale proszę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Lanaa18 napisał:

Pomaga rodzicom w dużym gospodartwie. Uprzedzając, tak wiem z czym to się wiąże. Ale od roku tyle pracuje, wcześniej miał co drugi wieczór wolny od 18 i to mi wystarczało. I też u niego jest cały rok pracy full, bo pracownicy nie dają rady wytrzymać z szefem i odchodzą. 

Co do komentarza o tym, że się lenie i mam nadmiar czasu. Mimo wielu chorób przewlekłych i niepełnosprawnosci wynikającej z chorób kręgosłupa przed ciążą pracowałam dużo i dużo zarabiałam. Ciąża przyniosła u mnie wiele nieodwracalnych zmian a stała opieka nad dzieckiem pogarsza mój stan zdrowia. Mimo to chcę wrócić do pracy po macierzyńskim, chociaż grozi mi wózek. 

zobacz na YT "bez rąk bez nóg" to zobaczysz co to niepełnosprawność. Przestań się nad sobą użalać i bierz do roboty zamiast pyerdolić farmazony jaka ty nie szczęśliwa. Rzygać się chce.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
1 minutę temu, martwywbutach napisał:

morda w kubeł i cicho siedzieć, obiad gotować, sprzątać, dziecko wychować, robić mu gałe kiedy chce i dawać doopy i nie marudzić, tylko się cieszyć że on chce na was orać i się poświęca i ty nie musisz tego robić, jesteś niewdzięczna pipa

Sytuacja jest nieciekawa, bo pracuje u kogoś a nie u siebie (dg). Jesze ma zdrowie, ale na jak długo mu go starczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, martwywbutach napisał:

zobacz na YT "bez rąk bez nóg" to zobaczysz co to niepełnosprawność. Przestań się nad sobą użalać i bierz do roboty zamiast pyerdolić farmazony jaka ty nie szczęśliwa. Rzygać się chce.

 

 

Czytając Pana wypowiedzi to i owszem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, pari napisał:

Sytuacja jest nieciekawa, bo pracuje u kogoś a nie u siebie (dg). Jesze ma zdrowie, ale na jak długo mu go starczy?

Już momentami brakuje... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Miało być < jeszcze>😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
Przed chwilą, Lanaa18 napisał:

Już momentami brakuje... 

Rodzice męża mają tylko go jednego, nie ma więcej nikogo do pomocy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, martwywbutach napisał:

kiedyś to wszystko odziedziczy i ty też jak ci nie da kopa w doopsko, ty jakaś ułomna psychicznie jesteś czy durną udajesz?

No nie, bo sama chciałam ustanowić rozdzielność majątkową i taką mamy , więc wypraszam sobie określenie durna 🤭😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, pari napisał:

Rodzice męża mają tylko go jednego, nie ma więcej nikogo do pomocy?

Maja więcej dzieci, ale oni się wycofali,a mąż cóż... Jak Ty nie zostaniesz to kto.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×